4

Po ciężkich zakupach wróciłyśmy w końcu do domu. Była godzina siedemnasta, a my nie jadłyśmy dziś prawie nic więc szybko zamówiłam nam dwie duże pizze.

- Dobra dziewczyny, odłóżcie swoje rzeczy do pokoju i przyjdźcie tu jeszcze na chwilę- Dwie rudowłose posłuchały mnie i wzięły swoje sukienki a także inne ubrania, które im kupiłam bo nie miały ich za dużo.

Ja również poszłam szybko schować swoją sukienkę z dodatkami i znów wróciłam do salonu gdzie czekały już na mnie Harriet i Holly.

- Okey więc tutaj macie kolory- Powiedziałam podając im książkę z próbkami farb- A na laptopie zaraz poszukamy wam mebli- Uśmiechnęłam się.

- I możemy wybrać co chcemy?- Zapytała zaszokowana Harriet.

-Jasne- Odpowiedziałam i posłałam jej uśmieszek.

Po dwóch godzinach miałyśmy wszystko wybrane. 
Harriet chciała zielone i jasnoszare ściany, a do tego białe meble. Wielkie łóżko, szafa, biurko, toaletka, lustro i komoda. Na początku chciała o wiele mniej, ale potem jej pomogłam i tak wyszło. 

Natomiast Holly wybrała sobie ściany koloru arbuzowego i do tego także białe meble. Podobne do Harri tylko że zamiast toaletki wybrała sobie mały stoliczek z krzesełkami.

- To  jutro rano wszystko zamówimy, a potem pojedziemy jeszcze do sklepów po coś żebyście miały co chować w tych meblach- Zaśmiałam się.

Nagle drzwi wejściowe się otwarły, a w nich pojawił się mój przyszły mąż z trzema bukietami kwiatów. 

-Witam moje piękne panie- Ukłonił się teatralnie. Podszedł do rudowłosych i dał im po bukiecie- A największy dla pani- Podszedł do mnie i podał mi róże.

- Dzięki, ale co cię tak na kwiaty wzięło?- Zapytałam po czym złożyłam szybki pocałunek na jego ustach. 

Chłopak natomiast nic nie odpowiedział i jeszcze tylko wrócił się pod drzwi gdzie leżała biała torba. Podniósł ją i wyciągnął dwie lampki nocne, po czym podarował je dziewczynkom. One tylko się z nim przywitały i ruszyły do pokoju gościnnego gdzie aktualnie trzymały swoje rzeczy. 

Po godzinie wszyscy byliśmy już umyci i pojedzeni zimną pizzą. 

Gdy Holly i Harri poszły do siebie ja razem z Mattem ruszyliśmy do sypialni. 

- Byłyśmy dzisiaj po sukienki na ślub- Zaczęłam rozmowę.

-Pokażesz mi ją?- Zapytał.

- Yyy nie?

- Dobra to ja też ci nie pokaże mojego garnituru- Wystawił język jak dziecko.

- Nie masz garnituru- Stwierdziłam na co chłopak odpowiedział tylko zadziornym uśmieszkiem i ruszającymi się brwiami- Masz garnitur i mi nie mówiłeś?- Udawałam oburzenie.

Matt zajął miejsce koło mnie nadal nic nie mówiąc. Spojrzałam się na niego i zaczęłam go obcałowywać. Usiadłam na nim nadal bawiąc się jego ustami. 
Chłopak tylko oddawał namiętne pocałunki aż w końcu przewrócił mnie na plecy i zaczął ściągać moją piżamę. 

Okey więc na razie rozdziały są wprowadzeniem do ich życia dlatego nie ma za dużo akcji z Mattem i Alex, ale niedługo powinno się to zmienić. 

 I dziękuje wszystkim za to że tu ze mną jesteście i czytacie te moje wymysły♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top