Rozdział X
Poczułam przepyszny zapach unoszący się w powietrzu mojej sypialni. Był on tak intensywny, że po krótkiej chwili podnosiłam się do pozycji siedzącej.
Ściągnęłam powoli nogi z łóżka i spojrzałam na swoje stopy. Skarpety z kolorowych kawałków materiału wyglądały świetnie.
Drzwi od sypialni lekko się uchyliły, a ja ujrzałam w nich rudą czuprynę. Brązowe oczka były skierowane w moją stronę.
- Już wstałaś mamo! - krzyknął chłopiec podbiegając do mnie i mocno przytulając.
Pocałowałam go w czoło.
- Chodź, zrobiłem z tatą naleśniki - powiedział posyłając mi dumny uśmiech.
- Kuchnia jest cała? - zapytałam rozbawiona.
Z ust chłopaka zniknął uśmiech.
- No tak! - mruknął lekko spięty. - Calutka i czyściutka.
- Alex, mów prawdę - powiedziałam patrząc na mojego syna.
- Może jest trochę brudno - wymamrotał patrząc w podłogę. - Ale się staraliśmy.
Lekko się uśmiechnęłam i przytuliłam małego rudzielca.
Alex wtulił się we mnie.
- Kocham cię mamo - wyszeptał.
- Ja ciebie też.
Kiedy całowałam chłopca w czoło usłyszałam wraz z nim donośny krzyk.
- Houston! Mamy problem!
Szybko pobiegłam do kuchni z brązowookim.
Przed nami stał przerażony Matthew z palącą się patelnią w rękach.
- Tato! - krzyknął przerażony Alex. - Nie ma mnie kilka chwil i już podpaliłeś patelnie!?
- Nic nie mówcie tylko mi pomóżcie! - wykrzyczał Matt.
Spokojnie zabrałam patelnie od niebieskookiego i przykryłam ją ścierką, która była obok. Po chwili podniosłam ją, a płomienia już nie było.
Spojrzałam na Matt'a i Alex'a, którzy razem płakali oraz byli do siebie przytuleni.
Lekko się uśmiechnęłam.
- No już chodźcie do mnie moje dzieci - powiedziałam lekko rozbawiona, a dwójka mocno mnie przytuliła. - Kocham was.
- A my ciebie - odpowiedzieli chórkiem.
~📷~
- No, ale to nie koniec - oznajmił David poprawiając swoją bluzę. - Wtedy go złapaliśmy i zjedliśmy go na obiad.
- Fuuu - wymamrotał Alex. - Tak smoka?
- Mhm - odpowiedział mężczyzna z brązowymi włosami jak i oczami. - A wiesz jaki był pyszny?
- Fuja - mruknął mały rudzielec. - Ja walczyłem z tatą i patelnią.
- A kto was uratował? - zapytałam kładąc jedzenie na stół.
- Mamusia! - krzyknął zadowolony chłopiec. - Jest rycerzem.
- I to jakim - wtrącił się Matthew całując mnie w policzek.
- Ananiasz jest moim rycerzem - dodał David patrząc się na brązowowłosego mężczyznę. - Uratował mnie przed tym smokiem.
Mężczyzna cicho się zaśmiał.
- To takie słodkie - powiedziałam z uśmiechem na ustach.
- Zgadzam się - dodał Matthew. - Myślałem, że nigdy sobie kogoś nie znajdziesz.
- Ale i śmieszne - wymamrotał David przewracając oczami i lekko się przy tym uśmiechając. - Ty wcale nie jesteś lepszy.
Nastała chwila ciszy.
- To co - zaczął Matthew. - Wy już ryndum dyndum?
Wszyscy wybuchli śmiechem prócz Alex'a.
- Nie rozumiem - wtrącił chłopak i popatrzył na mnie.
- To nic takiego - mruknęłam uspokajając się.
Alex cicho westchnął.
- Jedzmy, bo jeszcze wszystko ostygnie - dodałam.
Wszyscy usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.
~📷~
Ziewnęłam zmęczona patrząc w telewizor.
- Przecież widzę, że jesteś zmęczona - szepnął Matt. - Zaniosę cię do sypialni.
- A ty? - zapytałam. - Nie idziesz spać?
- Wiesz, że muszę to obejrzeć - powiedział cicho i wstał z kanapy.
- Serial jest ważniejszy ode mnie? - mruknęłam oburzona.
- Oczywiście, że nie - oznajmił biorąc mnie na ręce. - Ale nie ma powtórki.
- No dobra - wymamrotałam, a Matthew zaniósł mnie do sypialni.
Położył mnie delikatnie na łóżku, po czym przykrył mnie kocem.
Usiadł obok mnie i spojrzał mi w oczy.
- Zakochałem się w tobie tak od razu - powiedział głaszcząc moją rękę. - Nawet nie wiem jak to się stało.
- Spodobałam ci się jak spałam? - zapytałam.
- Chyba tak - odpowiedział całując mnie w czoło. - Byłaś posiniaczona i poraniona.
Popatrzyłam mu się głęboko w oczy.
- Obiecałem sobie wtedy, że sprawię, iż będziesz bezpieczna - oznajmił poprawiając moje włosy. - Udało mi się?
- Tak - cicho szepnęłam i zamknęłam zmęczona oczy. - Czuje się bezpiecznie jak nigdy, ale już lepiej nie gotuj.
Mężczyzna cicho się zaśmiał.
- Kocham cię - cicho szepnął i pocałował mnie w policzek.
- Ja ciebie też.
Matthew złapał za klamkę, by wyjść z pokoju, lecz zanim to zrobił cicho powiedziałam:
- Jesteś moją gwiazdką.
~~~~
Wesołych Świąt!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top