Kapłanka Feniksa
Sasuke POV
Kurama leczyła te dwie dziewczynki, kiedy wyczułem wysoką temperaturę od strony pojedynku. Spojrzałem w tamtą stronę i zatkało mnie.
Kitsune miała skrzydła z płomieni!
- Ej. Czy wy widzicie, to co ja? - Zapytałem reszty
- Jeśli chodzi ci o skrzydła z płomieni na plecach Kitsune, to chyba wszyscy to widzimy - odpowiedział Nara.
Spojrzałem na tego blondynka w słuchawkach, a potem na te dwie nieprzytomne dziewczynki. Kurama uleczyła je i powoli budziły się. Pierwsza obudziła się ta o czarnych włosach. Spróbowała usiąść ale została powstrzymana przez blondyna.
- Izayoi, co tu się dzieje? - Zapytała zaskoczona.
- Nic takiego Asuka. Tylko jakaś kobieta o pseudonimie Kitsune tłucze się z naszym porywaczem na miecze i wygrywa.
- Kim jest Kitsune? - zapytał cichutko dziewczęcy głos. Spojrzałem na dziewczynkę o brązowych włosach, która próbowała usiąść.
'Widocznie obudziła się wcześniej niż myślałem.' Mniej więcej wtedy blondyn razem z dziewczynami spojrzeli w stronę pojedynku. Po ich minach można było stwierdzić, że skrzydła Kitsune ich nie dziwią. Akurat wtedy wojowniczka postanowiła skończyć tą walkę. Poruszyła się szybciej niż moje oko było w stanie zarejestrować. Zatrzymała się tuż za przeciwnikiem i rozluźniła się. Nie minęła sekunda, a na porywaczu pojawił się wycięty symbol x z którego wytrysnęła krew. Kobieta w masce wytarła miecze i schowała je do pochew. Jej skrzydła i płomienne ornamenty zniknęły razem z chustą. Ruszyła w naszą stronę i zniszczyła kraty mimo, że była już w nich pokaźna dziura zrobiona prze fioletowookiego. Podeszła do najmłodszej trójki i odwołała lisicę.
- Jesteście w stanie iść? - zapytała te dwie dziewczynki. Kiwnęły potakująco i spróbowały wstać. Niestety nie udało im się.
Naruko POV
Oczyściłam katany i włożyłam je do pochew. Nawet nie spojrzałam na ciało Lucyfera. Podeszłam do krat i dokończyłam rozwalanie ich. Podeszłam do najmłodszej trójki i zapytałam dziewczynki, czy mogą iść. Niepewnie kiwnęły twierdząco i spróbowały. Niestety, nieudało im się. Szybko podjęłam decyzję.
- Uchiha, pomożesz mi - powiedziałam rozkazującym tonem. - Ze wszystkich jesteś najsilniejszy.
Odpowiedziało mi cisze "hn". Podniosłam brunetkę, a on czarnowłosą. Ruszyliśmy w stronę wioski.
Asuka POV
Sasuke podniósł mnie na pannę młodą, a różowowłosa dziewczynka spojrzała na mnie nienawistnie. Nie wzięłam jej spojrzenia na poważnie. Przecież to nie jest tak, że nie mogę jej zatrzymać jednym słowem. Wyruszyliśmy.
W trakcie drogi poczułam, jak chłopak mi się przygląda. Spojrzałam prosto w jego czarne oczy. Moje błękitne zdawały się w nich tonąć. Poczułam jak delikatny rumieniec pojawia mi się na twarzy. Patrzyłabym tak dalej ale ktoś musiał przywołać nas spowrotem na ziemię.
- Ej. Ty w słuchawkach! - Odezwała się pewna różowowłosa banshee płosząc wszystkie zwierzęta w okolicy. Zauważyłam jak Kitsune delikatnie zakrywa uszy Kasukabe. - Jak masz na imię?
- Jestem Izayoi. Izayoi Sakamaki - odpowiedział. - A to jest Asuka Kudo i Kasukabe Yo.
Wskazał najpierw na mnie, a potem na moją przyjaciółkę. Obydwie byłyśmy osłabione po tym, co on nam zrobił... Nie chcę o tym myśleć. To było okropne.
Wtedy przpomniałam sobie o walce blondynki. Szczególnie jej wygląd podczas walki. Ta chusta na jej biodrach przypominała tą noszoną przez kapłanki w moim świecie. A te skrzydła! One były całe ze złotego ognia! To były skrzydła feniksa!
- Kapłanka Feniksa... - szepnęłam.
- Mówiłaś coś? - Zapytał Sasuke. Pozostałe dzieciaki, oprócz Izayoi'a, zatrzymały się. Widocznie czarnooki prawie się nie odzywał. Odpowiedziałam mu przeczącym ruchem głowy.
- Już prawie jesteśmy w wiosce - odezwała się Kitsune, która była przed nimi. Wszyscy ruszyli, przyspieszając odrobinę. Po chwili w sasięgu wzroku pojawiła się wielka brama, a za nią mała stróżówka.
Kitsune przeszła przez bramę. Stanęła i delikatnie postawiła Kasukabe na ziemię. Sasuke postąpił podobnie i, po chwili, stałam pewnie na własnych nogach. Spróbowałam przejść kilka kroków. Udało mi się.
- Wszyscy oprócz Kasukabe, Asuki i Izayoia mogą iść do domów - usłyszałam głos Kitsune. - Wy idziecie ze mną.
Kasukabe POV
Stałam i patrzyłam jak inni odchodzą, zostawiając naszą czwórkę stojącą przed bramą. Nagle poczułam, jak ktoś łapie mnie za ramię. Odwróciłam się i spojrzałam prosto na zakrytą twarz.
- Nie chce mi się iść do jego biura, więc przeniosę tam naszą czwórkę - powiedziała. Mogłabym przysiąc, że pod tą maską uśmiechnęła się. Złapała moich przyjaciół i wszystko wokół nas zamazało się. Staliśmy teraz przed czyimś gabinetem. Poczułam, jak resztki mojego śniadania (te które nie uciekły po torturach) niebezpiecznie zbliżają się do moich ust. Jakimś cudem udało mi się zatrzymać je w moim żołądku. Blondynka zapukała i, nie czekając na odpowiedź, otworzyła drzwi.
~~~~¤~~~~
Witam wszystkich w ten piękny świąteczny dzień!
Postanowiłam sprawić wam drobny prezent i wrzucić nowy rozdział.
Postaram się wrzucić jeszcze do mojej drugiej opowieści nowy rozdział.
Życzę wszystkim Wesołego Jajka!
Sayonara!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top