6. Wigilia

Severus usłyszał, jak zegar po jego dziadku, stojący w salonie, wybija trzecią. Siedział sztywno w fotelu przy wygasającym kominku i trzech płonących świecach. Patrzył nieobecnie na grubą, francuską książkę, poświęconą eliksirom. Był tak zatopiony w swoich myślach, że nie usłyszał swojej ciotki schodzącej ze schodów, dopóki nie stanęła tuż przed nim. Słuchał głuchego stukania laski o podłogę, ale nie podniósł głowy.

- To chyba nie jest pora na rozmyślania, prawda?

- Nie rozmyślam. Po prostu nie mogłem zasnąć i przyszedłem tu poczytać książkę. Nie ma w tym nic dziwnego, często to robię.

- Czytasz sobie książkę i o niczym nie myślisz?

- Dokładnie.

- Hmm. To dlaczego trzymasz ją do góry nogami? – spytała Klara z kpiną w głosie.

Severus wziął głęboki oddech i spojrzał na książkę, leżącą na jego kolanach. Wszystko było w porządku. – Wcale nie jest do góry nogami!

Klara uśmiechnęła się z samozadowoleniem. – Sęk w tym, że musisz na nią spojrzeć, żeby to sprawdzić, prawda?

Severus warknął cicho i zatrzasnął książkę.

Klara usadowiła się w fotelu naprzeciwko. – Zaprowadziłeś Harry'ego do łóżka?

- Spał jak zabity, kiedy wychodziłem. Przynajmniej raz w życiu był cicho.

- Co nie wyjaśnia tego, co robisz tutaj, kiedy twój narzeczony leży w łóżku.

- Nie byłem śpiący i nie chciałem mu przeszkadzać.

- To jest totalny stek bzdur, jeśli chcesz wiedzieć. Chociaż - zaskrzeczała Klara – ludzie najczęściej nie chcą wiedzieć.

- Może dlatego, że to nie jest ich sprawa – odparł ostro Severus.

- To też moja sprawa. Coś tu jest nie tak.

- Wszystko jest w znakomitym porządku.

- Coś tu jest nie...

- Wszystko jest...

Klara przerwała mu stuknięciem laski. – Powiedzmy, że coś było nie tak... Jeśli ty i Harry macie zamiar wziąć ślub, to najlepiej będzie, jeśli wszystko wyjaśnimy.

- My wyjaśnimy? Powiedzmy, że coś było nie tak, co jest totalną bzdurą, my to tylko i wyłącznie ja i Harry.

- Martwię się, ponieważ chcę, żebyś się ustatkował zanim umrę.

Severus spojrzał szybko w górę. – Nie mów w ten sposób. Przeżyjesz nas wszystkich.

- Pff – prychnęła lekceważąco. – Jestem już stara, Severusie. Nie przesadzam, po prostu myślę realistycznie... Ale wszyscy grzeczni chłopcy powinni być już w łóżku. – Klara wstała z fotela i stanęła przed Severusem. – Ale najpierw zostawię ci temat do przemyśleń. Jestem bardzo spostrzegawczą kobietą. Mnie nie nabierzesz górnolotnymi słowami i
romantycznymi wierszami. Widzę rzeczy, których inni nie widzą. I nigdy nie rzucam słów na wiatr, dopóki nie uwierzę w to, co mówię.

- Chciałaś, żebym właśnie o tym pomyślał?

- To był dopiero przedsmak tego, co chcę ci powiedzieć i weź sobie moje słowa do serca.
Harry może być twój. Nie pozwól, żeby twoja szansa przeszła obok ciebie, niezauważona.

- Nie wiesz, o czym mówisz.

Klara pochyliła się do przodu i zrobiła coś, do czego oboje nie byli przyzwyczajeni – pocałowała go w czubek głowy. – Wiem, co to znaczy żałować. Dobranoc, Severusie.

- Dobranoc, ciociu.

Chwilę po tym, jak usłyszał trzaśnięcie drzwi do pokoju gościnnego, podszedł do biurka pod oknem. Sięgnął do szuflady i wyciągnął z niej pergamin i pióro. Jeśli nie chciał, żeby Harry zniknął z jego życia... No cóż, będzie musiał coś zrobić.

Kilka minut później Severus włożył pergamin do kieszeni i wspiął się po schodach do sypialni. Harry leżał dokładnie tam, gdzie go zostawił, na brzuchu i oddychając głęboko.
Jego poduszka była cała zaśliniona.

Severus przesunął leniwie wzrokiem po smukłej linii jego ciała. Koszulka Harry'ego idealnie opinała jego plecy, a bokserki zsunęły się, odsłaniając kawałek bladej skóry. Jego ciało natychmiast zareagowało na to, co widział i nie mógł odpędzić od siebie tej myśli.

Może jego ciotka miała rację i Harry może być jego. Jeśli będzie tego chciał.

Chłopak poruszył się nagle i przytulił do koców, wzdychając z niezadowoleniem i marszcząc brwi. Severus nie mógł oderwać od niego wzroku. W porządku, pragnął Harry'ego – mocno.

Kochał go. Sam nie wiedział, kiedy to się stało, ale to była prawda. Był... szczęśliwy. Był szczęśliwy w tych rzadkich momentach, kiedy nie pożądał Harry'ego.

Czuł się dziwnie, będąc tak przywiązanym do innej osoby. Cieszył go widok Harry'ego w jego domu, jego zapach, smak. Wszystkim, czego teraz chciał, był Harry, właśnie tutaj.

Jeśli to nie była miłość, ponieważ tego Severus nie był pewien, dla niego to wystarczyło.

Ale co z Ginny? spytał denerwujący głosik w jego głowie. Mógłbyś dzielić się Harrym? Wziąć go do siebie kilka razy wiedząc, że i tak wróci do swojej narzeczonej?

Cóż, jeśli zakochał się w niej, równie dobrze może się odkochać. Poza tym, jeśli Harry'emu naprawdę zależało na Ginny, nigdy nie dopuściłby do tego, co stało się w alejce w mieście.

Ale jeśli tak było, można zawsze doprowadzić do tajemniczego zniknięcia dziewczyny.

Ponieważ pragnął Harry'ego, chciał mieć go pod sobą, wokół siebie, być z nim...

I chciał go w tym momencie.

- Obudź się!

Harry usłyszał czyjś krzyk przez sen i mgłę w umyśle, którą pozostawił po sobie alkohol.
Nie odezwał się, dopóki nie poczuł ręki na swoim ramieniu. Nie myśląc, chwycił za dłoń i odepchnął od siebie, drugą ręką szukając różdżki pod poduszką.

Severus cofnął się szybko, wytrącony z równowagi przez zachowanie Harry'ego. Potknął się o cienki dywanik przy łóżku i upadł na podłogę, ciągnąc za sobą chłopaka, który nadal trzymał go za nadgarstek. Potter zwalił się na niego, jak ogromny worek mąki.

Ogromny worek mąki z niezwykle dobrym celem.

- Ugh! – sapnął Severus, kiedy łokieć Harry'ego uderzył w jego przeponę, a kolano przemieściło się niebezpiecznie blisko wrażliwego miejsca między jego nogami. Severus zrzucił go z siebie, łapiąc się za brzuch. – UGH!

- Snape? – Harry spojrzał na niego przekrwionymi oczyma. – So to chol'ry...? Jak łóżko zamieniło się w podłogę?

- Jesteś pijany?

- Tak. – Harry jęknął cicho. – Nadal jestem pijany. Która godzina?

- Wpół do czwartej.

- W nocy? – zdziwił się Harry.

- Oczywiście, że w nocy, durniu.

Harry usiadł, opierając się ciężko o bok łóżka. – Więc dlaczego nie śpię?

Severus wstał z ziemi, strzepując z siebie kurz i wygładzając zmarszczki na ubraniu. – Obudziłem cię.

- Mmm, to wszystko wyjaśnia.

- Po prostu się zamknij, Potter.

- Naprawdę obudziłeś mnie w środku nocy, żeby mi powiedzieć, że mam się zamknąć? Nawet ty nie jesteś tak przewrotny.

- Przewrotny?

- To znaczy, że najpierw mówisz tak, a potem...

- Nie udawaj mądrali, bo to do ciebie nie pasuje.

- Czy ty mnie właśnie obraziłeś?

- Cóż, to na pewno nie był komplement.

Harry otworzył usta, żeby powiedzieć coś równie zjadliwego.

- Cicho bądź, musimy pogadać.

Harry spojrzał na niego sceptycznie. – O czym, Snape? Jestem zbyt zmęczony. Nie możesz poczekać do rana? Wtedy nie zrobię czegoś, czego potem będziemy żałować.

- To nie może czekać. Musimy porozmawiać o tym, co będzie później. Z nami... i z tym wszystkim.

Harry starał się nie pokazywać, jak bardzo ucieszyły go jego słowa. – Później?

- Mam tu coś dla ciebie. Zrobiłem to kilka minut temu.

Harry poczuł, jak jego ciało oblewa przyjemne ciepło, kiedy obserwował, jak Severus sięga do kieszeni i wyjmuje z niej kawałek papieru. – Proszę. – Podłożył mu pod nos złożony pergamin.

Przez moment Harry patrzył tylko na papier, po czym wyciągnął rękę i chwycił go. Oparł się wygodnie o łóżko i rozwinął. Zmarszczył brwi ze zdziwienia, kiedy zobaczył to, co było w środku. Zwykła lista dat. Rzucił okiem na pergamin i wskazał Severusowi. – Co to jest?

- Daty.

- Zdążyłem zauważyć, kiedy zobaczyłem kilka numerków i nazw miesięcy.

Severus przewrócił oczami. – To dni, kiedy będę potrzebował twoich usług.

- Słucham? Moich usług? – Oczy Harry'ego zwęziły się i zabłysły ze złości.

Severus wzruszył ramionami i machnął ręką lekceważąco. – To dni, w których powinieneś się tu pojawić, dla Klary, oczywiście. To w większości daty świąt, urodziny mojej ciotki, moje... plus kilka niedziel, ale to możemy uzgodnić później, zgodnie z twoimi planami.

Harry prychnął i zaśmiał się ponuro. – Chyba żartujesz.

Severus wyprostował się i spojrzał na niego poważnie.

Harry uniósł brew, żeby dać mu do zrozumienia, że jest stuknięty.

- Dlaczego tak na mnie patrzysz? Wybrałem daty w okolicach każdego święta, żebyś mógł je jeszcze spędzić z G... z kimkolwiek zechcesz.

Harry znów pomachał kawałkiem papieru. – Chcesz, żebym zatrzymał się tu kilka razy w ciągu roku, żeby grać te wszystkie domowe scenki?

- Jedenaście razy – poprawił go Severus, wskazując ręką na pergamin. – Plus kilka niedzielnych obiadów.

- Nie.

- Słucham?

- Nie zrobię tego. Nie będę okłamywał Klary!

- Możesz być pewien, że ci to zrekompensuję.

- Nie jestem dziwką, Snape.

- Nie nazwałem cię tak.

- Jak inaczej nazwiesz robienie tego, co robiliśmy, za pieniądze?

- Tego, co zrobiliśmy raz i to przez przypadek. To nigdy więcej się nie powtórzy. Nie popełnimy drugi raz tego samego błędu. To znaczy... my... nasz... to nie...

Harry słuchał go jak ogłuszony, czując jak każde słowo Severusa wbija się boleśnie w jego pierś. Poczuł się okropnie głupio, ponieważ nadal miał nadzieję, że mogliby znów popełnić ten błąd. – Rozumiem, ale nie zgadzam się.

- Dlaczego?

- Wyraziłeś się wystarczająco jasno. To wszystko było fatalnym błędem – Harry przerwał na chwilę i wzruszył drętwo ramionami. – Tak naprawdę to już o wszystkim zapomniałem.

Zapadła cisza. – Zaraz się przekonamy.

Harry nie miał czasu, żeby przemyśleć słowa Severusa, ponieważ został pchnięty z powrotem na łóżko. Mężczyzna przycisnął go mocno do materaca i przesunął dłonią w dół jego brzucha do elastycznej gumki bokserek. – Zapomniałeś o tym?

Harry wygiął się słabo. Nie chciał przerywać kontaktu, ale czuł się bardzo niezręcznie.
Natychmiast przestał się podnosić, kiedy Severus objął ciasno jego członek.

Severus patrzył na niego dziko. – Już zapomniałeś o tych wszystkich jękach, które wydawałeś, kiedy ocierałeś się o mnie? A może o tym, jak spuściłeś się w swoich własnych spodniach? – Spojrzał w jego zaszklone, zielone oczy i przesunął się po wąskim ciele. – Już sobie przypomniałeś?

- Tak...

- Więc nie zapomniałeś, prawda?

- Nie... – Harry urwał nagle, kiedy Severus przesunął palcami po jego klatce piersiowej, wbijając paznokcie w delikatną skórę i okręcając kciukiem różowe brodawki.

- Chcesz tego, Potter?

Harry gwałtownie wciągnął powietrze i potrząsnął głową.

- Nie? – spytał twardo Severus. Erekcja Harry'ego, pulsująca pod jego dłonią przez cienki materiał bokserek, mówiła sama za siebie. – Nie chcesz?

- Ty nie... wtedy... nie doszedłeś – wydusił Harry, wyginając się na łóżku.

- Chcesz to teraz zmienić?

Harry'emu zaschło w gardle. Nie mógł nawet ułożyć poprawnie zdania, więc kiwnął krótko głową i przesunął leniwie dłońmi po torsie Severusa. Sądził, że będzie on zimny w dotyku tak samo, jak chłodny jest jego charakter. Zamiast tego poczuł rozpaloną skórę. Z jego rozchylonych ust wydobył się cichy syk i poczuł, że w odpowiedzi przez ciało Severusa przebiegł dreszcz. Severus odchylił poły szlafroka i odsłonił swoje bawełniane spodnie i koszulę. Harry musiał powstrzymać swoje dłonie przed drżeniem, kiedy sięgnął po guzik spodni i rozpiął je. Nie chciał, żeby Severus zobaczył, że się trzęsie.

Harry przewrócił go na plecy i uklęknął między jego rozchylonymi udami.

Widząc Złotego Chłopca w tej pozycji, Severus jeszcze bardziej stwardniał. Harry na kolanach. Poczuł się jeszcze bardziej pewny siebie.

- Na co czekasz, Potter?

Harry spojrzał w górę, oddychając ciężko. Zagryzł dolną wargę i pod bacznym okiem Severusa, uwolnił członek ze spodni.

Severus spojrzał na niego znacząco i po kilku sekundach, które wydawały mu się wiecznością, szturchnął chłopaka. – No zaczynaj!

- Ale co? – naciskał Harry. Severus nie mógł odgadnąć, czy jego policzki były zaczerwienione ze wstydu czy z podniecenia.

Czy ten głupiec chce, żeby mu to wykrzyczał? Hmm... Może mały bohater czarodziejskiego świata chciałby to dokładnie usłyszeć. Chyba nigdy nie przestanie się dziwić.

- Dotknij mnie – wydyszał Severus. – Obejmij mnie palcami.

Harry pochylił się i oplótł członek Severusa. Poczuł, jak penis twardnieje pod jego uściskiem.

Severus czuł drażniące ciepło oddechu Harry'ego. Wyciągnął rękę i wplótł długie palce w czarne kosmyki na jego głowie. – Nie przestawaj.

- Powiedz to, proszę – wyszeptał Harry.

- Weź mnie do ust, Harry.

Harry poczuł się lepiej, mając silną rękę Severusa z tyłu głowy. Pochylił się i zaczął pieścić językiem całą długość członka. Severus jęknął gardłowo i Harry zechciał czegoś więcej. Zwykłe posmakowanie nie wystarczyło. Kiedy objął ustami główkę penisa poczuł, jak palce Severusa zaciskają się na jego włosach. Rozchylił mocniej usta, chcąc pokazać mu, jak bardzo tego pragnie.

Nagle pod drzwiami pojawiło się światło i usłyszeli stuknięcie laską w podłogę korytarza.

Harry podskoczył i odsunął się szybko.

- Cholerajasnauważajnazęby! – krzyknął Severus.

- Przepraszam – syknął Harry, podnosząc się na nogi.

Severus jęknął z bólu.

- Chłopcy? – zawołała Klara przez drzwi. – Wydawało mi się, że coś usłyszałam. Wszystko w porządku? Jest jeszcze wcześnie.

- Nie, wszystko dobrze – krzyknął z desperacją Harry.

- Na pewno? – odparła Klara. Jej głos był za bardzo jednoznaczny, żeby uspokoić Harry'ego. Światło zgasło i usłyszeli cichy trzask drzwi w końcu korytarza. Harry odwrócił się do Severusa, który nadal wykrzywiał się z bólu na łóżku. Jego imponująca erekcja szybko oklapła.

Harry spojrzał na niego z niepokojem. – Wszystko w porządku?

- Ugryzłeś mnie!

- Wcale nie.

- Nazwij to sobie jak chcesz. Ogólnie mówiąc poczułem twoje zęby tam, gdzie w ogóle nie powinny się znaleźć.

- To był wypadek, twoja ciotka mnie przestraszyła. To się już nie powtórzy.

Severus naciągnął na siebie kołdrę. – Wracaj do łóżka, Potter.

- Czekaj, nie moglibyśmy...

- Nox.

***

Severus obudził się następnego poranka i zobaczył, że jest sam w pokoju. Rozzłościło go to, ponieważ Harry zdołał wstać bez obudzenia go. A po drugie, Severus miał nadzieję, że chłopak będzie cierpiał z powodu wielkiego kaca.

Dziesięć minut później zszedł na dół w wyjątkowo podłym humorze. W salonie było ciemno, ale spod drzwi kuchni dochodziło światło. Nie spodziewając się niczego dziwnego, otworzył je i wszedł do środka. To, co zobaczył, całkowicie go zaskoczyło. Harry trzymał ręce w wielkiej misce, a jego ubranie było pokryte mąką.

- Na Merlina, co ty robisz?

- Ciasteczka. – Harry spojrzał na niego znacząco. – Jak twój...?

- Dobrze. Nie będziemy więcej poruszać tego tematu. Dlaczego pieczesz ciasteczka?

Harry wzruszył ramionami. – Ponieważ jest Wigilia, a jutro Boże Narodzenie. Co to za Święta bez ciasteczek? Żadnych jeszcze nie mamy.

Oczy Severusa zwęziły się. – Piłeś już dziś jakiś ajerkoniak?

- Chodź tu i mi pomóż.

Severus wykrzywił usta w niesmaku. – Nie wiem, po co w ogóle to robisz. Przecież jutro cię tu nie będzie, wyjeżdżasz do Weasleyów. Jestem pewien, że Molly upiekła całe mnóstwo takich ciasteczek.

- Naprawdę?

- Co?

- Naprawdę wyjeżdżam do Weasleyów? To znaczy, mogę zostać tutaj z tobą i Klarą. Jeśli tego chcesz, oczywiście.

- Nasza umowa nie dotyczyła Bożego Narodzenia.

- Wiem, wiem. Tak sobie pomyślałem... Poza tym, czy Klara nie zacznie czegoś podejrzewać, jeśli wyjadę w sam dzień Świąt?

- Wymyślę coś, żeby ją uspokoić. Nauczyłem się tego przez te wszystkie lata.

- Wiem – odparł łagodnie Harry.

- Myślałeś nad moją propozycją?

- Listą z datami?

Severus przytaknął krótko.

Harry potrząsnął głową. – Powiedziałem, że się nie zgadzam. Ta cała farsa musi się skończyć dziś wieczorem.

- Myślałem, że to przemyślisz...

- Nie mogę tego zrobić. I nie zrobię.

Severus szybko zmienił temat, czując się boleśnie rozczarowanym – Wyglądasz zabawnie.

- Dlaczego?

Severus wskazał na niego. – Ty i pieczenie. Mojej ciotki nie ma, a ty masz magię. Użyj jej.

- Nie przeszkadza mi to.

- Jesteś cały w mące.

- Co z tego? Zejdzie.

- Pobrudzisz całą kuchnię.

- Posprzątam.

- Mam nadzieję.

Harry odszedł od stołu. Skierował się w stronę Severusa, dotykając brudnymi rękoma błyszczących blatów.

- Chcesz mnie umyślnie sprowokować? – Severus czekał, aż Harry zaprzeczy lub przeprosi. Nic takiego jednak się nie stało.

- Tak. Chyba o to mi właśnie chodzi. – Harry stanął tuż przed nim i spojrzał w górę wyzywająco. – Działa?

- Wiesz, że tak.

Harry uśmiechnął się i kąciki jego ust, teraz całe w mące, uniosły się do góry. Żołądek Severusa ścisnął się boleśnie na ten widok. Dziwiło go to, jak reaguje na uśmiech Złotego Chłopca. Z każdym dniem przynosiło to nowe konsekwencje i stawało się dla niego prawdziwą udręką.

Harry stawał się dla niego udręką.

Udręką z mąką rozmazaną na dolnej wardze. Różowej, wydatnej dolnej wardze. Severus chciał tylko... – Teraz cię pocałuję.

Szczęka Harry'ego drgnęła. – Cóż, dzięki za ostrzeżenie.

Severus wyciągnął dłoń i przebiegł kciukiem po ustach Harry'ego, rozcierając mąkę. Chciał czuć tylko i wyłącznie jego smak, kiedy go pocałuje. Spróbował odgonić tą myśl, przecież był już dorosłym mężczyzną. Nie powinien myśleć o takich ckliwych rzeczach.

Był tak skupiony na wargach Harry'ego, że nie zauważył, że zielone oczy spojrzały w lewo.
Chłopak odskoczył od niego nagle i krzyknął – Ginny!

Severus spojrzał na niego złowrogo. – Rozumiem twój związek z panną Weasley, ale osobiście wolałbym nie słyszeć tego imienia z twoich ust.

- Ginny to... Czekaj, jaki związek? Jesteś totalnie stuknięty? Nieważne, nie musisz odpowiadać. Ginny jest na zewnątrz.

- Co?
Harry wskazał na okno, do którego przyciskał się nos najmłodszej Weasleyówny. Za nią
stało kilkoro innych ludzi.

- Cholera jasna, Potter, co oni tam robią?

- Ja ich nie zapraszałem – odparł Harry na swoją obronę.

- Pozbądź się ich natychmiast – rozkazał Severus głosem nie znoszącym sprzeciwu. Harry podszedł do drzwi, wycierając swoje dłonie w spodnie.

Otworzył drzwi i zobaczył cztery roześmiane twarze.

Zwrócił się do tej, wyglądającej na najbardziej winną. – Co ty wyprawiasz, Ginny?

- Nie złość się, Harry. Nie mogłam przecież zatrzymać tego wszystkiego dla siebie.

Harry skinął głową na Hermionę, Rona i, co go najbardziej przerażało, Draco. – Ale musiałaś ich tu przyprowadzać?

- No dalej, Potter, przecież bierzesz ślub z moim ojcem chrzestnym. Teraz będziemy rodziną. – Blondyn przechylił komicznie głowę i rozwarł ramiona. – No chodź do swojego chrześniaka!

Przez to zarobił od Ginny mocnego kuksańca. – Obiecałeś, że będziesz się zachowywał.

- Spokojnie, Ruda. Potter przeżyje.

Nagle usłyszeli złowróżbne stuknięcie laski, które całkowicie przeraziło Harry'ego. Mruknął ponuro – To teraz już po nas.

- Dlaczego? – Hermiona nie zdążyła dokończyć swojego pytania, ponieważ ciotka dźgnęła Harry'ego w bok i zmusiła do przesunięcia się.

- Co my tu mamy?

Harry przełknął głośno i odpowiedział – To moi przyjaciele. Zapewne pamiętasz Ginny Weasley.

- Wejdźcie i zamknijcie za sobą drzwi. Dworu niestety nie ogrzewamy.

- Umm, nie sądzę, żeby mieli tyle czasu. Wpadli tylko na chwilę.

- Bzdura. – Draco poczuł się jak ryba w wodzie. – Znajdziemy czas na krótką wizytę. Przesuń się, Potter, nie chcemy przecież, żeby ciepło uciekało.

Harry usunął się niechętnie, pozwalając gościom wejść do środka. Severus stał po drugiej stronie kuchni i patrzył na nich wszystkich. A może tylko na Ginny? Cóż, to by miało sens. W końcu to ona wygadała się przed innymi.

- Harry, Severusie, wstawcie wodę na herbatę. Ja pójdę do salonu. Ginewro, chodź ze mną.

Ginny uśmiechnęła się sztucznie. – Za chwilę przyjdę.

- Jeśli jeszcze raz nazwie mnie Ginewrą... – wymamrotała Ginny, kiedy drzwi kuchni zamknęły się za ciotką Severusa.

- Przecież to całkiem ładne imię. – Ron parsknął śmiechem.

- Świetnie. Poczekaj, jak zacznie mówić na ciebie Ronald.

- Może lepiej będzie, gdy zostanę z Harrym.

- O nie, mój drogi. Idziesz ze mną.

- Nie ma mowy, Gin.

- Nie guzdraj się tam, Ginewro – zawołała Klara z pokoju obok.

Ginny drgnęła i złapała Rona za ramię. – Nie zostawiaj mnie samej z tą kobietą.

Ron zmarszczył brwi. – Co ona może...

- Dam ci pięć galeonów, kiedy pójdziesz ze mną.

- Nie bądź głupia, Ginny.

- Dwadzieścia.

- Stoi.

Ginny zniknęła w drugim pokoju, ciągnąc za sobą Rona.

Podeszła ostrożnie do Klary. – Pani Snape?

- Panna Snape, moja droga – poprawiła Klara. – Nie widziałam potrzeby ślubu, kiedy byłam młoda, a potem byłam już zbyt zaangażowana w swoje życie, żeby to zrobić.

- Miło znów panią widzieć, panno Snape.

- Nikt tak nigdy nie myślał, no może Severus, ale tego nie mogę być pewna. Chociaż małe kłamstwa należą do zasad dobrego wychowania. Tak przy okazji, wydaje mi się, że jeszcze nie poznałam twojego towarzysza, ale musi być to ktoś z twojej rodziny. Ma te same paskudnie rude włosy.

- Pozwól, że ci przedstawię mojego brata, Ronalda Weasley'a. Ronaldzie, to ciotka Severusa, panna Snape. Ronald jest najlepszym przyjacielem Harry'ego.

Ron spojrzał na nią wilkiem. Potem uśmiechnął się grzecznie do Klary. – Miło mi panią poznać. Proszę nazywać mnie po prostu Ron.

Zmierzyła go spojrzeniem, a jej oczy zwęziły się.

I zwężały się jeszcze bardziej.

I jeszcze bardziej.

- Rozumiem, Ronaldzie – odparła Klara. – Ile ci dała, żebyś z nią tu przyszedł?

- Umm... nie... nie dała mi nic...

Ginny prychnęła. – Nie krępuj się. Przecież tak bardzo mi pomogłeś.

- Dwadzieścia gal... funtów – przyznał Ron.

Klara pociągnęła nosem z oburzeniem. – Mogłeś podbić do trzydziestu.

W kuchni.

Draco podszedł powoli do Sererusa, opierając biodro o ścianę i chowając ręce do kieszeni. Kiwnął głową na ojca chrzestnego. – Severusie.

Severus był w bardzo złym humorze. Czuł się sfrustrowany. Był tak blisko pocałowania ciepłych ust Harry'ego, zanim ta nieznośna Weasleyówna im przeszkodziła. Oczywiście Harry nie pocałowałby go, kiedy w pobliżu była słodka, czarująca i idealna osóbka. Severus spojrzał na swojego chrześniaka złowrogo i odpowiedział zjadliwie – Draco.

- Chyba powinienem pójść do nich.

- Powinieneś.

Draco wyciągnął ręce z kieszeni i wyszedł z kuchni.

Severus dokończył w ciszy parzenie herbaty i także udał się do salonu.

Hermiona pomagała Harry'emu ustawić na tacy kubki, spodeczki, śmietanę i cukier.
Patrzyła na niego kątem oka, co doprowadzało go do szaleństwa. W końcu nie wytrzymał i rzucił ze złością naręcze łyżeczek na tackę. – Po prostu to powiedz, Hermiono.

- Co mam powiedzieć?

- To, o czym teraz myślisz.

- Przyjedziesz do Nory w Boże Narodzenie?

- Tak. Może. To skomplikowane.

- Więc zrób coś z tym.

- To nie takie proste.

- Dlaczego?

- Tak naprawdę to nie zależy ode mnie. Snape... cóż... nie wiem, co on o tym wszystkim myśli. Wiesz, że trudno się z nim dogadać.

- Nie winię cię za to, że nie przyjedziesz jutro do Nory. W końcu Weasleyowie nie są twoją rodziną.

- Hermiono! – krzyknął Harry. – Jak możesz tak mówić?

- Nie miałam nic złego na myśli, Harry. Kocham cię. Ron także. I Remus, Molly, Artur, wielu innych też. Wszyscy cię kochamy. Zawsze będziemy twoją rodziną. Ale Severus... może on też mógłby nią być.

Ginny i Draco akurat teraz musieli wejść do kuchni. – Klara zastanawia się, dlaczego przygotowanie herbaty zajmuje wam tak dużo czasu. A ja jestem pewna, ze Ron zaraz się popłacze, kiedy nie przyjdziecie i nie uratujecie go przed Snape'ami.

- A wy gdzie idziecie? – spytała Hermiona.

- Przynieść trochę drewna – wytłumaczyła Ginny. – Powiedziałam, że trochę narąbiemy.

- A ja obiecałem jej pomóc.

Harry spojrzał na niego wątpiąco. – Wiesz, jak się rąbie drewno?

- Po co, kiedy mam swoją r.ó.ż.d.ż.k.ę?

Wszyscy spojrzeli na niego dziwnie, więc wytłumaczył – Nie chciałem mówić o m.a.g.i.i w obecności m.u.g.o.l.a.

Hermiona szturchnęła go w ramię. – Klara może być mugolką, ale na pewno nie jest głupia.

Draco spojrzał z wyrzutem na Ginny. – Pozwolisz jej mnie obrażać?

- Zasłużyłeś na to, idioto. – Ginny złapała Dracona pod ramię – No chodź już, kochanie.

Dzbanek zagwizdał dokładnie w tym samym momencie, w którym usłyszeli stukanie Hedwigi. Harry wskazał na herbatę. – Zabierzesz ją do salonu? Ja zajmę się pocztą.

Hermiona kiwnęła głową, próbując utrzymać tackę i dzbanek i wyszła z kuchni. Harry westchnął, biorąc kurtkę Rona i wychodząc na zewnątrz. Przy okazji uspokoi Hedwigę, zanim zacznie huczeć tak głośno, że inni usłyszą.

Ginny i Draco bawili się na śniegu, rzucając w siebie śnieżkami i śmiejąc się jak dzieci.
Harry zapamiętał sobie, że musi o tym wspomnieć Draco przy ich kolejnej rozmowie. Teraz jednak nie chciał tego oglądać, więc okrył się ciaśniej kurtką i okrążył dom, znikając z pola widzenia.

***

Severus po raz kolejny spojrzał na zegar. Minęło już dziesięć minut, a Harry i Ginny nie wracali. Draco też nie był w salonie, ale Severusa nie obchodziło zbytnio, gdzie zniknął.
Jednak Harry i jego słodka dziewczyna... Chyba Harry nie był aż tak głupi, żeby robić coś w jego domu. W szczególności nie po tym, co stało się dzisiejszej nocy.

- Severusie Snape. – Klara szybko sprowadziła go na ziemię.

- Tak?

- Słuchaj, kiedy do ciebie mówię.

- Przecież słucham.

- Pff. Twoje myśli są zupełnie gdzie indziej. To do ciebie nie pasuje.

Severus potrząsnął lekko głową, wstając ze swojego fotela. – Muszę na chwilę wyjść.

- Gdzie?

- Na zewnątrz. Nie jestem dzieckiem, żeby się tobie meldować.

- Ale twoi goście dopiero co przyszli – odparła łagodnie Klara, wskazując na Rona i
Hermionę.

Severus spojrzał na nią ostrożnie. Na pewno nie chciała sprawić, żeby czuł się winny, co zwykła robić.

To by znaczyło, że coś knuje.

- Więc zostanę – odparł podejrzliwie Severus, chcąc ją sprawdzić.

- Proszę bardzo, wyjdź na chwilę.

Teraz był już pewien, że coś knuje. Jeśli Klara mówiła, że Severus musi być gdzieś indziej, to było coś w rodzaju Nie masz czasu dla swojej ciotki? Natychmiast chciał odpowiedzieć Więc zostanę, ale z jego ust wydostała się całkowicie inna odpowiedź.
Czuł, że to wszystko nie było warte pokrzyżowania planów Klary, a on naprawdę chciał wyjść i znaleźć Harry'ego i Ginny.

Severus zostawił Rona i Hermionę z ciotką i skierował się do tylnych drzwi w kuchni.
Jednak zanim je otworzył, zobaczył buty Ginny, wystające ze śniegu razem z parą martensów. Jego wnętrzności natychmiast skręciły się, a jego palce zacisnęły się na różdżce. Zastanowił się, jakim paskudnym zaklęciem może ich rozdzielić. Jak Harry mógł w ogóle pomyśleć o...

Ale to nie były buty Harry'ego, ani jego dżinsy. Severus przechylił głowę, żeby mieć lepszy widok i zobaczył, że Ginny wcale nie leżała na Harrym w śniegu. Jej palce wczepione były w niezwykle jasne włosy. Włosy Malfoya. Włosy Draco, jeśli chciałby być bardziej szczegółowy. Jego chrześniak. Szkolny wróg Harry'ego.

Nieprzyzwoity sekrecik Ginny.

Kiedy Harry wrócił do salonu, wszyscy już tam byli. Ginny i Draco siedzieli po przeciwnych stronach pokoju i rzucali sobie ukradkowe spojrzenia. Oboje byli bardzo zarumienieni.
Hermiona dyskutowała zażarcie z Klarą o miejscu kobiet w brytyjskiej polityce. Severus siedział zamyślony w kącie pokoju, co nie było dla nikogo zaskoczeniem, a Ron stał samotnie, opierając się o gzyms kominka.

Harry podszedł do swojego najlepszego przyjaciela. Obaj przyjrzeli się uważnie pokojowi.

Stali tak przez chwilę w przyjemnej ciszy, dopóki Ron nie powiedział z uśmiechem – Więc zaręczyłeś się ze Snapem. Jak wam się układa?

***

Dwie godziny później Harry westchnął ciężko, wkładając ostrożnie kubki do zlewu.

- Już po wszystkim.

Severus zgodził się z nim cicho, odkręcając kran.

Harry uśmiechnął się lekko. – Znów jesteśmy sami.

- W pokoju obok jest moja ciotka.

- Jasne, rozumiem. – Harry brzmiał na zawiedzionego, ale wiedział, że Severus chce zachowywać się przyzwoicie przy Klarze.

- Muszę ci o czymś powiedzieć, Harry.

- Co? – Kiedy Severus nie odpowiedział, Harry spytał ponownie – O co chodzi, Severusie?

- Ginny zdradza cię z Draco Malfoyem. Widziałem, jak całowali się na śniegu.

- Na Merlina, naprawdę? Dziękuję, że mi powiedziałeś! Wiesz, chyba nie jestem z tego powodu taki zły. Znaczy się, te ostatnie kilka dni otworzyło mi oczy na zupełnie inne rzeczy. Teraz rozumiem, że nigdy nie kochałem Ginny. To ciebie kocham, Severusie. Pragnę tylko ciebie.

- Nie spodziewałem się tego, Harry.

- Nie dziwię się. Stwierdziłem, że nie wyjadę po Świętach, tylko zostanę z tobą. Rzucę moje dotychczasowe życie i dobrą reputację, żeby być z tobą, zamiast z Ginny Weasley.

Harry pstryknął palcami w powietrzu i spojrzał na niego znacząco. – Severusie? Chciałeś mi coś powiedzieć.

Usta Severusa zacisnęły się w wąską linię. – Tak... O tym, co widziałem, kiedy wyszedłeś...
Coś, co może cię zaniepokoić.

Harry zmarszczył brwi z obawą. – Więc?

Severus wyobraził sobie, co Harry może mu odpowiedzieć.

- Ginny zdradza cię z Draco Malfoyem. Widziałem, jak całowali się na śniegu.

- Kłamiesz! My się kochamy! Naprawdę jesteś tak pokręconym dupkiem, żeby wymyślać coś takiego? Na co liczyłeś? Że ci uwierzę i rzucę dla ciebie moją idealną przyszłość? Na brodę Merlina! Jesteś taki żałosny!

- To powiesz mi w końcu, co widziałeś?

- Widziałem...

- Ginny zdradza cię z Draco Malfoyem. Widziałem, jak całowali się na śniegu.

Nie odpowiedział. Patrzył tylko na niego jak na zdrajcę, a emocje były całkowicie widoczne w tych czystych, zielonych oczach.

Severus odchrząknął. – Widziałem Draco na dworze.

- Mhm...

- Z panną Weasley.

- Mhm...

- Z Ginny Weasley.

Harry nadal nie reagował.

- Draco i Ginny byli tam razem.

- Już o tym mówiłeś.

- Na Merlina, naprawdę jesteś taki głupi? Całowali się tam.

Harry potarł nos w zamyśleniu. – Obrzydliwe, nie sądzisz?

- To ty o tym wiedziałeś? O nich?

- Już od kilku miesięcy, może pół roku – Harry przerwał i spojrzał na niego z ciekawością. – Draco ci o niczym nie wspominał?

Severus zignorował jego pytanie. – Wiesz o tym wszystkim i na to pozwalasz?

Harry wzruszył ramionami. – Nie żebym mógł cokolwiek z tym zrobić, nie? To nie moja sprawa.

- Jak to nie twoja sprawa? – krzyknął Severus z niedowierzaniem. – Przecież to twoja dziewczyna!

- No tak – prychnął Harry, patrząc na wyraz twarzy Severusa. – Czekaj. Mówisz poważnie?

- Bardzo rzadko mówię coś nie na poważnie.

Szczęka Harry'ego drgnęła i młody mężczyzna wyglądał, jakby miał się za chwilę ugotować z wściekłości. – Ty dupku!

- Co?!

- Myślałeś, że spotykam się z Ginny? – Jego policzki zaczerwieniły się ze złości.

- A co miałem myśleć, kiedy w każdej gazecie pisali o waszych zaręczynach? Sam mi o nich powiedziałeś.

- Kiedykolwiek powiedziałem ci, że żenię się z Ginny Weasley? – krzyknął Harry.

- Tak! Może nie w ten sposób i nie mi.

- Co masz na myśli?

- Usłyszałem, jak rozmawiacie na dworze, kiedy przyszła tu po raz pierwszy.

Gdyby wzrok Harry'ego mógł zabijać, Severus już dawno byłby martwy. –
Szpiegowałeś nas?

- Wcale nie. Jedynie przez przypadek usłyszałem, o czym rozmawiacie.

Jego odpowiedź nie wywołała na Harrym żadnego wrażenia. – Szpiegowałeś nas?

Severus najeżył się cały. – Powiedziałeś, że ją kochasz.

- Oczywiście, że ją kocham – krzyknął niecierpliwie Harry. – Znam ją, odkąd miała dziesięć lat! Jest młodszą siostrą Rona i niesamowitą kobietą, która ryzykuje życie dla sprawy i dobra swojej rodziny. Jest mądra, słodka i zabawna. Jak można jej nie kochać?

- Świetnie. Mam nadzieję, że ty, panna Weasley i Draco będziecie razem szczęśliwi.

Harry sięgnął po różdżkę. Widząc to, Severus zmarszczył brwi w irytacji. – Nawet o tym nie myśl.

- Ale to bardzo kuszące.

- Moja ciotka jest w pokoju obok, Potter.

- I tylko to cię przede mną ratuje.

- Nie wiem, o co ci chodzi, Potter. Jeśli jesteś wściekły na Weasleyównę, to bądź wściekły tylko na nią.

- Nie jestem wściekły na Ginny.

To całkowicie zmroziło Severusa. – Nie? Dlaczego?

- Ponieważ może się migdalić z kimkolwiek zechce.

- Widzę, że powodzi się wam w waszym związku.

- Ginny Weasley może się migdalić z kimkolwiek zechce, ponieważ nie jest moją dziewczyną. Nie jest też moją narzeczoną. NIE JESTEŚMY W ZWIĄZKU!

- Mówisz poważnie?

Harry warknął – Jesteś beznadziejny. Jesteś najbardziej upartym facetem po tej stronie Atlantyku.

- Tylko po tej?

Harry spojrzał na niego groźnie. – Nigdy nie byłem po tej drugiej, więc nie mam porównania.

Severus prychnął.

- Jak możesz tak o mnie myśleć? – warknął Harry.

Severus mrugnął, całkowicie wytrącony z równowagi. – Co?

- Jak możesz w ogóle myśleć, że mógłbym robić to, co robiliśmy, będąc z Ginny? Jak możesz myśleć, że zrobiłbym jej albo tobie coś takiego? Myślisz, że jestem jakimś pobudzonym, chamskim nastolatkiem, który może spuścić się na ciebie w alejce i nic do ciebie nie czuć? – Kiedy Severus nie odpowiedział, Harry potrząsnął lekko głową. – Czujesz coś do mnie? Chcesz, żebym tu został?

- Ja... – Severus przerwał nagle, przerażony tym, co chciał powiedzieć. Jeśli skończy z tym teraz, może wyjdzie z tego bez żadnego uszczerbku.

Harry nie mógł tak po prostu odejść, po prostu nie mógł. – Ty co?

Severus nie wiedział, co powiedzieć, ponieważ jedyną odpowiedzią, o której mógł teraz pomyśleć było Chcę, żebyś został. Takie pragnienia czynią człowieka słabym.
Severus nigdy nie pozwoli nikomu widzieć jego słabości, a w szczególności nie cholernemu Harry'emu Potterowi. Jedyne, co mu pozostało, to zamknąć usta.

Harry potrząsnął głową i chwycił ze wściekłością płaszcz, wiszący przy drzwiach. Zatrzymał się i odwrócił, dając Severusowi szansę na powiedzenie czegoś, czegokolwiek, żeby zmienić jego zdanie i nakłonić do pozostania.

Ale nie powiedział.
Więc Harry wyszedł.
Nigdy w życiu nienawidził się bardziej, niż teraz.

Kiedy kilkanaście minut potem Klara do niego podeszła, Severus nadal stał i patrzył bezczynnie w okno.

- Lepiej weź czapkę i szal.

Severus nie wyglądał na poruszonego. – Słucham?

- Na dworze jest zimno. Weź czapkę i szal, zanim pójdziesz szukać Harry'ego.

- Nie mam zamiaru ganiać za tym impulsywnym szczeniakiem. Jeśli się uspokoi i będzie
chciał wrócić, to wróci.

- I chcesz sobie tak po prostu czekać, dopóki Harry się uspokoi i zdecyduje wrócić, co wcale nie jest takie pewne?

- Jest już dorosły, ciociu. Może sam o sobie decydować. Poza tym, czy cierpliwość nie jest przypadkiem cnotą?

- Absolutnie nie. I nie myśl sobie, że jesteś zupełnie innym mężczyzną od tego, którego znam. – Klara przerwała na chwilę, zanim odparła – Idź za nim. Przecież to taki dobry chłopiec, to twój Harry.

W głosie Klary, kiedy mówiła twój Harry było coś, co sprawiło, że żołądek Severusa przekręcił się. Zaczął układać kubki w zlewie, zbierając myśli, zanim odwrócił się do ciotki.
– Od kiedy wiesz?

Klara uniosła swoją cienką, siwą brew. – Nie zaprzeczasz? Nie wykłócasz się? Zawiodłeś mnie, Severusie. Byłam pewna, że uczynisz z tego nie lada wyzwanie.

- Od kiedy wiesz?

- Zaczęłam coś podejrzewać, odkąd przekroczył próg tego domu.

- Jak dużo wiesz?

- Interesuje cię to?

Severus westchnął ciężko. – Czy kiedykolwiek będziesz w stanie nie odpowiadać pytaniem na moje pytanie?

- Przecież mnie znasz.

- Po prostu powiedz mi, o czym dokładnie wiesz.

- Chodzi ci o to, czy wiem, że Harry tylko udaje twojego narzeczonego? Czy może o to, czy wiem, że coś do niego czujesz, ale on o tym nie wie?

Severusowi udało się zachować spokojny wyraz twarzy.

Klara udawała, że patrzy bezwiednie przez okno, kiedy spytała – Kiedy masz zamiar mu powiedzieć?

- O czym?

Klara po prostu spojrzała na niego. Zapadła długa, niewygodna cisza.

W końcu Severus wciągnął ciężko powietrze i odparł cicho – Nigdy.

- W ogóle nie chcesz mu powiedzieć?

- Więc jednak z twoich słuchem jest wszystko w porządku. To tylko kwestia czasu, w końcu
masz prawie siedemdziesiąt lat.

- Musisz mu powiedzieć, że go kochasz.

- Nie kocham Harry'ego Pottera.

Klara nie wyglądała na przekonaną. – Spójrz na mnie i powiedz, że go nie kochasz.

Severus popatrzył jej prosto w oczy i bardzo wolno i wyraźnie odparł – Nie kocham Harry'ego.

- Cholera! To działa znacznie lepiej na ludziach, którzy nie są doświadczonymi kłamcami.

- Nie mogę uwierzyć, że nazwałaś mnie kłamcą! – sapnął Severus, udając poruszonego.

- Bardzo utalentowanym kłamcą, drogi bratanku.

- To dobrze, że ktoś szanuje jeden z moich największych talentów.

- Wiesz, co myślę?

- Zazwyczaj.

- Jesteś za bardzo pyskaty.

- A ty wścibska. To, co jest pomiędzy mną a Harrym to nie twoja sprawa.

- Powiedz mu. On na to zasługuje.

- Zasługuje na to, żeby wiedzieć? Bzdura. Jeśli spojrzałabyś na tą całą sytuację racjonalnie, zobaczyłabyś, że Harry zasługuje na to, żeby nie wiedzieć. Należy mu się normalne, nieskomplikowane życie.

- A ty może nie jesteś normalny i nieskomplikowany?

Severus złożył ręce i spojrzał pogardliwie na ciotkę.

- Dobrze już dobrze. – Klara podniosła ręce w geście kapitulacji. – To było głupie pytanie, wybacz. Ludzie normalni i nieskomplikowani są przereklamowani. Przecież każdy może kogoś takiego znaleźć.

- Ale nie Harry. On rzadko miał okazję dostać od życia coś normalnego.

- Jego rodzice? – spytała łagodnie Klara.

- Utrata rodziców była początkiem całego ciągu zdarzeń, które sprawiły, że Harry miał bardzo skomplikowane życie.

- Był bity, Severusie? Tak jak ty?

- Klaro! – syknął ostrzegawczo Severus.

- Nie klaruj mi tutaj, Severusie Snape. Widziałam blizny na jego ciele i ten nieobecny wzrok, kiedy myślał, że nikt nie patrzy.

- Harry jest silny, silniejszy nawet ode mnie. Nie musisz się o niego martwić, ciociu.

- Już nie musi być taki silny, obaj nie musicie. Severusie, idź i go przyprowadź.

- Nie mogę. Nie wiem, co mu powiedzieć, co zrobić. – Może wiedziałby to, kiedy wychowywałby się w całkowicie normalnym środowisku. Jednak nigdy nie miał takiej okazji.

- Severusie, idź po niego.

- Nie. Harry może sam o sobie decydować. Poradzę sobie bez niego.

Kiedy powiedział to głośno, musiał przyznać, że nic nie było dalsze od prawdy.

A to przeraziło go jeszcze bardziej.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top