Rozdział 15

Cały dzień rozglądałam się za Parkerem. Może brzmię dość banalnie, ale po prostu chciałabym go zobaczyć i pogadać.
Fakt, stał się dla mnie więcej niż tylko nauczycielem. Niestety nie umiem tego zatrzymać bądź powstrzymać.
Dziwie się, że chodź znam go tak krótki czas, doszło do zbliżenia jakiego nie miałam nawet z moim byłym, w którym byłam kiedyś zakochana.

- Twój książę rozmawia z Kelly.- szepnął mi na ucho Erick. Popatrzyłam tam gdzie on ma utkwiony wzrok. Zobaczyłam go. Idealnie zmierzwione włosy, ubrany w biały T-shirt, który podkreśla jego umięśnioną sylwetkę oraz czarne spodnie.

Niechętnie przeniosłam wzrok na panią Davis która miała wyzywającą, krótką, czerwoną sukienkę doskonale podkreślającą jej atuty. Była na prawdę zgrabna i ładna. W prawdzie ja nie jestem gruba czy nawet pulchna, ale mam kilka rzeczy nad którymi chciałabym popracować. Ona... nie musi nad niczym.
Mnie w tej chwili z lekka mówiąc szlag jasny trafił. Zazdrość? O tak! Nie chciałam się tak czuć, ale gdy zobaczyłam, że na jego twarzy pojawił się ten uśmiech którym zawsze obdarza mnie zrobiło mi się smutno. Wiedziałam, że tak będzie. Nie potrzebnie na imprezie zgodziłam się na... na to wszystko.

- To chyba jednak nie jest mój książę.- wyminęłam go i udałam się do damskiej szatni.

**
Pojawiłam się obok chłopaków, którzy czekali na mnie przed salą gimnastyczną.

- Tylko żeby się nie podniecił gdy zobaczy cię w tych spodenkach.- mówił Damien otwierając przede mną drzwi.

- Bardzo śmieszne.- on i tak woli krótką sukienkę "koleżanki" Erick'a.

Wchodząc na sale, prawie potykając się o własne nogi dostrzegłam masę dziewczyn ubranych tak... skąpo! Czy tylko ja tu mam spodenki i koszulkę normalnej długości, o normalnych rozmiarach dekoltu i nie wyciętych plecach?
Poczułam lekkie uderzenie w bok i popatrzyłam zła na Nick'a. On jedynie kiwnął głową, gdzie mam spojrzeć. Po chwili przed moimi oczami pojawiła się postać uśmiechającego się do mnie trenera.
Nie dam mu tej satysfakcji. Nie odwzajemniwszy gestu udałam się do reszty grupy.

- A więc.- Luke mówił głośno aby wszyscy mogli skupić na nim swoją uwagę. Och, moje kochane koleżanki z klasy nie miały z tym problemu.- Dziś pogramy w piłkę ręczną.

- A co trener powie na to żeby zamienić to na piłkę nożną?.

- Nick masz dziś trening, nie pałaj taką energią bo twoim zadaniem będzie pokonanie dwunastu kółek.- popatrzyłam z rozbawieniem na chłopaka, który w tym czasie złapał się za głowę. Po ułamku sekundy zdałam sobie sprawę że i ja należę do drużyny. No tak jakby nalezę. Ale to nie zmienia faktu, że będę musiała to przebiec.

- Dziewczyny ustawcie się po prawej stronie.- rozkazał "nauczyciel". Tak też zrobiłam, rozdzielając się z moimi przyjaciółmi którzy poszli na drugi koniec boiska.- Najpierw rozciąganie.

- A jak pękną mi gacie?- żartował Erick.

- Panowie macie nie rozbierać w myślach dziewczyn.- zignorował go Luke, mówiąc do innych a dziewczyny zachichotały.

Zaczął pokazywać różne ćwiczenia. Chcąc nie chcąc musiałam patrzeć co robi oraz to powtarzać. Jedynie na moment podniosłam wzrok na jego twarz. Jak się spodziewałam to był błąd. Sama nie wiem czy patrzył na moje ciało, twarz czy dziewczynę obok mnie. Ale gdy zorientował się, że go obserwuje posłał mi słaby uśmiech i mrugnął. Wywróciłam oczami na ten gest. Nadal byłam zła, za to że... A może on z nią tylko gadał? Nie na pewno nie!
Widziałam jak na nią patrzy. Jak ciekła mu ślinka na widok jej imponującego biustu. Mało brakowało, a by się z nią przelizał na oczach wszystkich.
*
Gdy trener zagwizdał na znak zakończenia gry udałam się prosto do wyjścia. Jednak zbytnio się pospieszyłam.

- Eleno poczekaj chwilkę.- usłyszałam za sobą.

Niechętnie odwróciłam się do Luke'a posyłając mu pytające spojrzenie. On jedynie wzruszył ramionami.

- Powodzenia w ruchaniu psiapsi.- powiedział cicho Nick gdy szedł do szatni z chłopakami.

*
- Po co kazałeś mi zostać?- zapytałam podchodząc do niego ze skrzyżowanymi rękami na piersi.

- Czemu jesteś na mnie zła?

- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.- bąknęłam.- To nie grzeczne.

- Chciałem dowiedzieć się czemu mnie ignorujesz.- odpowiedział.

- Wcale Cie nie ignoruje.- zaprzeczyłam.

- Nie, wcale.- prychnął.- Myślałem, że stać Cię chociaż na uśmiech czy coś.

- Proś o to pannę Kelly.- chciałam już odejść ale zatorował mi drogę.- Zejdź, chciałam przejść.

- Jesteś zazdrosna?- powiedział z rozbawionym wyrazem twarzy.

Jedyne co to popatrzyłam na niego z złowrogim wyrazem twarzy.- Nie wierze, znowu jesteś zazdrosna.- teraz zaśmiał się, a ja miałam ochotę przywalić mu.

- Nie jestem.- zaprzeczyłam.

- To miłe.- włożył ręce do kieszeni spodni.- Ale nie masz o co.

- Daj mi spokój.- chciałam go wyminąć ale on złapał mnie za ramiona, tak że tkwiłam w jego uścisku- Co ty robisz! Puszczaj nim ktoś to zobaczy.

- Wybacz.- odsunął się ode mnie, a ja zrobiłam dodatkowy krok w tył dla swojej przestrzeni osobistej.- Nie gniewaj się, Kelly to suka nigdy bym się z nią nie umówił.

- Ile razy mam ci mówić, że to mnie nie obchodzi?

- A ile razy ja mam ci mówić, że wiem że jesteś zazdrosna.

- Goń się.- splunęłam i udałam się do wyjścia. Zaczęłam szarpać klamką od drzwi bo za cholerę nie chciały się otworzyć.

- Co ty odpierdalasz?- usłyszałam głos Luka za mną. Bardzo bardzo blisko moich pleców.

- Och panie idealny.- powiedziałam z irytacją.- Ty spróbuj.

Chłopak zaczął mocować się z klamką od drzwi, a one nawet nie drgnęły.

- Kurwa, zamknięte

- No co ty nie powiesz.

- To dla waszego dobra gołąbeczki.- usłyszeliśmy głos zza drzwi i dodatkowe śmiechy. Chwila,czy to głos Damien'a? I śmiech Nick'a i John'a?

- Debilu wypuść nas.- krzyknęłam waląc w drzwi.

- Najpierw porozmawiacie.- teraz nasłuchiwałam głosy Nick.'a- A potem was wypuścimy.

- Ale bez robienia dzieci.- dalej już nie słuchałam bo odeszłam od drzwi i usiadłam po turecku na środku sali.

- To co? Pogadamy?- trener siadł obok mnie tak, że nasze kolana się stykały.

- O czym?

- Posłuchaj jesteś dla mnie ważna, mówiłem to Ci już wcześniej.

- Mówiłeś, a i tak uganiasz się za innymi.- trudno, że sama w tym momencie przyznałam, że jestem zazdrosna.

- El, nie mogę nie zamienić słowa z innymi bo ty jesteś zazdrosna.- zaczął.- Ty przyjaźnisz się z grupą facetów i nic do tego nie mam.- kurwa.on.ma.racje.

- Dobra okej niech Ci będzie.- wyleciało samo ze mnie.- Po prostu mam nadzieje że nie gramy w żadną głupią grę jasne?

- El nie zrobiłbym ci tego.

- Nie mówię że byś to zrobił. Tylko myślę na głos- wstałam powoli, cała obolała po dzisiejszym męczącym wf.- A teraz przepraszam, ale mam sprawdzian z biologi z panną sukowatą.

- Zobaczymy się potem.- powiedział i pościł mi oczko na odchodne.

-----

Dobra napisałam xd. Wiem, że rozdziały teraz pojawiają się rzadziej ale po prostu nie mam kiedy pisać więc proszę wybaczcie mi. Staram się serio nadążać, ale materiał powtórkowy z wszystkich przedmiotów mi to utrudnia.
Także mam nadzieje, że pomimo to nadal będziecie czytać to opowiadanie :*
Dzięki gorąco za gwizdki i takie miłe komentarze. Uwielbiammm ☆☆☆

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top