#16
- Sama nie wiem... Ma w sobie jakiś magnes, który mnie do niego ciągnie, ale nie wiem czy to miłość czy może tylko zwykłe zauroczenie... Ale może coś by z tego wyszło - wzruszyłam ramionami.
- Miejmy nadzieję, że będziecie szczęśliwi, ale wolę Toma... - dziewczyna posłała mi szeroki uśmiech. - Mów dalej. Coś czuję, że to jeszcze nie koniec rewelacji na dziś...
- Masz rację. Co do Toma, to... On wyznał mi miłość. Dosłownie przed chwilą - dodałam uprzedzając jej pytanie.
- Jak to: wyznał ci miłość?! Czekaj, więc skoro wszystko wyjaśnione to teraz jesteście już oficjalnie razem, tak?
- No... Nie do końca - wydukałam i zaczęłam nerwowo wykręcać palce. - Najpierw zapytał czy ten pocałunek coś dla mnie znaczył, mówił mi i zapewniał o tym, że jestem dla niego cholernie ważna, że nie chce mnie stracić, a potem po prostu dodał, że się we nnje zakochał - wyjaśniłam.
- No dobra... Ale co ty zrobiłaś? - przyjaciółka była naprawdę niecierpliwa.
Załamana ukryłam twarz w dłoniach i z trudem powstrzymałam się od płaczu.
- Powtarzałam mu, że jesteśmy przyjaciółmi. Tylko tyle, rozumiesz? Teraz boję się, że na zawsze go straciłam... Spieprzyłam wszystko, te wszystkie lata przyjaźni... Therese, Tom mi się podoba i kocham go, ale tylko jako starszego brata. Boję się, że on się już do mnie nie odezwie...
- Hej, spokojnie. Posłuchaj mnie uważnie - spojrzałam na przyjaciółkę. - Idź do niego i po prostu go przeproś, a potem wszyscy razem będziemy szaleć na waszym ślubie - brunetka mocno mnie przytuliła.
- Ale ja... Ja nie chcę go okłamywać. Nie jestem już niczego pewna, nic nie wiem... Nie, nie dam rady tam iść i stanąć przed nim po tym co mu powiedziałam - stwierdziłam stanowczo. - Zrobię to jutro. Teraz chcę tylko spać.
Moje słowa spotkały się z głębokim westchnieniem dziewczyny, ale odpuściła i przeszła na swoje łóżko. Cieszyłam się, że mimo iż uważa moje postępowanie za błąd to nie odwróciła się ode mnie. Przykryłam się ciepłą pościelą i szybko zasnęłam.
***
Przez następne dni zgrupowania starałam się ograniczać kontakt z Tomem do minimum. Przeprosiłam go, ale nadal ciężko było patrzeć mi w jego smutne oczy. Widziałam, że cierpi. W końcu wyznał mi miłość, co na pewno sporo go kosztowało, a ja chciałam być tylko jego przyjaciółką.
Z Severinem natomiast układało mi się doskonale. Wieczorami chodziliśmy na długie spacery przy zachodzie słońca bądź na pikniku nad brzegiem morza lub kolacje. Po tych kilku randkach mogłam śmiało powiedzieć, że się w nim zakochałam. Czułam, że też nie jestem mu obojętna, co udowadniał mi na każdym kroku. W końcu doszło do tego, że wylądowaliśmy razem w łóżku, parę dni przed naszym wyjazdem i w przeddzień wylotu kadry niemieckiej. Było cudownie, ale żałowałam, że nazajutrz wyjeżdżają. Freund obiecał jednak, że będzie dzwonił, pisał i słowa dotrzymał. Hilde mylił się mówiąc, że będę tylko zabawką dla blondyna. Niemiec obiecał też, że w najbliższej przyszłości postara się mnie odwiedzić. Naprawdę się z tego cieszyłam.
***
W niedzielę, 12 lipca, cztery dni po wspólnej nocy z Freundem, mieliśmy zbiórkę o 6 rano. Był to dzień naszego powrotu do Norwegii. Musieliśmy dostać się do Barcelony skąd dokładnie w południe odlatywał nasz samolot. Wiedziałam, że najprawdopodobniej po drodze "wejdziemy" na Camp Nou. W końcu nie potrzebowaliśmy aż sześciu godzin, aby dostać się do portu lotniczego w Barcelonie.
- Podziękuj Tomowi - usłyszałam głos Therese, gdy wsiadałyśmy do "kadrowego" autobusu. - To on wpadł na tak genialny pomysł, żeby zajechać na stadion, bo wiedział, że jesteś fanką Barcelony i dla ciebie to bardzo ważne...
- Skąd wiesz, że to on? - spytałam i zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu wolnego miejsca. Chciałam usiąść obok przyjaciółki, ale ona już uśmiechała się do Gangnesa.
- On chce cię odzyskać. Jen, przecież ty prawie z nim nie rozmawiasz, unikasz go - westchnęła. - Pogadaj z nim - dodała i przywitała się z Kennethem.
Jedyne wolne miejsce było obok Toma. Resztę zajmowali inni skoczkowie lub ich podręczne bagaże. Chcąc nie chcąc usiadłam koło szatyna.
- Cześć - uśmiechnęłam się do niego. Zauważyłam, że lekko się spiął gdy zabrałam głos. - Dziękuję... - dodałam, kiedy nie otrzymałam odpowiedzi po czym pocałowałam go w policzek. Dopiero wtedy zaszczycił mnie swoim spojrzeniem i delikatnie uniósł kąciki ust ku górze choć jego oczy nadal były smutne.
- Jesteś niemożliwa... - zaczął. - Wiesz, że cię kocham, a mimo tego nadal mnie prowokujesz - dodał ciszej. - Trudno mi się powstrzymać, żeby cię nie pocałować...
Nie miałam pojęcia, że tam zareaguje. Myślałam, że to czas wszystko skończyć, zakończyć te nieporozumienia i kłótnie. Udałam, że jego słowa w ogóle do mnie nie dotarły.
- Wiedziałeś, że zawsze chciałem zwiedzić Barcelonę, że to moje marzenie... Dzięki. Jak ja ci się odwdzięczę? - spytałam bardziej siebie niż jego.
- Umów się ze mną - odparł niemal natychmiast i z szerokim uśmiechem obserwował moją reakcję.
Westchnęłam i spuściłam głowę wpatrując się w podłogę autobusu.
- Tom, myślałam, że już to zakończyliśmy, że to zamknięty temat. Słuchaj, przepraszam... Za wszystko. Możemy o tym zapomnieć?
- Mała, mówiłem ci to chyba już z tysiąc razy - spojrzał na mnie i ukrył moje dłonie w swoich. - Nie chcę cię stracić, ale nie przestanę cię kochać - musnął ustami mój policzek.
Wezbrała we mnie fala gorąca. Mało brakowało, a sama bym go pocałowała. Z tym, że raczej w usta. W porę jednak się opanowałam. Co to do cholery jasnej było?! Jeszcze nigdy coś takiego mi się nie przytrafiło. Takiego pożądania nie czułam nawet przy Severinie. "Po prostu wolisz Toma, to jego kochasz, a Freund to jedna wielka pomyłka". To znowu odezwał się ten idiotyczny głos w mojej głowie. Miałam go dość. Teras wyszło jeszcze, że gadam do siebie i jestem jakaś psychiczna. Po prostu świetnie...
- Hej, Jen - Norweg wyrwał mnie z otępienia i pomachał mi dłonią przed twarzą. - Wszystko okay?
- Tak, jest dobrze - przytaknęłam. - Więc... Dalej się przyjaźnimy, tak? - spytałam niepewnie.
- To będzie dla mnie cholernie trudne, żeby się hamować, ale nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, nie chce cię stracić. Nie zniósłbym tego - uniósł mnie i posadził na swoich kolanach. - A teraz musisz odpocząć. Słuchaj i postaraj się zasnąć - mówiąc to włączył muzykę w telefonie i włożył mi słuchawkę do ucha. Popłynął z niej spokojny i kojący głos Georga Michaela.
Niemal natychmiast zamknęłam oczy, zmęczona wszystkimi wydarzeniami, i zasnęłam wtulona w umięśniony tors skoczka.
Mam coraz mniej weny, żeby pisać ;( Się wypaliłam chyba :D Ale dziękuję za te wszystkie wyświetlenia, gwiazdki i komentarze. ^^ To zawsze pomaga <3 ;*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top