Rozdział 14. Tęsknota

— I jak twoje święta, Lilah? — zapytała Elise swoją przyjaciółkę, kiedy w dzień powrotu do szkoły przygotowywały się do snu.

Delilah wygrzebała z kufra swoją piżamę i bezceremonialnie rzuciła ją na łóżko.

— Nawet mi nie wspominaj — westchnęła ze zrezygnowaniem. — Spędzić dwa dni z Reaganem. Dwa. Wiesz, jak to źle działa na psychikę?

— Nie mam pojęcia, Lilah — zaśmiała się Elise.

— I nie chcesz się o tym przekonać, uwierz mi.

Elise pokiwała głową, natomiast Delilah ruszyła w kierunku łazienki. Nie spędziła w niej jakoś przesadnie dużo czasu. Wracając prawie nastąpiłaby na Maxa, który widocznie robił sobie przechadzkę po dormitorium.

— Max, nie możesz mi się kręcić pod nogami, bo w końcu niechcący cię zadepczę — zaśmiała się, po czym podniosła zwierzaka i odniosła go Elise. — Wydaje mi się, czy Max jest jakiś przygnębiony?

— Chyba tęskni za nieśmiałkiem taty — odpowiedziała Elise smutno.

— To przykre — zauważyła Delilah. — Byli we dwóch, kiedy zabraliście je ze sobą, prawda?

— Pewnie nawet od samego początku — Elise pokiwała głową. — Czasami się zastanawiam, czy nie wolałby zostać z Paxem.

— Co ty opowiadasz, Eli — Delilah pokręciła głową. — Przecież Max cię kocha. Co nie, Max?

Zupełnie jakby ją zrozumiał, Max wdrapał się po ręce blondynki na jej ramię, po czym przytulił się do jej szyi.

— Max jest bardzo uczuciowy — zauważyła Delilah nieco rozczulona. — Wiesz, Eli, czasami się zastanawiam, jak ty to robisz, że praktycznie każdy zwierzak od razu cię uwielbia.

Elise wzruszyła ramionami.

— Czasami prościej dogadać się ze zwierzętami, niż z ludźmi.

Delilah od razu domyśliła się, kogo Elise może mieć na myśli.

— Keira?

— Raczej tak — blondynka wzruszyła ramionami.

— Nie zaprzątaj sobie nią nawet głowy, Eli — Delilah machnęła ręką.

O ile Delilah zazwyczaj była życzliwa dla ludzi, bo po prostu lubiła przebywać w ich otoczeniu, to jak każdy człowiek na świecie miała osobę, której nie lubiła i której wprost nie mogła zrozumieć. Takimi osobami byli dla niej Michael Reagan i Keira Wright. Nie miało znaczenia, w jakiej kolejności by ich przedstawiła.

— Wright nie dostrzega tego, jak bardzo twoje zamiłowanie do zwierząt jest piękne — skwitowała Delilah, po czym przytuliła swoją przyjaciółkę. — Nie daj nikomu wmówić, że jest inaczej. To jedna z twoich piękniejszych cech, pamiętaj o tym.

Elise odwzajemniła uścisk przyjaciółki. Delilah bardzo zależało na tym, by jej przyjaciółka nie czuła się jak ktoś niewarty uwagi. I udawało jej się to.

▪︎ ▪︎ ▪︎

Ponieważ następnego dnia rozpoczął się już kolejny semestr, piątoklasistom coraz częściej przypominano o zbliżających się SUMach. Nie żeby oni byli tym specjalnie zachwyceni.

— Nie wiem, po co nam te całe SUMy — marudził Syriusz na historii magii. — Przecież uczymy się dla siebie, a nie dla ocen.

— Masz sporo racji — powiedziała Elise, kiwając głową. — Nawet jeśli ktoś napisze egzamin na najwyższą ocenę, to nie dostanie gwarancji, że w przyszłości sobie poradzi.

— Dokładnie tak, Eli! — przytaknął jej Syriusz. — Mówię ci, powinniśmy protestować i walczyć o swoje!

— Syriuszu, czy ty znowu demoralizujesz Elise? — zapytał go Remus karcąco. Brunet zareagował na to oburzeniem.

— To w żadnym wypadku nie jest demoralizacja, Remusie — zaprotestował Syriusz. — To poważne i bardzo życiowe sprawy.

Delilah obróciła się twarzą do Elise i Syriusza.

— Jakby nie patrzeć, to Syriusz ma rację — powiedziała, a na twarz Blacka wpłynęła triumfująca mina — ale nie jestem pewna, czy Syriusz i powaga może stać razem w jednym zdaniu.

Remus i Elise parsknęli cichym śmiechem. Choć Delilah czasami docinała Syriuszowi, to nie zmieniało to faktu, że się przyjaźnili. A pomimo że on często początkowo udawał oburzonego, to koniec końców również jej się odgryzał.

— Wiesz, Delilah, ja nigdy bym nie powiedział, że Delilah i książki może bez problemu stać w jednym zdaniu — odrzekł. — A tu taka niespodzianka.

Po wypowiedzieniu ostatniego zdania nieznacznie spojrzał na Remusa, który zaraz potem utkwił wzrok w podręczniku do historii magii, udając, że nie słyszał słów przyjaciela.

W czasie gdy podczas dłuższej przerwy Remus musiał wybrać się do biblioteki, a Delilah postanowiła mu towarzyszyć, James i Syriusz od razu podzielili się z Elise i Peterem swoimi podejrzeniami.

— Mówię wam, ta dwójka ma się ku sobie — powiedział Syriusz z pewnością w głosie, ale tak, by usłyszeli to tylko Elise i Peter.

— Wiesz, Syriusz, nawet jeśli, to nie możemy swatać nikogo na siłę — zauważyła Elise.

— Na siłę na pewno nie — przytaknął Peter — ale sama widzisz jak się dobrze czują w swoim towarzystwie.

— To prawda — Syriusz chętnie przytakiwał Peterowi. — Remus też wydaje się jeszcze bardziej szczęśliwy, a to wspaniała wiadomość!

I tu Elise nie potrafiła się nie zgodzić. Musiała przyznać, że Remus i Delilah rzeczywiście byliby uroczą parą.

— To wspaniałe, że tak dobrze się dogadują.

— O, tak — James pokiwał głową. — Z tego na pewno będzie jeszcze związek.

Blondynka pokręciła głową z rozbawieniem i zrezygnowaniem.

— James, ty lepiej zajmij się swoją relacją z Lily. A właśnie, na czym stanęła wasza relacja?

— Eee... — James podrapał się po karku. — Aktualnie na "Potter-palancie-zostaw-mnie-w-spokoju" . I to już od dłuższego czasu na tym utknęło.

— Może powinieneś być cierpliwszy? — zasugerowała Elise. — I zmienić sposób proponowania jej randki, bo "Umówisz się ze mną, Evans?" widocznie jej się nie podoba.

James przez chwilę zastanawiał się nad jej słowami.

— Czyli co? Powinienem to rozegrać tak — tutaj ukłonił się Elise, jakby ćwiczył na niej swój nowy sposób zaproszenia Lily na randkę — Evans, czy zaszczyciłabyś mnie swoją obecnością na randce we wspaniałym miejscu, znanym bliżej jako Hogsmeade?

Elise parsknęła śmiechem, po czym odpowiedziała żartem na próbę Jamesa.

— Jak miło, że pytasz, James, bardzo chętnie.

Peter i Syriusz wprost umierali ze śmiechu, słuchając i oglądając scenkę, rozgrywaną przez ich przyjaciół.

— A więc widzimy się jak tylko uda mi się znaleźć czas wolny wśród szlabanów, które zarobiłem, robiąc dowcipy — mruknął, na co Elise pokręciła głową ze zrezygnowaniem.

— I cała moja nauka poszła na marne.

Wtedy wrócili Remus i Delilah. Oboje nieśli po książce, które wypożyczyli w bibliotece.

— Kogo tak doedukowujesz, Eli? — chciała wiedzieć Delilah, patrząc badawczo po całej czwórce.

— James właśnie próbował na Elise swojego sposobu na zaproszenie Lily na randkę — odparł Peter.

— Ale i tym razem misja nie została zakończona sukcesem — dokończył Syriusz.

— Kiedyś zostanie — zapewnił go James.

Remus pokiwał głową, tak jak pozostali mając nadzieję, że kiedyś determinacja Jamesa przyniesie oczekiwane skutki.

Kiedy już udali się na kolejną lekcję, której z kolei Gryfoni nie mieli łączonej z Krukonami, Syriusz pomyślał, że ostatnio dosyć sporo czasu spędzał z Elise. I bardzo mu to odpowiadało, bo jego przyjaciółka była wspaniałym towarzystwem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top