Rozdział 7
-Moi rodzice zaprosili nas na grilla -Patrick podnosi na mnie wzrok. Wrócił z pracy dwie godziny temu i może tylko kilka zdań wymieniliśmy między sobą.Każdy zajął się swoją pracą, ja czytam a Patrick grzebie coś na laptopie.
-W sobotę wyjeżdżam
-Nie wierzę -zamykam książkę -Coś jeszcze mi nie powiedziałeś ? W niedziele chociaż pobędziesz ze swoim synem ?
-Mój syn jest jeszcze w brzuchu -krzyczy i zamyka laptop -Jak się urodzi będę z nim spędzał czas -nie wierzę że on to powiedział
-Nawet nie masz czasu wybrać imienia dla synka bo tylko praca. Jak dziewczyna Tomasa sobie z tym radzi
-Na pewno lepiej niż ty
-Mam głupie wrażenie że to chyba przyszła pora na rozwód -podnoszę się z kanapy, czuje na sobie wzrok Patricka -Może powinnam pojechać do rodziców -wycieram pośpiesznie łzy -Dla ciebie to i tak nie ma różnicy czy będziemy czy nie
-Nie prawda -odkłada laptop i wstaje -Kocham Cię przecież wiesz, ale będziemy się kłócić do puki nie zrozumiesz że teraz w firmie jest ciężko i muszę być tam dłużej niż zwykle
-Wszystko rozumiem Patrick, ale ty tak się tak wchłonąłeś że zapominasz o wizytach, kolacjach o wszystkim co dotyczy mnie i dziecka
-Nie mam nic na swoją obronę -patrzy na mnie smutnym wzrokiem.Podchodzi do mnie i kładzie swoje ręce na moim brzuchu -Jeśli dla ciebie to takie ważne będę więcej siedział w domu z wami -wyciera kciukiem moje łzy, palcem zjeżdża na moje usta- Kocham Cię Angela i kocham naszego syna.Zrobię wszystko aby nasze małżeństwo wytrwało
********************************** 21 Lipiec (Sobota)**********************************
-Wszystko schowałeś ?-Pytam dla pewności po raz kolejny. Właśnie mamy jechać do moich rodziców,ale oczywiście jak to ja zapomniałam ładowarki, kosmetyczki .
Patrick przełożył swój wyjazd, chyba zrozumiał że rodzina jest ważniejsza niż praca która jest ważna ale nie najważniejsza.Jeśli teraz by nas zostawił, mnie i pozwolił abym jechała sama została bym u moich rodziców i już nie wróciła, na pewno nie tak szybko
-Tak -daje mi buziaka -Uspokój się to jest tylko 30 min drogi -śmieje się ze mnie.To prawda, mama mieszka niedaleko nas i zawsze mogła bym wrócić po zapomnianą rzecz ale dla pewności chcę sprawdzić
-Dobra jedź już -opycham od siebie chłopaka i przenoszę wzrok na drogę.Kocham Patricka i od początku wiedziałam że to jest ten jedyny wymarzony.Był wtedy waleczny o mnie, troszczył się, opiekował.Nie pozwolił aby coś złego mi się stało.
-Ryan -podnoszę wzrok na Patricka
-Co?
-Nazwijmy syna Ryan -uśmiecham się pod nosem
-Podoba mi się -głaszcze brzuszek -Tobie Ryan chyba też się podoba -chłopak zaczyna ruszać się w brzuszku
************************************** 26 Lipiec(Środa)*********************************
Weekend u rodziców minął bardzo w dobrej atmosferze i nie było między mną ani Patrickiem żadnych niepotrzebnych kłótni.Uzgodniliśmy że nie chcemy nikogo niepotrzebnie niepokoić i że w końcu między nami będzie lepiej.Przez ten weekend nawet w nocy zgodziłam się na propozycję Patricka i kochaliśmy się. Wiecie co, od tamtej chwili jest między nami tak inaczej, lepiej.
Uśmiechamy się do siebie, skradamy całusy jak tylko jest okazja i najważniejsze nie kłócimy się tak jak wcześniej.Od soboty jest już koniec kłótni i jakiś nieporozumień.Patrick poprosił mnie jeszcze ten tydzień o cierpliwość i już od poniedziałku następnego wszystko się ułoży, Patrick będzie więcej spędzał z nami czasu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top