Rozdział 39


ZALECAM PRZECZYTANIE CAŁEJ OPOWIEŚCI OD POCZĄTKU-  KONTYNUACJA PO DLUGIM CZASIE!

ELENA

- Do środka, już!- usłyszałam głos wkurwionego Luke'a.
A było tak dobrze. Wreszcie nam się układało nabieraliśmy dobrego tempa, a teraz co? Kolejny raz wszystko się wali...
W mojej głowie kłębiło się milion pytać odnośnie tego co przed chwilą się stało: Alan, kamera, rozwścieczony Nick...

- Albo mi powiesz o co chodzi z tą kamerą, albo obiecuje że Nick tak ci skopie dupę...- zaczęłam nie czekając aż Luke zamknie drzwi.

- W tej chwili nie wiem czy się śmiać czy.. się śmiać- parsknął. Dobra wiem, może nie trafiłam z tekstem że Nick mu dojebie, ale to nie znaczy, że ten oszust może się tak zachowywać.

- Koleś wiesz, że mnie ranisz?- powiedział urażony Nick, tupiąc przy tym nogą.

- Dobra, skończcie tą szopkę!- warknął Luke- A ty siadaj- wskazał ręką na Alana.

- Nie mam zamiaru z tobą gadać- odparł pewny siebie chłopak.

- Siadaj, albo obiecuje że własna matka będzie liczyć twoje zęby z ziemi. W końcu chyba lubi cyferki nieprawdaż?- jeszcze nigdy nie widziałam tak rozwścieczonego trenera. Jego sylwetka była cała spięta, a ręce zwinięte w pieści.
Luke tylko nie wybuchnij...

- Czemu nas nagrywałeś?- zapytałam spokojnie, ale chłopak nawet na mnie nie spojrzał. Zagotowało się we mnie jak nigdy. Wzięłam w jedną rękę jego podbródek zmuszając go, żeby na mnie spojrzał.- Zapytam jeszcze raz: Po co nas nagrywałeś?- zamiast odpowiedzi otrzymałam puszczone oczko od chłopaka. Nerwy mi puściły. Moja wolna ręka zrobiła zamach i znalazła się na pryszczatym policzku tego człowieka.

- Ałć, nie chciałbym być w skórze twojego nauczyciela gdyby coś nie wyszło mu w łóżku.- o nie, to był już szczyt chamstwa. Chłopak masował zaczerwieniony policzek, a szyderczy uśmiech nie schodził mu twarzy.

- To nie ma sensu- zabrał głos Ni- On nam nic nie powie.

- Zgadłeś pedałku.- ten koleś pozwala sobie na za dużo. Gdzie się podział ten miły chłopak, którego poznałam na boisku? Ten, który pomógł mi w matmie do tego nie oczekując zapłaty. Czyli to wszystko była gra? Najwyraźniej...

- Czyli ten prywatny numer, który mi groził to byleś ty?- byłam pewna, że to on...

- Jaki numer?- zapytał Luke.

- Jakie groźby?- dodał od razu po nim Nick.

Kurwa, zapomniałam, że nic im nie powiedziałam...

- Już nie ważne, wszystko się wyjaśniło- odparłam przyglądając się Alanowi. 

- Co ci to da- zaczęłam od nowa.- To, że nas wydasz, co z tego będziesz miał?- nie rozumiałam dlaczego kolejna osoba chciała nas zrujnować.

- To już pozostawię dla siebie.- spojrzałam ukradkiem oka na Luka, który w myślach walczył z tym czy mu przywalić czy nie..

- Wypierdalaj stąd.- warknął w końcu mój trener.

- Co ty odwalasz?- krzyknęłam.

- A co, mam go tu więzić? I tak nic mi nie powie.

- Chyba lepsze to niż znalezieniu się w więzieniu idioto.- stanął w mojej obronie Nick.

- Słuchajcie, urocza jest ta wasza scenka rodzinna ale ja już chyba serio pójdę.- nie czekając na naszą odpowiedz chłopak wstał i sięgnął po kamerę, jednak Luke był pierwszy.

- Twoja zabaweczka zostanie ze mną.- mówił pewnie.

- To jest kradzież.- kłócił się z nim chłopak.- Chyba nie chcesz mieć dodatkowego wyroku w więzieniu za tą kamerę?

- A ty chyba chcesz w jednym kawałku wrócić do domu?- zły Luke to groźni Luke. Nie lubię chyba tego oblicza...

Alan już więcej nic nie powiedział. Wyminął nas, poczym trzasną z wściekłości drzwiami.

- Nie wierzę, że go wypuściłeś.- powiedziałam chwilę później i tak jak chłopak, chwyciłam za klamkę, nie szczędząc sobie siły na ich zamknięcie. Huk był tak mocny, że ludzie stojący na korytarzach zaczęli się we mnie wpatrywać.

- Co ja jakaś królowa, że się tak lepicie?- prychnęłam i udałam się do szatni.

Luke

- Przejdzie jej..- próbował mnie pocieszyć Nick, głaskając mnie po ramieniu.

- Zabierz tą rękę albo wsadzę ci ją w dupę!- warknąłem.

- Ej, a zastawiałeś się nad tym, że jeśli wsadzisz komuś palec do dupy, to kto tak naprawdę będzie miał palec w dupie?- Ten człowiek mnie dobija, naprawdę. I jego teksty również...

- Nick, nie mam czasu na śmieszkowanie z tobą.- usiadłem na krześle załamany.

- Trzeba coś z tym zrobić.- debil Nick w jedną sekundę zamienił się w myślącego Nicka. Oh brak mu jeszcze okularków...

- No co ty nie powiesz Sherlocku.

- Wiesz, że jeśli będziesz robić takie miny to Ci tak zostanie?- odparł Nick, poczym wystawił mi język i skrzyżował ręce na piersi na znak obrażenia.

Kurwa, on zachowuje się jak jakieś małe dziecko!

- Dobra, nie obrażaj się.- odpuściłem.- Co proponujesz?

- Śledztwo!- krzyknął pewny siebie.

- Jak mamy go śledzić jak ty masz szkole a ja prace matole.- burknąłem.

- A co za problem się urwać?- zadał retoryczne pytanie.

- Nawet jeśli, to co mamy szukać? Wiesz, wydaje mi się że seryjnym zabójcą to on nie jest i nie znajdziemy zakrwawionego noża w jego biurku...

- Ale z ciebie maruda.- fuknął Nick.- Równie dobrze mogę pojechać z chłopakami do niego do szkoły i zajebać mu telefon...

- A co jak ma blokadę jak prawie każdy człowiek na ziemi?- pomysł sam w sobie nie był zły. Gorzej z jego wykonaniem: dodatkowo wykonaniem przez chłopaków.

- Jestem pewien, że John sobie z tym poradzi.

- Co on magik jakiś?

- Yyy on?- parsknął śmiechem.- Ta małpa nawet nie umie przybić gwoździa do ściany nie raniąc się przy tym- tak, oto znajomi mojej Eleny..

- To jakim niby sposobem ma odblokować jego telefon?- pytałem już lekko podirytowany.

- Luke, ale ty niekapowaty jednak jesteś.- chłopak położył mi rękę na ramieniu, a ja poczułem się jak w jakiejś  gównianej komedii.- John ma brata informatyka.

- To zmienia postać rzeczy.

- W sumie to jest chujowy.- wtrącił znowu blondyn, a we mnie się zagotowało. Jednak chłopak widząc moją minę szybko dodał.- Ale z tym sobie na pewno poradzi!

- Skąd wiesz?

- Bo ostatnio John kazał mu hakować mój telefon gdzie były moje nagie zdjęcia.- dobra, nie pytam o więcej, tyle mi w zupełności wystarczy.

Elena

Nie chciałam pójść na resztę zajęć. Nie mogłabym się skupić na niczym. Moje myśli krążą tylko wokół najgorszych opcji.- policji, utracie szkoły, utracie przez Luka pracy, drużyny.
Chciałam być tylko szczęśliwa. Naprawdę, nie myślałam, że to wszystko może się tak skończyć- ja z Lukiem w więzieniu. Aż mam ciarki gdy nad tym główkuje.

Moje myśli powędrowały do Alana. Co on chce osiągnąć robiąc to wszystko. Tak naprawdę nawet się dobrze nie znamy. Spotkaliśmy się na korkach i zawodach- tyle. A on z butami wchodzi w moje życie, do tego nie wiadomo po co. Aby je zrujnować? Jedyne co przychodzi mi do głowy to to, że może robi to wszystko przez to, że gramy w przeciwnych drużynach? Może nie chce dopuścić abyśmy to my wyjechali na treningi za granice?

Do tego Luke! Jak on mógł go wypuścić? Przecież ten człowiek jest nieobliczalny, i właśnie w tej chwili może być na policji.

Jednak dzięki Bogu Nick wreszcie na coś się przydał... Gdyby nie on to mój korepetytorek miałby bardzo "fajne" obciążające nas dowody. 

Nie wiem co teraz, nie wiem co robić. Najchętniej spotkałabym się z tym człowiekiem, żeby wszystko mi wyjaśnił. Ale cóż, niedoczekanie moje.

A co z trenerem? Tego też nie wiem. Za dużo ryzykujemy, a on szczególnie wiele- swoją wolność. 

-------------

No ludzie, mamy to!
Dzięki za tak WSPANIAŁE komentarze 😍😍

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top