Rozdział I

Na stacji stała czerwona lokomotywa ciągnąca za sobą ciemno brązowe wagony. Pociąg nie był najmłodszy, ale do starszych też nie należał, pozostawał w świetnej formie dzięki czarom położonym na lakierze. Platforma perony była zatłoczona, jak zawsze o tej porze, rodzice rozegnali swoje pociechy, ostrzegali i karcili za poprzednio roczne wybryki. Pośród tłumu znajdowało się dwóch bardzo podobnych chłopców, jeden z nich trzymał się dużej rudowłosej rodziny, drugi stał sam w innej części platformy. Obaj chłopcy byli nieświadomi swojej obecności, zajęci myślami co przyniesie ten rok...
Lokomotywa ruszyła z sykiem i dudniącym dźwiękiem z klaksonu, siedząc w przedziale można było poczuć lekkie szarpnięcie. Koła lokomotywy zaczęły się obracać, maszyna ruszyła powoli ciągnąc za sobą blisko trzydziestu wagonów. Atmosfera w pociągu była przetwarzanie wesoła, chociaż pierwszoroczni i dołączając do Hogwartu uczniowie innych roczników byli lekko zdenerwowani. Oni jednak wydawali się niewielką liczbą pośród tysiąca cieszących się ze spotkania z przyjaciółmi uczniów, przecież nie tęsknili za nauką, prawda?
Większość przedziałów była ponadprogramowo przepełniona, uczniowie siedzieli na siedzeniach, na podłodze, a niektórzy nawet innym na kolanach. Dwa miesiące nie widzenia się z przyjaciółmi z domu wydawały się naprawdę długim czasem rozłąki. Podróż mijała spokojnie, mimo kilku małych bójek starszych uczniów i pani z wózkiem przepychających się przez zawalone uczniami korytarze.

Pośród tego całego zamieszania pewien ropuch poczuł tęsknotę za wolnością i uciekł swojemu panu na koniec pociągu. Końcowe przedziały były zajmowane zazwyczaj przez uczniów slytherinu, ale od jakiegoś czasu siedzieli tam głównie pierwszoroczni. Ropuch znalazł się w przedziale zajmowanym przez trzech rozmawiających ze sobą chłopców. Pierwszy chłopiec, na którego spojrzał siedział bliżej drzwi, miał błąd włosy i brązowe oczy. Drugi z nich zajmował miejsce na innej kanapie bliżej środka, a którego rude włosy i fiołkowe oczy zwracały na niego uwagę. Ostatni z nich siedzący przy oknie miał dziwnie znajome zielone oczy oraz białe włosy, Trevor mógł przysiąc że w swojej ropuszej pamięci pełnej much widział gdzieś podobną osobę... Chłopcy rozmawiali ze sobą w dziwnym języku, którego ropuch nie słyszał, znał przecież tylko angielski.

Troje chłopców zwróciło w końcu uwagę na ropucha siedzącego na środku podłogi w przedziale. Przerwali swoją rozmowę o poprzedniej szkole, do której chodziło. Cała trójka poznała się kilka lat temu na ceremonii przydziału w Durmstrangu. Chłopcy trafili do tego samego domu i dość szybko znaleźli wspólny język. Dlatego wiec kiedy usłyszeli że jeden z nich musi się przeprowadzić i zmienić szkołę, postanowili błagać rodziców tak długo, aż pozwolą im iść za nim. Mówiąc szczerze martwili się o swoje nowe domy, Hogwart przydzielał uczniów po ich charakterze, nie po ambicjach jak Durmstrang. Mieli wrażenie że trafia do kompletnie innych domów. Evan z jego wybuchowym temperamentem prawdopodobnie trafi do Gryffindoru. Niklaus najpewniej zajmie miejsce jako jeden z Krukonów, chłopak był prawdziwą encyklopedią wiedzy, nie było tematu, o którym nie miał chociaż trochę pojęcia. No i Alexander, zimny człowiek o srebrnym języku, kryjący się przed światem za wieloma maskami, Slytherin zdawał się być mu pisany. Ropuch znalazł się unieruchomiony zaklęciem na jednym z siedzeń, nie chcieli przypadkiem go rozdeptać. Niklaus zdarzył im już opisać gatunek i rodzaj umaszczenia ropucha, a Evan był gotowy rzucić się na niego byleby tylko go zamknąć. Taka była ich przyjaźń, wybuchowa, pełna zadrapań i otarć, ale tak było dobrze. Kiedy trzeba było pomocy przy temacie Niklaus czasami rozgadywać się za bardzo. Wychodził poza temat rozciągając go o inne rzeczy, zazwyczaj w tym momencie rzucał się na niego Evan. Chłopak zazwyczaj kończył wywracając blondyna na ziemię, ale z sukcesem zakrywał mu usta w towarzystwie cichego chichotu Alexandra. Chłopcy byli nierozerwalni, nierozłączni i jeśli Hogwart postanowi ich podzielić... Żaden z nich nie chciał zostać wyrzutkiem w swoim domu, ale nie znaczyło to, że przestaną się przyjaźnić. Będzie to trudna przyjaźń, ale dalej będzie trwała.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top