Rozdział 5 Zasady

Coriolanus

Musiałem wyznaczyć jej zasady i granicę które musi przestrzegać dla własnego dobra. Bezpieczeństwa. One nie są po to żeby ją uwięzić ale ochronić. I zatrzymać przy moim boku raz na zawsze. Zrozumie że jestem jecyną osobą której może tu zaufać. Która może jej dać wszystko.
- Po pierwsze, tu zawsze musi być idealnie cicho i spokojnie. Kiedy ja pracuję potrzrbuję ciszy i silnego skupienia.
- Nigdy nie chodzisz nigdzie bez swojego strażnika u boku.
- Strażnika?- pyta Weronika lecz jciszam ją ostrym spojrzeniem.
- To nie podlega dyskusji kochanie.- karcę ją ostro i wracam do wiliczania zasad panujących w rezydencji.
- Zawsze jesteś w zasięgu mojego wzroku.
- Jeśli czegoś chcesz lub zapragniesz masz się zwracać bezpośrednio do mnie. Tylko do mnie. Czy rozumiesz?- upominam ją po raz kolejny pytając czy dobrze mnie zrozumiała. To bardzo istotne żeby nie było między nami nie poruzumień w przyszłości.
- Nie wolno ci z nikim rozmawiać. Jeśli jest coś nie tak albo chcesz o coś zapytać natychmiast mnie o tym informujesz.
- Nie możesz pod żadnym pozorem opuszczać pałacu rezydencji tylko za moim pozwoleniem. - dotykam jej policzka. Gładzę go delikatnie.
- Nie bądź na mnie zła, mój słodki ptaszku. Nie chcę cię tu uwięzić. Te zasady są dla twojego bezpieczeństwa. One ochronią twoje cenne życie i ciebie.
- A czym się mogę zająć kiedy pracujesz?- pyta na co uśmiecham się.
- Możesz śmiało korzystać z mojej biblioteki kochana.- mam ochotę się roześmiać słysząc jej pełen pisk radości. Czy kiedykolwiek jakaś dziewczyną tak na mnie działała? Czy kiedykolwiek tak się przy kimś czułem? Bezbronny, odurzony jej zapachem i wyglądem? Zazdrosny? Zabroniłem jej oglądać przystojnych aktorów z zazdrości. Po prostu jestem zazdrosny na myśl co by zrobiła gdyby jej ulubiony aktor wszedł do tego samego pomieszczenia. Na pewno by to wykorzystała i to z nawiązką. A ten facet by to wykorzystał. Na tę myśl krew mi się gotuje z zazdrości i gniewu który czuję, ale mimo to staram się wrócić do pracy. Jednocześnie od czasu do czasu spoglądam na Weronikę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top