1. Poznaj Harry'ego

Siedem dni przed Bożym Narodzeniem i dwadzieścia minut przed rozpoczęciem tej historii, nasz bohater wzdycha głośno, siedząc w swojej bibliotece.
Cóż, bibliotece, gabinecie i salonie jednocześnie.

Severus westchnął. Głośno.

Spodobał mu się ten dźwięk w imponująco cichym domu, więc westchnął ponownie, jeszcze głośniej. 

Tak, drodzy czytelnicy, Severus Snape jest naszym bohaterem. 

I jak przystało na dobrego bohatera, jego siła charakteru miała zostać wystawiona na próbę za, och, dziewiętnaście minut.

W ciągu ostatnich kilku miesięcy nie był w stanie usłyszeć własnych myśli, co dopiero westchnąć w samotności. Wszystko przez cały ten pasztet po wojnie i, co przyprawiało go o dreszcze, gości. Domy członków Zakonu Feniksa były pierwszymi, które zniszczył Ten- Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać-Chociaż-Został-Zmieciony-Z-Powierzchni-Ziemi-Ponieważ-Niektórzy-Czarodzieje-Są-Nadal-Głupio-Przerażeni-I-Przesądni (przynajmniej większość czarodziejów).

Niewielki, dwupiętrowy dom z czterema pokojami nie był przystosowany do przyjmowania gości, więc musiał być magicznie powiększany na niektóre urocze okazje. Ostatni z członków Zakonu, Lupin i postrach Aurorów z włosami we wszystkich kolorach tęczy, wynieśli się około godziny temu. Dom był nareszcie pusty i wszystko wracało do normy. Chociaż wiele musiał się do tego czasu nacierpieć.

Dla lepszego efektu Severus westchnął ponownie. Siedział przy swoim biurku, bez zwykłych szat, jedynie w białej koszuli z rozpiętym kołnierzykiem i parze czarnych, praktycznych spodni. Jego włosy, które były już trochę za długie, zostały związane z tyłu głowy w ciasny kucyk. Zrezygnowany, sięgnął po pudełka, które piętrzyły się przy biurku.

W ciągu ostatnich kilku miesięcy jego dom był pełen nie tylko członków Zakonu, ale także zwiadowców i informatorów z czasów wojny. Teraz Severus otrzymał nieprzyjemne zadanie zarchiwizowania wszystkich informacji lub dokładnego zniszczenia ich, przed tym, jak jego mieszkanie zostanie oczyszczone ze wszystkich rzeczy związanych z Zakonem i Harrym Potterem.

Niechętnie sięgnął po pierwszy folder, który został skonfiskowany śmierciożercy pracującemu w Ministerstwie jako szpieg Voldemorta. Otwierając go, znalazł głównie zdjęcia samego Wybrańca. Severus przypuszczał, że dzięki nim kontrolowano wszystkie kroki Pottera. Na pewno powinny zostać zniszczone.

Z czystej ciekawości przekartkował fotografie, które przedstawiały Pottera w różnych sytuacjach. Teraz mógł przyjrzeć się chłopakowi z chirurgiczną dokładnością. Najwidoczniej wyrósł z małego chłopca, którym był w pierwszej klasie. Jego twarz i ciało nabrały ostrych rysów, właściwych dla dorosłego mężczyzny. Do tego szerokie ramiona i mocno zarysowana szczęka. Choć te cholernie charakterystyczne włosy wciąż wpadały mu do oczu.

Severus usłyszał głośne pukanie dochodzące od drzwi wejściowych. Nie był jednak w nastroju, żeby się tym zająć, więc zignorował tego kogoś, kto mu właśnie przerwał.

Nasz bohater nigdy nie był szczególnie cierpliwym mężczyzną.
Ale trzeba powiedzieć, że wytrzymał dziesięć minut uporczywego pukania zanim wstał i poszedł sprawdzić, kto stoi przed drzwiami.

Severus szarpnął ze złością drzwi wejściowe.

- Co, na Merl... Ciocia Klara? Co, u diabła, ciocia tutaj robi?

Klara stuknęła twardą laską o kamienne stopnie.

- Pff. To tak witasz swoją ulubiona ciotkę po tym, jak kazałeś jej czekać pod drzwiami przez, Bóg wie, ile czasu? I ta dzielnica! Naprawdę, Severusie, wiem, że masz wystarczająco dużo pieniędzy, żeby przenieść się do lepszej okolicy. Dziwię się, że chciałeś żyć w tym plugastwie przez tyle lat.

- Nie wiedziałem, ze można mieć ulubioną ciotkę wtedy, gdy ma się tylko jedną – odpowiedział sucho, nie zwracając uwagi na drugą część wypowiedzi. Znał ją już na pamięć i nie miał zamiaru przechodzić przez to jeszcze raz. Zamiast tego przesunął się, żeby wpuścić wysoką, chudą kobietę do środka. Jej laska prawie połamała mu kilka palców.

- Pff, mój drogi Severusie, nikt nie ośmiela się do mnie mówić w taki sposób, jak ty.

- To dlatego, że inni się ciebie boją – odpowiedział szczerze, z szacunkiem pomagając siwej kobiecie zdjąć ciężki płaszcz i szal. Klara była starszą siostrą jego ojca i tak jak Severus, czarną owcą w rodzinie Snape'ów. Oczywiście była też mugolką. Obrzucił krytycznym spojrzeniem pokój, upewniając się, że w zasięgu wzroku nie ma niczego magicznego. Chwała Merlinowi, wszystkie zaklęcia powiększające zostały usunięte, kiedy Lupin się wyprowadził. Nigdy nie zdołałby wytłumaczyć, dlaczego jego dom ma trzy razy więcej pokoi, niż może się wydawać z zewnątrz.

Starsza kobieta chrząknęła, uderzając laską o podłogę niebezpiecznie blisko stóp Severusa.

- Z wiekiem stajesz się coraz bardziej bezczelny.

- Dziękuję, o pani.

- To nie był komplement.

- Masz zamiar mi powiedzieć, z jakiej okazji zaszczyciłaś mnie swoją obecnością? Bez zapowiedzi, muszę dodać. Zazwyczaj spędzałaś zimę w cieplejszych klimatach i nie pojawiałaś się tu do wiosny.

Kobieta z haczykowatym nosem rozejrzała się po salonie.

- Zdecydowałam, że zrobię sobie przerwę w podróży po Maroko, żeby odwiedzić mojego jedynego bratanka i poznać jego narzeczoną. – Spojrzała ostro na Severusa. – I jeśli bym cię zawiadomiła, na pewno by cię tu nie było.

Najwyższy czas, żeby wspomnieć coś ważnego.
Nasz bohater nie ma narzeczonej.
Są też małe szanse, że jakąś teraz wymyśli.

Na brodę Merlina! Severus zaczął się krzywić, więc szybko przywrócił swój normalny wyraz twarzy. Okłamał ciotkę, że spotyka się z kimś. Zawsze próbowała go wyswatać z mugolkami ze swojego Klubu Czytelnika. W końcu nie wytrzymał i powiedział jej, że już sobie kogoś znalazł.

Od ponad roku używał niejasnych i pokrętnych wymówek, żeby uniknąć kłótni z ciotką o jego starokawalerstwo, snując opowieści o bezimiennej przyjaciółce i, po nacisku ze strony Klary, narzeczonej.

- Obawiam się, że to niemożliwe... Pracuje za miastem.

- Ekhm – starsza kobieta odchrząknęła lekko. – Rozumiem, za miastem. Przed Świętami? – Obeszła salon, obrzucając go krytycznym spojrzeniem. – To on?

- Słucham?

Ciotka wskazała laską na fotografie rozrzucone na całym biurku, patrząc przenikliwie. – To ten młody mężczyzna?

Severus jęknął w duchu. Zupełnie zapomniał o zdjęciach, które segregował zanim przyjechała. – Kto?

- Nie bądź tępy, Severusie. To twój chłopak?

- To po prostu... Chłopak?!

- Może jestem stara, Severusie, ale nie głupia. Wiem, ze na świecie istnieją różne rodzaje związków. Bóg jeden wie, że nigdy nie lubiłeś kobiet.

- Nikogo nie lubiłem.

Parsknęła. – Prawda. I tak cieszę się, że udało ci się znaleźć kogoś, kto lubi ciebie. Więc to on?

Co mu szkodzi? Jeśli przyzna, że to nie są zdjęcia jego tajemniczego chłopaka, będzie musiał się tłumaczyć, co one robią na jego biurku. – Tak, to on.

Ciotka wyciągnęła z torby monokl i przyjrzała się uważnie fotografiom, przesuwając szkiełko raz bliżej, a raz dalej.

- Wygląda na dobrze zbudowanego, chociaż jest trochę skarlały. – Severus uśmiechnął się na ten okrężny sposób nazywania Pottera małym. – I chyba powinieneś kupić mu grzebień, jest strasznie rozczochrany. – Jego uśmiech się pogłębił. – Jest zbyt zuchwały, jak na mój gust. To widać w jego oczach. Jak ma na imię?

- Imię?

- Ja zadaję pytania, a ty odpowiadasz. Na tym polega rozmowa, Severusie.

Stwierdził, że nic się nie stanie, kiedy powie prawdę. W końcu nikt poza czarodziejskim światem nie wiedział, kim jest Harry Potter. – Harry.

- A nazwisko?

- Potter.

- Pochodzi z dobrej rodziny?

Krótka przerwa. – Nawet bardzo dobrej. Chociaż jego rodzice zginęli w wypadku, kiedy był jeszcze mały.

- Ach, jaka szkoda. – Odłożyła zdjęcie na miejsce i włożyła monokl z powrotem do torby.

– Masz coś do jedzenia w tym ponurym miejscu? Chciałabym zjeść kolację przed siódmą.

Tylne drzwi w kuchni otwarły się z hukiem i usłyszeli parę stóp.

Severus poczuł, jak ogarnia go przerażenie. Psiakrew! Drzwi nadal wpuszczały tylko niektórych członków Zakonu. Na Boga, kto to mógł być? Pewnie jakiś błazen wrócił po coś, czego zapomniał.

- Snape! – Usłyszał bardzo, bardzo znajomy głos. – Snape! Dumbledore powiedział, że masz tu foldery Blacków, więc pomyślałem, że... - Harry zatrzymał się gwałtownie przy drzwiach do salonu ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy, kiedy stanął twarzą w twarz z nic nie podejrzewającą ciotką Severusa.– Przepraszam. Powinienem był... Przepraszam.

Jego policzki były zarumienione od zimnego powietrza na dworze, a na włosach i szarym, wełnianym płaszczu błyszczały płatki śniegu.

- Mówiłeś, że pracuje. Biedny chłopak nie mógł być daleko – skomentowała Klara i zaczęła krążyć wokół Harry'ego jak jastrząb. – Młodszy, niż myślałam, zgoda, ale to nie ma znaczenia. Jestem pewna, że świetnie damy sobie radę.

Potter stał osłupiały w drzwiach jak zwierzę pod ostrzałem, jednak zamiast myśliwego, to Klara zbliżała się do niego. Chwyciła go za ramię i wciągnęła siłą do pokoju.

- Severusie, gdzie twoje maniery? Przedstaw nas.

Tu powinno się to skończyć.
Severus powinien skorzystać z okazji, żeby wszystko wyjaśnić.
I skorzystałby, gdyby nie ta cholerna laska!

- Zaszło pewne nieporozumienie – zaczął Severus, stając między Klarą a Harrym. – Byłem nie do końca szczery, mówiąc, że... Auć! – przerwał nagle, kiedy cienka, drewniana laska wbiła się boleśnie w palce lewej stopy.

- Nie do końca szczery! – prychnęła znacząco Klara.

- Przepraszam, ciociu. To było pod wpływem impulsu – przyznał niechętnie Severus. – Nie ma...

- ... żadnej pracy, którą robi w Święta. Sama do tego doszłam, Severusie. Wstydź się, że powiedziałeś, że jest poza miastem. Powinieneś wiedzieć, że nie da się mnie tak łatwo oszukać. Zostaję do czasu, kiedy poznam dobrze twojego narzeczonego, nawet jeśli będę musiała zamieszkać tu na stałe.

Severus pobladł. Znów to paskudne słowo. Goście. Ciotka Klara zostaje. Dopóki nie pozna jego narzeczonego. Na Merlina. Zrobiłby wszystko, żeby na powrót odzyskać spokój. Nawet jeśli będzie musiał pozwolić ciotce poznać swojego wybranka.

- Wybacz na chwilę. – Severus złapał Harry'ego za łokieć i wepchnął do zagraconej kuchni.
Gdy tylko drzwi zamknęły się za nimi z hukiem, rzucił proste zaklęcie wyciszające.

- Snape, co do...

- Powiedziałem mojej ciotce, że biorę ślub.

Harry po prostu patrzył na niego, jakby chciał spytać – I po co mi to mówisz?

Severus rzucił mu ironiczne spojrzenie. Nie uważałeś, głupi chłopaku?

- Myśli, że mam poślubić ciebie.

- Co? Skąd jej to przyszło do głowy?

- Widziała twoje akta z Ministerstwa i pomyślała, że to ty jesteś moim narzeczonym – wytłumaczył treściwie, pomijając niektóre fakty.

- Więc powiedz jej po prostu, że...

- Nie mogę jej niczego powiedzieć – wycedził Severus.

- Chcesz, żebym ja to zrobił? – zdziwił się Harry.

- Wolę nie.

- Ma uwierzyć, że bierzemy ślub?

- Tak. Wtedy zostawi mnie w spokoju. Zależy mi na tym, Potter.

Harry zastanowił się. Severus nigdy wcześniej go o nic nie prosił. I przyczynił się do tego, że Harry i Zakon pokonali Voldemorta. Naprawdę, stara mugolka, myśląca, że są zaręczeni, chyba nie sprawi im problemów. – Dobrze. Cokolwiek, tylko daj mi teraz te foldery Blacków i...

- Musisz zostać do Świąt.

Harry obrócił głowę i po raz pierwszy, odkąd wszedł do tego domu spojrzał Severusowi w oczy i nie odwrócił wzroku. – Co muszę?

- Ona oczekuje, że będziesz tu podczas jej wizyty.

- Nie możesz jej powiedzieć, że muszę iść do pracy albo odwiedzić rodzinę, albo coś?

- To nic nie da. Poczeka, aż będziesz miał wolny czas.

- Nie mogę tu zostać, Snape. Niektórzy z nas mają coś do robienia.

Szczęka Severusa drgnęła, ale powstrzymał się od złośliwego komentarza. – Jestem gotowy zrekompensować ci się za twój stracony czas.

- Świetnie, ale Weasleyowie zaprosili mnie na Święta do Nory. A poza tym, nie potrzebuje twoich pieniędzy. Wiesz dobrze, że mam ich wystarczająco dużo.

- Teraz nie mam na to czasu, Potter. Przejdźmy do rzeczy. Co mam zrobić, żebyś został tu przez cały tydzień?

Harry zastanowił się. – Zapewne wiesz, że Ginny Weasley stara się o pracę w dziale eliksirów przy sektorze zdrowotnym w Ministerstwie.

Severus zmarszczył brwi na wspomnienie najmłodszej Weasleyówny i jej związku z Potterem, tak chętnie opisywanym przez prasę. – A co ma do tego twoja dziewczyna? Na pewno nie musi wiedzieć o tej całej farsie.

Ale Harry nie miał dziewczyny.
Tak pomiędzy nami, Harry nie był zainteresowany niczym, co miało biust.

Harry potrząsnął głową. Przez chwilę chciał wyjaśnić Snape'owi, że on i siostra Rona byli tylko i wyłącznie przyjaciółmi, ale stwierdził, że to nieistotne i dostarczyłoby Severusowi nowego tematu do żartów. – Będzie miała mocną konkurencję.

- I myślisz, że kiedy poleci ją znany mistrz eliksirów to dostanie wymarzoną posadę.

- Oczekuję czegoś więcej niż tylko listu z rekomendacją. Chcę, żebyś poszedł tam osobiście i porozmawiał z kilkoma ważnymi osobami. Ginny nigdy się nie dowie.

- Nie dowie się też, że nie dostała pracy dzięki własnym umiejętnościom.

- Może ją mieć bez twojej pomocy. Jest najbardziej utalentowaną i pracowitą kandydatką. Chciałem po prostu się upewnić, że otrzyma tą posadę – Harry bronił dziewczyny.

- Manipulujesz, Potter. Czy tak zachowuje się prawdziwy Gryfon? Chyba będą musieli zdjąć z ciebie twój ulubiony czerwono - złoty krawat.

- Chcesz żebym to zrobił, czy nie?

- Dobrze. Upewnię się, że panna Weasley dostanie wymarzoną pracę.

- A ja zostanę tu przez tydzień, ale pójdę do Weasleyów w pierwszy dzień Świąt.

- Dobrze. – Severus podszedł do szafki, gdzie trzymał kilka butelek alkoholu. Nalał sobie brandy. – Wiesz, że przed moją ciotką mamy udawać zaręczonych.

- Domyśliłem się, Snape.

- W takim razie możesz zacząć nazywać mnie po imieniu.

- Racja, Severusie.

Kiedy Severus wziął łyk ze szklanki, na jego twarzy nadal gościł kwaśny wyraz. – Chcesz coś do picia? Powinieneś się odprężyć.

- Szkocka. – Harry będzie potrzebował trochę alkoholu, żeby przez to wszystko przejść.

- Chcę, żebyś się zrelaksował, a nie zemdlał – skomentował sucho Severus i podał mu do połowy napełnioną lampkę białego wina.

Harry zmrużył oczy. Nienawidził, kiedy ktoś traktował go jak dziecko. – Bałwan.

- Dureń.

Bałwan i dureń wrócili do salonu.
Ciotka Klara uśmiechała się.
To nie był dobry znak.

- Usiądź koło mnie, kochanie – nakazała Klara, kiedy tylko Harry i Severus pojawili się w pokoju. Starsza kobieta pochyliła się, patrząc znacząco na chłopaka. – Już wszystko sobie wyjaśniliście?

- Tak, proszę pani – odpowiedział uprzejmie Harry.

- Pff, mów mi po imieniu. W końcu niedługo będziemy rodziną.

- Racja. Klara. Jakie ładne imię. Oryginalne. Nie żebym go nigdy nie słyszał. Słyszałem. Jest... piękne – Harry zaczął się jąkać, przeklinając fakt, że obecność Severusa nadal sprawiała, że robił się nerwowy. Nie mówiąc już o tym, że ta kobieta myślała o nim, jako o potencjalnym bratanku. Nawet nie wiedział, że Snape ma ciotkę. Nigdy nie myślał o jego rodzinie, wiedział tylko o tym, że jego ojciec był mugolem. Czuł, jakby był rzucony na
głęboką wodę i nie mógł dosięgnąć dna.

Klara zwróciła się do Severusa z wargami zaciśniętymi w cienką linię. – On jest paplą, Severusie. Nigdy nie pomyślałabym, że mógłbyś związać się z kimś, kto papla.

- On... - próbował wytłumaczyć Severus.

- Nie paplam – powiedział stanowczo Harry i spróbował wziąć się w garść. – Po prostu wyprowadziliście mnie z równowagi. Severus nie powiedział mi, że jego rodzina przyjeżdża.

- Tak, zwykle nie pojawiam się bez zapowiedzi – Klara westchnęła, niepocieszona. – I obawiam się, że Severus ma coraz mniej czasu dla biednej ciotki.

Severus parsknął. – Jakoś zawsze znajduję czas, kiedy zapraszasz mnie na wakacje.

Klara obróciła się do Harry'ego z cierpiętniczym wyrazem twarzy i poklepała go po ręce. – Zeszłego lata nie przyjechałby, gdybym nie wzięła sprawy w swoje ręce i nie zaszantażowała go.

Harry nie był taki pewny, czy ktokolwiek mógł zmusić Severusa do zrobienia czegoś, czego nie chciał. – Zaszantażowała go pani?

- Klara, proszę – poprawiła. – I tak, mały szantaż był potrzebny.

Severus prychnął i uniósł brew, obrzucając swoją ciotkę mrocznym spojrzeniem.

- No dobrze! – Klara poddała się, patrząc wilkiem na Severusa. – Może nie szantaż, małe poczucie winy. – Klara zwróciła się do Harry'ego – Chyba powiedziałam mu, że kiepsko się czuję.

- Chyba? – odburknął Severus.

- Niech ci będzie, powiedziałam.

- Jeśli dobrze pamiętam – poinformował ją Severus – w swoim liście wspominałaś coś o szkarlatynie i łożu śmierci.

- Pff. Ale udało mi się, prawda? Severusie, może zrobisz nam herbaty, a my trochę się z Harrym poznamy?

- To bezpieczne zostawiać was samych?

Harry spojrzał ostro. – Będę się dobrze zachowywać.

Severus przewrócił oczami. – Bardziej martwi mnie to, co ona może zrobić tobie.

- Bzdury. Mój własny bratanek mnie o coś takiego podejrzewa – Klara przerwała, żeby wziąć oddech i spojrzała w dół na dłoń Harry'ego, teraz uwięzioną pod jej własną. – A gdzie twój pierścionek?

- Co? – spytał, całkowicie wyprowadzony z równowagi.

Klara wskazała na jego dłoń. – Twój pierścionek zaręczynowy. Chyba go masz. – W jej głosie zabrzmiała nuta podejrzenia.

Harry spojrzał przez ramię na Severusa i uśmiechnął się figlarnie. Uniósł ciemną brew i odparł – Oczywiście. Gdzie jest mój pierścionek, kochanie?

- Nie mam pojęcia, słonko – odpowiedział przez zaciśnięte zęby Severus. – Gdzie go ostatnio ściągałeś?

- Nie jestem pewien. – Harry wzruszył ramionami ze smutkiem i uśmiechnął się niewinnie do Klary. Severus wykrzywił usta. Chłopak zgrywał nieśmiałego, trzepocząc rzęsami, a jego ciotka wydawała się kupować te żenujące sztuczki. – Zawsze go gubię. Jest częściej na szafce, niż na moim palcu.

- Nie martw się tym, kochanie. Ja zawszę kładę gdzieś moją laskę, ale potem sama się znajduje. Jestem pewna, że nasz Severus szybko go znajdzie. Prawda, kochanie?

- Rozejrzę się – obiecał Severus, udając się do kuchni, żeby zaparzyć herbatę.

- Więc – zaczęła Klara, pochylając się w stronę młodego mężczyzny – jak poznałeś mojego bratanka?

- Och – zawahał się Harry – Co już zdążył ci powiedzieć Severus?

- Niewiele. Tylko tyle, że spotkaliście się zeszłej zimy. Wiesz, że nie lubi mówić o swoim prywatnym życiu. Jest bardzo skryty.

- Cóż, po raz pierwszy spotkaliśmy się w szkole.

- Chodziłeś do tej szkoły z internatem, w której uczy Severus? – spytała z dezaprobatą Klara.

Świetna robota, Harry, teraz pewnie myśli, że jest pedofilem. – Tak, ale Sn... Severus i ja nie spotykaliśmy się ze sobą, kiedy byłem uczniem. Po szkole musiałem zostać, wykonywałem pewną pracę dla dyrektora.

- Jaką pracę?

Ratowanie świata. – Ochrona.

- I nadal tam pracujesz?

Teraz jestem członkiem elity Ministerstwa. - Nie, teraz... jestem stróżem prawa.

- Więc?

- Więc co?

- Kiedy związałeś się z moim bratankiem? – chciała wiedzieć Klara.

- Eee... - Harry uśmiechnął się promiennie, grając na zwłokę. Hmm, Klara powiedziała, że spotkali się zimą, jest jakaś zimowa historyjka o tym, jak spotyka się dwóch chłopców? – Tak, naprawdę zabawna historia... Złapała nas śnieżyca i...

Severus wrócił, niosąc dzbanek i filiżanki. – Herbata jest już gotowa. Znalazłem też twój pierścionek. – Położył serwis na stoliku. Wyciągnął z kieszeni skromny złoty pierścionek i rzucił go Harry'emu na kolana. – Był przy zlewie. Musiałeś zdjąć go rano, kiedy myłeś naczynia.

- Chyba tak – zgodził się Harry, podnosząc pierścionek i próbując ukryć uśmiech.

- Severusie! – sapnęła Klara. Stuknęła karcąco laską o podłogę. – Włóż mu go właściwie! Dobry Boże, nie zachowuj się jak dzikus. Dziwię się, że Harry z tobą wytrzymuje. Naprawdę, rzucać pierścionkiem przez pokój? Pff.

Harry wiedział, że Snape ma ochotę rzucić przez pokój czymś innym... albo kimś. Z żyłą pulsującą groźnie na skroni, podszedł sztywno do kanapy. Chwycił dłoń Harry'ego i wsunął szorstko pierścionek na palec chłopaka, używając do tego tylko opuszków palców. Potem spojrzał na ciotkę. – Lepiej?

- Zdecydowanie – przytaknęła Klara.

- Właśnie opowiadałem twojej ciotce, jak się spotkaliśmy – przerwał Harry. – Pamiętasz? Ostatniej zimy, kiedy złapała nas śnieżyca.

- Tak, zgubiliśmy się. Prawie straciłem kilka palców.

- I to ma być ta zabawna historia? – wtrąciła Klara, odwracając się do Harry'ego z przerażeniem.

- Cóż, w końcu przeżyliśmy, prawda? Z wszystkimi palcami. Ha, ha.

- Masz dziwne poczucie humoru, Harry.

- To chyba koniec historii, mogę już nalać herbaty? – Severus szybko zmienił temat.

- Pójdę do mojego pokoju i odświeżę się przed obiadem – oświadczyła Klara, wstając z kanapy.

- Prosiłaś o herbatę – powiedział Severus przez zaciśnięte zęby. – Więc zrobiłem.

- Cóż, możecie wypić ją razem, Severusie – pouczyła go Klara i dodała po chwili namysłu – Wcześniej musiałeś spać w pokoju gościnnym, mam nadzieję, że cię z niego nie wyrzucam, Harry.

- Ja nie... ty nie... - Harry spojrzał bezradnie na Severusa. – Mieszkałem w...

- Harry spał w pokoju gościnnym, ciociu, ale ma mało rzeczy i może się przenieść na strych podczas twojej wizyty.

- Przecież nie mogę wyrzucić obcej osoby z jej pokoju i nakazać przenieść się na strych.

- Ale Harry nie ma nic przeciwko, prawda?

- Ja... oczywiście, że nie.

- Nie, na pewno nie pozwolę mu przenieść się na stary, zakurzony strych – oznajmiła Klara. – Harry może wziąć twój pokój. Ty możesz spać na strychu.

Harry widział, jak Severus kipi ze złości, obserwując, jak jego ciotka wnosi swoje bagaże na górę. Klara zniknęła im z oczu i Severus obrócił się do Harry'ego, zauważając wyraz jego twarzy.

- Widzę, że przynajmniej jeden z nas się dobrze bawi.

- Mam nadzieję, że ty będziesz się dobrze bawił na strychu, kochanie.

- Idę zrobić kolację. Mając mugolkę w domu, będziemy mieli więcej pracy. Nie sądzę, żebyś umiał gotować bez pomocy magii?

Harry dobrze wiedział, jak to się robi. Już jak był mały, jego wuj się o to postarał. Ale Severus o tym nie wiedział, a Harry nie chciał przegapić widoku byłego nauczyciela w fartuchu. Rzucił więc mężczyźnie niedowierzające spojrzenie.

Severus westchnął zrezygnowany. – Tak myślałem.

Ulokowanie się w pokoju zajęło Klarze dziesięć minut.
Dwie na pozostawienie toreb i osiem na węszenie.

Kiedy wróciła na dół, minęła Harry'ego w salonie i skierowała się do kuchni. – W pokoju gościnnym nie było jego rzeczy. Nic. – Kiedy Severus spojrzał na nią srogo kątem oka, wytłumaczyła – Nie grzebałam w niczyich rzeczach, Severusie, więc nie patrz tak na mnie. Wiesz, jaka jestem ciekawska, chciałam tylko zerknąć.

Zaraz za nią pojawił się Harry. – Kiedy Severus powiedział mi, że przyjeżdżasz, wziąłem swoje rzeczy i przygotowałem pokój dla ciebie.

- Dziwne, Severus nie wiedział, że przyjeżdżam. – Uderzyła laską o podłogę. To nie był dobry znak. – Nie próbuj mnie oszukiwać, młody człowieku. Wiem, co knujecie. To wstyd, że tak okłamujecie starą kobietę.

Severus poczuł się niezręcznie. Chyba pora na małe wyjaśnienia. – Masz rację, ciociu. Harry nie spał w pokoju gościnnym. On...

- Spał z tobą – dokończyła za niego Klara. – Nie zaprzeczajcie. Zorientowałam się, jak Harry nie wiedział co powiedzieć, kiedy pytałam o pokój gościnny. Wiem, że nie chcieliście mnie urazić, ale zapewniam was, że jestem bardzo nowoczesną kobietą. Nawet, jeśli jeszcze nie skonsumowaliście swojego związku, jesteście dorośli i możecie sami o
sobie decydować.

- Harry śpi ze mną...? – powtórzył bezbarwnie Severus.

- Tak. I sądzę, – zaczęła Klara – że powinien zostać w twojej sypialni. Nie ma powodu, żeby go stamtąd wyrzucać tylko dlatego, że przyjechałam.

- Nie! – Harry i Severus krzyknęli jednocześnie.

Klara spojrzała na nich dziwnie.

- To znaczy, jestem pewien, że Sn... Severus będzie skrępowany dzieląc ze mną pokój, kiedy odwiedził go ktoś z rodziny – wytłumaczył ich Harry.

Severus w ogóle byłby skrępowany,




dzieląc pokój z Harrym.

- Dobry Boże, Severusie, czy twoje policzki robią się różowe? – Klara odchrząknęła i spojrzała dziwnie na swojego bratanka.

- Nie wiem – warknął Severus. – Nie widzę ich dobrze, prawda?

- Są różowe – zarzekła się Klara. – Chyba pierwszy raz widzę, jak się rumienisz.

- Skoro tak mówisz – odpowiedział Severus krótko, odwracając się tyłem do kominka.

- Dlaczego się rumienisz? Przez to, że powiedziałam, że ty i Harry śpicie razem? Chyba jesteś na tyle dorosły, żeby znieść wzmianki o seksie bez rumienienia się.

- Nie rumienię się. Tu jest po prostu za ciepło.

- Dla mnie nie – upierała się Klara, stukając laską, żeby potwierdzić swoje słowa. – Harry, tobie też jest za ciepło?

- Nie, w ogóle.

Severus zazgrzytał zębami. - Stoję bliżej kominka.

- Pff. Nie czuję żadnego ciepła.

- Harry!

- Tak?

- Rozłóż talerze, możemy już jeść.

Harry i Klara woleli nie wspominać o oczywistej zmianie tematu.

Po zjedzeniu siedzieli razem przy stole, rozmawiając, pijąc wino i czekając na deser. Harry'emu, który nigdy nie miał normalnego życia, o którym mógłby opowiadać, całkiem podobała się rola mugolskiego narzeczonego. Rzadko mógł porozmawiać z kimś, kto nie znał jego historii i teraz zagłębiał się w opowieści o swoim idealnym życiu.

- ... i dlatego właśnie moi rodzice zdecydowali się na świąteczną podróż przez wybrzeże do Cardiff.

Właśnie zakończył swoją trzecią opowieść o rodzicach, ale nie zauważył osłupienia na twarzy Klary.

Wyraz jej twarzy był całkowicie uzasadniony.
W końcu wiedziała, że rodzice Harry'ego odeszli...
Znacznie dalej, niż do Walii.

- Może nalejemy więcej wina? – zapytał Harry, kończąc swoją historię.

- Ja podziękuję, ale wy, chłopcy, nie krępujcie się.

Severus zaczął podnosić się z krzesła, ale Harry go powstrzymał. – Ja przyniosę. Jest w drugim pokoju, tak?

- Za chwilę przyjdę i pomogę ci wybrać – odpowiedział Severus, przepuszczając Harry'ego.

Minutę, lub dwie później, wszedł do salonu, gdzie Harry już na niego czekał.

W momencie, kiedy drzwi się zamknęły, Harry podszedł do niego i spojrzał oczekująco. – Chyba dobrze nam idzie, nie sądzisz?

- Doprawdy – zgodził się Severus, obchodząc chłopaka dookoła i biorąc butelkę wina ze schowka pod schodami. – Chociaż możesz odłożyć na bok bajeczki o twoich rodzicach. Zdążyłem powiedzieć mojej ciotce, że nie żyją.

- Co? Chyba w to nie uwierzyła! Dopiero co opowiedziałem jej o tym, jak podróżują po Anglii, a ona słuchała bez mrugnięcia okiem.

- Myśli, że jesteś trochę stuknięty.

- Na Merlina – Harry skulił się ze strachu.

- Nie jest tak źle w porównaniu z tym, co myślała o twojej paplaninie. Teraz muszę ją tylko przekonać, że nadal cierpisz po stracie rodziny, nie potrafisz się powstrzymać przed mówieniem o nich i jesteś w trakcie terapii. Będzie jej ciebie żal.

- Podoba ci się to – oskarżył go Harry.

- Na pewno nie. Uważaj, co mówisz.

- Dobrze, nie cała ta sytuacja, ale to, że zrobiłem z siebie głupka.

- Może trochę. – Severus uśmiechnął się cynicznie i odwrócił, wracając do kuchni.

Harry tylko patrzył na jego plecy, kiedy odchodził.

Severus powinien był pomyśleć o tym, do czego może doprowadzić kompromitowanie potężnego, młodego czarodzieja.
W jego obronie można rzec, że to Harry powinien być tym szlachetnym, który jest ponad takimi rzeczami, jak rewanż.
Więc nie martwił się tym więcej.
I to był błąd.

Na początku nie było to takie oczywiste. Pokrywka od młynka do pieprzu odskoczyła i przyprawy dostały się do jego nosa, powodując kichnięcie. Chwilę po tym, jak podano deser, zauważył, że nie może utrzymać talerzyka. Co chwilę wyślizgiwał mu się spod palców, uderzając o stół i rozpryskując dokoła ciasto. Wtedy Severus zaczął coś podejrzewać. Jego podejrzenia zostały potwierdzone, kiedy podniósł szklankę z wodą, która samoistnie wylała się na jego brodę i kolana.

- Sev, uważaj, co robisz! – krzyknął w popłochu Harry.

- Severusie, nigdy nie widziałam, żebyś zachowywał się tak niezdarnie – pouczyła Klara.

Kiedy woda wsiąkała w jego spodnie, Severus posłał Harry'emu niezadowolone spojrzenie, doskonale wiedząc, co się stało. Już zaczął przeklinać fakt, że nauczył chłopaka bezróżdżkowej magii.

- Dlaczego tak na niego patrzysz, Severusie? Chyba nie myślisz, że to jego wina? Mój Boże, przecież siedzi po przeciwnej stronie stołu.

Kąciki ust Harry'ego uniosły się, zanim podniósł serwetkę do ust, żeby ukryć rozbawienie. Nie napawał się jednak długo zwycięstwem, ponieważ po chwili znalazł się na podłodze wśród szczątek krzesła. Usłyszał ciche parsknięcie mężczyzny i szybko odpłacił się tym samym. Severus wydał z siebie krótki, dziwny okrzyk, spadając na podłogę naprzeciwko Harry'ego. Klara zerwała się z krzesła zaniepokojona i spojrzała na dwóch mężczyzn, którzy nadal siedzieli na ziemi i patrzyli na siebie pod stołem.

- Mam nadzieję, że nikomu nic się nie stało...

- Nic nam nie jest – burknęli jednocześnie, podnosząc się.

- W takim razie ja pójdę do drugiego pokoju, a wy tu posprzątacie. Wierzę, że fotele są bardziej solidne.

Nasz bohater i Harry zostali przy niełatwym rozejmie, decydując, że są ponad tą całą dziecinadą.
Reszta wieczoru minęła bez żadnego wypadku.
Chociaż Klara na wszelki wypadek spędziła go, siedząc na krawędzi swojego siedzenia.

- Przypomnij mi, co zamierzamy zrobić? – zapytał Harry później tego wieczoru. Pod uważnym okiem Klary życzyli jej dobrej nocy i udali się do sypialni Severusa. Teraz stali skrępowani, zmuszeni dzielić ze sobą mały pokój.

- Musimy po prostu zaczekać, aż moja ciotka zaśnie, potem możesz przekraść się na strych. W środku jest składane łóżko.

- Świetnie, dzięki.

- Mi też nie podoba się ta sytuacja, Potter.

Harry uśmiechnął się z zadowoleniem i oparł o regał z książkami. W sypialni nie było krzeseł i nie chciał ryzykować życia, ośmielając się usiąść na łóżku. – Dlaczego tego nie odwołasz? Powiedz jej prawdę.

- To jedyny skuteczny sposób, żeby zostawiła mnie w spokoju.

- Kłamiesz.

- Naprawdę?

- Mhm. – Harry odsunął się od regału i wyprostował. – Mimo twojego wysiłku, Severusie, nadal martwisz się o to, co ludzie o tobie myślą.

- Bzdury!

- To prawda – Harry przeciągnął sylaby i patrzył na skrępowanego Severusa. – Chcesz, żeby twoja ciotka myślała, że masz narzeczonego. Chcesz, żeby wiedziała, że gdzieś pasujesz, że nie jesteś sam na świecie. Jeśli wiedziałaby, jak samotny naprawdę jesteś, załamałaby się.

Severus spojrzał na niego zimno. – Nie wiesz, o czym mówisz.

- Ha! – prychnął Harry z samozadowoleniem. – Bardzo dobrze wiem, co to znaczy być samotnym. Znam cię od tylu lat, połowę mojego życia. Ostatnie miesiące spędziłem w twoim domu razem z innymi członkami Zakonu, przy wielu okazjach w twoim umyśle... zdaję sobie sprawę z wielu rzeczy.

- Myślisz, że mnie znasz? – zadrwił Severus, jakby pomysł był sam w sobie absurdalny.

- Myślę, że znam cię lepiej, niż kiedykolwiek – odpowiedział Harry niskim i szczerym głosem. – I wiem, że to cię przeraża.

Severus odwrócił się do małego okna z gniewem. – Pewnie już śpi. Możesz iść na strych.

Harry podszedł do drzwi i patrząc po raz ostatni na plecy Severusa, nacisnął klamkę i wślizgnął się do przedpokoju.

Zamknął ostrożnie drzwi uważając, żeby nie kliknęły charakterystycznie w razie, gdyby ciotka Severusa jeszcze nie spała.

Odwrócił się powoli i spojrzał prosto na Klarę. Starsza kobieta siedziała wygodnie w krześle, które przyniosła ze swojej sypialni do przedpokoju.

Harry krzyknąłby ze zdziwienia, gdyby nie jego refleks. Ściszył więc głos i zapytał – Co tu robisz?

- Nie sypiam dużo. W nocy lubię sobie poszydełkować. – Wskazała na torbę, z której wystawały niekończące się nitki wełny w przeróżnych kolorach.

- Akurat tutaj?

- Oczywiście. Tu wisi mój ulubiony obraz w całym domu, "Statek na morzu" – wskazała ponad ramieniem Harry'ego . – Właśnie tam. Należał do moich dziadków, a Severusa pradziadków. Uwielbiałam go, odkąd byłam dzieckiem. To jedyne, co mi po nich pozostało.

Harry odwrócił się, żeby zobaczyć to, na co patrzyła. Jedyna zapalona lampa na przeciwległej ścianie oświetlała paskudny olejny obraz czegoś, co wyglądało na stary but w czasie burzy.

- Masz zamiar tu siedzieć. Przy obrazie.

Klara przytaknęła ochoczo. – Prawdopodobnie całą noc.

- Całą noc? – spytał Harry z niedowierzaniem. Jego szanse na ucieczkę od Severusa znacznie zmalały.

- Całą noc – potwierdziła Klara, uśmiechając się miło. – Właśnie tu. A teraz zmykaj – dodała, kiedy Harry patrzył na nią bezmyślnie, stojąc w przedpokoju.

Harry odwrócił się, żeby otworzyć drzwi do pokoju Severusa.

- Harry, kochanie?

- Tak?

- Przyszedłeś tutaj, żeby...?

- Racja... Chciałem skorzystać z łazienki – wymyślił na poczekaniu.

Klara spojrzała na jego rękę, która tkwiła teraz na klamce. – I już nie chcesz?

Harry poczuł gorąco na twarzy. – Tak... Po prostu... już pójdę. – Odsunął się od drzwi i ruszył w stronę, jeśli dobrze pamiętał, łazienki.

- Harry?

Zatrzymał się.

- Zapomniałeś, że Severus ma łazienkę w swoim pokoju?

- Oczywiście. – odwrócił się jeszcze raz i otworzył drzwi sypialni.

- Potter, co ty...? – wykrztusił Severus, kiedy chłopak pojawił się w drzwiach.

- Dobranoc, Klaro! – przerwał mu głośno Harry. – Do zobaczenia rano.

- Dobranoc, Harry. – Potem podniosła głos, żeby można było ją usłyszeć w drugim pokoju – Dobranoc, Severusie!

Wszedł do sypialni, zamykając za sobą drzwi. Oczy Severusa były szeroko otwarte i trochę dzikie. – Co ona tam robi?

- Siedzi i szydełkuje. Całą noc.

- Co? Dlaczego?

- Ponieważ jest zła! – powiedział Harry ze strachem i bez cienia złośliwości. – I do tego cholernie bystra.

Severus tylko łypnął na niego oskarżycielsko.

- Nie patrz tak na mnie – wyszeptał Harry tak, żeby ich nie usłyszano. – To twoja ciotka. Nie mogę po prostu aportować się do innego pokoju?

Severus potrząsnął głową. – Na dom są nałożone ochronne zaklęcia, które uniemożliwiają aportowanie się do i z pomieszczeń. Musisz spędzić noc tutaj.

- Na Merlina – westchnął Harry.

- Jestem tak samo wniebowzięty jak ty, durniu – odciął się Snape ściszonym głosem. Podszedł majestatycznie do łóżka i odsunął narzuty. – Po prostu chodźmy spać.

Harry skrzyżował ramiona na piersi. – Na pewno nie wejdę z tobą do tego łóżka.

- Na pewno nie pozwolę ci wejść do niego ze mną – odgryzł się Severus, rzucając poduszką w głowę Harry'ego.

- Pieprzyć to – burknął Harry, patrząc w dół na zakurzony dywan.

Severus wspiął się na łóżko, okrywając się kołdrą. – Wiem dobrze, o czym mówisz, ale zapewniam cię, że nie mam zamiaru niczego pieprz... Co ty wyrabiasz?

- A j'k myźli'? – odpowiedź Harry'ego została zagłuszona przez koszulkę, którą ściągał przez głowę. Zwinął ją w kłębek i rzucił w kąt, po czym zaczął rozpinać spodnie.

- Pytam ponownie, co ty wyrabiasz? – wrzasnął Severus, a raczej zrobiłby to, gdyby nie jego ciotka siedząca zaraz pod drzwiami.

- Nie lubię spać w ubraniu – odpowiedział Harry, ściągając spodnie i je także rzucając do kąta. – Jutro wymknę się stąd, żeby przynieść trochę moich rzeczy. Nie miałem przecież żadnych ze sobą, kiedy tu przyszedłem.

- Nie rób bałaganu na mojej podłodze! Odwieś ubranie, a jak już jesteś przy szafie, to możesz pożyczyć sobie coś do spania.

Harry przewrócił oczami, ale podniósł rzeczy i zaniósł je do szafy Snape'a. – Martwisz się o moją skromność? 


- Nie obchodzi mnie to, dla mnie możesz stać tam nawet nago. Chociaż jest środek zimy i nie chcę, żebyś zamroził mi wzór, jaki jeszcze pozostał na podłodze.

Harry prychnął, wieszając swoją koszulkę i spodnie na pusty hak na drzwiach szafy Snape'a. Spojrzał przez ramię. – Jest coś konkretnego, co mogę lub nie mogę pożyczyć?

- Nie obchodzi mnie to, weź cokolwiek z wieszaka z tyłu.

Harry sięgnął po wygodnie wyglądającą koszulę z guzikami, czarną oczywiście. Nie szukał już dołu. Stwierdził, że jego bokserki zakryją wszystko, o czym mówił wcześniej Severus.

Wciągnął na siebie koszulę i podwinął rękawy, żeby móc ją zapiąć. Pachniała delikatnie mydłem i drzewem sandałowym. Harry podsunął kołnierzyk pod nos, wdychając miły zapach.

- Jest czysta – warknął Snape niecierpliwie i trochę w obronie, patrząc jak Harry odwraca kołnierzyk i wącha go. – Piorę moje ubrania.

- Ja nie... - chciał wytłumaczyć Harry, ale urwał w połowie. – Zapomnij. Dobranoc, Snape.

- Nox.

Światło zgasło, zostawiając Harry'ego w ciemnościach. Westchnął ciężko i położył się na podłodze, kładąc poduszkę pod głowę. Przewrócił się na drugi bok, próbując się wygodnie ułożyć.

- Przestaniesz się wiercić? – syknął po chwili Severus.

- Łatwo powiedzieć, kiedy leżysz w swoim wygodnym łóżku.

W ciemności spadły na niego zwinięte koce. – Marudny dureń.

- Nieludzki dupek.

Nie trzeba chyba dodawać, że nie spali dużo tej nocy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top