Fatum.

Dzień za dniem. Noc za nocą. Tydzień za tygodniem. Miesiąc. Już tak długo nie widziałam Jeffa. Myśli, że mnie zostawił są nie do zniesienia. Moje ciało nadal pamięta te pocałunki i ten bul. Otwieram oczy. Unoszę się do pozycji siedzące. Powoli przeciągnęłam się i wstałam leniwie. Od czasu do czasu ziewając zeszłam na dół. Rozglądałam się po kuchni w poszukiwaniu cioci Sandry.

- Ciociu. Wstałaś?

- Abisiu choć tu na chwilę.- Głos dochodzi od strony drzwi wejściowych. Ciekawe co się stało?

- O co chodzi.- Ziewnęłam. Po chwili moim oczom ukazał się obraz dwóch mężczyzn na niebiesko.- C..co się stało?

- Panowie ci wytłumaczą.- Gestem dłoni wskazała na nich po czym skrzyżowała ręce.

- Ty jesteś Abigail Fillberk, tak?- Przytaknęłam głową.- Z zeznań sąsiada ktoś wychodził z tego domu miesiąc temu o 3:20 rano. Od razu zadzwonił do nas na policję. Cz wiesz kto to był?- Wzdłuż mojego kręgosłupa przeszedł mnie dreszcz.

- N..nie.- Jęknęłam.

- To był Jeff The Killer. Złapaliśmy go dwa tygodnie temu.

- Gdzie on teraz jest?!

- W areszcie. Czeka na proces. Prawdopodobnie wyrokiem będzie dożywocie , lub kara śmierci. Czy on tu był kiedykolwiek i zrobił ci coś złego?

- Abi...powiedz prawdę. On już nic ci nie zrobi.- Sandra się odezwała genialna. Poczułam niewyobrażalny ból brzucha. Skuliłam się i głośno jęknęłam. Moja ciocia  zadzwoniła po karetkę. Następnie zemdlałam. Po kilku minutach byłam już w szpitalu. Gdy się wybudziłam przywitał mnie ten sam doktor.

- Panie doktorze gdzie oni mnie wiozą?

- Na UZG brzucha. Mam pewne podejrzenia.- Po chwili doktor posmarował mi brzuch jakimś mazidłem i delikatnie przyłożył krążek. Musiał omijać moją ranę. Cały czas patrzył na ekran komputerowy. Powoli przeciągał go w jedną , a potem w drugą stronę. Nareszcie skończył , a ja wytarłam maź chusteczką.

- Panie doktorze. Co się stało.- Podrapał się po swojej łysej glacy.

- Nooooo.......cóż. Abigail. Nie będę ukrywał. - Odwrócił monitor w moją stronę. Ujrzałam małą kulkę.- Jesteś w ciąży.

----------------------------------------------------------------------

Koniec

:-3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top