Rozdział 16
- I jak poszła rozmowa?- zapytał Nick gdy tylko usiadłam w swojej ławce.
- Walcie się, wszyscy- jak na zawołanie chłopaki wybuchli śmiechem, a ja chciałam im przywalić. Jednak pani od biologi zaszczyciła nas towarzystwem swojej jakże krótkiej sukienki.
- Każdy siedzi sam.- no to po mnie.
Nie rozumiem nic a nic z tego przedmiotu. Nadzieje pokładałam w tym, że Damien uratuje mi dupę podpowiadając.
Próbowałam się skupić, ale na marne. Zrobiłam może z trzy zadania, których wyniki zapewne są złe.
Zrezygnowana oddałam kartkę jako pierwsza. Opuściłam klasę pod pretekstem bólu głowy i ruszyłam w stronę toalet. Jednak mój cudowny mózg wpadł na jakże idealny pomysł.
Nigdy jeszcze nie byłam na wagarach.
Napisałam na konwersacji naszej paczki, ale nikt mi nie odpowiedział. Pewnie jeszcze pisali sprawdzian. No cóż, pójdę sama.
Przed wyjściem ze szkoły udałam się do swojej szafki, aby zabrać rzeczy. Zakładając buty pochylona poczułam... czyjeś krocze na moim tyłku?
Spanikowana odwróciłam się jak najszybciej.
- Mogłaś być w tej pozycji jeszcze chwilkę.
- Co ty wyprawiasz?- wydarłam się na Luke'a.- Przestraszyłeś mnie!
- oj wybacz kochanie.
- co chcesz?- postanowiłam przejść do sedna sprawy. Spieszyło mi się, w końcu chciałam zdążyć "zwiać do końca lekcji".
- doskonale wiesz czego.- patrzyłam w jego idealne pod każdym względem oczy. Mało brakowało, a bym się zapomniała.
- ym przepraszam pana ale jesteśmy w szkole, więc może zachowywałbyś się normalniej?- skrzyżowałam ręce na piersiach oczekując odpowiedzi.
- a właściwie gdzie się wybierasz?- no nie.
- ym do lekarza.- palnęłam pierwszą lepszą myśl jaka przyszła mi do głowy.
- coś mi się jednak nie wydaje.
- niby dlaczego?- pytałam oburzona. No może i miał racje, co nie zmienia faktu że musiał zawsze wiedzieć wszystko najlepiej.
- najbliższy lekarz jest jakieś 8 km stąd.- zaczął.- Chris jest w budzie, a twoi rodzice w pracy, możesz mi powiedzieć jak niby chciałaś się tam dostać?
- znasz coś takiego jak taksówka?- zatrzasnęłam głośno szafkę, aby pokazać mu że zaczyna mnie wkurzać. Znowu.
-oboje wiemy, że kłamiesz.- szedł za mną do wyjścia.
- nic ci do tego.
- dużo mi do tego.- szarpnął moje ramie.- jeśli nadal to tego nie przywykłaś jestem twoim nauczycielem
- super.- próbowałam go wyminął ale zatorował mi drogę swoim ciałem, przyciskając mnie do ściany. Na szczęście stało się to w najdalszej części szkoły, przez co żaden uczeń ani nauczyciel nie przyłapie nas na tej jakże dziwnej sytuacji.
- nie traktuj mnie tak.- mówił nie spuszczając wzroku z mojej twarzy.
- jak?- zapytałam lekko drżącym głosem. Ta pozycja w której się znajdujemy trochę mnie krępuje.
- obojętnie.- szepnął mi do ucha. Ciarki mnie dopadły gdy zaczął kreślić kółeczka na moim odkrytym ramieniu.
- wiesz dobrze że coś do ciebie czuje.- zdołałam to powiedzieć.- ale nie umiem być taką dziewczyną w jakich gustujesz.
- jesteś...- przerwał.-jesteś najlepsza dziewczyną jakąś kiedykolwiek spotkałem, proszę Cię do cholery przestań tak mówić.
- okej
- powiesz mi teraz gdzie chciałaś iść?- dalej trzymał swoje biodra tuż przy moim ciele co nie dawało mi się skupić.
- nie wiem, gdziekolwiek
- a wiesz, że dziś jest trening?- chyba zauważył moje zmieszanie, bo pogłaskał mnie lekko po policzku muskając swoim kciukiem moje wargi.- potrzebujesz towarzystwa?
- nie rozumiem.
- zapraszam cię na wagary.- na jego twarzy zagościł przebiegły uśmieszek. Nie wiedziałam czy się zgodzić czy nie, ale w końcu powiedziałam to, na co miałam dużą ochotę.
- chętnie.
*****
Dziwnie się czuję uciekając wraz z nauczycielem ze szkoły. Mam wrażenie, że wszyscy już o tym wiedzą, a gdy jutro przekroczę próg szkoły dyrektor... A z resztą nie ważne. Może nie będzie tak źle.
- To gdzie jedziemy?- pytałam gdy chłopak prowadził mnie do swojego samochodu. Gdy otworzył mi drzwi cicho podziękowałam.
- Do mnie.- ukazał rząd białych zębów. Mam się bać?- Ale najpierw zahaczymy o sklep.
- oh okej.
W drodze do supermarketu Luke włączył jakąś muzykę, jeśli można to tak tylko nazwać.
- Ścisz to bo zaraz pobiję ten twój samochód.
- Nie odważysz się.- posłałam mu spojrzenie typu A chcesz się przekonać?- Och dobra już.
- Czy cała wasza grupka lubi taką muzykę? Bo wiesz Chris też na okrągło nie daje mi spać podkręcając najgłośniej jak się da radio.
- Ty lubisz ballady, ja lubię chaos.- mówił skupiając się na drodze.- A po za tym laski na to lecą.
- och do prawdy?- parsknęłam śmiechem.- Na mnie to nie działa.
Ale czy na pewno?
----
- Kupmy żelki no proszę!- kłóciłam się z Parkerem przy stoisku ze słodyczami. W naszym koszyku znajdowały się już najróżniejsze chipsy, czekolady i piwa dla niego. Brakowało tylko żelek!
- Zachowujesz się jak dziecko.- śmiał się z mojej miny. Ach no jasne, ja na poważnie a on jak zwykle ciśnie sobie bekę.
- Czy musisz mi przypominać, że jestem młodsza?
- Do tego niepełnoletnia.- poklepał mnie po głowie i wrzucił dwie paczki żelek do koszyka. Przynajmniej tyle.
Gdy podjechaliśmy pod kasę chłopak bez skrępowania wziął dwie paczuszki prezerwatyw i wrzucił je na taśmę. Przesuwała się do kasjerki, która była jakąś starszą panią. Gdy w jej ręce wpadły przedmioty standardowego użytku Luke'a posłała nam gromiące spojrzenia. Na mnie patrzyła się dłużej i groźniej- próbowałam zasłonić się włosami aby nie było widać mojej czerwonej twarzy oraz zażenowania tą sytuacją,ale jak zwykle brunet mi przeszkodził.
- zostaw.- mówił przywracając pasma moich włosów do początkowego miejsca.- jesteś słodka gdy się zawstydzasz, więc przestań to ukrywać.
- nie rozumiem jak ciebie nie ruszył to spojrzenie tej staruszki.- mówiłam idąc za nim do samochodu.
- gówno ją to obchodzi.- wyjął papierosa ze skórzanej krótki i go zapalił.- chcesz?
Odmówiłam kręcąc głową. Szczerze nie podoba mi się, że pali. Czy to jakiś lans? A może jest uzależniony?
- Wiesz, że palenie zabija?- odezwałam się w samochodzie.
- Wiesz, że zrobię co chce?!- och okej. Chce się kłócić proszę bardzo.
- Czy ty kiedyś przestaniesz się ze mną kłócić?- zadałam pytanie ze złością wymalowaną na twarzy.
- Przynajmniej jest ciekawie kotku.- zapalił samochód i udaliśmy się do jego domu.
------
Hahaha. Niegrzeczny Luki ^.^
Dzięki za czytanie, liczne komentarze i gwiazdki. Aż mam banana na twarzy jak czytam wasze opinie :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top