Rozdział 2

-Angela nie wiesz co się dzieje ostatnio z moim bratem ?-siadamy na dworze w ogrodzie.Wyszło ładne słońce, dlatego aż żal nie skorzystać. Patrick zamontował dla mnie specjalnie huśtawkę pod drzewem gdzie jest cień właśnie idealnie na takie ciepłe aż upalne dni. 

- Co masz na myśli ?-podaje dziewczynie szklankę z sokiem i kostkami lodu. 

-Był dwa dni temu u nas i naskoczył na mnie na koniec, bo powiedziałam że za dużo pracuje. Spędza w pracy dziennie po 12 godzin a ty sama siedzisz -wysłuchuje do końca Zoe. Dziewczyna ma rację, Patrick od jakiegoś czasu spędza dużo czasu w pracy.Wiem że własne firma i dużo obowiązków, ale po to płodził syna i brał ze mną ślub abym sama nie siedziała w domu tylko z mężem. 

-Przepraszam za niego -patrzę na szwagierkę -Ostatnio zmienił się i jest bardziej stanowczy, nie zawsze zachowuje się miło do mnie 

-To nie Ty powinnaś przepraszać -kładzie swoją dłoń na mojej -Porozmawiaj z nim, bo tak być nie może 

***

Jest już po godzinie szesnastej a Patricka dalej nie ma.Wysłałam już trzy sms,ale na żadnego nawet nie odpisał.Nie wiem co go tak zatrzymało ale coraz bardziej mnie to drażni i nie podoba mi się to. Ten czas powinien spędzać ze mną i swoim synem. 

Podnoszę się z kanapy i podchodzę do okna kiedy słyszę samochód podjeżdżający pod nasze mieszkanie. Mieszkamy na Florydzie 1,5 kilometra od centrum.Jest tutaj niedaleko plaża, park  kilka sklepów.A jak chcemy zrobić jakieś większe zakupy jeździmy właśnie do centrum.Pasuje nam takie odizolowanie się od tego całego miasta i hałasu. 

Nasz dom składa się z parteru i piętra. Na dole mamy korytarz mały ale jest, salon z kuchnią połączony i łazienkę z pokojem gościnnym. Gdy przyjeżdżają do nas czasami rodzice moi czy Patricka jest gdzie spać. Na piętrzę jest łazienka, nasza sypialnia, Patricka gabinet malutki i był do niedawna wolny pokój właśnie dla przyszłego dziecka. Kiedy kupowaliśmy ten dom nie wiedzieliśmy kiedy będą dzieci,ale wiedziałam że to będzie cudowny pokój dla naszego maluszka. W późniejszym czasie wam pokażę. Przed domem mamy podjazd i malutki ogródek a za domem mamy już większy ogór gdzie będzie stał plac zabaw naszego maluszka i jest taras gdzie stoją leżaki i stół.Gdyby robimy grille jest gdzie siedzieć. 

-Już jestem -woła Patrick kiedy tylko zamykają się za nim drzwi wejściowe -Angela ?-staję w salonie, patrzy na mnie. Jestem wkurzona -Cześć -podchodzi do mnie i daje mi buziaka 

-Cześć -odpowiadam -Wiesz która jest godzina?-pokazuje na zegarek który mam na ręku -10 godzin minęło.Kiedy będziesz miał czas dla nas ?-widzę że zlewa moje słowa.Idzie do kuchni i sprawdza co jest na obiad -Zoe u mnie była i mówiła że naskoczyłeś na nią -prawię krzyczę -Ona jest w ciąży, nie możesz czegoś takiego robić 

-Nosz kurwa, nie wytrzymam -krzyczy, odwraca się do mnie przodem -Dasz mi spokój ?-krzyczy do mnie, widzę jak zaciska pięści  

-Przykro mi że zajmuję twój cenny czas- ironia w moim głosie jest wyczuwalna -Przepraszam że w ogóle czekałam na ciebie z twoim synem -pokazuje na niego palcem, mam łzy w oczach.Patrick kiedyś nie był taki -Nie podoba mi się nowy Patrick -chłopak reaguje tak jakby nic się nie stało. Wyczuwa mój wzrok na sobie 

-Zjem na mieście -nie patrząc na mnie wychodzi.Słyszę jedynie jak odjeżdża samochodem, dobre i to.Nie wróci pijany jak ma to w naturze. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top