Rozdział 2

Po tym jak wrócili Cullenów byłam zdezorientowana.
- I jak poszło?-spytałam ciekawa.
- Dobrze. Jesteśmy wolni.- powiedziała Bella.
- I teraz możemy żyć tak jak chcemy.- odpowiedział Edward z uśmiechem. Uśmiechnęłam się radośnie.
- To dobrze. Bardzo się cieszę. Przenieśliśmy się do lasu żeby pożegnać się z innymi. Delektowałam się spokojem i naturą. My magowie już tak mamy że las to taki nasz drugi dom. Westchnęłam rozanielona. Dlaczego wszystko musiało się tak potoczyć? Byłoby wspaniale gdyby było inaczej ale wiedziałam że to nie możliwe. Zrozumiałam już o wiele wcześniej że w życiu nie można mieć wszystkiego. Wieczór spędziłam na zabawie i rozmowach z moimi nowymi przyjaciółmi. Potem położyłam się na kanapie w salonie.
- Na pewno będzie ci tu wygodnie?- spytała mnie z troską Esme.
- Oczywiście. Nie martw się.- zapewniłam ją. Położyłam się i zamknęłam oczy. Wtedy usłyszałam muzykę. I zobaczyłam Kajusza.
- Grasz?- spytałam zaskoczona. Spojrzał w moją stronę.
- Tak.- potwierdził uśmiechając się do mnie. Nie odwzajemniłam uśmiechu.- witaj Diano. Cudownie cię widzieć.- wymruczał moje imię zupełnie jakby je smakował na języku.- tęskniłem za tobą.
- Nie podzielam twoich uczuć.
- Oh Diano ranisz mnie.- westchnął.- wszystko byłoby łatwiejsze gdybyś po prostu zakceptowała tę więź.
- Nigdy!-krzyknęłam raniąc go jeszcze bardziej.
- Dałbym ci księżyc i gwiazdy gdyby cię to uszczęśliwiło.- popatrzył na mnie z takim smutkiem w oczach. Sapnęłam bo w tej chwili wyglądał na tak bezbronnego. Jak zagubiony szczeniak bez swojego właściciela.
-Wuesz co by mnie uszczęśliwiło? Moja wolność. Westchnął.
- To jedyna rzecz której nigdy nie bedę mógł ci dać. Nawet jeśli bym chciał a nie chcę. Nigdy nie zechcę. Należysz do mnie. Ja. Nie jakiś inny samiec. Po co się tak męczysz?
-Nienawidzę cię!- syknęłam.- bo cię nienawidzę! Matko jak ja cię nienawidzę!- mówiłam tak przez kilka minut dając upust swojej złości.
- Ale wkrótce pokochasz.-wymruczał zmysłowym tonem od którego przeszły mnie ciarki.- i nie będziesz tego żałować.
- Pieprz się!
- To jest bardzo złe to co robisz.- westchnął ponownie.- ranisz samą siebie ale wkrótce się zobaczymy mój słodki aniołku.- chciałam go zapytać skąd zna moje imię ale było już za późno rozłączył się. Pieprzony wampir. Sadystyczny i okrutny władca! Nigdy go nie pokocham nawet gdyby od tego zależało moje życie. Kajusz Volturi to drań i nigdy go nie zakceptuję jako mojego partnera.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top