Rozdział 3 Rozmowa
Coriolanus
Weronika usiadła. Mogłem w pełni podziwiać jej piękno. Cieszyło mnie to. Ale jedna rzecz mnie nie zmiernie martwiła. Jej ubrania były niezwykle dziwne. Nigdy nie widziałem takiej tkaniny. Jej ciało było bardzo wychudzone. Martwiłem się czy przyjmuje odpowiednią ilość jedzenia. Pierwsze co zrobiłem po usłyszzeniu jej imienia i nazwiska to wpisaniu jej do systemu. Teraz bedę wiedział kpgo dokładnie szukam w przypadku gdyby uciekła ale taka rzecz nigdy się nie wydarzy. Pałac prezydencki jest bardzo dobrze strzeżony.
- Weroniko powiedz mi wszystko o sobie co muszę wiedzieć.- zacząłem spokojnym tonem. Uśmiechnęła się do mnie a ja się rozpłynąłem. Jeszcze żadna kobieta tak na mnie nie działała jak ona. Przy niej traciłem zdrowy rozsądek.
- A co pan..- zająknęła się.- Coriolanus chcesz wiedzieć?- ciepło rozlało się po moim ciele kiedy użyła mojego imienia.
- Czy przyjnujesz pdpowiednią ilość jedzenia? - spytałem mrużąc groźnie oczy. Moje maleństwo jest strasznie wychudzone.
- Tak. To naturalna waga. Zawsze tyle ważyłam.- wzrusza ramionami jakby to nie było ważne co mnie złości ale nic nie mówię.- kocham czytać ale to już wiesz.- zastanawia się co jeszcze powiedzieć.- kocham oglądać seriale..kiwnąłem głową na znak że rozumiem.
- Co robiłaś wcześniej zanim się tu pojawiłaś?- rumieni się ale dlaczego.
- Oglądałam pamiętniki wampirów.- odpowiada w końcu zrezygnowana. Unoszę brew.
- A co to jest?- patrzę na jej dziwne ubrania. Ma na sobie jakieś dziwne spodnie i bluzkę z krótkimi rękawami.
- Um..to jest..- zaczyna się jąkać po czym wstaje z zamiarem wyjścia ale ją zatrzymuję.
- Weroniko.- kładę nacisk na jej imię.- nie okłamuj mnie. Konsekwencje tego czynu bedą nie najlepszym wyborem.- ostrzegam ją mrużąc na nią ostro oczy.- powiedz mi prawdę teraz.- rządam zakładając ręce na pierś. Otwiera usta i chce coś powiedzieć. Widzę jej wewnątrzą walkę i czekam cierpliwie. Mam wrażenie że się nie doczekam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top