#26

Od pół godziny siedziałam w gabinecie lekarskim i czekałam na wiadomość, która najbardziej mnie interesuje. Pani ginekolog to miła kobieta w średnim wieku, z przyjaznym uśmiechem na ustach. Miałam wrażenie, że każdą pacjentkę traktuje tak samo poważnie.
- Więc tak - zaczęła w końcu kobieta, a ja nadstawiłam uszu, aby wyraźnie usłyszeć, to co ma mi przekazać. - Ciąża rozwija się prawidłowo, nie widzę nic niepokojącego, ale po powrocie do kraju proszę zgłosić się do lekarza, dobrze? - skinęłam niecierpliwie głową.
- A jest pani może w stanie określić który to tydzień? - spytałam nieśmiało.
- Mogę pani powiedzieć, pani Nilsson, że do zapłodnienia doszło pod koniec lipca, może na początku sierpnia - lekarka nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo mnie uszczęśliwiła.
Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Dwa miesiące...
- Cóż... W takim razie bardzo pani dziękuję - powiedziałam i wstałam.
- Nie ma za co, młoda damo - podała mi rękę po czym wyszłam z gabinetu.
Z ulgą wpadłam w ramiona Therese, która czekała na mnie w poczekalni.
- No powiedz coś wreszcie - zażądała brunetka.
- Lekarka powiedziała, że to dwa miesiące, niecałe. Tom jest ojcem... Tak się cieszę... - odetchnęłam głęboko, gdy znalazłyśmy się na zewnątrz. - Czekaj... Ja jestem szczęśliwa, ale co on powie? - spytałam zdenerwowana. - Przecież to może mu zniszczyć karierę...
- Jennie, spokojnie - przyjaciółka wzięła mnie pod ramię i poprowadziła w stronę hotelu. - Ale musisz mu zaraz o tym powiedzieć - zarządziła.

***

Kiedy tylko dotarłyśmy do hotelu od razu poprosiłam Toma, aby przyszedł do mnie do pokoju. Chciałam to mieć jak najszybciej za sobą, bo odrobinę bałam się odpowiedzi.
- Lepiej się czujesz, kochanie? - spytał Hilde stając za mną i położył dłonie na moich biodrach.
- Tom, musimy pogadać... - oznajmiłam i stanowczo wyrwałam się z uścisku towarzysza po czym odwróciłam się twarzą do niego.
- Liczyłem na przyjemniejszą rozrywkę, ale słucham, księżniczko.
- Tom, kochasz mnie, prawda? - spytałam trochę zbyt rozpaczliwym głosem i lekko przygryzłam dolną wargę. - No odpowiedz, proszę - ponagliłam go, gdy wciąż milczał, doprowadzając mnie tym do szaleństwa.
- To będzie jedna z tych trudnych rozmów? - skoczek swobodnie oparł się o ścianę i zaczął uważnie we mnie wpatrywać.
- Tom, ja nie żartuję!
- Hej, maleńka, uspokój się - położył dłoń na moim policzku. - Kocham cię i nic tego nie zmieni. Zawsze będę cię kochał najbardziej na świecie. Ale dlaczego zadajesz mi takie oczywiste pytania? Myślałem, że wiesz o moich uczuciach... Co się dzieje, słoneczko?
- Nie wiem jak to powiedzieć... Tom, bo ja... Ja jestem w ciąży. Z tobą... Będziemy mieli dziecko.
Widziałam ten szok na jego twarzy. Przez dłuższą chwilę nic nie mówił, ale kiedy wreszcie się odezwał jego głos całkiem się załamał.
- C-co? Jak to? - chyba nadal nie mógł w to uwierzyć, ale wciąż nie potrafiłam wywnioskować czy jest zadowolony czy raczej wręcz przeciwnie.
- Tom, byłam dzisiaj u ginekologa i nie ma mowy o żadnej pomyłce. Przepraszam, że mówię ci to dzień przed tak ważnym konkursem, ale musiałam... Uznałam, że powinieneś widzieć - zrezygnowana usiadłam na łóżku i oczekiwałam jakiejkolwiek reakcji z jego strony. Nie czekałam zbyt długo.
- Cholera... - mruknął, a później wypowiedział najgorsze słowa jakie mogłam usłyszeć. - Jen, przepraszam, muszę to wszystko przemyśleć - odparł i najzwyczajniej w świecie wyszedł.
Dopiero kiedy zatrzasnęły się za nim drzwi zrozumiałam co właśnie się stało i z płaczem wtuliłam twarz w poduszkę zostawiając na niej czarne ślady z rozmazanego makijażu.

***

Następnego dnia, mimo, że byłam przybita i trochę zła na Toma nie mogłam tak po prostu nie przyjść na konkurs. Wprawdzie mogłabym wymówić się bólem brzucha, ale nie chciałam zaniedbywać obowiązków. Musiałam też wspierać chłopaków. Po pierwszej serii miałam zamiar porozmawiać z Forfangiem, który być może wiedziałby coś o obecnym stanie Hilde.
- Johann, możemy pogadać? - spytałam, gdy tylko zobaczyłam wspomnianego wcześniej Norwega.
- Przepraszam, Jen, ale w tej chwili nie dam rady. Muszę coś załatwić - odparł i spojrzał na mnie znacząco. Nie miałam pojęcia o co chodzi. - Może później - dodał i zniknął mi z oczu.
Druga seria zleciała bardzo szybko. Ku zdziwieniu wszystkich konkursu nie wygrał typowany przez większość ekspertów Roman Koudelka, lecz Hilde. Mój Tom, mój przyjaciel, którego kochałam mimk tego, co powiedział wczoraj wieczorem. W momencie kiedy miałam do niego podejść i pogratulować do szatyna podbiegł Forfang. Wręczył mu coś, z tej odległości nie widziałam dokładnie co, a potem zaczęli rozmawiać między sobą co chwila patrząc na mnie i wskazując na mnie palcem. Zdziwiło mnie to, więc zaciekawiona przysiadłam na ławce. Pewnie tamta rozmowa trwałaby jeszcze dość długo, gdyby nie pewien dziennikarz, który chciał przeprowadzić wywiad z dzisiejszym zwycięzcą. Westchnęłam, bo to oznaczało dłuższe oczekiwanie. Zanim jednak się obejrzałam było już po dekoracji i uśmiechnięty od ucha do ucha Hilde zmierzał w moją stronę. Wiedziałam, że konfrontacja jest nieunikniona, ale nie bałam się jej. To musiało kiedyś nadejść.
- Zanim coś powiesz chcę cię naprawdę bardzo przeprosić... - zaczął, gdy tylko podszedł bliżej. - Wiem, że nic nie tłumaczy mojego głupiego zachowania... Byłem zdezorientowany, ale wiedz, że cię kocham tak mocno jak będę kochał nasze maleństwo - zakończył i położył mi opiekuńczo dłoń na brzuchu, a ja rzuciłam mu się w ramiona, wzruszona tymi słowami.
- Tom, ja... Ja myślałam, że mnie zostawisz, że powiesz, że dziecko to nie twoja bajka, że zniszczy ci twoją karierę...
Pogłaskał mnie po plecach i pocałował w czubek głowy. Czułam jak po moim ciele rozpływa się przyjemne ciepło.
- Kochanie, ja mogłaś w ogóle tak pomyśleć? - spytał z ledwo słyszalną nutą zawodu. - Zapamiętaj sobie raz na zawsze, że nigdy cię nie zostawię. Dzięki temu co powiedziałaś, zrozumiałem, że muszę skakać jeszcze lepiej, aby nasze dziecko miało się czym chwalić. No i wygrałem - wzruszył obojętnie ramionami jakby to zwycięstwo nic nie znaczyło, ale wiedziałam, że w środku aż rozpierała go duma.
Nic już nie powiedziałam tylko wpiłam się w jego usta. Włożyłam w ten pocałunek wszystkie uczucia. Całą miłość do niego, pożądanie, szczęście i wiele innych emocji, które stworzyły cudowną mieszankę.
- Więc teraz w sumie to masz już wszystko - stwierdziłam, kiedy się od siebie oderwaliśmy.
- No nie do końca... - sprostował i spojrzał na mnie w sposób w jaki nigdy na mnie nie patrzył. Nawet nie potrafiłam tego nazwać...
- No tak. Olimpiada dopiero za rok - uśmiechnęłam się szeroko.
- Jen, nie o to chodzi. To coś dużo ważniejszego - jego twarz spoważniała, a w oczach pojawiły się wesołe iskierki. Sięgnął ręką do kieszeni i wydobył małe, czerwone pudełeczko. "Ja pierdolę...". Wiedziałam co chce zrobić i czułam, że jesteśmy w centrum zainteresowania na ogromnym telebimie.
- Tom... - wyszeptałam cicho, a w moich oczach zaczęły zbierać się łzy.
Skoczek uklęknął przede mną, otworzył pudełeczko i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Jen, jesteś wspaniałą kobietą, którą kocham najbardziej na świecie. Znamy się już od bardzo dawna, ale ja z każdym dniem kocham cię coraz mocniej i mocniej... - kontynuował, nie zważając na to, że wokół nas zbiera się coraz większy tłum. - Zapewniam cię, że moje uczucia są pewne i się nie zmienią. Moje uczucia do ciebie są twarde jak diament i chciałbym, aby ten diament był tego symbolem, symbolem naszej miłości - wciąż patrzył mi prosto w oczy, co tylko potęgowało wzruszenie. - Kocham cię jak nikogo innego i nie wyobrażam sobie dalszego życia bez ciebie. Jennie Nilsson, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zostaniesz moją żoną? - zakończył, a ja już otwarcie płakałam. Ze szczęścia, oczywiście.
Przez chwilę nie mogłam wydobyć z siebie ani słowa jednak szybko się pozbierałam.
- Tak, Tom. Oczywiście, że tak. Wyjdę za ciebie - powiedziałam łkając cicho. On tymczasem włożył mi pierścionek na palec i podał bukiet kwiatów, który nagle znikąd pojawił się w jego dłoni po czym wstał i okręcił mnie wokół własnej osi.
- Kocham cię, mała - dodał i zachłannie wpił się w moje usta.
Tłum wokół nas zaczął bić brawo i wiwatować. Cieszyłam się jak dziecko.
- Ja też cię kocham, Tom - odparłam i pocałowałam narzeczonego.

Więc wreszcie jest. ;) To już ostatni rozdział "Jeg Elsker Deg", został tylko epilog, który być może pojawi się jutro. ^^ 😘💋 Mam nadzieję, że może być, bo ja osobiście jestem zadowolona. ❤💞 Jak już wcześniej informowałam mam w planie nowe opowiadanie, a jeśli Was to ciekawi to prolog być może opublikuję jutro. :* ❤💕

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top