#3

Następnego dnia obudziłam się z okropnym bólem głowy. Moje zdziwienie było naprawdę ogromne, kiedy odwróciłam się na drugi bok i otworzyłam oczy. Koło mnie bowiem leżał półnagi Tom. Natychmiast podniosłam się do pozycji siedzącej, co najwyraźniej zbudziło chłopaka. Teraz dotarło do mnie, że jestem w dodatku w jego łóżku i mam na sobie jego ubrania. Wszystkie kawałki układanki wskoczyły na miejsce. Norweg rozbudził się już całkowicie i uśmiechnął się leniwie.
- Cześć Jennie. Jak się spało? - on chyba nic nie robił sobie z tego, że leży ze swoją najlepszą przyjaciółką w jednym łóżku, do tego bez koszulki. Dla mnie wnioski same się nasuwały.
- Tom... - w moich oczach zaszkliły się łzy. Starałam się nie dopuszczać do siebie tej myśli, ale to chyba było nieuniknione. Zrobiłam to. Przespałam się ze swoim najlepszym przyjacielem. Cały czas jednak miałam nadzieję, że to nieprawda, że to tylko zły sen, z którego niebawem się obudzę. - Tom... - powtórzyłam. - Czy my...? - nie byłam w stanie skończyć.
Sportowiec przysunął się do mnie i mocno objął. Teraz już otwarcie roniłam słone łzy. Najgorsze było to, że z minionej nocy nic nie pamiętałam. Widocznie za dużo wypiłam, a on to wykorzystał.
- Jennie, nie płacz. Uspokój się - nie przestawałam szlochać, więc delikatnie uniósł mój podbródek i zmusił do spojrzenia sobie w oczy. - Co się dzieje, księżniczko? - opuszkiem palca starł słone krople z moich policzków.
- Ty się mnie pytasz co się dzieje?! - łzy nieprzerwanie tworzyły mokrą ścieżkę na mojej twarzy. - Myślałam, że mogę ci zaufać! Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi... A ty po prostu mnie wykorzystałeś! - nie byłam w stanie dalej mówić. Po prostu wyrwałam się z jego uścisku.
Chciałam już wyjść z pokoju kiedy on zrobił coś czego kompletnie się nie spodziewałam. Hilde zaczął się śmiać. Najzwyczajniej w świecie zaczął się śmiać. Taki nagły zwrot bardzo mnie zaskoczył. Łzy momentalnie przestały płynąć i wpatrywałam się w rozbawionego skoczka jak w kogoś chorego psychicznie.
- Czekaj, czekaj Jennie. Myślisz, że cię wykorzystałem? Nie przespałem się z tobą. Do niczego nie doszło - z trudem powstrzymał się od kolejnego wybuchu. - Cholera, niezłą masz wyobraźnię. Jen, czy ja cię kiedykolwiek okłamałem? - spojrzał mi głęboko w oczy po czym rozłożył ramiona chcąc abym się przytuliła.
Z chęcią to uczyniłam i wpadłam mu w objęcia. W sumie to ucieszyłam się, że to było tylko nieporozumienie. Wciąż jednak pozostało parę rzeczy do wyjaśnienia.
- Dobra, ale... Dlaczego jesteśmy w twoim łóżku? - to było jedno z pytań, które zamierzałam mu zadać
- Jakoś nie miałem ochoty zanosić cię do domu. Na kanapie na dole pełno butelek i puszek, a sama wiesz, że drugi pokój jest świeżo malowany - to mi na razie wystarczyło.
- Która godzina? - zmieniłam temat.
- Po jedenastej - szatyn odgarnął mi włosy z czoła i założył je za ucho. - Idź się ogarnąć, bo za pięknie to nie wyglądasz - szturchnęłam go lekko między żebra za co oberwałam poduszką. - Zrobię kawę i przygotuję ci jakieś tabletki na ból głowy - nie czekając na odpowiedź wstał i wyszedł z pomieszczenia.
Nie namyślając się długo postąpiłam tak samo. Skierowałam swe kroki do łazienki i szybko doprowadziłam się do porządku. Pięć minut później byłam już na dole. Norweg postawił przede mną szklankę wody oraz dwie małe tabletki. Natychmiast je zażyłam.
- Tom - zaczęłam po chwili, a on spojrzał na mnie uważnie. - Wyjaśnisz mi dlaczego nie masz koszulki? - spytałam nieśmiało.
- Sam nie wiem - wzruszył obojętnie ramionami. - Może w nocy byłaś tak napalona, że... - nie dokończył tylko śmiesznie poruszył brwiami jednak widząc moją minę przestał. - Jennie, żartuję. Po prostu jest lato i w nocy jest ciepło.
Odetchnęłam. Teraz jednak musiałam zadać jeszcze jedno pytanie. To, na które najbardziej bałam się odpowiedzi.
- Wyjaśnij mi jeszcze jedno. Dlaczego ją do cholery jestem w twoich ciuchach? - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i uporczywie wpatrywałam się w szatyna.
Zakłopotany spuścił wzrok i westchnął głęboko. Czułam, że nie będę zadowolona z odpowiedzi.
- No więc... Ten, jakby to... - zamyślił się. - Nie mogłem zostawić cię w sukience i...
- Nie kończ - przerwałam mu. - Ale... Do niczego nie doszło, tak? - wolałam się upewnić.
Chłopak wreszcie podniósł wzrok. Może mi się wydawało, ale w jego oczach dostrzegłam smutne iskierki.
- Czy ja cię kiedykolwiek okłamałem? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
Zaprzeczyłam i upiłam łyk kawy, którą chwilę temu postawił na stole.
- Przepraszam... - powiedziałam w końcu. - Za to, że tak na ciebie wyjechałam... - teraz gdy poznałam już wszystkie fakty było mi głupio.
- Dałem ci powody - odparł natychmiast. - Ale skończmy ten temat, mała - uśmiechnął się uroczo i chwycił mnie za nadgarstek. - Jakie plany na dziś?
- Przydałoby się tu posprzątać... - mruknęłam ogarniając wzrokiem salon. Wszędzie leżały butelki i puszki po piwie oraz wódce. - Jutro wyjeżdżamy, więc muszę kupić najpotrzebniejsze rzeczy, potem możemy coś zjeść i obejrzeć - zakończyłam.
- Mnie to pasuje - natychmiast wstał od stołu i wszedł do salonu.
Ja tymczasem siedziałam w kuchni i dopijałam kawę.
- Szybko ci poszło - powiedziałam, gdy niecałe 10 minut później szatyn stanął w drzwiach.
- Gdybyś mi pomogła poszłoby dwa razy szybciej - odparł.
- Idę do siebie. Przebiorę się, ogarnę i idziemy - wstałam od stołu.
- Idziemy? - spytał zdezorientowany i oparł się o framugę.
- Idziesz ze mną na zakupy - posłałam mu szeroki uśmiech i przeszłam do korytarza, gdzie ubrałam buty i kurtkę. - Ciuchy ci zwrócę - otworzyłam drzwi.
- Jennie, czekaj. Co ty w ogóle chcesz kupić?
Byłam już w połowie podjazdu, więc tylko odwróciłam się i krzyknęłam:
- Bikini!

Mamy rozdział trzeci. ^^ Mam nadzieję, że Was nie nudzi. Jak chcecie to jeszcze dziś mogę jeden wstawić. ;) :D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top