Rozdział 1
Na ulicy polątnej było mnóstwo czarodzieji ulica była bardzo zatłoczona a ja się naprawdę spieszyłam.
- Cholera!- zaklełam pod nosem patrząc na zegarek spóźnie się na spotkanie z Hermioną! Nie chcący wpadam na kogoś. Szlak!
- Uważaj jak chodzisz!- strafuje mnie chłopak.
- Przepraszam bardzo po prostu się spieszyłam na spotkanie z przyjaciółką. Nic ci nie jest?- pytam patrząc na niego. On też na mnie spogląda. Przez chwilę patrzymy na siebie. Jego spojrzenie nagle ciepleje.
- Przepraszam właściwie to moja wina.- zaprzecza brunet. Uśmiecham się.
- Miło było cię poznać,ale naprawdę się spieszę.- winęłam go i szybko poszłam na spotkanie.
- Poczekaj!- zawołał na mnie.- powiedz mi swoje imię! Ale ja nie mam już czasu jeśli teraz się nie pospieszę za chwilę się spóźnię. A spóźnienie nie jest w dobrym tonie. Wchodzę do kawiarni i szukam wzrokiem przyjaciółki.
- Hermiona!- wołam ją i macham jej.
- Laura!- przyjaciółka rozpromieniona że mnie widzi uśmoecha się i podchodzi do mnie. Całuje ją w policzek.
- Cześć. Usiądziemy?- pyta kiedy idziemy do wolnego stolika. Siadamy przy stole a ja kładę torebke na krześle.
- Z kimś przyszłaś?- pyta mnie Hermiona. Marszczę brwi.
- Ten chłopak ciągle na ciebie patrzy.- wskazuje na tego samego młodzieńca na którego wpadłam przy ulicy pokątnej.
- Nie. Wpadłam na niego przypadkiem. Wiesz może kto to?
- Tak. Tom Riddle, ale nie zadawaj się z nim. Jest ze Slytherinu i nienawidzi mugoli.- wyjaśnia przyjaciółka.
- Kolejny palant.- wywracam oczami kiedy składamy zamówienie obie po dobrym ciastku i kawie.
- No to mów co tam u ciebie słychać.- upijam łyk napoju kiedy kelner stawia prze de mną filiżankę.
- Harry na serio cię lubi.- opowiada patrząc na mnie.- ale biedaczkowi nie starczy odwagi żeby ci powiedzieć.- śmieje się współczująco.
- Ja też go lubię.- rumienię się na wzmiankę o przyjacielu ale i tak nie wiedziałabym kogo wybrać ponieważ wiem że Draco też coś do mnie czuje.
- Ale nie mogę wybrać.- Hermiona ze zdziwiniem marszczy brwi.
- Dlaczego?
- Draco by mnie za to zabił. Wiesz jaki potrafi być zaborczy.- tłumaczę.
- A no tak Malfoy.- dodała niechętnie. Jej stosunki z Malfoyem były mocno napięte ponieważ chłopak nienawidzi mugoli czego nie rozumiem w moim przypadku. Dlaczego dla mnie jest zupełnie inny. Markotnieję.
- Nie martw się jeszcze spotkasz swojego księcia z bajki.- pociesza mnie.
- Tylko oby miał normalną psychikę.- wzdycham i upijam jeszcze łyk tego drogocenego napoju. Tak kocham kawę o ile Draco jej nie lubi ja uwielbiam. Nasz czas mija szybko na rozmowie i żartach. Pora w końcu wrócić do Hogwartu.
***
Przy wejściu się rozdzielamy Hermiona idzie do wspólnego pokoju Gryfindoru a ja do mojego. Nie jestem czarownicą ale wspaniały profesor Damblydoore pozwolił mi zostać w szkole żebym mogła widywać przyjaciół. A ja zoferowałam swoją pomoc nauczycielom typu że bedę podczas lekcji w każdy możliwy sposób im pomagać np czyścić zlewki i tego typu rzeczy. Idę do pokoju kiedy na kogoś wpadam. Prze de mną stoi sam książę Slytherinu. Blondyn jak zwykle ma idealnie ułożone włosy i szatę slytherinu.
- Gdzie byłaś?- pyta mnie troskliwym tonem.- martwiłem się skarbie.
- Przecież mówiłam ci że idę spotkać się z Hermioną.- przewracam oczami.- kiedy krzywi się z niesmakiem.- no hodź odprowadzisz mnie do pokoju.- ciągnę go za rękę. Kiedy już stoimy pid moimi drzwami blondyn wzdycha z irytacją.
- Jak ty możesz się z nią przyjaźnić? To szla..- nie kończy widząc mój rozgniewany wzrok.
- Nie nazywaj tak mojej przyjaciółki.
- Przepraszam po prostu martwiłem się o ciebie. Zniknęłaś na tak długo...
- No już dobrze,dobrze.- całuje go w policzek.- wiesz gdybyś poznał ją bliżej może zmienisz zdanie. Po prostu daj szansę Hermionie.
- Wątpie,ale pomyśle o tym obiecuje.- dodaje widząc mój proszący wzrok. Draco całuje moje czoło a ja się rumienię. Ech te kobiece hormony.
- Do zobaczenia na lekcji.- mówi blondyn jeszcze przez chwilę na mnie patrzy.
- Dobranoc.- odpowiadam mu stojąc w drzwiach.
- Powinnaś mieszkać w dormitorium slytherinu.- posyła mnie opiekuńcze spojrzenie.
- Żebym wógle nie miała własnego życia? Nic z tego! Dobranoc! - krzyczę ponownie i zamykam przed nim drzwi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top