Rozdział 20
******************************** 12 Sierpień (Niedziela )*******************************
Tydzień 34, zostało 6 tygodni do planowego porodu a ja już nie mogę się doczekać.Z jednej strony boje się jak cholera,ale z drugiej strony już nie będę sama w domu.Będę miała zawsze swojego synka przy sobie, teraz kiedy Patrick nie mieszka ze mną.Kilka razy chciał się ze mną skontaktować ale ja nie chciałam, nie wybaczyłam tego co zrobił.Zostawił mnie, kiedy najbardziej powinien mnie wspierać.
Michael odwiedza mnie codziennie, siedzi ze mną dużo rozmawiamy opowiada mi jak w pracy było.Śmiejemy się, oglądamy filmy jemy lody.Czasami przychodzi z Harper to bawimy się z dziewczynką.Jak prawdziwa rodzina, kilka razy przeszło mi przez myśl że Michael dobrym był by ojcem, mężem.Boli mnie to że Patrick nie będzie i nie jest taki jak Michael. Ale kocham Patricka,wiele mu potrafię wybaczyć ale tego chyba nie potrafię.
-Ciasteczko masz ?-kucam przed dziewczynkom.Przyszła z Michaele prawdopodobnie bo jeszcze chłopaka nie widzę a Harper pierwsza przybiegła -A chociaż dobre ?
-Plosze -wyciąga w moją stronę,biorę malutki gryzek
-Przepyszne szkrabie -uśmiecham się do dziewczynki.Podnoszę się z pozycji klęczącej i wtedy zauważam Patricka.Stoi w bramce z wielkim bukietem kwiatów i przygląda mi się.Widzę żal, rozpacz,smutek i nienawiść własnej osoby. Przygląda się scenie która rozgrywa się przed jego oczami. Kiedy chcę się odezwać wychodzi Michael i staje naprzeciwko Patricka.Właśnie miał skręcić do mnie ale zauważył mojego męża.
-Harper chodź zostawimy ciocię niech porozmawia -woła do dziewczynki,pozwalam mu na to.Bierze dziewczynkę za rękę i odchodzą wcześniej mierzę się wzrokiem z Michaelem jego wzrok jest pytający czy chcę tego,ale pokazuje że tak.Tęsknie za Patrickiem, nawet bardzo.I przez jeden jego błąd, nie mogę odebrać Ryanowi ojca,była bym niesprawiedliwa.
-Wiele się zmieniło od kiedy postanowiłeś dać nam czasu -zaczynam mówić, żadne z nas nie zmieniło swojego położenia nawet o milimetr. -Oboje z Ryanem potrzebujemy ciebie, bardziej niż dotychczas.Damy Ci szansę jeśli zmieni się twoje podejście do naszej rodziny
-Na wszystko się zgadzam skarbie -podchodzi do mnie bliżej -Tomas już wie że nie będę robił tyle co dotychczas. Kocham Was
-Kocham Cię -daje chłopakowi szansę, no przecież to mój mąż i ojciec Ryana.Powinien być z nami, tak powinno być.Podchodzi jeszcze bliżej i mnie przytula, nas przytula do siebie uważając na synka.Dajemy sobie buziaki, długo musiałam czekać na powrót.-Brakowało mi Ciebie -daje buziaka chłopakowi,ale ten nie daje mi szansy odejść.Pogłębia nasze pocałunki jeszcze bardziej,kiedy odsuwam się od chłopaka zauważam Michaela.Patrzy na nas z niedowierzaniem, przygląda nam się.Nie powinien tego robić -Chodź do domu-łapie chłopaka za rękę i razem idziemy do środka.
Dla Michaela już dawno powinnam odejść od swojego męża, dla Michaela Patrick jest skończonym idiotą i dupkiem który na mnie nie zasługuje.Wcześniej też tak uważałam,ale Patrick jest moim pierwszym we wszystkim i to jego kocham.A to co czuję do Michaela nie powinno się wydarzyć.Lubię Michaela ale za bardzo niż sąsiada.Zaczynało zależeć mi na nim, wtedy był takim ideałem dla mnie,ale Patrick to mój mąż który jest mój.
********************************* 31 Sierpień (Piątek )*********************************
Tydzień 37, Baby daje o sobie znać.Kontaktowałam się z moją panią doktor i pytałam czy to już kiedy czuję skurczę.Uspokoiła i zdziwiła że dopiero teraz je odczuwam.Wyjaśniła mi że to są skurczę przepowiadające że coś będzie się działo z moim ciałem.Ryan przygotowuje się na pojawienie na tym świecie i przy okazji mi o tym przypomina.
-Musimy skarbie porozmawiać o przyszłych tygodniach -trochę nie rozumiem co chce mi powiedzieć.Siada obok mnie i wyłącza telewizor
-Coś się stało? -poprawiam koc i patrzę na mojego męża
-Muszę wyjechać na dwa tygodnie do Londynu -otwieram szeroko oczy -Zanim coś powiesz obiecuje Ci że wrócę na poród.
-A Tomas ?
-Nie może jechać sam, jedziemy we dwoje.Wielki klient i jest to dla nas szansa na duże pieniądze. Zrozum Angela, musimy mieć ich w garści
-Nie Patrcik -podnoszę się z wielkim trudem -Zostały 3 tygodnie, z czego na dwa chcesz wyjechać.Nawet nie przekonuj mnie do zmiany decyzji.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top