30. "Mam doś zgrywania miłej dziewczynki..."
Kruszwil pov.
Następne dwa dni niczym się nie różniły. W każdym razie był już piątkowy wieczór, więc cieszyłem się z weekendu. Łukasz niedawno miał urodziny, a ja jedyne co zrobiłem, to załatwiłem mu krótką przejażdżkę na torze. Przez pewien czas wydawało mi się, że to za mało, dla tego zastanawiałem się nad czymś lepszym, ale nic nie przychodziło mi do głowy. W sumie skoro kończył się tydzień, to było więcej możliwości na zrobienie czegoś ciekawego. Postanowiłem w końcu pozwolić Łukaszowi się spotkać z Adamem. Chciałem mu przy okazji udowodnić, że wcale nie jestem zazdrosny. On jednak zaproponował, żeby Adam przyszedł do nas, a ja... Cóż, musiałem się zgodzić. Ma być z nim też Laura. Eh... Tym razem może jakoś przeżyję? Minęło więcej czasu od tamtego dnia i nie będzie pewnie już tak niezręcznie.
Dochodziła siedemnasta, czyli czas, w którym wszyscy mieli przyjść. Kasia załatwiła jakieś przekąski, których nazwy nie znłem, bo w końcu nie kojarzę produktów tak nieprestiżowych. Z resztą i tak nie będę tego jeść. Chyba zostanę przy piciu alkoholu.
Siedziałem na fotelu, a Łukasz chodził za mną w tę i we wtę. Adam i Laura spóźniali się już dziesięć minut i miałem szczerą nadzieję, że jednak nie przyjdą. W końcu Łukasz się zatrzymał.
- Jesteś pewien, że nie będziesz tego żałował? - zapytał.
- Będę... Ale dla ciebie wszystko. - Odparłem głupim podniesionym głosem przewracając oczami.
Wtedy w końcu usłyszałem dzwonek do drzwi. Chciałem odruchowo wstać i podejść, ale mężczyzna mnie wyręczył. Odwróciłem głowę w ich stronę. Goście weszli do środka, a Łukasz zamknął za nimi drzwi. W tym momencie do pokoju przyszła Kasia witając się z nimi. Całe towarzystwo podeszło w moją stronę. Kasia usiadła na drugim fotelu, a reszta na kanapę.
- Dzisiaj nic nie przerwie spotkania, jasne? - zapytał z uśmiechem Adam.
- Mam nadzieję - mówiła Kasia. - Nie chcę spędzić piątkowego wieczoru siedząc w pokoju i nic nie robiąc. Chcę się napić...
Adam wyciągnął z jakiejś biednej reklamówki równie biedne piwo. Będę musiał odkazić cały dom... - pomyślałem. Ja miałem przygotowaną własną whisky. Na początku rozmowa się nie kleiła, ale po pewnym czasie było lepiej. Nawet mi to odpowiadało. Szczerze to myślałem, że będę się nudził i po prostu pójdę do pokoju po kilkunastu minutach. Z Laurą jednak nadal rzadko zamieniłem jakiekolwiek słowo, ale nie czułem się już niezręcznie. W końcu minęło jakieś pół godziny.
- Muszę zapalić... - powiedział Łukasz. - Zaraz wracam.
Wstał i zaczął iść w stronę w pokoju.
- Jak chcesz palić, to wyjdź na dwór, menelu! - krzyknąłem.
- Jaaasne, pamiętam - odparł.
Po chwili zniknął za ścianą. Kasia w tej chwili prowadziła z Adamem jakąś dyskusję na temat, czy lepszy jest Mickiewicz, czy Słowacki. Ja się postanowiłem nie wtrącać bo alkohol widocznie za bardzo im wszedł.
- Um... Gdzie jest toaleta? - zapytała Laura.
Byłem raczej jedyną osobą będącą w stanie jej na to odpowiedzieć, dlatego niechętnie to zrobiłem.
- Pierwsze drzwi za rogiem... - wskazałem jej kierunek.
Ona na to przytaknęła i poszła w tamtą stronę.
- Ja cię nie ogarniam, Adam! - krzyknęła Kasia. - Masz na imię jak Mickiewicz, to jakim kurwa cudem wolisz Słowackiego?!
- Bo Słowacki jest tysiąc razy lepszy!
- Chuj ci w dupe! Mickiewicz górą!
- Japierdole... - wyszeptałem.
Kamerzysta pov.
Szybko znalazłem jakąś paczkę papierosów, ale gorzej było z zapalnieczką. Gdzie ja to wsadziłem? - pomyślałem. W końcu udało mi się to odszukać. Okazało się, że była pod kołdrą. Gdy chciałem zacząć kierować się w stronę drzwi, zauważyłem w nich Laurę.
- Huh? Co ty tu robisz? - zapytałem.
- Hehe... Nic takiego - odrzekła zamykając drzwi i opierając się o ścianę.
Odłożyłem rzeczy które trzymałem na szafkę obok.
- Nie rozmawiasz z resztą? - powiedziałem podchodząc trochę do dziewczyny.
- Wiesz... Same nudy - westchnęła.
- To... Co chcesz robić? Jak spalę, to tam wrócę.
- Co chcę robić? - podniosła brew uśmiechając się. - Wiesz, że wcale nie musisz tam teraz wracać.
Odeszła od ściany i zaczęła iść w moją stronę. Poczułem się strochę zakłopotany.
- Laura? - wypowiedziałem. - Co ty robisz?
Zacząłem się trochę cofać. Dziewczyna jednak nadal kierowała się do mnie.
- Słuchaj... - oparła ręce na biodrach nie zwalniając kroku. - Mam dość zgrywania miłej dziewczynki...
- O czym ty mówisz?
Poczułem, że zatrzymuje mnie ściana, więc stanąłem oparty o nią. Wtedy Laura zatrzymała się jakieś kilkadziesiąt centymetrów przede mną. Zaczęliśmy na siebie patrzeć. Przełknąłem ślinę.
- Powiem ci coś... - mówiła. - Pewnie wiesz, że umówiłam się jednego dnia z Kruszwilem na to niby ruchanko. Ale tak naprawdę nie chodziło mi o niego, tylko o ciebie!
- Czekaj... Co?! - podniołem głos zdziwiony.
Laura oparła dłoń na moim ramieniu cicho chichocząc. Zmarszczyłem brwi na ten gest.
- Laura, nie możesz! Przecież jesteś z Adamem...
- A opowiadał ci on kiedyś, jak się poznaliśmy?
- Um... Raczej nie.
- Heh... To pozwól, że wyjaśnię. - zdjęła dłoń z mojego ramienia i się wyprostowała. - Kilka tygodni przed tym, jak się spotkałam z Markiem, poznałam Adama na imprezie. Nie wiem, jakim cudem dałam mu swojego fejsa, ale przez to pisał do mnie przez kolejne dni. Ciągle do mnie zarywał i raz zapytał się o chodzenie. Ja go jednak odrzucałam. Jednak kilka dni po tym niewypale z Markiem zauważyłam ciebie gadającego z Adamem na rynku. Zdziwiłam się bo nie wiedziałam, że Adam cię zna. W każdym razie wyglądało na to, że macie dobre relacje, dlatego postanowiłam być jego dziewczyną, żeby zbliżyć się do ciebie.
- Czy ty siebie słyszysz?! - lekko krzyknąłem. - Jesteś potworną suką!
- Pf... Myślisz, że nie wiem? - uśmiechnęła się zadziornie. - A teraz może wykorzystamy to, że jesteśmy sami?
- Nie ma mowy! Ogarnij się!
- Oh... Nie udawaj, że tego nie chcesz...
Oparła swoje ręce na mojej klatce piersiowej przypierając mnie do ściany i z zaskoczenia pocałowała w usta. Ja nie wiedząc co się dzieje stałem bez ruchu. Ocknąłem się po kilku sekundach i odepchnąłem ją od siebie.
- Jesteś pojebana! - powiedziałem.
- Tak samo jak w łóżku - puściła mi oczko. - Co jak co, ale ja już od roku nie jestem dziewicą. Zróbmy to tu i teraz. Nie pożałujesz.
- La... - nie dokończyłem, bo przerwał mi jej kolejny pocaunek.
- Łukasz, długo jeszcze? - usłyszałem głos Marka dochodzący z drzwi.
W tym momencie poczułem się, jakby mi serce stanęło. Laura pewnie też usłyszała jego słowa, dlatego oderwała się ode mnie i odwróciła wzrok w tamtą stronę. Trzymała jednak nadal na mnie swoje ręce, co wcale nie naprawiało sytuacji. Marek natomiast stał w milczeniu w drzwiach ze wzrokiem wpatrzonym w nas.
*******************************
I ups, wszystko się zjebało xD
Sory za ten polsat, ugh ;-; Ale wczoraj nie wrzuciłam rozdziału to przynajmniej nie musicie czekać dwa dni TwT
Pozdro.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top