3
Pov: Jeff
Obudziły mnie "rozmowy", jeżeli tak można nazwać darcie ryja na pół domu, moich kolegów. Przykryłem głowę moją ukochaną podusią Jolą (Boże co ja pisze XD) i próbowałem znowu zasnąć kiedy przypomniałem sobie co za zmora przybyła wczoraj do naszej kryjówki.
- O nie, nie zamierzam spać kiedy ten chuj jest w tym budynku.
Zebrałem się w sobie i wstałem z mojego mięciutkiego łóżka. Z powodu, że zasnąłem w ciuchah i w butach (Nie martw się mi zdarza się to bardzo często ;I ) po prostu zszedłem na dól. Oczywiście ja jak to ja muszę mieć moje "wejście smoka" więc zrobiłem z buta wjerzdrzam do kuchni gdzie była większość mieszkańców naszego skromnego domku. ( Ta skromnego bardzo śmieszne Jeff ) Kiedy tam wbiłem głowy wszystkich zgromadzonych obróciły się w moją stronę. Musze przyznać, że był to dość ciekawy widok bo właśnie przerwałem chłopaką naparzanie Lucas'a. (Pozy mieli niczym ci faceci z 1 części Mulan kiedy bili się w obozie i ten cały generał przyszedł. Wiem, że mam głupie porównania ale kiedy to pisałam to od razu mi się z ty skojarzyło. :) )
- Ah, a już myślałem że ten zjeb mi się tylko przyśnił. No dobra nie przeszkadzam wam już.
Miałem już wyjść ale usłyszałem głos tego popierdzielonego blondasia.
- O nie wiedziałem, że o mnie śnisz.
Odwróciłem głowę w jego stronę lekko wkurwiony.
- Tylko w najgorszych koszmarach.
Wszedłem dumny z pokoju kiedy drogę zastawił mi ten bez-twarzy przerośnięty patyczak w garniaku.
- O nie nie. Ty się nigdzie nie wybierasz do puki nie wyjaśnisz nam z Lucas'em paru spraw.
Zostałem wepchnięty z powrotem do pokoju w, którym tym razem byli wszyscy mieszkańcy rezydencji.
- Japierdole
Przekląłem wiedząc, że mam przepieprzone.
_____________
Nie wiem jak ale znalazłem się na 886 miejscu w rankingu z #JEFFTHEKILLER nie wiem jakim cudem bo tam jest ponad 14 tysi. miejsc. Dziękuje wszystkim,którzy czytają tego fanficka <3.
Słowa: 276
Sayonara!~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top