#13
Gra toczyła się spokojnie aż do pewnego momentu. Wiedziałam, że coś pójdzie źle, bo Tom wybrał wyzwanie, które miała dać mu Therese. Dziewczyna zastanawiała się kilkanaście sekund, a po chwili na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Pocałuj ją - wskazała na mnie, czym zasłużyła sobie na mordercze spojrzenie z mojej strony. - No, na co czekasz? - poganiała go.
- Wiedziałam, że to nie skończy się dobrze, jednak Hilde był bardzo zadowolony. Przysunął się do mnie i delikatnie musnął ustami mój policzek. Ten drobny gest wywołał przyjemny dreszcz, ale Therese jak zwykle musiała coś wymyślić, tylko po to, aby nas do siebie zbliżyć.
- Cholera, ale z was dzieci - mruknęła zdenerwowana, co wywołało śmiech u wszystkich obecnych. - W usta - zwróciła się do Toma. - Pocałuj ją tak jakbyś był w niej naprawdę do szaleństwa zakochany.
Rozejrzałam się po pokoju. Pozostali wpatrywali się w nas wyczekująco. Spojrzałam na szatyna, który bezradnie wzruszył ramionami, jakby chciał powiedzieć "nie mam wyjścia". Wziął moją twarz w dłonie i zmusił do spojrzenia sobie w oczy. Wyszeptał krótkie "przepraszam" po czym nakrył moje usta swoimi. Coś we mnie eksplodowało. Mieszanka szczęścia i podniecenia znalazła ujście, więc oddałam pocałunek, co trochę zaskoczyło chłopaka. Po chwili jednak przejął inicjatywę i wsunął mi język do ust. Spodobało mi się to, chociaż niekoniecznie powinno. Przerwało nam dopiero głośne chrząknięcie Fannemela i chichoty reszty sportowców. Wyłącznie Therese spoglądała na mnie triumfalnie. Odrobinę speszona spuściłam wzrok i oblałam się szkarłatnym rumieńcem.
- Widzisz? Da się - powiedziała w końcu przyjaciółka i zaśmiała się.
- Stary, nawet nie wiesz ile bym dał, żeby być na twoim miejscu - dodał Tande szczerząc zęby.
Posłałam mu buziaka w powietrzu i uśmiechnęłam się krzywo. Przez następne pół godziny graliśmy dalej, ale na szczęście nikt już nie kazał mi całować się z Hilde. Co jakiś czas szatyn zerkał na mnie kątem oka, jakby oczekiwał na jakąś reakcję. Kilka minut po piątej "zabawa" się nam znudziła i rozeszliśmy się do pokoi. Wtedy właśnie dostałam SMS-a od Severina: "Za 5 minut przed waszym hotelem, mała". Krótko i treściwie. Błyskawicznie weszłam do łazienki i zrobiłam delikatny makijaż podkreślający moje błękitne tęczówki. Sukienkę zmieniłam na czarne szorty oraz biały top. Zabrałam telefon i udałam się w kierunku wind. Zatrzymała mnie jednak Therese.
- Gdzie idziesz, Jennie? - spytała wesoło.
- Na randkę - puściłam jej oczko i wcisnęłam guzik przywołujący windę.
- Czyli Tom wreszcie zdobył się na odwagę i cię zaprosił...
- Też się cieszę - rozmarzyłam się, a ona zrobiła wielkie oczy. - Mam nadzieję... Czekaj, co? - dopiero teraz dotarł do mnie sens jej słów. - Jaki Tom? Wychodzę z Severinem - wyjaśniłam i zaczęłam niecierpliwie stukać palcami o ścianę. Jak na zawołanie drzwi się otworzyły.
- Myślałam, że... - brunetka spojrzała na mnie zdezorientowana. Już otwierała usta, aby dokończyć zdanie, ale przerwałam jej...
- Możemy pogadać później? Jestem już spóźniona - wcisnęłam odpowiedni przycisk i drzwi zaczęły się zamykać. - Do zobaczenia - rzuciłam tylko.
Półtorej minuty później byłam już przed hotelem, gdzie zgodnie z umową czekał Freund. Siedział na murku, ale gdy tylko mnie zobaczył wstał.
- Skąd wiedziałeś gdzie się zatrzymaliśmy? - to było pierwsze pytanie, które mu zadałam.
- Mam swoje sposoby, mała - odparł i zupełnie nieskrępowany objął mnie i zaczął prowadzić w kierunku plaży. - Mam nadzieję, że lubisz pikniki - dodał po chwili.
- Uwielbiam. Skąd ty bierzesz te wszystkie informacje? - uśmiechnęłam się ciepło.
On już nic nie mówił tylko poprowadził mnie do małego wzniesienia na plaży. Rozciągał się stamtąd piękny widok na morze. Zaparło mi dech w piersiach. Dopiero po chwili zobaczyłam rozłożony na ziemi koc, a na nim wiklinowy kosz.
- Widzę, że jesteś zadowolona - Niemiec usiadł i pociągnął mnie za sobą. - To dobrze - posłał mi zabójczy uśmiech; rozpłynęłam się. Nie miałam pojęcia dlaczego tak na mnie działał. - Skusisz się na kieliszek wina? - zapytał kilka sekund później.
- Jestem w pracy - przypomniałam mu. Spojrzał na mnie jak małe dziecko, gdy chce zabawkę od rodziców. Nie potrafiłam się oprzeć. - Mały kieliszek - powiedziałam w końcu.
- Jesteś śliczna, gdy się uśmiechasz - stwierdził blondyn, kiedy opróżniliśmy nasze kieliszki.
Zarumieniłam się i spojrzałam na niego. Uważnie zlustrował wzrokiem moją sylwetkę, co bardzo mi schlebiało. Wyrzuciłam z głowy wszystkie ostrzeżenia Toma i żyłam obecną chwilą.
- Co jest? Coś nie tak? - spytałam gdy on nadal przewiercał mnie wzrokiem. Tymi słowami wywołałam szeroki uśmiech na jego twarzy.
- Nie. Po prostu... Nie mogę uwierzyć, że w końcu się z tobą umówiłem, a ty się zgodziłaś - nie powiem, bardzo zaskoczył mnie tym wyznaniem.
- Czekaj. Jak to w końcu?
- Jen, wpadłaś mi w oko parę miesięcy temu. Już dawno chciałem cię gdzieś zaprosić, ale zawsze byłaś z kimś - wzruszył obojętnie ramionami. - Proszę, opowiedz mi coś o sobie. Znam cię odkąd zostałaś zatrudniona przez kadrę Norwegii, ale ja nie wiem o tobie zbyt wiele - mówiąc to wydawał się być trochę niepewny jak na to zareaguję.
- Zgadłeś, albo dowiedziałeś się od kogoś, że kocham pikniki. Wiesz już więcej - puściłam mu oczko.
O dziwo, poczułam się dużo swobodniej w jego towarzystwie. Teraz już zupełnie nieskrępowana oparłam się plecami o jego umięśniony tors.
- Co ci mogę więcej powiedzieć... - zamyśliłam się.
- Jaka jest twoja wymarzona randka? - tymi wszystkimi pytaniami chłopak coraz bardziej mnie zaskakiwał.
- Chyba właśnie na niej jestem - odparłam nie do końca zdając sobie z tego sprawę.
- Miło mi to słyszeć - ponownie się roześmiał i podał mi kieliszek z kolejną porcją wina. Przyjęłam trunek bez zbędnych protestów. - Masz ochotę na truskawki? - wyjął z koszyka wspomniane czerwone owoce.
Westchnęłam zachwycona. Nawet nie zastanawiałam się skąd Niemiec tyle o mnie wie, mimo, że temu zaprzeczał. Skinęłam jedynie głową.
- Twoje zdrowie, mała - spojrzał na mnie i uniósł kieliszek do góry.
- Czy ty próbujesz mnie upić i zaciągnąć do łóżka? - uniosłam pytająco brwi. To pytanie zaskoczyło zarówno mnie jak i samego chłopaka. Po sekundzie jednak na jego twarzy znowu pojawił się szeroki, odrobinę wyzywający uśmiech.
- A dasz się? - odpowiedział pytaniem na pytanie i uważnie obserwował moją reakcję, a w jego oczach pojawiły się wesołe iskierki.
- Severin... - pokręciłam głową i delikatnie się zarumieniłam. - Nie teraz... Na pewno nie teraz - podkreśliłam ostatnie słowa równocześnie odkładając kieliszek na koc.
- Czyli jest jakaś szansa? - zapytał natychmiast.
- Może... - odparłam cicho zażenowana.
- Nie denerwuj się, słońce. Nawiasem mówiąc wyglądasz strasznie seksownie, kiedy tak się rumienisz - Severin mocno mnie objął, a drugą ręką zaczął gładzić mnie po nagim udzie co wywołało przyjemne dreszcze. Po moim ciele rozlało się ciepło, natomiast w brzuchu zaczęły fruwać mi motyle.
Wtedy Freund zrobił coś, czego kompletnie się nie spodziewałam.
Długo tu nie pisałam, więc postanowiłam dodać coś dzisiaj. Mam nadzieję, że rozdział się Wam podoba. :D <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top