Test
Narrator POV
Kolejnego ranka około godziny siódmej na siódmym polu treningowym widoczne były dwie postacie. Byli to Sasuke i Sakura. Chłopak siedział na drzewie i ignorował różowowłosą, która próbowała zaprosić go na randkę.
Koło godziny ósmej dołączyła do nich Timira. Czarnowłosa dziewczyna wskoczyła na chwilę do lasu, trzymając w ręce linkę i kilka kunai.
W międzyczasie na prywatnym polu treningowym klanu Namikaze, Naruko i dziesięciolatki zrobili sobie mały trening. Chociaż w tej sytuacji można powiedzieć, że zostali zmuszeni przez swoje duchy do tego treningu. Aktualnie ich duchy siedziały pod drzewem i przyglądały się pracy ich podopiecznych.
- Kit! Otwórz portal! - zawołała Kasai do Naruko. Tygrysica, podobnie jak inne biju, przejęła od Kuramy nawyk nazywania tak blondynki. Jinchuriki skinęła głową nim zaczęła składać pieczęcie i wymawiać zaklęcie. Kiedy wypowiedziała ostatnie słowo przy ostatniej pieczęci, przed nią stanęły drzwi ze szczerego złota wysadzane diamentami.
- Jesteś pewna, że wrócimy na czas? - Zapytał Izayoi. W odpowiedzi otrzymał tylko skinienie głowy po czym cała ósemka zniknęła za złotymi drzwiami pozostawiając klona Naruko za sobą.
Uhaicho POV
Spojrzałam w niebo wyczuwając otwarty portal. "Mizu, to znowu ta sama grupa?"
"Tak. To znowu oni. Bardzo często otwierają ten portal i jakimś cudem żadne z nich nie zginęło. Musieli wybrać kogoś o naprawdę kosmicznych zasobach energii".
"Masz rację" wtrąciła się Jikan, duch czasu. "Oni w drużynie mają naprawdę uzdolnioną osobę. W ogóle to oni wszyscy są uzdolnieni ponad granice zwykłych wojowników".
Nie mogłam zrobić nic innego tylko się z nimi zgodzić. Mizu był duchem wody pod postacią młodzieńca o jasnoniebieskiej cerze i zielonych oczach. Miał na sobie szatę w kolorze lilii, która ukrywała jego szczupłą, muskularną sylwetkę. Jego ciemnogranatowe włosy sięgały do połowy karku. Jikan zaś była czarnowłosą dziewczyną z włosami związanymi w dwa wysokie kucyki z krzywą grzywką, dłuższa strona leciutko przysłaniała lewe, złote oko. Prawe było szkarłatne. Miała na sobie miedzianą sukienkę na ramiączkach z czarnymi elementami i czarnymi jakby rękawami. W jednej ręce miała pistolet z czasów rewolucji francuskiej. Na głowie miała coś w stylu opaski pokojówki.
- Timira-chan - przerwał mi znajomy głos. Naruko weszła na teren pola treningowego. W rękach, podobnie jak ja wcześniej, miała linkę, kilka notek, kunai i kilka senbon'ów. Wskoczyła w drzewa by po chwili wyskoczyć uśmiechnięta.
"Ciekawe, co ona tam zrobiła. Wygląda na aż za bardzo zadowoloną z siebie" wzdrygnęłam się na samą myśl o pomysłach Uzumaki. Jej klan słynął z obsesji na punkcie pieczęci, a te notki na pewno nie były zwyczajnymi wybuchowymi notkami.
Zbliżała się godzina za dwadzieścia dziesiąta, kiedy wyczułam charakterystyczną energię portalu.
"Już wrócili?" Zapytałam moje duchy.
"Na to wygląda" odpowiedziała Jikan. "Musieli się naprawdę szybko z tym wszystkim uwinąć albo na nic ciekawego nie trafili".
Jakieś dwadzieścia minut później, na teren pola przyszli Izayoi, Asuka i Kasukabe.
- Spóźniliście się! - Wydarła się banshee nim spróbowała uderzyć ich w głowy. Każde z nich ominęło jej pięść jakby to nie był pocisk mogący przedwcześnie zakończyć ich żywot. Spojrzałam na nich pytającym wzrokiem. Izayoi spojrzał na mnie i powiedział:
- Kitsune zgarnęła nas z rana spod domu Naruko na jedno z pól treningowych i zrobiła nam właściwy egzamin na genina. Zdaliśmy.
- Hn. Graty - powiedział Sasuke.
- Kitsune musiała coś załatwić u Hokage. Po drodze złapie Kakashiego i się tu zjawi - powiedziała Asuka. Jak na zawołanie, w złotym błysku pojawili się kaszalot i wspomniana blondynka. Razem z czarnowłosym zeskoczyliśmy z drzewa i podeszliśmy do naszych liderów.
Naruko POV
Ledwo opuściliśmy portal, a na niebie zauważyłam jastrzębia z dwoma błyszczącymi obrączkami. Westchnęłam i powiedziałam do reszty:
- Idźcie na pole treningowe numer siedem i zaczekajcie tam na mnie - powiedziałam do reszty zakładając genjutsu. - Muszę załatwić coś u Sandaime. Przy okazji zgarnę Inu. Powiedzcie drużynie siódmej.
Użyłam Hiraishin nim którekolwiek z nich zdążyło zaprotestować. Pojawiłam się w gabinecie Jiji w stojącej pozycji otoczona przez ANBU. Przewróciłam pod maską oczami, nie żeby ktoś to widział, i ukłoniłam się w kierunku trzeciego.
- Witaj, Hokage-sama - powiedziałam miękko. Elita, rozpoznając moją maskę, wróciła na swoje miejsca. - Mogę? - Zapytałam staruszka. On skłonił tylko głowę. - Wszyscy oprócz Inu mają opuścić gabinet, natychmiast.
Shinobi opuścili pomieszczenie, pozostawiając nas troje w środku. Utworzyłam barierę prywatności i pokazałam na maskę. Kaszalot zrozumiał i zdjął swoją. Ja tylko zmieniłam postawę na bardziej nieformalną i spojrzałam wyczekująco na lidera.
- Naru, Kakashi - zaczął Sarutobi. - Jeśli mnie pamięć nie myli, wasze drużyny będą razem wykonywać misje rangi C i wyżej razem. Powód wiadomy.
- I co w związku z tym? Doskonale o tym wiemy.
- Naru-chan, twoja drużyna nie może tak po prostu znikać, bo wywoła to podejrzenia w drużynie siódmej. Dlatego dołączy do ANBU. Wtedy wasze znikanie będzie mniej podejrzane, a wiem że twoi podopieczni są dużo zdolniejsi od sporej części twoich podwładnych.
- Dziękuje Jiji - odpowiedziałam wdzięczna.
- A teraz idźcie już. Macie drużyny do sprawdzenia.
- Tak Hokage-jiji/-sama - odpowiedzieliśmy razem po czym dodałam. - Nie zapomnij zobaczyć testu drużyny siódmej. Moja już zdała - i przeniosłam nas używając Hiraishin.
- Jesteście spóźnieni - powiedziała odrobinę za głośno Sakura. Czułam, jak w uszach gromadzi się krew.
- Kakashi miał dzisiaj ochraniać Sandaime w jego gabinecie. Musiałam tam iść i go zwolnić ze stanowiska.
- Okej - Kakashi wyciągnął z kieszeni trzy dzwoneczki. - Waszym zadaniem jest zabranie mi tych dzwoneczków. Macie czas do południa. Kto nie zdobędzie, zostaje przywiązany do słupa i wraca do akademii. Jakieś pytania?
Sakura podniosła rękę i powiedziała:
- Ale sensei są tylko trzy dzwoneczki.
- Dokładnie. Dzięki temu któreś z was na pewno zostanie przywiązane do słupa i wróci do akademii. Skoro nie ma więcej pytań... Start!
Obserwowałam jak grupa zniknęła i z moją drużyną usiedliśmy na słupach. Czas na show.
Sarutobi POV
Obserwowałem przez kulę jak kandydaci na drużynę siódmą chowają się w lesie. Zauważyłem jak klon Naruko łapie za koszulkę Sasuke, a Uhaicho przytrzymuje Sakurę.
- Czyli obydwie zastawiły pułapki... - powiedziałem do siebie. Usłyszałem pukanie do drzwi i do gabinetu weszli Gai ze swoją drużyną. Oprócz nich weszli Asuma i Anko.
Pokazałem im aby podeszli do kuli i oglądali ze mną ten egzamin. Akurat grupa rozeszła się. Kula pokazała Kakashiego, który wyglądał na lekko mówiąc wkurzonego. Okazało się, że któreś z dzieciaków (d. a. czyt. 'Naruko') zabrał mu książkę. Przez chwilę między drzewami było widać żółte kosmyki. Jonin natychmiastowo za nimi popędził. Niedługo potem słyszane były drobne wybuchy i nie było widać nic oprócz dymu. Kiedy wiatr go rozwiał, można było zobaczyć jonina, który został przyszpilony do drzewa, a pod nim był głęboki dół.
- Co się tam stało? - zapytała Ten Ten. Doskonale wiedziałem i na samą myśl zaczynałem współczuć Inu. Pamiętam jak Naru wypróbowała na mnie jedną z notek. Nie chcę tam wracać!
Ten Ten POV
Razem z resztą drużyny obserwowaliśmy jak Sandaime blednie i zaczyna bujać w fotelu.
- Uzumaki... Notki... Pułapki... - Powtarzał w kółko te trzy słowa.
- Ne. Anko-san, Asuma-san - zapytałam cicho. - Co się stało Sandaime?
- Złe wspomnienia, Ten Ten - odpowiedział młody Sarutobi. - Złe wspomnienia.
Izayoi POV
- Ej. Chcecie wiedzieć, co się stało? - zapytała Naruko. Skinęliśmy twierdząco głowami. "Ogółem wszyscy współpracują, co jest niezłym osiągnięciem. Mój klon zastawił pułapki na drzewach" czy tylko mi zdawało czy temperatura wokół nas dramatycznie spadła? "Timira zabezpiecza grunt czyli kolejne pułapki, tylko nietypowe. Sakura osłania ją, a Sasuke ma zabrać 'dzwoneczki'." Ledwo nam przekazała, a przy nadal uziemionym Kakashim mignęła niebiesko-czarna smuga. Trzy minuty później jonin uwolnił się z obydwu pułapek ale został złapany w kolejną, tym razem z notką paraliżującą. "Już zdali. Wystarczy poczekać aż czas się skończy." Kaszalot uwolnił się z kolejnej pułapki ale na długo to mu nie pomogło. Tuż pod jego stopami pojawił się dół. Odskoczył ale to okazało się jego największym błędem. Uderzył w drzewo, które nie wiadomo jak i kiedy wyrosło tuż przed jego twarzą. Pod jego stopami pojawiła się następna dziura. Odwrócił głowę w stronę krzaków i chyba zauważył wystającą z nich postać Uhaicho, bo szepnął:
-To są chyba jakieś jaja. Ta dziewczyna nie przestaje mnie zadziwiać. Nani?
Tuż przy samej krawędzi dołu pojawiły się drewniane kraty. Inu bezskutecznie próbował je rozwalić
-Próbuj do woli, a tego i tak nie rozwalisz- usłyszał głos dziewczyny- poczekasz tu do południa.
Jak na zawołanie zadzwonił alarm. Wszystkie doły zniknęły i klon Kitsune rozbroił pułapki.
Kakashi POV
Zadzwonił alarm, kiedy zdążyłem wydostać się z kolejnej pułapki. Naruko wykonała swoje zadanie aż zbyt dokładnie. Spojrzałem na moją przełożoną. Kiwnęła dwa razy informując mnie, że była użyta współpraca. Wyszedłem na środek polany gdzie czekała już na mnie drużyna siódma. Oczywiście klon Naru stał uśmiechnięty z moją książką. Użyłem mojego słynnego uśmiechu i powiedziałem triumfalnie:
-No, ale nadal nie zdobyliście dzwoneczków, nie zdaliście.
-A jesteś pewien?- powiedziała Timira i wyjęła zza pleców trzy dzwoneczki.
-Tak jestem- pstryknąłem palcami, a przedmioty wyparowały.
-No to raczej jesteś w błędzie- w tej chwili reszta drużyny wyjęła zza pleców po dzwoneczku.
-Więc tylko Ty nie zdałaś- wzruszyła ramionami. Odwróciłem się od niej tyłem- A więc...- w tej chwili poczułem jak ktoś wskakuje mi na kark. Po chwili zorientowałem się, że jest to Uhaicho. Zaczęła grzebać w moich włosach.
-Kiedy ostatnio się czesałeś sensei- powiedziała wyjmując z moich włosów dzwoneczek, następnie zeskoczyła na ziemię.
- Jednak wszyscy zdaliście celująco. Naru oddaj mi moje Icha Icha.
- A inne rzeczy też chcesz? - zapytała niewinnie.
- Jakie rzeczy? - zapytałem, a blondynka zaczęła wyciągać ze swoich kieszeni kunai, shurikeny, moją mapę krajów żywiołów, książkę BINGO, moje klucze, portfel i wiele innych rzeczy. Drużyna razem ze mną patrzyła na nią z szokiem wypisanym na twarzy, no może Uhaicho była najmniej zaskoczona.
-Naru-chan, i to tylko tyle? Skoro Ty mu oddajesz swoje łupy... To znaczy, że mam mu oddać to mieszkanie, czy raczej mogę je sobie zatrzymać?- powiedziała jeszcze niewinniej od błekitnookiej.
Wszyscy znajdujące się na placu, nie licząc mnie i Timiry, zwijali się ze śmiechu po ziemi. Niektórzy nawet pospadali ze słupów, na których wcześniej siedzieli.
-Przepraszam sensei, ale kiedy byłam młodsza miałam to na egzaminie w mojej rodzinnej wiosce- przechyliła głowę i zamknęła oczy lekko się przy tym uśmiechając.
"I jak tu się na nią gniewać? Zresztą nie chcę wiedzieć z jakiej ona jest wioski" pomyślałem.
"Oj, nie chcesz wiedzieć" usłyszałem w swojej głowie jej głos,
***
Narrator POV
W gabinecie Hokage reakcje były różne. Sandaime i jonini śmiali się z reakcji Kaszalota, a genini mieli podobne miny do drużyny siódmej. Słysząc śmiechy, dwóch pozostałych ANBU w gabinecie spojrzało do kuli i zaczęli chichotać widząc sytuację w niej pokazaną. Kiedy starszy Sarutobi opanował swój śmiech powiedział:
- Można się było tego spodziewać po liderce kwartetu kieszonkowców.
- Kwartet kieszonkowców? - Zapytał Lee.
- Najsłynniejsi kieszonkowcy w Wiosce Liścia. W tym roku stali się genninami - wytłumaczył Asuma. - Ten kwartet okradł już niemal wszystkich i jeszcze nikt nie był w stanie ich złapać.
***
Drużyna jedenasta pospadała ze słupów i tarzała się ze śmiechu. Tylko Kitsune utrzymała się na słupie ale ledwo. Biju dolewały tylko oliwy do ognia, o duchach nie wspominając. Kiedy udało im się uspokoić, Kitsune wstała i pokazała swoim podopiecznym aby poszli za nią po czym zaczęła biec niemal niewidoczna dla ludzkiego oka. Za nią biegł Izayoi razem z Asuką i Kasu. Biegli tak przez całe miasto aż zatrzymali się przed pozornie przeciętnym budynkiem. Blondynka podeszła do drzwi i kopnęła w nie, wyrzucając je przy tym z zawiasów.
- Witajcie w ANBU - powiedziała do nich uśmiechając się pod maską.
~~~~¤~~~~
Nie bijcie mnie! Tak długo nie aktualizowałam. Gomene everybody. Ten rozdział ma u mnie rekordową liczbą słów (nie licząc już tego dopisku), a mianowicie... Werble proszę... 1843 słowa. Jeeeejjj. Ponadto pisząc to wkradł mi się tak to ujmę chochlik. Dzięki osobo, której nicku nie wymienię (d. a. czyt. QAlkaQ).
Dla niekumatych, ale pewnie wszyscy jesteście kumaci (żabie żarty XD) :
d. a. czyt. to dopisek autora czytaj...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top