Rozdział 36
Po tej całej akcji na boisku zabrałam swoje manatki z szatni i wpakowałam się cała przemoczona do samochodu Luka.
- Na pewno nie robi ci to problemu aby mnie podwieźć?- zapytałam, a on gniewnie się na mnie popatrzył.- No nie mieszkam aż tak blisko, plus ty jedziesz w całkiem inną stronę.
- Chcę Cię podwieźć okej?- i już nic więcej nie mówił, jedynie jego palce zataczały powolne kółeczka no moim lewym kolanie. Z każdą minutą sunął ręką coraz wyżej, a na jego ustach oczywiście gościł zadziorny uśmieszek. Droczył się ze mną, wywołując tym samym milion mieszanych uczuć.
- Nie spiesz się aż tak.- powiedziałam i zatrzymałam jego dłoń swoją gdy był już niebezpiecznie "wysoko" na mojej nodze.
- Tak tylko czekałem, aż wreszcie złapiesz moją dłoń.- zaśmiał się, a ja spaliłam buraka.
Znowu.
- To do 18.- zatrzymał swój czarny samochód tuż przy moich drzwiach.
- Tak.- odparłam otwierając drzwi z zamiarem wyjścia z pojazdu, ale przeszkodziła mi w tej czynności duża i ciepła ręka na moim ramieniu.
- A gdzie mój buziak na do widzenia?- wydęł wargi tak, że wyglądał jak duże, słodkie, rozkapryszone dziecko.
Cicho zachichotałam i pochyliłam się nad nim dając mu to czego chciał. Miał to być zwykły cmok na do widzenia, jednak chłopak umyślnie przedłużył pocałunek dokładając swój język.
- Mogę już iść?- pytałam nadal nachylona nad nim.
- Wiesz ta pozycja bardzo mi odpowiada.- oblizał usta, a ja dokładnie nie rozumiałam o co mu chodzi. Dopiero gdy zjechałam w dół za jego spojrzeniem, zobaczyłam że miał idealny podgląd na mój biust. Szybko naciągnęłam bluzkę, prostując się.
- Tak, bo w ogóle ich nie widziałem.- powiedział ironicznie, za co dostał po głowie.
****
Szykowałam się już jakieś piętnaście minut. "Szykowałam się" rozumiem przez to, że stałam przed szafą nie wiedząc dokładnie co na siebie włożyć. Idziemy na jakąś imprezę czy może do kina albo na jakiś spacer? Ubiorę się w sukienkę, a potem okaże się, że mam chodzić po jakiś pierdolonych górach!
Zrezygnowana zdecydowałam się napisać do Parkera, aby chociaż z jednym faktem nie wyjść na idiotkę.
Do: Luke
Powiesz mi w co mam się ubrać?
Po chwili otrzymałam odpowiedź.
Od: Luke
Jestem za workiem od ziemniaków, wtedy tylko ja będę wiedział co się kryje pod spodem.
Oczywiście musiał napisał taką wiadomość. Jakby nie próbował mnie wkurwić wiadomo, że nie byłby sobą.
Jednak po jakiejś sekundzie dostałam kolejną wiadomość.
Od: Luke
Jednak jeśli mój pomysł Ci nie odpowiada, załóż coś wygodnego.
Ps. Nie odsłaniającego tego, na co patrzeć mogę tylko ja.
Zaśmiałam się po odczytaniu tego Sms'a i postanowiłam, że zrobię mu troszkę na złość.
W swojej szafie wyszukałam jedynej bluzki z dekoltem jaką posiadam. Jeszcze nigdy w niej nie wychodziłam z racji tego, że nie nadaje się na jakieś przyjęcia bo jest utrzymana w sportowym stylu, ale z kolei nie mogłam pojawić się w niej w szkole. Czułabym się nieswojo.
Z racji, że na dworze znów świeciło słońce i nie zanosiło się na deszcz, włożyłam shorty, ale na wszelki wypadek przewiązałam przez nie koszulę.
Stanęłam w lustrze i uznałam, że nie wyglądam najgorzej.
(Dziewczyna z filmu The Duff. Jak chcecie to odpalcie sobie początek, tam widać dokładnie ten strój bo tutaj jest kiepska jakość :))
Włosy starannie wyprostowałam, aby uzyskać efekt jaki chciałam. Postawiłam na lekki makijaż, jedynie usta podkreśliłam odcieniem jasnego fioletu.
Gdy spojrzałam na zegarek była już 17: 50 co oznaczało, że za niedługo nadejdzie ta chwila.
Nie planowałam tego. Od samego początku broniłam się przed tym uczuciem, ale nie zdołałam wyjść z tego bez szwanku. Coś do niego poczułam, a teraz mam wrażenie, że to wszystko to jakiś jeden, nierealny sen. Nie żałuję tego wszystkiego co stało się pomiędzy nami. Mimo tego, że dzieli nas spora różnica wiekowa, a do tego szkoła i jego zawód to chcę brnąć w to dalej. Bo wiem, że gdybym to zakończyła, byłabym nieszczęśliwa.
Nie zdążyłam schować telefonu do mojej torebki, bo ktoś zaczął dobijać się do mnie na skype. Nie musiałam nawet patrzeć kto dzwoni, bo dobrze wiedziałam, że to chłopaki.
Moje podejrzenie się sprawdziło, ponieważ na ekranie ujrzałam nazwę naszej grupy: Orgia baranów
- Masz prezerwatywy?- zaczął Erick.
- Na pewno Luke ma, ty debilu.- przeszkodził mu Nick.
- Ej masz być grzeczna, chociaż na pierwszej randce.- ostrzegł Damien.
- I tak wiem, że zostanę chrzestnym.- skwitował John na samym końcu.
- Jesteście straszni.- burknęłam do nich i się rozłączyłam.
****
Gdy zeszłam na dół i nie zastałam nikogo odetchnęłam z ulgą. Ucieszyłam się, że Matt zabrał mamę na kolację, a mnie poinformował o tym zostawiając kartkę na drzwiach. Jakoś nie miałam ochoty, aby potem rodzicielka nie dawała mi spokoju z rozmowami o Luke'u.
Usłyszawszy dzwonek do drzwi mocniej ucisnęłam szklankę. Dopiłam resztę napoju i pędem udałam się do drzwi.
Jeszcze tylko wdech i wydech.
Powolnym ruchem otworzyłam drzwi, które były jedyną przeszkodą na ujrzenie chłopaka.
Zlustrowałam go od góry do dołu, po prostu calusieńkiego. Na nogach miał czarne spodnie, a góra ubrania nie różniła się nawet drobnym odcieniem od dołu. Do tego jego włosy były w artystycznym nieładzie co razem dawało efekt "niegrzecznego Parkera".
- Wyglądasz...- wydusił z siebie, przywracając mnie do rzeczywistości.- wow!
- Dzięki.- przybiłam sobie piąteczkę w myślach, gdy chłopak próbował patrzeć wszędzie, byleby nie na mój biust.- Ty też się spisałeś.
- Jesteś słodka.- wyszeptał do mojego ucha gdy prowadził mnie do swojego samochodu.- Co nie zmienia faktu, że miałaś zachować to...- tu wskazał górną część mojego ciała.- i to...- tym razem wskazał na nogi.- dla mnie.
- Ups.- skomentowałam.
- Chyba nie powinienem prowadzić.- powiedział, gdy już ruszyliśmy.
- Dlaczego?
- Bo przez tą twoją bluzkę zaraz rozbiję samochód.- wybuchłam śmiechem, ale po chwili zorientowałam się, że chłopak nie żartował.
- Powiedz mi chociaż gdzie jedziemy.
- Nie.
- Proszę?- powiedziałam znów, tym razem przesłodzonym głosem, robiąc przy tym śmieszną minę, ale i to nie poskutkowało.
****
Zaskoczył mnie fakt, że na naszą randkę musieliśmy tyle jechać. Podczas tej czterdziestosiedmiominutowej przejażdżki jak zwykle kłóciliśmy się o bzdety, przekrzykiwaliśmy się w śpiewie, ale oczywiście nie mogło się obejść bez zboczonego monologu Luka.
- Czy ty musisz wszystko sprowadzać do jednego tematu?- jęknęłam słuchając kolejnej głupoty odnośnej seksu.
- Oj już sie tak nie dąsaj skarbie.
Skarbie
Skarbie
Skarbie
POWIEDZIAŁ DO MNIE SKARBIE DO JASNEJ KURWY ANIELKI!
- Z iloma kobietami spałeś?- pytanie wyleciało z moich ust nim zdążyłam przemyśleć to co chciałam powiedzieć.
- Z wieloma.- nagle spoważniał.- Jednak z żadną nie łączyło mnie nic większego. Uważałem to za coś głupiego.
- A teraz?
- Co teraz?- na kilka sekund przeniósł spojrzenie z jezdni na moje oczy.
- Co teraz uważasz.- próbowałam powiedzieć to pewnie. Mam nadzieje, że mi się to udało, bo w środku bałam się prawdy, którą usłyszę.
- Zmieniłem zdanie poznając Ciebie.- złapał w dłoń moją rękę i trzymał ją tak, aż dojechaliśmy na miejsce.
A ja miałam ochotę krzyczeć ze szczęścia.
******
Dzięki, że tak licznie się upominacie o rozdział bo to daje w sumie kopa w dupę i nawet jak się nie chce pisać rozdziału, to ta myśl że mnie zajebiecie daje moccc! :*
Do zobo ♡♡♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top