Rozdział 6
Laura
Martwił mnie stan Draco. Był tak bardzo zazdrosny że nie zdawał sobie z tego sprawy. To nie jest dobre na serce. No ale cóż nie mogłam za wiele w twej kwestii zrobić. Chociaż bardzo starałam się załagodzić jego porywczość jak tylko mogłam to z każdym dniem było tylko coraz gorzej.
Wróciłam na zajęcia. Nie uczę się w Hogwarcie tylko w mojej normalnej szkole ale na czas pobytu profesor Snape poprosił mnie żebym została jego osobistą asystentką. Zgodziłam się bez wachania. Lubiłam układać fiołki od eliksirów i sprzątać książki. Tym bardziej wycierać kurze. Draco nie mógł zrozumieć co w tym fajnego, ale tłumaczyłam mu że to wyzwalające. Często znajdował mnie sprzątającą kiedy miałam słuchawki w uszach i nuciłam akurat do wysłóchiwanej melodii. Profesor wtedy na niego krzyczał że ma nie przeszkadzać. Co więcej nabrałam przekonania że Snape darzy mnie jakim nadzwyczajnym uczuciem skoro nie pozwala innym uczniom tak się nie pozwala do mnie zbliżać.
Zastanawiało mnie to ale nigdy o to nie zapytałam. Nie wiem czemu. Może bałam się prawdy. No i był jeszcze ten dzieciak Tom. Miałam wrażenie że mnie śledzi. Jego oczy ani na trochę nie opuściły mojej sylwetki. Gdzie nie byłam podążały za mną. Zauważyłam że kiedy idę rano pobiegać nad jezioro czy do lasu Tom siada na trawie z książką. I to zawsze nie daleko mnie. Tak wiem , bo kiedy się przemieszczam dalej on znajduje się zawsze o krok za mną. Pytanie tylko czego ode mnie chce?
Tom
Ta dziewczyna jest tak piękna że to aż boli. Patrzenie na nią sprawia mi nie bywałą przyjemność. Same bycie blisko obok niej. Ale oczywiście jej tego nie powiem. Dlatego zawsze kiedy wychodzi idę tam gdzie ona. To nie prześladowanie, nie chcę po prostu żeby stało się jej coś złego. Jakiej jest krwi? To pytanie najbardziej mnie dręczyło. Z pewnością musi być czystej krwi i mieć wspaniałych czarodziejskich przodków w rodzinie. Może nawet samego Merlina? Ktoś tak piękny o takiej urodzie. Nie była przeciętna i dlatego musi być moja.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top