64
Pov Paula
Chodziłam po całym pokoju dla uspokojenia. Byłam mocno roztrzęsiona. Czekałam na Harry'ego. Byłam mocno ciekawa jak on mi to wszystko wytłumaczy. Chociaż wątpię czy to w ogóle da się wyjaśnić. I dla mnie to nie ma usprawiedliwienia za takie okrucieństwo. Przecież ten człowiek musiał umierać w ogromnym strachu i cierpieniach. Żadnego człowieka nie powinno się tak traktować.
Nagle drzwi się otworzyły i wszedł przez nie Harry. Wyglądał jakby był w dobrym humorze.
- To co śliczna idziemy spać czy porobimy coś innego - podszedł do mnie i objął mnie ramieniem. Od razu wyswobodziłam się z jego uścisku. - Co cię znowu ugryzło?
- Byłam dopiero co u mojej pumy - oznajmiłam. Na chwilę spuścił wzrok na podłogę. Następnie spojrzał na mnie.
- Dobrze wiesz, że należało mu się to. Chciał mnie zabić i nie wiadomo co by później z tobą zrobił - powiedział na swoją obronę.
- Mogłeś go zastrzelić - doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że Harry nie puści go wolno tylko zabije. Miałam tylko nadzieję, że zrobi to szybko i w miarę bezboleśnie.
- Musiał cierpieć tak jak ja gdy cię mi odebrał. Zayna czeka to samo - no na to, to nie mogłam pozwolić. W końcu Zayn nadal pozostawał moim bratem i nie chciałam jego śmierci.
- Nie zrobisz tego!
- Oczywiście, że zrobię. I to akurat nie polega żadnej dyskusji.
- Jeśli jemu coś się stanie to już nigdy się do ciebie nie odezwę - mówiłam szczerze. Byłam gotowa na to.
- Nie rozumiem cię. On cię oddał jak nic nie wartą rzecz, a ty go teraz bronisz - wiedziałam, że on stara się grać mi na emocjach. Chce bym przyznała mu rację i dała wolną rękę.
- No i dobrze, ciebie także powinnam nadal powinnam nienawidzić i życzyć co śmierć - jakby tak dokładniej się zastanowić to zdradziłam własną siebie obdarzając Harry'ego sympatią.
- To zupełnie co innego. Ja w odróżnieniu od niego robiłem wszystko dla twojego dobra - już nie chciało mi się mu przypominać jak mnie raz prawie utopił, a kolejnym udusił. I to wszystko przez swoją nieuzasadnioną zazdrość.
Miałam go już dość, więc wyszłam się przewietrzyć i wszystko przemyśleć.
***
Spałam w oddzielnym pokoju i specjalnie przyszłam na śniadanie dużo później. Nie chciałam nawet patrzeć na Harry'ego. Musiałam mu pokazać, jak będzie wyglądało nasze życie jeśli nie oszczędzi Zayna. Musiałam to zrobić. Nie było innego wyjścia. Moi rodzice i tak już sporo się nacierpieli przez moją rzekomą śmierć. Drugiej takiej tragedii pewnie by nie przeżyli.
A ja także nie mogłam tak ciągle mu ulegać. Muszę zachować chociaż odrobinę z mojego dawnego charakteru.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top