To miłosna buntownicza piosenka
To był cudowny dzień. Na jej twarzy kwitł przeogromny uśmiech. Wakacje...to w końcu wakacje. Dwumiesięczny odpoczynek w gronie przyjaciół. Wszyscy uczniowie na ten dzień czekali z niecierpliwością. Odliczając sekundy do ostatniego dzwonka. Wolność, a później kolejny ciężki rok; kiedy zaczną trzeci rok liceum. Coraz bliżej matury, więc i nauczyciele coraz bardziej napierali na nich nacisk; dążąc do tego, aby ich uczniowie wybrali dobrą drogę życia.
Dryń, Dryń, Dryń...
Po szkolnych korytarzach rozniósł się ostatni dzwonek w tym roku szkolnym. Drzwi poszczególnych klas się otworzyły, a z nich wybiegła banda rozwrzeszczanych nastolatków. Po chwili sale numer 7 opuściło dwóch rozbrykanych chłopaków ciągnących trzy śliczne dziewczyny. Pierwszy z chłopaków miał krótkie blond włosy postawione na żelu. Na jego twarzy ciągle widniał szeroki uśmiech, a jego niebieskie tęczówki błyszczały szczęściem. Drugi był szatynem o brązowych włosach, którego zachowanie było takie same jak blondyna. Obydwoje uwielbiali broić i byli najlepszymi przyjaciółmi. Kiba i Naruto największe rozrabiaki w szkole jak i najbardziej tryskający energią i zaraźliwą radością już młodzi mężczyźni. Obok nich zgrabnym krokiem kroczyły trzy nastolatki, którym uśmiech nie schodził z twarzy. Były jak siostry nierozłączne przyjaciółki. Ino, szalona i energiczna, która potrafiła załatwić nawet najtrudniejsze bilety na imprezę. Blondynka o niebieskich tęczówkach. Troszkę zbyt wyzywająca, ale nie łatwa. Hinata dziedziczka rodu Hyuga, która ma największą korporację w Japonii zajmującą się komputerami. Ma długie granatowe włosy i szare oczy, bardzo nieśmiała jak na swój wiek, ale to ze względu na bliskość chłopaka w którym się kocha. I ostatnia z trójki Sakura łamaczka serc, która nie potrafi znaleźć prawdziwej miłości. Ma długie różowe włosy i zielone oczy w których można zatonąć. Uwielbia przystojnych aktorów i piosenkarzy. A już zwłaszcza tego jednego w którym kocha się większość nastolatek w Japonii.
- Ino jesteś wielka! – krzyknęła entuzjastycznie różowowłosa dziewczyna.
- No wiem, kochaniutka. Wspaniałomyślna Ino wszystko załatwi.
- Super, więc kiedy ten koncert? – zapytała Hinata, nie potrafiąc zahamować podekscytowania, ale nie faktem niespodzianki Ino tylko obecnością blondyna, który obejmował ją ramieniem. Niestety między nimi nic nie było. Granatowłosa nie wiedziała jakie są jego uczucia. Kiedyś bardzo odnosił się uczuciem jakimi darzył Sakure, ale czy mu to przeszło, nikt nie wie.
- Za dwa tygodnie w Tokio. – odpowiedziała Ino.
- Ah...już nie mogę się doczekać. On jest cudowny. Myślicie, że na mnie spojrzy? – różowowłosa pokazała się każdemu.
- Musiałby być głupi aby cię nie zauważyć – odparł Kiba z zalotnym uśmiechem, za co zaraz dostał po głowie od Ino. – Za co, przecież tylko grzecznie odpowiedziałem koleżance.
- Jak chcesz być jego kolejną zdobyczą, to proszę bardzo. – zwróciła się Ino do Sakury, poprawiając włosy – Moim zdaniem najsłodszy jest perkusista. Ma takie... Auć – pisnęła, kiedy szatyn ją uszczypnął. – Za co, przecież tylko trochę się rozmarzyłam.
- Ej przestańcie już – wtrąciła się granatowłosa, widząc, że z tego nic dobrego nie będzie. – Mamy jeszcze dwa tygodnie tutaj, więc wykorzystajmy jej jakoś.
- To co może jutro basen? – zaproponowała Ino – W niedziele wiadomo z rodzicami... – westchnęła – W poniedziałek kino. Eee... wtorek możemy wynająć sale sportową.
- Ino nie zapomniałaś o czymś? – szturchnęła ją różowowłosa.
- Ah tak, chłopcy w środę spędzicie czas bez nas.
- Jak miło – odparł Kiba za co dostał kolejnego kuksańca w bok. – Dobra, Okey. A gdzie idziecie?
- Jak to gdzie? Na zabiegi kosmetyczne: do fryzjera i może jeszcze do SPA – dziewczyny od razu ją poparły kiedy wyobraziły sobie cudowne dłonie masażysty na ciele.
- Można było się tego po was spodziewać – dodał Naruto, który tym razem oberwał od różowowłosej.
- Wam też by się to przydało. Jedziemy do Tokio. To jest stolica naszego kraju – a to się równa z wieloma wspaniałymi gwiazdami.
- Sakura, ale tutaj w Kioko też masz gwiazdy – powiedział blondyn drapiąc się po głowie.
- Gdzie? Wymień mi chociaż jedną?
- Na niebie. Wielki wóz, jest jeszcze...Auć!! Za co znowu?
- Chodzi mi o celebrytów. Czy tobie trzeba wszystko dosłownie mówić? – skrzywiła się, a Hinata ją poparła co zdziwiło obydwie dziewczyny. To zawsze przecież ona stawała jako jedyna w jego obronie, gdy robił jakieś głupstwa. Może w końcu przez te wakacje inaczej do tego podejdzie. I pokaże Naruto jakom wyjątkową jest dziewczyną. To ich ostatnie wakacje. Później zacznie się ostatni rok, a po nim wybranie dalszej ścieżki. Możliwe, że się rozdzielą i każdy pójdzie swoją drogą. Ich plany na życie są różne. A gdy zaczną studia nie będzie już tak łatwo się spotkać, będą musieli dać z siebie wszystko, aby osiągnąć wymarzony cel.
- No to się rozdzielamy, do jutra – powiedziała różowowłosa, kiedy stanęli na rozwidleniu dróg. Hinata z Kibą musieli iść w prawo, aby dojść do swoich posesji. Natomiast Naruto, Sakura i Ino, którzy mieszkali bardzo blisko siebie ruszyli w lewo.
- Ej, a może przyjdziecie do mnie teraz , co będziemy się nudzić? – powiedziała blondynka mając w głowie już cudowny plan.
- Ja nie mam nic przeciwko – odpowiedział Naruto.
- Ja też nie, mogliśmy wciągnąć w to Kibe i Hinate – powiedziała różowowłosa. – Mogę zostać u ciebie na noc?
- No jasne, pogadamy sobie – jej twarz rozjaśniała. Były najlepszymi przyjaciółkami od dziecka i było mnóstwo tematów, które je łączyły. Obydwie nie posiadały rodzeństwa, dlatego same traktowały się jak siostry.
- To ja też mogę z wami nocować - wtrącił się z szerokim uśmiechem – Weźmiesz Sakurcia tą różową haleczkę?
- Ty, podglądałeś mnie? – różowowłosa natychmiast się na niego rzuciła okładając go pięściami.
- Auć, Sakurcia, no przepraszam. Nie moja wina, że chciałem się przewietrzyć, a tu nagle takie ładne widoki. – próbował się bronić. Sakura w końcu przestała, chociaż tylko dlatego, że się zmęczyła.
- My sobie będziemy musieli z tobą dokładnie porozmawiać – odezwała się Ino na co blondyn trochę się spiął. Nie cierpiał, gdy Ino robiła tą swoją poważną minę. Była wtedy jeszcze bardziej przerażająca.
***
- Nie udawaj – Ino stała za blondynem, który siedział na krześle przed lustrem, niechętnie pozwalając jej układać swoje włosy. Sakura natomiast malowała swoje paznokcie u stóp perłowym lakierem. – Na pewno ktoś ci się podoba.
- No nie wiem, odkąd zakochałem się bez wzajemności – spojrzał w stronę różowowłosej, która nie mogła tego usłyszeć przez muzykę, którą słuchała przez słuchawki. Ino również spojrzała na swoją przyjaciółkę.
- Widzisz ona naprawdę do ciebie nie pasuje. Jesteście wspaniałymi przyjaciółmi, ale na parę się nie nadajecie. – odparła pewnym głosem, nakładając na dłonie żelu – Sakura jest zafascynowana światem muzyki, a już zwłaszcza...
- Taa, wiem. – powiedział spokojnie – Ale ona nadal będzie dla mnie ważna, nie tylko jako przyjaciółka – obydwoje jeszcze raz na nią zerknęli, a różowowłosa przyłapała ich uśmiechając się, poczym cicho podśpiewując dalej zajęła się swoją czynnością. – My tak bardzo do siebie pasujemy. – w odpowiedzi usłyszał cichy chichot blondynki.
- Ciekawe w czym wy jesteście podobni? Mam ci przypomnieć jak zareagowała, gdy ją pocałowałeś?
- Ej, ale to było dwa lata temu. – powiedział oburzony – A teraz jestem prawdziwym mężczyzną – dodał, dumnie wypinając klatę, za co oberwał od Yamanaki.
- Nie ruszaj się, bo moja piękna fryzura się zniszczy – warknęła – I słuchaj mnie teraz uważnie. Nie możesz trzymać jej ciągle w sercu, jeżeli wokół może się kręcić, ktoś kto cię może kochać.
- Jasne, ciekawe kto?
- Nie wiem, rozejrzyj się wokoło. Nie teraz głąbie – szturchnęła go, widząc jak się wierci. – Tobie trzeba wszystko dokładnie wyjaśniać jak małemu dziecku, a przecież nie jesteś ślepy. – postanowiła, że trochę mu pomoże – A co myślisz o Hinacie? Jest słodka co nie?
- Tak, ale chyba choruje na jakąś poważną chorobę. Nigdy się nie spotkałem, aby ktoś był taki czerwony. Hinata musi mieć napady gorączki. – powiedział to, jakby rozważał hipotezę medyczną. Ino załamała ręce, słysząc głupoty jakie wygaduje Uzumaki. Czy on nie mógłby chociaż raz użyć mózgu?
- Naruto... – usłyszeli nagle zrezygnowany głos różowowłosej – Hinata ma pewną poważną alergię, którą jesteś ty – powiedziała, poczym zerknęła na swoje ładnie pomalowane paznokcie. – Sądzę, że powinieneś zwrócić na nią swoją uwagę.
- Ale jeżeli ma na mnie alergię, to chyba powinienem trzymać się od niej z daleka. Chwila, ile słyszałaś? – zapytał, przełykając głośno ślinę.
- A co mówiliście o mnie? – zachichotała – Słyszałam tylko twoją głupią hipotezę względem Hinaty.
- Sakurcia, no ale... – różowowłosa spojrzała na Ino błagalnym wzrokiem, ale ta tylko westchnęła i zaczęła bawić się włosami Naruto stwarzając bardzo modną fryzurę.
- Co sądzisz o Hinacie?
- A co mam sądzić? Jest dobrą przyjaciółką.
- A może bardziej konkretnie. Nie uważasz, że jest ładna, sympatyczna, że pasowalibyście do siebie? – różowowłosa stanęła przed Naruto, który był zdziwiony tą sytuacją – Mógłbyś przynajmniej spróbować się zbliżyć do Hinaty, a na pewno byś nie pożałował. Za dwa tygodnie jedziemy do Tokio, mógłbyś jakoś wyrwać Hinate. Ze mną szło ci nawet dobrze – skłamała, ale on w to uwierzył co spowodowało u niego szeroki uśmiech – Więc teraz przełóż to na Hinate – na granatowłosą wystarczyło tylko jedno pytanie czy będzie z nim chodzić, a już by z nim była.
- Ale myślisz, że Hinata jest mną zainteresowana? Spróbować zawsze można, tylko czy ona nie lubi tego gitarzysty z ARASHI?
- Naruto, ona woli realnych chłopaków, tylko ja jestem taka głupia i podoba mi się ich wokalista, dlatego bardzo pragnę się z nim spotkać.
- To twoje marzenie od gimnazjum – przypomniała Ino, kończąc swoją pracę nad włosami blondyna – I jak?
- Mega przystojnie. Teraz to Hinata jest twoja. – różowowłosa zaklaskała w dłonie, uśmiechając się słodko. Ino również nie szczędziła mu komplementów, a Naruto był naprawdę zadowolony z efektu.
- Mówiłam ci, że zrobię z ciebie ciacho. A wyglądasz jak ciasteczko z bitą śmietaną. Ja zawsze potrafię wywołać oszałamiający efekt – przybiła piątkę z różowowłosą. A następnie zaczęli omawiać szczegóły ich wycieczki do Tokio. Nikt jednak nie wiedział jak ten wyjazd wpłynie na ich przyjaźń. Jak zmieni jedno z nich...
***
Dwa tygodnie szybko minęły. Każdy z piątki przyjaciół przygotowało się na to bardzo szczegółowo. Nie chcieli w tak wielkim mieście wypaść przypałowo. Kioko też było duże i było tu mnóstwo centrum, w którym dziewczyny zostawiły pokaźne sumki, aby przygotować się na wyjazd. Już zwłaszcza różowowłosa przygotowywała się bardzo zgodnie ze swoją wcześniejszą listą. Kilka stroi kąpielowych, piękne sukienki. Koronkowe lub z falbankami spódniczki. Obcisłe legginsy i spodnie. Była na wszystko przygotowana, chciała wyglądać seksownie, acz nie na łatwą. Ten piosenkarz od dawna się jej podobał, chciała go po prostu zdobyć. Nawet gdyby miała to być tylko przygoda na jedną noc. I tak warto zaryzykować, dla takiego przystojniaka. Spojrzała na siebie w lustrze. W białej tunice i dżinsowych legginsach prezentowała się doskonale. Do tego buty na szpilce dodawały jej więcej wdzięku. Włosy związała w luźnego kucyka, wypuszczając niesforne kosmyki na policzki. Podeszła do plakatu swojego idola, gdzie zostawiła buziaka na jego twarzy. Następnie złapała za czasopismo, które wczoraj kupiła. Przekartkowała je szukając artykułu o piosenkarzu. Znalazła go, obok wpisu o jednym z tych metalowych zespołów. Skrzywiła się patrząc na ich czarne stroje. Masakra! Jak mogli to umieścić obok najsłodszego i najprzystojniejszego chłopaka na świecie. Jakaś żenada. Te gazety to już nic nie potrafią. Rzuciła czasopismo na ziemie nie wyczytując w nim nic nowego, a następnie sięgnęła po torbę i zeszła do garażu. Wczoraj spakowała już swoje dwa bagaże, które były dość ciężkie, dlatego wtedy pomógł jej tata. Na szczęście nie wiedział, że jedzie na koncert. Na to by jej nie pozwolił. Odkąd matka zmarła, ojciec Sakury stał się bardzo opiekuńczy. Nawet na wyjazd do Tokio nie chciał się od razu zgodzić, dopiero po długich namowach i wstawiennictwie jej przyjaciół wyraził zgodę na wyjazd.
Mieli jechać dwoma samochodami. Chłopacy jechali samochodem Kiby. A dziewczyny samochodem Sakury. Jednak w sportowym samochodzie Sakury nie było już miejsca na bagaże Hinaty, dlatego Kiba je zabrał.
Różowowłosa wraz z Ino czekały na samochód, który zaraz zaparkował obok nich. Po chwili wysiadła z niego Hinata mijając się z Naruto, który jakby odruchowo złapał ją za rękę. Przyjaciółki patrzyły z samochodu z podekscytowaniem na dalszy ciąg akcji. Szkoda, że nie mogły ich usłyszeć. Po chwili Hinata czerwona po same uszy przesiadła się do samochodu różowowłosej, siadając na tylne siedzenia.
- Hej – przywitała się z dziewczynami, które siedziały z przodu. Odetchnęła z ulgą, dłonią wachlując się przed twarzą.
- Heja – odpowiedziały obydwie. – Co się znowu stało? – zapytały szybko, jednocześnie chichocząc.
- Nic... – próbowała jakoś od tego uciec.
- Nie ściemniaj – odpaliła silnik – Co ci powiedział Naruto?
- Po prostu zaproponował mi, abym jechała z nimi – westchnęła, a jej twarz wróciła do naturalnego koloru, chociaż serce dalej biło jak szalone – Ale nie mogłam, chyba bym tam zwariowała zwłaszcza po wczorajszym...znaczy – ugryzła się w język spuszczając głowę.
- Co się stało?! – zapytała prawie krzycząc blondynka. Jej entuzjazm udzielił się również różowowłosej, która jechała za Kibą, który znał dobrze najkrótszą drogę do Tokio. – Nawet nie próbuj się wykręcać. Już dużo powiedziałaś, więc nie przerywaj i gadaj, albo się zemścimy – powiedziała szatańsko Ino.
- No dobra, wczoraj pocałował mnie w policzek – znowu się zarumieniła. Sakura i Ino spojrzały na siebie przelotnie, robiąc głupie miny.
- Tylko buziak w policzek? Myślałam, że coś więcej. Na przykład nieziemski orgazm w jego samochodzie – Ino zaśmiała się ze swoich słów, a zaraz po niej różowowłosa. Tylko Hinacie nie było do śmiechu. Ona jedyna z tej dwójki była dziewicą. Dziewczyny opowiadały jej o swoich doświadczeniach. Mówiły, że jest to naprawdę cudowne uczucie. Sakura uwielbiała brunetów, to w nich najczęściej gustowała. Natomiast Ino robiło to bez różnicy, chociaż ostatnio chyba z nikim się nie spotykała, bo ciągle kręci się koło Kiby. Możliwe, że coś między nimi zaszło, ale oczywiście ani jedno ani drugie nie chcą się do tego przyznać. Sakura natomiast też miała kilka związków, które kończyła najczęściej na łóżku. Jednak to nie oznaczało, że były puszczalskimi. Nie miały więcej partnerów niż pięciu, a swoje dziewictwo straciły rok temu w wakacje z chłopakami, którymi poznały na plaży. Tylko Hinata trzymała się z dala, ponieważ jej serce było już zajęte. Jak się teraz okazuje, to już chyba tylko różowowłosa się nie zakochała. Ciągle myśli o tym piosenkarzu, a jednak to tylko platoniczne uczucie. Czy takie coś może się spełnić? Jakoś wątpiła. On miał wokół siebie wiele dziewczyn i możliwe, że zwróci uwagę na różowowłosą, ale zapewne będzie to chwilowe zauroczenie. Takie gwiazdy jak on nie lubią się wiązać, wolą być singlami.
- Długo chcesz być jeszcze dziewicą? – zapytała Sakura – Myślę, że czujesz się tak jak my. Na początku też się bałyśmy, ale gdy to zrobisz to oprzytomniejesz. Jest to nieziemskie uczucie.
- No, taka chwilowa śmierć po której czujesz się jak nowo narodzona. – obydwie się rozmarzyły. Zapewne każda miała kogoś w myślach. Sakura seksownego piosenkarza, a Ino szatyna jadącego przed nimi. – Musisz tego spróbować Hinata. Naruto jest na to za głupi, więc sama musisz wyjść z inicjatywą.
- Oszalałyście? Ja się naprawdę wstydzę.
- Jak możesz się tego wstydzić? Jeżeli kogoś kochasz to musisz zaryzykować. Zobaczysz jemu też się to spodoba. A ty na pewno będziesz jego pierwszą, więc zobaczysz jak będzie na ciebie patrzył po takiej jednej nocy. Mężczyźni są łatwi w obsłudze, trzeba tylko przełamać się, aby to zrozumieć.
- Nie rozmawiajmy już o tym, lepiej powiedźcie mi, gdzie będziemy nocować?
- No, jak to gdzie? Tam, gdzie nasz idol – poinformowała Ino.
- Jesteś naprawdę kochana – powiedziała różowowłosa uśmiechając się do niej miło.
- Mówiłam ci, że będę miała dla ciebie jeszcze jeden prezent.
- Wy naprawdę jesteście jak siostry. – powiedziała Hinata, wysuwając się do przodu i opierając łokcie o siedzenie kierowcy i pasażera.
- Tak, ale ty też jesteś naszą siostrą, tylko tą rozsądniejszą – powiedziała Sakura, zerkając na nią przez lusterko.
***
Koncert jak zwykle się udał. Wrzeszczący fani i jego muzyka. Czuje się w swoim świecie. To jest całkiem inny świat. Świat do którego może zabrać osoby, które tego chcą. Fani na jego koncertach mogą się poczuć wolni. Ich przekonania tutaj mogą być wyzwolone. Nie muszą nikogo słuchać, mogą być w końcu sobą. To mu się naprawdę najbardziej podobało. Jednoczyli się i było ich coraz więcej. Naprawdę uwielbiał swoją muzykę. Wykonuje ją właśnie tak jak chciał, chociaż nie wszystkim od razu się to spodobało. Teraz jednak się z tym pogodzili. Na niego nie można wpłynąć. Jest osobą stąpającą mocno po ziemi. Mającą swoje przekonania. Nie miał zamiaru dla nikogo się zmieniać, bo wiedział, że nikt by dla niego tego nie zrobił. Ludzie zawsze na niego dziwnie patrzyli, ale nie przejmował się. Muzyka była dla niego ważna, ale tylko w brzmieniu, które on tworzył. Przeczesał palcami swoje czarne włosy, poczym zerknął na swój zespół. W piątkę tworzyli naprawdę świetną paczkę.
- Jak myślisz, dobrze wyglądam? – usłyszał głos swojego basisty. Przyjrzał mu się i skinął głową.
- Słyszałeś, niedaleko nas będzie miał koncert Riyo Hazan i ten jego zespół.
- Wiem, niestety zameldowany jest też w tym samym hotelu co my. Nasi fani nie będą szczęśliwi, widząc tamtych.
- I bardzo dobrze oto w tym chodzi – uśmiechnął się chytrze, poczym zabrał gazetę i usiadł obok niego. – To będzie ciężki miesiąc.
- Możliwe – odpowiedział brunet, poczym wstał i ruszył w stronę menadżera, aby omówić z nim szczegóły koncertów w Tokio i występów w wywiadach i mediach. Zapowiadało się ciężko, ale byli młodym zespołem, więc musieli przez to przejść. Zaraz i tak pojadą do hotelu i w końcu odpoczną od tego harmidru.
***
Weszli całą piątką do hotelu. Dziewczyny od razu rozglądały się z zachwytem; nie mogąc nacieszyć swoich oczu tymi pięknymi widokami. Chłopacy natomiast mieli zrzędne miny, ponieważ musieli taszczyć wszystkie bagaże i dopiero po dłuższej chwili przyszedł boy, który zabrał je na specjalny wózek. Zmęczeni poszli w stronę uradowanych dziewczyn z kluczami do pokoi, które odebrali od recepcjonistki.
- Dziewczyny mamy klucze do pokoi – wskazał na pięć lśniący kart w dłoniach. Dziewczyny od razu doskoczyły do Kiby.
- Ja chcę z balkonem.
- A ja z dużą toaletą! – krzyczała Sakura i Ino, a tylko Hinata w spokoju wyczekiwała na pokój, który zostanie jej przydzielony. Jej to nie robiło różnicy, wygodę miała w domu, a w tym ekskluzywnym hotelu i tak każdy pokój będzie dobrze wyposażony i piękny.
- Spokój. Wszystkie są z balkonami i dużymi łazienkami. To hotel pięciogwiazdkowy, więc można było się tego spodziewać – uśmiechnął się Kiba, ale po chwili Ino i Sakura wydarły mu trzy karty.
- Mamy pokój obok siebie – stwierdziła Sakura – Chodźcie się odświeżyć, po tej podróży muszę wziąć relaksującą kąpiel. – dziewczyny zgodziły się z nią, ale również i chłopacy, którzy właśnie tego potrzebowali najbardziej.
- No jeszcze zimny browar by się przydał – uśmiechnął się Naruto przybijając sobie piątkę z Kibą, jednak dziewczyny od razu ich zgasiły.
- Tutaj nie będziecie pić jakiegoś piwa – upomniała ich Ino – Chyba, że nie w hotelu. Musimy pokazać się od jak najlepszej strony, Okey? – chłopacy skinęli niechętnie głową, a następnie ruszyli do swoich pokoi wraz z dziewczynami.
Siedziała w szlafroku na swoim łóżku, rozczesując swoje długie różowe włosy. Dopiero co wyszła z pod prysznica i miała jeszcze dziesięć minut do umówionego spotkania z dziewczynami. Jak zwykle się spóźni. Rozejrzała się pokoju, gdzie walały się jej ubrania, które nie zdążyła jeszcze posegregować. Znalazła seksowną czarną bieliznę, którą zarzuciła na nagie ciało. Następnie szukała wzrokiem krótkiej fioletowej sukienki. Powoli zarzuciła ją na siebie, poprawiając ją i zapinając z tyłu zamek. Następnie podeszła do lustra i wyciągnęła z kosmetyczki czarną kredkę i tusz, którymi podkreśliła oczy. Usta przejechała natomiast soczystym błyszczykiem o smaku wiśni. Uśmiechnęła się do siebie uroczo, a następnie puściła oczko swojemu odbiciu. Podciągnęła sukieneczkę w dół, aby uwydatnić swój pełny biust, który przyciągał uwagę niejednego mężczyzny. Miała przeogromną nadzieję, że już dzisiaj spotka najprzystojniejszego piosenkarza na świecie, którym jest zauroczona.
- To będzie najgorętszy romans w historii – powiedziała z szczerym uśmiechem. Liczyła na wiele i miała nadzieję, że jej urok i wdzięk jej to ułatwią. Miłość nie wchodziła tu w grę, ponieważ wiedziała, że na nią w show biznesie nie można liczyć, interesował ją tylko krótki letni romans. Po to tu przyjechała. Sięgnęła po czarne szpilki z odkrytym palcem, poczym włożyła je na stopy. Kiedy uznała, że wygląda fantastycznie, sięgnęła po torebkę i ruszyła w stronę wyjścia. Jutro idą na koncert ARASHI, ale dzisiaj miała nadzieję go zobaczyć. Z szerokim uśmiechem na ustach, opuściła swój pokój, ruszając na spotkanie z przyjaciółmi, którzy już na nią czekali.
- Saki, ty już nawet mnie przebijasz – odpowiedziała Ino z szatańskim uśmiechem – Długo tam siedziałaś, ale przynajmniej widać efekty. Ślicznie wyglądasz.
- Wy również – obejrzała od stóp do głowy Hinate i Ino, które miały na sobie tak jak ona sukienki. Ino postawiła na gorsetową niebieską. Natomiast Hinata ubrała pomarańczową na ramiączkach. Natomiast chłopacy ubrali się luźno w T-shirty i dżinsy, ale różowowłosa musiała przyznać, że dzisiejszego dnia prezentowali się fantastycznie. Zresztą w tym dniu wszystko było wspaniałe i miała nadzieję, że jej nastroju nikt nie zepsuje.
- Chodźcie zjemy coś, a później pójdziemy się przejść – zasugerował Kiba na co wszyscy się zgodzili. Jednak tylko różowowłosa bacznie obserwowała każdy kącik hotelu swoimi zielonymi oczami.
- Saki, na pewno go zobaczysz – zachichotała Ino wieszając się jej na ramieniu. Obydwie zostały w tyle, idąc za trójką. – Nie sądzisz, że Kiba wygląda dzisiaj strasznie seksownie. Aż mi serce podskoczyło gdy go zobaczyłam – zachichotała z ognikami w oczach. Różowowłosa dobrze wiedziała o co jej chodzi. Na jej ustach również zakwitł uśmiech.
- Może powinnaś go dzisiejszego wieczoru odwiedzić – podsunęła jej zachęcającą myśl.
- Ty zbereźna małpko, ja już wiem co ci chodzi po myśli z tym piosenkarzem, a jeszcze mnie nakręcasz.
- Przecież sama się już dawno nakręciłaś – dała jej kuksańca w bok z zawadiackim uśmiechem.
- Myślisz, że Kiba i ja do siebie pasujemy? Ciągle się nad tym zastanawiam. Widzisz, nie chcę psuć naszej przyjaźni, jeżeli miałby to być jakiś niezobowiązujący seks. Ja chyba naprawdę oczekiwałabym czegoś więcej. – różowowłosa spojrzała na nią uśmiechając się.
- Po to są wakacje, abyś to sprawdziła. Gdzie jest ta dziewczyna, która zawsze ryzykuję nie zważając na cel? – zapytała, a Ino rozjaśniła się analizując jej słowa.
- Racja. Muszę zaryzykować. – zachichotały i wtedy blondynka wpadła na jakiegoś mężczyznę. Obydwie się zatrzymały.
- Cholera lala uważaj jak chodzisz – usłyszały ostry jak brzytwa głos. Obydwie spojrzały przed siebie i zastygły widząc trzech mężczyzn w czarnych strojach, wymalowanych i wytatuowanych. Różowowłosa od razu skojarzyła te osoby. To był ten metalowy zespół.
- To ty uważaj fajtłapo – warknęła Ino, patrząc z obrzydzeniem na jego twarz.
- Zaraz ci...
- Ej odwal się od niej. Myślisz że jak jakimś sposobem trafiłeś do show biznesu to możesz sobie rządzić. Otóż nie, bo jesteście okropni – słowa ostre wypłynęły z ust różowowłosej która stanęła w obronie przyjaciółki.
- Laleczko z chęcią bym cię nauczył posłuszeństwa.
- Słodziutkie, ale na pewno nie potrafiłyby cię zaspokoić w łóżku Hazuki – zachichotał drugi z przewieszoną gitarą.
- Słuchaj, ty i twój mały przyjaciel nie potrafilibyście nas nawet zadowolić – Haruno nie oszczędzała ich, atakując jak tylko mogła.
- Ty, mała wiedźmo – widać było, że trafiła w słaby punkt mężczyzny, który nie panował nad sobą.
- Daj spokój, takie Barbie nic nie wiedzą o świecie – powiedział trzeci z nich, trzymając mężczyznę na którego wpadła Ino za ramię. – Chodźcie... – odparł ciągnąc go. Sakura złapała Ino za rękę i również ruszyły przed siebie, jednak wtedy Sakura poczuła mocny uścisk na dłoni.
- Przecież mówiłam, że... – podniosła wzrok i natknęła się na bezuczuciowe spojrzenie, które przyprawiło ją o zimny dreszcz. To samo poczuła zresztą u swej przyjaciółki, która mocniej ścisnęła jej dłoń. Tego chłopaka tu nie widziała. Tamta trójka się ewakuowała, a natomiast doszła następna dwójka.
- Laleczko, mogłabyś nie zaczepiać ludzi.
- Ludzi? – prychnęła. – To twój kolega nas zaczepił.
- Widziałem, że to twoja koleżaneczka na niego wpadła – spojrzał nieznacznie na Ino, a następnie znowu przeniósł wzrok na różowowłosą, którą dalej trzymał za nadgarstek. – Jako wokalista zespołu musze trzymać wszystko pod kontrolą. A ty rozwścieczyłaś mojego kolegę z zespołu. Nie łatwo będzie mi go przystopować.
- Puszczaj mnie – warknęła próbując się wyrwać, jednak na nic jej to było. Był zbyt silny i do tego taki dziwny. Ubrany cały na czarno z roztrzepanymi włosami. Wyglądał przerażająco, w ogóle nie jej styl. Miał taką mroczną aurę.
- Zapamiętaj sobie panienko, że Black Crows może robić co chce, więc lepiej przystopuj – puścił ją , poczym przeszedł obok niej, a za nim z kpiącym uśmiechem kolejna osoba z tego szatańskiego zespołu.
- Black Crows? Chyba jakieś świry – szepnęła Ino, kiedy się oddalili. Sakura czuła jeszcze na sobie spojrzenie czarnych oczu, które ją przeraziły.
- Chodźmy stąd – ruszyły w stronę restauracji w której czekała na nią reszta. Nie pytali o nic, myśląc, że pochłonęły ich jakieś ploteczki. Jednak żadna z nich nie wiedziała, że to dopiero początek problemów.
***
Wczoraj go nie było, ale dzisiaj była pewna, że go spotka, ponieważ miał koncert w którym ona będzie uczestniczyć. Już nie mogła się doczekać chwili w której zobaczy go na żywo. Miała nadzieję, że od razu zwróci na nią uwagę. Przymierzała już kilkanaście strojów, z który żaden się jej nie podobał. W końcu zdecydowała się na skórzane legginsy i długą koszulę. Ten zestaw był seksowny, ale i nie wyuzdany. Uśmiechnęła się do swojego wyboru, poczym ruszyła do toalety, jednak w drodze zatrzymał ją telefon. No, tak znowu jest spóźniona, więc nic dziwnego, że Ino dzwoni.
- Słucham?
- Kochana, gdzie ty się podziewasz? Pół godziny spóźnienia. Taksówkarz już się wścieka.
- To jedźcie beze mnie. Tylko zamów mi kolejną taksówkę. Spotkamy się w środku. – powiedziała, patrząc w lustro na swoją twarz.
- Jesteś pewna? – zapytała nie do końca przekonana co do pomysłu różowowłosej.
- Oczywiście, przecież po to bierzemy taksówkę, aby się nie zgubić – przypomniała jej, dlaczego nie jadą swoimi wozami. Nie znali Tokio, więc nie mieli zamiaru się włóczyć. Przez to jeszcze nie dojechaliby na czas. Natomiast taksówka zawsze dowiezie cię pod wskazane miejsce i to jeszcze w ekspresowym czasie.
- Dobra, jak już będziesz zadzwoń i pospiesz się, chyba nie chcesz spóźnić się na koncert ARASHI.
- Za żadne skarby świata – odpowiedziała, poczym pożegnały się. Różowowłosa odłożyła komórkę, poczym zaczęła układać swoje włosy w roztrzepanym nieładzie, aby wyglądać jeszcze bardziej uwodzicielko. Popsikała swoje ciało orzeźwiającym perfumom, a następnie zarzuciła na siebie ubrania. Na nogi założyła czarne szpiki, poczym poprawiła swój makijaż. Po dwudziestu minutach już gotowa ruszyła ku wyjściu, biorąc najważniejszą rzecz, którą był dla niej bilet na koncert.
Taksówka już na nią czekała, kiedy podeszła. Podała mu adres, poczym jechali. Okazało się, że nie było to wcale daleko, zaledwie dziesięć minut jazdy. Będzie w sam czas na koncercie.
- Panienko, niestety nie wjadę dalej, ponieważ przepełniona jest ulica samochodami. Jest zablokowany wjazd, ale to jest prosta droga.
- Nic nie szkodzi – wyciągnęła odpowiednią sumę pieniędzy, którą wręczyła taksówkarzowi, poczym ruszyła w prostą uliczkę. – Fugi 5 – szukała lokalu o tej nazwie. Był to mały koncert dla takich bogatych dzieciaków jak oni, ale bilety było trudno zdobyć. – Przepraszam – złapała szybko idącą dziewczynę. Przeraziła się jednak, kiedy się odwróciła. Cała jest twarz była wykolczykowana i wymalowana w wulgarny sposób. Na nogach miała glany i krótką spódniczkę do której miała również czarny gorset.
- Czego? – zapytała przyglądając się jej z kpiną.
- Yyy...wiesz gdzie jest ulica Fugi 5, daje tam koncert ARASHI?
- Fugi 5? – uśmiechnęła się chytrze, przyglądając się jej twarzy. Różowowłosa poczuła się trochę niezręcznie, żałując, że jednak zapytała się nieznanej dziewczyny o drogę.
- Co jest Czarna? Zaraz koncert się zaczyna – podeszło do niej dwóch kolesi ubranych w podobnym stylu. Jeden miał włosy postawione na żelu, a drugi irokez.
- Co to twoja nowa koleżanka? – zapytał się drugi.
- Zamknij mordę – odpowiedziała – Ta lalunia się zgubiła, szuka Fugi 5, gdzie mają koncert te cwaniaczki z ARASHI – Sakura zacisnęła dłonie, słysząc jak ją nazwali, a zarówno jej ulubiony zespół obrazili.
- ARASHI, tak? – uśmiechnęli się, poczym oddalili się na chwilę dyskretnie dyskutując. Sakura przyglądała się im uważnie, chcąc wyczytać coś z ich ruchu warg, ale było już zbyt ciemno. Po chwili skończyli rozmowę i wrócili do niej.
- ARASHI gra przecznicę stąd, po prawej stronie. Na pewno znajdziesz, dużo ludzi będzie tam szło. No i stoją ochroniarze – powiedziała dziewczyna z dziwnym uśmiechem.
- Dziękuję – kiwnęła głową, poczym ruszyła dalej z dziwnym przeczuciem, że coś jest nie tak.
***
Nie rozumieli dlaczego jeszcze jej nie ma, przecież zaraz ma rozpocząć się koncert. Już jest mnóstwo osób, które stanęło w najlepszych miejscach z przodu.
- Mogliśmy jej tu nie zostawiać. Po drugiej stronie ma koncert taki metalowy zespół, nie mają za miłych fanów. Lubią rozróbę, martwię się, że będą zaczepiać Sakure – powiedział Naruto z troską.
- Metalowy zespól? – szepnęła Ino zwracając na siebie uwagę – A jak się nazywa?
- Nie mam pojęcia, ale lepiej nie zadawać się z takimi osobami – powiedział Kiba, spoglądając na wyświetlacz komórki – Dzwoniłem już do niej trzy razy, ale ciągle nie odbiera.
- Zapewne znowu ma włączone wibrację – westchnęła Hinata, która również martwiła się o przyjaciółkę.
- Nie no to Sakura, zapewne zaraz zrobi wielkie wejście – zachichotała Ino, która tymi słowami dodała sobie otuchy.
Nie mogła znaleźć adresu na budynku, jednak widząc dwóch ochroniarzy, którzy wpuszczali ludzi do środka jakiegoś lokalu. Szybko podbiegła do kolejki, widząc, że zbliża się już godzina koncertu. Stała za jakoś dziwnie wyglądającymi ludźmi, ale nie przejęła się „ W końcu muzyka ARASHI powala wszystkich na kolanach" – przeszło jej przez myśl. Kiedy nadeszła jej kolej podała bilet ochroniarzowi, który dziwnie się jej przyglądał.
- A ty nie pomyliłaś koncertów panienko? – zapytał z głupkowatym uśmiechem, który różowowłosa miała ochotę mu zmyć z twarzy.
- Oczywiście, że nie – spojrzeli jeszcze raz na bilet, poczym z kpiącym uśmiechem spojrzeli na różowowłosą.
- Jak uważasz, to wejdź. – powiedział przybierając na nowo swoją maskę. Różowowłosa odbierając od nich bilet w kroczyła do lokalu słysząc za sobą głupie śmiechy i dogryzające uwagi.
- Co za dziwni ludzie – westchnęła poczym weszła do lokalu, uderzyła w nią przerażająca czerń i głośna muzyka. Z przerażeniem zaczęła się rozglądać, ale nigdzie nie widziała swoich znajomych. – Cholera, gdzie ja jestem? – rozejrzała się jeszcze raz i wtedy zauważyła trójkę osób z drinkami, które wcześniej wskazały jej drogę. – Co oni tu robią? – oni równiej ją zauważyli. Zresztą w tym tłumie nie trudno było ją zauważyć. Wyróżniała się wszystkim.
- I co złotko podoba ci się? Zaraz zacznie się prawdziwy pokaz. – odezwała się dziewczyna z kpiącym uśmiechem – Dla twojej wiadomości nienawidzimy tych pieprzonych dupków z ARASHI, zresztą ich fanów również.
- Wzajemnością – odpowiedziała wściekle, rozumiejąc, że ją wrobili, a ona nie znajduję się na koncercie ARASHI.
- Śpiewają o miłości i słodkim życiu z ukochaną. Żałosne, takie brednie wciskać ludziom i jeszcze te ich słodkie twarze. Aż rzygać mi się chcę – warknęła po raz drugi atakując ARASHI. – Dzisiaj poznasz prawdziwy zespół. Oni są cudowni.
- I nie śpiewają bredni – zawtórował jej drugi. Dziewczyna chociaż mniejsza od niej, złapała ją za ramiona i odwróciła w stronę sceny, gdzie zaczęli pojawiać się członkowie zespołu. Rozdziczała widownia, zaczęła wykrzykiwać nazwę zespołu, co przyprawiło różowowłosą o ciarki.
- BLACK CROWS! BLACK CROWS! BLACK CROWS! – wykrzykując te słowa podnosili ręce do góry.
- Widzisz to jest zespół. – powiedziała poczym zaczęła krzyczeć z resztą – BLACK CROWS! BLACK CROWS!
- Chcecie znaleźć się w innym świecie?! – usłyszała krzyk wokalisty jak inni. Jednak ona nie odpowiedziała tylko tłumy fanów.
- TAK!!!
- Więc zaczynajmy! – brzmienie głośnych gitar i perkusja rozniosła się po Sali wraz z krzykiem wokalisty. Jak na razie nie było tak źle, ale ona nie chciała tu być. Czy to było przekleństwo? Przepychała się do wyjścia, ale jak na jej nie szczęście jeszcze bardziej była pchana do przodu. Myślała, że się rozpłacze, to wszystko ją przerastało. Zawędrowała do baru przy którym i tak stało wiele osób pijąc alkohol. Sięgnęła po telefon, gdzie na wyświetlaczu zauważyła kilkanaście nieodebranych połączeń i trzy sms, które były od Ino. Martwiła się i teraz Sakura żałowała, że jednak się nie pospieszyła i nie pojechała z nimi. Zadzwoniła do Ino, która od razu odebrała.
- Sakura, gdzie jesteś!? – usłyszała w słuchawce jej głos, ale również i głos wokalisty ARASHI, który śpiewał.
- Jakieś debile zrobiły sobie ze mnie jaja i wylądowałam na koncercie tych typków na których wpadłyśmy wczoraj w hotelu !- krzyknęła do słuchawki, chcąc aby Ino usłyszała.
- Gdzie jesteś i skąd ta muzyka? – zapytała nie mogąc dosłyszeć Sakury.
- Na koncercie tego zespołu na którego wczoraj wpadłyśmy! – powtórzyła.
- O Matko Saki, uciekaj stamtąd. Ci ludzie są nienormalni, jeżeli można ich w ogóle tak nazwać.
- Nie mam jak się dostać do wyjścia – odpowiedziała załamanym głosem – ja tu nie chcę być.
- Saki, zaraz ci pomożemy. Nie martw się i wytrzymaj to.
- Okey – odparła poczym rozłączyła się. Spojrzała na scenę, a następnie na barmana, który spoglądał na nią jak na idiotkę. No cóż, ona była z innej bajki i całkowicie tu nie pasowała.
Minęła ponad godzina, a ona była tu uwięziona. Piosenka, którą śpiewał nie przypadła jej do gustu. Była głośna, a on wciąż wrzeszczał do mikrofonu, do tego jego fani krzyczeli wraz z nim. Nie mogła znieść tego hałasu. Chciała stąd uciec, skryć się gdzieś i mieć spokój. Właśnie tego najbardziej pragnęła. Chwili spokoju, której tu w ogóle nie było. Wokalista przestał śpiewać, natomiast gitary dźwięczały jeszcze głośniej. Spojrzała na scenę, gdzie zespół szalał, następnie drgnęła widząc na sobie chłodny wzrok. Spuściła głowę, zakrywając się włosami. Jednak to było na nic i dopiero po chwili to do niej dotarło jak głupio postępuje. Zagryzła wargę podnosząc wzrok. Kiedy zauważyła jego kpiący uśmiech zrozumiała, że ją rozpoznał. To sprawiło, że ponowiła swoją ucieczkę z tego piekła. Jednak na marne. Nie miała siły przecisnąć się przez tłum rozwrzeszczanych ludzi. Do tego tak bardzo bolały ją nogi.
Tak jak myślała jej przyjaciele nie mogli się tu dostać i nie wiedziała nawet gdzie się podziewają bo rozładowała się jej komórka, co nie pozwoliło jej się z nimi skontaktować. Dlaczego miała dzisiaj tak pechowy dzień. Czy musiało właśnie na nią spaść to przekleństwo?
- Niezła laska, nie?
- No, ciekawe co robi tutaj sama.
- Nie wygląda na to, aby były to jej klimaty. Może się zgubiła. – zacisnęła dłonie dosłuchując się w tym hałasie głosów najbliżej stojących niej mężczyzn. Nie rozumiała jak można lubić taki gatunek muzyki, a już zwłaszcza jak można się tak ubierać. Ona w życiu nie wyszłaby tak na miasto. Przeczesała włosy, opierając się o filar i sącząc pomarańczowy sok. Wolała nie pić drinka, bojąc się, że ktoś może to wykorzystać. A dość bardzo na siebie zwracała uwagę.
Przyglądała się jak fani wybiegają z Sali koncertowej, chcąc być pierwszymi, którzy dostaną autografy lub chociaż z daleka zrobią im zdjęcie. Sakura z ogromnym bólem w nogach trzymała się jak najdalej od rozwrzeszczanych ludzi, którzy ją przerażali. Ten cholerny koncert był długi. Zapewne ARASHI już dawno skończyło i teraz jadą do hotelu, a ona utkwiła w tym pieprzonym lokalu z którego już chciała wyjść. Jednak czekała. Kiedy ten cały wokalista ogłosił, że zaraz będą rozdawać autografy, wszyscy pobiegli ku wyjściu i coraz mniej było osób. Odetchnęła widząc to, jednak i tak miała problem, ponieważ nie mogła zamówić taksówki. Będzie musiała wejść na główną ulicę, tam na pewno będzie mnóstwo taksówek.
Ruszyła do drzwi, kiedy sala opustoszała. Minęła ochroniarzy, którzy widząc ją nie powstrzymali się od śmiechu. Miała ochotę ich zamordować. Przez ten głupi żart nie była na koncercie na który tak długo czekała. Jej marzenia legły w gruzach.
- Auć – syknęła, poczym zerknęła na swój obcas, który zaklinował się w sparzę chodnika.. Jęknęła z wściekłości, widząc jak szpilka wisi na ostatniej dratwie. Świetnie, jeszcze będzie wracać na boso. Ściągnęła szpilkę z niesmakiem patrząc na przemierzaną drogę. Dlaczego musiało ją to wszystko spotkać. Prychnęła głośno, powstrzymując się od głośnego krzyku. Musiała jakość zmniejszyć swoje emocje, a zawsze krzyk w czterech ścianach ją odprężał. Zrobiło się jej trochę zimno, ale nie mogła nic na to poradzić. Miała okropnego pecha, aby zgubić się w nieznanym miejscu. Kulejąc na jedną nogę powoli szła przed siebie.
- Hej panienko wszystko w porządku? – usłyszała za sobą głos. Była tak wściekła, że nie mogła się powstrzymać od krzyku.
- Tak oczywiście, odwal się krety... – zatkało ją, kiedy się odwróciła. – Ty... – jej serce zabiło szybciej. Nie mogła uwierzyć w to co widzi, a prędzej kogo.
- Ja chciałem tylko...
- Przepraszam – zniżyła głos, przyglądając się zauroczeniem mężczyźnie. Czyżby jednak miał być to jej najlepszy dzień. – Po prostu nie mam dzisiaj dobrego dnia – zagryzła delikatnie wargę, nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście.
- Co tu robisz o tak późnej porze? – podszedł do niej i zarzucił na jej ramiona swoją skórzaną kurtkę, przyglądając się jej przy tym badawczo – But ci się zepsuł?
- Tak, a do tego rozładowała mi się komórka. Tak jak mówiłam, nie mam dzisiaj szczęścia. Albo i też nie miałam – uśmiechnęła się.
- A co tu robisz?
- Przyznam się, że przyszłam na twój koncert, ale pewni żartownisie mnie wrobili i zaprowadzili mnie na koncert tej metalowej grupy Black Crows – westchnęła. Poczuła nagle jak piosenkarz łapię ją za dłoń, wyciągając z jej ręki bilet , który nadal ściskała.
- Czuję się za ciebie odpowiedzialny. Nie dotarłaś na mój koncert przez te świry – różowowłosa nie mogła uwierzyć w jego słowa – Jeżeli jesteś wstanie mi zaufać, to możemy cię odwieźć do domu. Wracam z zespołem do hotelu, więc może chcesz się zabrać? – uśmiechnął się.
- Tak, jasne. – uśmiechnęła się słodko. – Mieszkam w hotelu „Magnolia". – powiedziała, dobrze wiedząc, że on też tam mieszkać będzie przez kolejny tydzień.
- Nie żartuj, ja też tam mam zarezerwowany apartament. Kurczę, kto by pomyślał, że się tak spotykamy – uśmiechnął się łagodnie, a później skinął dłonią na czarnego busa, który odpalił silnik. Nie mogła uwierzyć w swoje szczęście, było to dla niej cudem zesłanym prosto od Boga.
- Dziękuję ci, chociaż zapewne zrobię to jeszcze nie raz.
- Zawsze będzie miło mi to słyszeć z tak pięknych ust – uśmiechnął się zadziornie, podając jej dłoń, kiedy dojechał do nich bus.
- Co jest? – zapytał czerwonowłosy chłopak, który odsunął drzwi busu.
- Mamy gościa – powiedział, wskazując na różowowłosą – Nie możemy tak zostawić naszej fanki.
- Ale ja już chcę być w hotelu jestem zmęczony – powiedział białowłosy mężczyzna, który leżał na kilku siedzeniach z zmrużonymi oczami. Sakura z pomocą mężczyzny weszła do środka , a chwile później zostały zasłonięte drzwi. Usiadła na wolnym miejscu, gdzie od razu obok niej zasiadł wokalista ARASHI.
- Jak masz na imię?
- Sakura – odpowiedział nie mogąc przestać się uśmiechać.
- Ładnie – odgarnął kosmyki z jej policzka, patrząc na nią z uśmiechem. Różowowłosa od razu zrozumiała, że wpadła mu w oko. Chociaż nie była na jego koncercie, to jednak trafiła na niego. Czy można sobie wyobrazić coś lepszego? – Chłopacy, Sakura wynajęła pokój w tym samym hotelu co my, więc nie robimy żadnej dłuższej drogi.
- Serio? Musisz być naszą niezwykłą fanką, jeżeli nawet i nocleg masz tam gdzie my. Kto ci się najbardziej z nas podoba? – uśmiechnął się uwodzicielko szatyn, który w gazetach zawsze był opisywany jako największy podrywacz.
- To przypadek. Nie miałam pojęcia, że tam będziecie nocować – odpowiedziała, chociaż te słowa były kłamstwem nikt tego nie spostrzegł.
- Może to przeznaczenie – usłyszała głos wokalisty przy uchu co spowodowało drżenie rozchodzące się po jej ciele. Bardzo przyjemne dreszcze.
- A nie nasłali cię jacyś dziennikarze? – zapytał podejrzanie menadżer, opierając się o jej siedzenie. – Chyba, że sama jesteś paparazzi.
- To nie prawda – odparła zawzięcie, chociaż mogła się spodziewać takiego pytania.
- Sakura mi wszystko wyjaśniła, później wam powiem. – odpowiedział spokojnie, przyglądając się jej – Mówiłaś, że twoi przyjaciele byli na moim koncercie. Nie martwią się o ciebie? – zapytał, kiedy menadżer poszedł na swoje miejsce, dając im spokój.
- Racja, ale...mógłbyś mi pożyczyć na chwilę komórkę – spojrzała na niego niepewnie, a on od razu wyciągnął z kieszeni swój telefon.
- Mam nadzieję, że za tą przysługę zostawisz mi swój numer telefonu – powiedział z zadziornym uśmiechem. Sakurze zakręciło się od tego w głowie. Wiedziała już, że jej cel się uda. Nie sądziła jednak, że tak szybko i on będzie chciał przejąć inicjatywę. Uśmiechnęła się słodko, poczym wykręciła numer do przyjaciółki. Mężczyzna widząc to wstał i podszedł do swoich kolegów z zespołu dając jej możliwość rozmowy.
- Słucham? – usłyszała głos przyjaciółki. Wyczuła w nim spięcie i podenerwowanie.
- Ino, to ja Sakura.
- Sakura? Cholera gdzie ty jesteś? Stoimy pod tym klubem i szukamy cię? A w ogóle dlaczego dzwonisz z innego numeru? Co się stało?
- Ino jest wszystko super. Uspokój się. – powiedziała spokojnie – Nie zgadniesz gdzie jestem – próbowała ukryć podniecenie wywołane sytuacją w jakiej się znalazła.
- No gdzie?
- W busie ARASHI. Siedzę sobie z wokalistą i do tego jest mną zainteresowany – powstrzymała się od krzyku, ale w słuchawce słyszała już podekscytowane piski przyjaciółki.
- Ty słodka wariatko, nie mogę uwierzyć, że masz takie szczęście.
- Ja też w to nie mogę uwierzyć, jestem taka podekscytowana. Do tego chce mój numer. – spojrzała na niego, widząc jak dyskutuje z przyjaciółmi – Wracajcie już do hotelu. Jak wrócę to pogadamy.
- Okey, nie przeszkadzam, ale chyba nie masz zamiaru już dzisiaj iść z nim do łóżka.
- No oczywiście, że nie. Nie chcę, aby traktował mnie za kolejną łatwą dziewuchę – odparła – Spotkamy się w hotelu – powiedziała.
- Okey, wszystko mi opowiesz. Buźka – różowowłosa rozłączyła się, żegnając z przyjaciółką, poczym wbiła swój numer w telefonie chłopaka podpisując go swoim imieniem, dodając do tego słodką minkę.
- I jak zadzwoniłaś?
- Tak, bardzo ci dziękuję.
- Nie ma za co. To ja powinienem podziękować za tak śliczną fankę – uśmiechnął się tajemniczo. Na co różowowłosa odpowiedziała mu dość zachęcającym uśmiechem.
Kiedy dojechali zmęczony zespół ruszył do siebie, a wokalista ARASHI zdecydował się odprowadzić dziewczynę pod jej pokój. Wyszli z windy, różowowłosa trzymała w dłoni swoje szpilki, idąc boso. Nie przejmowała się tym, ponieważ czuła się wniebowzięta towarzystwem wokalisty ARASHI. Kiedy doszli do jej pokoju, ściągnęła jego kurtkę podając mu jego wierzchnie odzienie.
- Dziękuję.
- Nie ma za co – nie przyjął kurtki – Zostaw ją. Prezent dla mojej fanki za te kłopoty.
- Ale to nie twoja wina, tylko tych... – westchnęła, nie dokończając.
- Nie martw się. Nie byłaś na moim koncercie, więc powinienem dać ci solowy koncert - uśmiechnął się – Dobranoc – zniżył się i musnął jej policzek. Sakura wstrzymała oddech z niedowierzaniem przyglądając się jak jego usta przesuwają się na jej wargi. Pozwoliła mu się całować, aż w końcu sama go do siebie mocniej przysunęła, zawieszając mu dłonie na szyi. – Zaprosisz mnie do siebie? – usłyszała. Chciała się strasznie zgodzić, ale wolała go przytrzymać trochę na smyczy, wiedząc, że sprawi im to jeszcze większy wybuch namiętności.
- Może, kiedy indziej – powiedziała zalotnie, poczym oderwała się od niego.
- Trzymam cię za słowo – usłyszała w jego głosie zawód, ale spostrzegła też iskrę nadziei. Przyciągnął ją jeszcze raz do siebie, całując, a następnie puścił, patrząc jak wchodzi do środka. Uśmiechnął się, wkładając dłonie do kieszeni i ruszają przed siebie do windy. Sakura bardzo mu się spodobała i miał nadzieję, że to nie będzie tylko przelotny romans.
Zaklaskała w dłonie, poczym rzuciła się z piskiem na łóżko. Była tak bardzo szczęśliwa tym co chwilę temu zaszło, że nie potrafiła powstrzymać tej uciechy. Wiedziała, że jej przyjaciele zaraz będą, dlatego postanowiła zejść na dół po coś do jedzenia i picia. Ubrała przed tym balerinki, podłączyła jeszcze komórkę, aby mogła się naładować, poczym wyszła. Na koncercie o siebie dbała i nie piła, ale teraz musi się czegoś mocniejszego napić. Musiały to oblać.
Zjechała windą na sam dół, a następnie ruszyła do baru. Nie patrząc na nic, z zachwycającym uśmiechem i dobrym nastrojem ruszyła do barmana.
- Co podać? – zapytał przyglądając się jej z uśmiechem..
- Mógłbyś zrobić pięć drinków Blue Sea i przesłać wraz z wódką i sokiem do pokoju 345?
- Jasne, mogłaś zadzwonić.
- A tam, wolałam się przejść. – odparła. – A teraz zrób mi szybkiego drinka.
- Jakiego.
- Może być twoja specjalność – odpowiedziała odwracając się przodem do stolików. Ciekawym wzrokiem spojrzała na wszystkich i drgnęła widząc ten metalowy zespól siedzący przy stoliku. Wszyscy tam byli i pili piwo. Różowowłosa szybko odwróciła się z powrotem do barmana, który w tej chwili podał jej zielonego drinka. Włożył na obręcz kawałek ananasa i parasolkę.
- Dla pięknej pani.
- Dziękuję – odparła, poczym napiła się łyka – Mocne, ale dobre – uśmiechnęła się, poczym wypiła szybko, ale w przerwach. – Dzięki – zapłaciła.
- Kiedy mam te drinki przysłać?
- Za dziesięć minut – uśmiechnęła się, poczym ruszyła do wyjścia. Odetchnęła z ulgą, kiedy tylko opuściła pomieszczenie baru. Skierowała swoje kroki do windy. Nacisnęła na guzik, poczym westchnęła ze znudzenia. Chciała, aby jej przyjaciele już wrócili. Musiała w końcu się wygadać przyjaciółką. Gdy winda się otworzyła, weszła do środka i nacisnęła na guzik. Oparła się o ścianę, patrząc jak winda się zamyka, gdy nagle zauważyła dłoń, a następnie chłopaka wchodzącego. Od razu postawiło ją na nogi widząc wokalistę Black Crows. Odsunęła się do przodu, widząc, jak stanął z tyłu, opierając się o ściankę. Poczuła zapach alkoholu, co ją odrzuciło. Przesunęła się jeszcze dalej, stając tuż przed drzwiami, które się na jej nieszczęście zamknęły. Zacisnęła dłonie w pięści, patrząc przed siebie. Nie chciała zwrócić na siebie niepotrzebnej uwagi. Po woli oddychała, próbując stać się chociaż na chwilę niewidzialną. Jednak w jej przypadku było to naprawdę trudnym zadaniem.
- I jak tam po koncercie? – usłyszała jego ochrypły acz zimny głos. Zagryzła wargę, postanawiając olewać tego osobnika. – Eee...mówię coś do ciebie? – zacisnęła mocniej dłonie na brzegach koszuli – Nie wierzę, że nie nauczyłaś się kultury laleczko? – zamknęła oczy, próbując nie zwracać na niego żadnej uwagi. – Nie lubię, gdy ktoś traktuję mnie jak powietrze – usłyszała, a następnie poczuła jak przewiesza sobie dłoń przez jej ramię i ciągnie ją w swoim kierunku.
- Puszczaj. – próbowała się wyrwać.
- Myślałem, że straciłaś mowę, ale to byłoby dziwne. Co się stało, że taka roztrzepana dziewczyna straciła język? – usłyszała jego kpiący głos tuż przy uchu. I chociaż był tak blisko to jednak nie zniżył głosu.
- Nie twój interes, puszczaj mnie.
- A po co przylazłaś na nasz koncert? Chyba nie powiesz mi, że słuchasz naszej muzyki. Wyglądasz tak nie pozornie.
- To przez twoich wstrętnych fanów, chyba nie myślisz, że sama kiedykolwiek zgodziłabym się przyjść na wasz koncert? – wierzgała się, aby uwolnić się z jego ramion.
- Uspokój się – klepnął ją w tyłek, uśmiechając się przy tym łobuziarsko. Różowowłosa zesztywniała, a po chwili jeszcze mocniej zaczęła się wiercić, aż w końcu ją puścił. Odwróciła się w jego kierunku wściekłym wzrokiem.
- Co ty sobie wyobrażasz? – poprawiła koszulę.
- Podoba ci się ten frajer z ARASHI, co nie? Dla niego poszłaś na koncert...?
- A co cię to obchodzi, to moja sprawa – oddaliła się, patrząc jak do niej podchodzi, spojrzała na wyświetlacz na którym pojawiały się cyfry z odpowiednim piętrem 7... jakim cudem... Miała nadzieję, że już dojeżdżają na 12, a tu co? Masakra!
- Słuchaj maleńka, jesteś niezłym kąskiem. Może i wyglądasz jak głupia lala, to jednak sądzę, że taki dupek z ARASHI nie może cię nawet rozgrzać, a co dopiero zaspokoić. – oparł się po obu stronach jej twarzy. Sakura spojrzała w jego czarne oczy, poczym cicho westchnęła.
- Zostaw mnie w spokoju. – próbowała go od siebie odepchnąć, ale wtedy poczuła jego usta na swoich. Próbowała się wyrwać, ale trzymał ją mocno za ramiona, cisnąć swoje żarliwe pocałunki na jej ponętne usta. Patrzyła ze złością w jego oczy, kiedy on kradł jej pocałunki. Widziała w nich rozbawienie i wściekłość. Nie wiedziała czym to jest wywołane, ale narodziło w niej to dziwne dreszcze. Przyglądała się jak jego powieki powoli opadają na dół. Przez moment jej oczy z tym walczyły, ale chwilę później zrobiły to samo co jej napastnik. Wydawał się jej taki napastliwy, a to w jakimś sensie ją zafascynowało. Zarzuciła mu ręce na szyję ulegając mu pod każdym względem. Wiedziała, że źle robi, ale nagle coś sprawiło, że odechciało się jej z nim walczyć. Coś popchnęło ją w ramiona tego szatana. Możliwe, że jego pociąg fizyczny. Oddawała coraz mocniej swoje pocałunki, doprowadzając ich obu do psychicznej rozkoszy. Przyciągnął ją do siebie, kładąc dłoń na jej tyłku i delikatnie ściskając. Mruknęła cicho wplątując dłoń w jego włosy i delikatnie ciągnąć. Wiedziała, że jest zwierzęciem, który może spełnić jej najdziksze pragnienia. Jęknęła głośno, kiedy mocno przypierając ją do siebie, zaczął przeczesywać jej włosy. Czuła jego podniecenie i cieszyła się w tym momencie, że nie ma takiego problemu w spodniach jak on. Gdyby poczuł jej podniecenie, na pewno by to wykorzystał. Zresztą i tak się zagalopowała. Otarł się o nią dość mocno, ujawniając swoje zamiary. Otworzyła oczy czując jak zaczyna jej brakować powietrza przez jego żarliwe pocałunki . Spojrzała na wyświetlacz gdzie widniało piętro 11. Chwilę później byli już na jej piętrze. Kiedy drzwi się zaczęły otwierać z ledwością odrzuciła od siebie mężczyznę. Widziała jego rozpalony wzrok. Uśmiechnął się kpiąco i ponowił krok w jej kierunku, jednak różowowłosa, która w tej chwili otrzeźwiała natychmiast wybiegła z windy. Usłyszała jednak za sobą kroki. Nie sądziła, że za nią pójdzie. Wyciągnęła szybko kartę i przejechała po czytniku, a następnie wbiegła do pokoju z trzaskiem zamykając je za sobą. Oparła się o nie szybko oddychając, jednak chwilę później przesunęła się od nich słysząc pukanie. „Cholera przecież to niemożliwe, aby był aż tak nienormalny, aby mnie napastować" Wściekła zagryzła wargę, a następnie powoli podeszła do drzwi. Otworzyła je, a następnie powoli pociągnęła do siebie, patrząc zmrużonymi oczami na gościa.
- Ile można do ciebie pukać? – usłyszała znany głos, który sprawił, że odetchnęła z ulgą – Ja wiedziałam, że ty nie możesz mieć takiego pecha – zachichotała rzucając się różowowłosej na szyję – Ty szczęściaro! – wykrzyczała. Sakura zachichotała prawie tracąc równowagę, a następnie spojrzała przed siebie, gdzie w ukryciu stał z szatańskim uśmiechem brunet z którym miała małą wpadkę w windzie. Puścił jej oczko, na co różowowłosa szybko wciągnęła przyjaciółkę do środka zatrzaskując drzwi. – Saki, coś ty taka nabuzowana?
- Jestem po prostu zadowolona – postanowiła na razie nie zdradzać przyjaciółce co zdarzyło się w windzie między nią, a wokalistą Black Crows. – A gdzie jest reszta?
- Hinata poszła do siebie dostała okres, więc chce odpocząć. Chłopacy postanowili nie słuchać naszego „grzędolenia" jak to nazwali na temat typków z ARASHI, więc wiesz możesz wszystko mi powiedzieć, nie omijając żadnego gorącego tematu.
- Zamówiłam drinki dla nas wszystkich.
- No cóż, więc więcej dla nas – zachichotała rzucając się na łóżko. Sakura zaśmiała się poczym zaczęła jej opowiadać o każdym szczególe zwłaszcza o słodkim buziaku. Dzięki temu zapomniała o swoim koszmarze, którym był wokalista Black Crows.
***
Nie spała już od dłuższego czasu, a to było dość dziwne zważając, że do rannych ptaszków nie należała. Wypiły trochę za dużo i Ino została u niej na noc. Zresztą nieraz tak było, że jedna przenocowała drugą. Tym razem Sakura bardzo źle się czuła, bo pierwszy raz nie powiedziała wszystkiego swojej przyjaciółce. A do tego bardzo chciała, aby sobie poszła. Potrzebowała teraz chwili spokoju i samotności. Na szczęście na telefonie miała Wi-Fi i mogła wejść na przeglądarkę internetową. Nie wiedziała co ją kusiło, ale wpisała w wyszukiwarce „Black Crows". Natychmiast wyskoczyło kilka stron z których różowowłosa wybrała jedną. Oficjalna strona pełna czerni. Poszukała o nich informacji, koncentrując się tylko na wokaliście. „20 lat..." – przeszło jej przez myśleć, tak jak reszta istotnych informacji. Dyskretnie zerknęła na Ino, a następnie sięgnęła po słuchawki, które podłączyła do telefonu. Załączyła ich pierwszy singiel „Hmm..., niezłe". Gdy tak teraz przesłuchiwała ich muzykę, bez tłumów tych rozwydrzonych ludzi, to mogła uznać, że piosenki są świetne, a teksty również bardzo się jej podobały. Wściekła opadła na poduszki. Czuła się właśnie jakby zdradziła swojego ukochanego muzyka z potomkiem szatana. Co za wredne i upokarzające uczucie. Czuła, że oszaleje. Do tego za dużo drinków wypiły i teraz bolał ją żołądek. Przydałoby się coś do zjedzenia. Wyskoczyła z łóżka, wychodząc z przeglądarki. Odłożyła swój telefon, a następnie zabierając śliczną koralową sukienkę i bieliznę ruszyła do toalety, aby się odświeżyć.
Nie trwało to dłużej, zważając, że często zajmuje toaletę trzykrotnie dłużej. Gdy tylko wyszła, zauważyła blondynkę, która rozciągała się i zaspanym wzrokiem patrzyła na nią.
- Heyo Saki, co tak wcześnie?
- A jakoś tak. Nie potrafiłam zasnąć.
- Jakim cudem alkohol ci nie pomógł? – zapytała ze śmiechem opadając na wygodne łoże.
- Jak widać nie pomógł – usiadła w siadzie skrzyżnym przed nią, poczym przyjrzała się jej, walcząc ze sobą – Co myślisz o Black Crows?
- Black Crows? Mówisz o tych wymalowanych na czarno typkach? Chyba wiadome, co o nich myślę. Zarozumiałe samce, które uważają się za pępków świata. Zresztą ich fani są równie ostro porąbani co oni sami. Jak mogli ci takie coś zrobić?
- Jak widzisz normalnie – westchnęła.
- A tak w ogóle czemu nagle zaczęłaś o nich temat. Z samego rana to spodziewałam się jakiś nowych pomysłów na uwiedzenie naszego słodkiego muzyka.
- To nic, tak po prostu z ciekawości zapytałam – uśmiechnęła się, nerwowo zawijając kosmyk różowych włosów za ucho – Idziemy na śniadanie? – zapytała zmieniając temat.
- Musze się przebrać – powiedziała leniwie. – To idź coś zamów, a ja zawołam naszą resztę, Okey? – różowowłosa natychmiast skinęła głową, szybko wstając.
- Zamknij później mój pokój, karta jest na stoliku. A ja idę zamówić śniadanie, nie musisz się spieszyć – dodała, za co ugryzła się wściekle w język. – To idę – pospiesznie ruszyła w stronę wyjścia, unikając pytań i ciekawych spojrzeń ze strony przyjaciółki.
Wychodząc z windy czuła dreszczyk, który obiegł całe jej ciało. Chociaż jej rozum powtarzał, że źle robi, to jednak jej ciało czuło podniecenie na myśl o wokaliście Black Crows. Pragnęła go zobaczyć, chciała poczuć jego ostre spojrzenie na sobie i twarde pełne żarliwości usta. Bała się tego, przecież to wyglądało jakby odrzucała od siebie anioła, a wybierała szatana. Między nimi była zbyt duża różnica, a ją jak zwykle ciągnie do niegrzecznych chłopców.
- Hej – usłyszała za sobą męski głos, na który po jej ciele przeszedł zimny dreszcz. – Uciekłaś mi wczoraj. – różowowłosa odwróciła się do niego szybko, kiedy poczuła jego dłoń na tyłku.
- Odczep się ode mnie – powiedziała ostrym tonem, próbując go odepchnąć, jednak wokalista Black Crows był o wiele silniejszy, mocno złapał ją, a następnie pociągnął w znanym sobie kierunku. Chciała się wyrwać, jednak zbyt mocno ją trzymał. Skręcił do hotelowej toalety na parterze, a następnie wciągnął ją do męskiej. – Puszczaj – warknęła, a następnie prawie krzyknęła, kiedy przyparł ją do ściany, a następnie zatopił w niej swoje usta. Przez chwile walczyła ze sobą, ale dreszcz podniecenia był zbyt silny, aby go powstrzymać. Zawiesiła mu dłonie na szyi, mocno wplątując dłoń w jego włosy, prawie wydzierając je. Było jej tak cudownie. Podniósł ją, a następnie przyparł do drzwi jednej z kabin toaletowych coraz żarliwiej ją całując. Pragnęła dzikiego nieokiełzanego seksu, ale dlaczego z nim? Odrzuciła go, a on delikatnie odstawił ją na ziemie, kiedy do środka wszedł jakiś mężczyzna. Sakura szybko skryła się w pomieszczeniu. Natomiast wokalista Black Crows, podszedł do mężczyzny.
- Wypad stąd – warknął.
- Stary, tylko załatwię potrzebę i ...
- Zmykaj. – dodał, groźniejszym tonem, na co przybysz przez chwile się zawahał, a następnie uciekł. – Debil..., chodź tu skarbie. – różowowłosa po chwili wyszła, patrząc na niego z dziwnym uśmiechem.
- Idę już...
- Znowu mi uciekasz? Było tak milutko. – uśmiechnął się chytrze, kiedy ponętnie poruszając biodrami podeszła do niego. Położyła mu rękę na rozkroku, delikatnie przejeżdżając po nim. Mężczyzna westchnął cicho, opierając się plecami o wyłożoną drogimi płytkami ścianę.
- Zawsze zostawiam po sobie niedosyt, ale tym razem trochę ci ulżę. – złapała go mocnie, patrząc na jego twarz. Podniecał ją, miał w sobie coś takiego cholernie cudownego, czego ona bardzo pragnęła.
- Chcesz zrobić mi dobrze? – zaśmiał się kpiąco.
- Tak za darmo? – zapytała mrużąc kusząco oczy.
- A ile chcesz? – zapytał, ostro odwracając ją do siebie plecami Czuła na swoim tyłku jego mocno nabuzowane przyrodzenie.
- Nic, oprócz satysfakcji, którą będę miała gdy odejdziesz bez niczego. – szepnęła, opierając się plecami o jego klatę. Poruszała zgodnym rytmem po jego biodrach. Czuła się jakby uprawiała dziki seks przez ubrania, a przecież chciała odmówić mu tej przyjemności.
- Obiecuję ci, że może nie teraz, ale później obydwoje poczujemy satysfakcję. – jego przyspieszony oddech świadczył tylko o tym, że jest już ku szczycie osiągnięcia orgazmu. Ostatnie jej kuszące ruchy zostały napędzone przez jego dłonie, aż w końcu opuścił głowę, opierając czoło o jej ramię. Ścisnął ją mocniej w pasie, a gdy odzyskał świadomość, pocałował ją w szyję, przeczesując jej bujne różowe włosy.
- Jutro mamy koncert na Starej Kolei, jak chcesz to przyjdź. Bilet przyślę do twojego pokoju, zrób z nim co chcesz. – powoli rozluźnił swój uścisk, co różowowłosa od razu wykorzystała. Odwróciła się do niego i szybko pocałowała, by następnie skierować się do wyjscia.
- Radziłabym ci się przebrać, chyba że lubisz jak masz mokro w spodniach – zachichotała, na co mężczyzna odpowiedział tym samym.
- Jestem Sasuke – zawołał zanim całkowicie opuściła pomieszczenie.
- Sakura – dosłyszał. Oparł się o umywalkę, patrząc na swoją zadowoloną twarz w lustrze. Ta słodka landrynka ma rację. Musi wziąć szybko prysznic i przebrać się w czyste ubrania.
***
Zjadła śniadanie z przyjaciółmi, a uśmiech nie schodził w ogóle z jej twarzy. Przyjaciele myśleli, że to z powodu wczorajszego dnia kiedy z wokalistą ARASHI wróciła do hotelu. Zresztą tak w końcu powinno być. Przyjechała tu przecież dla niego. Zawsze chciała go zdobyć. A teraz jej pożądanie przeniosło się na innego osobnika. Czuła się, jakby była jakąś nienormalną nimfomanką. Ale ona nie czuła jakiegoś uzależnienia, tylko potrzeby i chęci ujarzmienia tego szatana. Miała już nawet obsesję, że ją ciągle obserwuje, a przecież nie było go tu. Zdecydowała się, że pójdzie na ten koncert i w głębi miała nadzieję, że pojawią się tam te głupie dzieciaki, które tak ją wrobiły. Utrze im nosa, kiedy się tam pojawi. Już chciała widzieć ich minę.
- Saki promieniejesz i to z każda minutą – powiedziała Ino z uśmiechem – Czytałaś już o tym konkursie. – nie wiedząc o co chodzi spojrzała na nią pytająco – To ty nic nie wiesz? Myślałam, że już się zapisałaś.
- Jakim konkursie?
- Przecież wisi tam byczy plakat przy wejściu do kawiarni. ARASHI organizuje konkurs, osoba, która najlepiej zaśpiewa w swojej interpretacji jakiś ich utwór to wygra główną nagrodę jaką jest udział w nowym teledysku. Świetnie śpiewasz, więc może ci się uda. – wytłumaczył Kiba.
- A to może spróbuję – powiedziała jakby od niechcenia. Teraz po głowię chodziły jej inne myśli, a tym bardziej inny mężczyzna. Sasuke... nawet jego imię wydaję się ostre i silne w swym brzmieniu.
- Spróbujesz? Tylko tyle? – zapytała zawiedziona Ino – Spodziewałam się wybuchu entuzjazmu. Jakiegoś zapewnienia, że na pewno wygrasz?
- No wiecie już się z nim spotkałam, więc nie muszę się jakoś bardzo wysilać. – powiedziała, a następnie upiła łyka soku pomarańczowego.
- Dziwnie się zachowujesz, to do ciebie w ogóle nie podobne – powiedział Naruto wykazując się swoją inteligencją. Sakura westchnęła głośno.
- Przecież mnie znacie, lubię dążyć do swego celu, ale kiedy nadchodzi tak łatwo nudzi mnie to.
- Nie mów mi, że rezygnujesz z niego. – odparła Hinata – Mogłabyś zrezygnować, ale zapewne tylko wtedy, kiedy na jego miejsce wszedłby inny przystojniak.
- Popieram Hinate, przecież tak długo ci on chodził po głowie, a teraz jak już masz go na wyciągnięcie ręki, to rezygnujesz? Na pewno coś się za tym kryję, a ty nie chcesz mi powiedzieć. Sakura no weź się nie wygłupiaj.
- Nie wygłupiam się, zobaczymy jak to będzie... Co jest? – spojrzała na otwarte usta Hinaty i Ino, a następnie poczuła czyjeś dłonie na oczach.
- Zgadnij kto to? – usłyszała szept przy uchu. Wiedziała kto to.
- Riyo... – odpowiedziała, a jej twarz przybrała udawaną radość. Nawet nie wiedziała dlaczego tak bardzo zmieniła swoje podejście i to zaledwie przez jedną noc. Spojrzała na jego twarz na której igrał się uśmiech. Brązowe oczy świdrowały jej twarz, włosy wspaniale dosięgały kołnierzyka białej koszuli, a dżinsy przylegały do jego nóg. Idealny facet.
- Skąd wiedziałaś? – opuścił dłonie, tak, że różowowłosa mogła na niego spojrzeć. – To dla ciebie – dodał podając jej czerwoną róże.
- Poznałam cię po zapachu perfum – uśmiechnął się słysząc jej słowa, a następnie bez skrępowania przyjrzał się jej. Sakura i jej przyjaciele zauważyli jakie zamieszanie zrobił wśród siedzących gości. Niektórzy pstrykali zdjęcia, inni głośno plotkowali, a drudzy zmierzali po autograf, niestety umożliwiały im to dwa napakowane goryle w garniturach. – Poznaj moich przyjaciół. – przywitał się z każdym wyrażając przy tym entuzjazm, a następnie znowu spojrzał na różowowłosa jak na ósmy cud świata.
- Czy mógłbym cię porwać jutro na kolację? – zapytał z uwodzicielskim uśmiechem, którym zapewne omamiał resztę pięknych panienek w których się otaczał. Jednak jego obiekt zainteresowania już nie był nim zainteresowany. Teraz przeszła na ciemną stronę i była z tego zadowolona.
- Właściwie Sakura nie miała co jutro robić, bo niestety udało nam się zdobyć tylko cztery bilety do kina – wtrąciła się Ino.
- No, tu naprawdę masa ludzi chodzi do kina. Aż trudno było zdobyć te ostatnie bilety – dodała Hinata. Sakura spiorunowała je wzrokiem, chociaż wiedziała, że chcą dobrze, to jednak teraz wkopywały ją w bagno w które nie chciała wejść.
- To super, więc spotkamy się jutro.
- Ale ja...
- Nie chcesz się ze mną spotkać? – zapytał niby przez przypadek kładąc swoją dłoń na jej. Pogłaskał ją kciukiem.
- Bo ja jutro już sobie ułożyłam grafik. Muszę odwiedzić kilka tych dużych sklepów, może przełożymy to na kiedy indziej? – czuła na sobie zdziwione spojrzenia całej piątki. Pierwszy otrząsnął się Riyo, który tylko jeszcze bardziej się uśmiechnął. Wstał, a następnie schylił się i szepnął jej do ucha.
- Coraz bardziej cię lubię, każda inna od razu by poszła, ale ty jesteś nieugięta. Pamiętaj jednak, że mi obiecałaś – wyszeptał, a następnie musnął jej policzek. – Na razie – dodał głośniej do znajomych różowowłosej, a gdy tylko odszedł zaczęło się prawdziwe piekło.
- Ty jesteś głupia?- zapytała Ino z niedowierzaniem. – Masz go jak na tacy i odrzucasz go? Oszalałaś!
- Popieram – zawtórowała Hinata.
- Dziewczyny wy chyba nie rozumiecie taktyki Sakury, ona go zwodzi i trzyma na długiej smyczy, aby się jeszcze bardziej nakręcił. Nie wyobrażacie sobie jak to bardzo działa na ego facetów. Zrobią wtedy wszystko, aby zdobyć taką dziewczynę – powiedział Kiba uśmiechając się w kierunku Ino, która natychmiast się zarumieniła. Sakura odetchnęła dyskretnie, nie sądziła, że z kłopotów to właśnie Kiba może ją wyciągnąć.
- No i tak zapamięta cię do końca życia – dodał Naruto z szerokim uśmiechem. Widać było, że mu już przeszło i możliwe, że w końcu posłucha rad przyjaciółek i zabierze się za Hinate.
- Ja na twoim miejscu Sakura już dawno bym się brała za niego bo jeszcze mu się odwidzi.
- Wątpię, aby to zrobił. A jak myślisz Ino o szybkim działaniu, to chyba sama też powinnaś się za to wziąć – odpowiedziała nie ukrywając podenerwowania.
- Sakura, nie kłóć się ze mną – powiedziała szybko Ino, która nienawidziła kłócić się z różowowłosą.
- Sorry, po prostu głowa mnie boli, chyba pójdę się położyć – skłamała i to już któryś raz. Nie sądziła, że z powodu tak odmiennego od niej człowieka zaczną się psuć jej relację z przyjaciółmi.
***
Wczorajszy dzień po śniadaniu z przyjaciółmi spędziła praktycznie sama. Przyszła do niej później tylko Hinata, a Ino w ogóle się nie odzywała. Jak widać Sakura chyba za bardzo ją uraziła. Niestety co Sakure przeraziło, nie czuła żadnej skruchy, ani tęsknoty za przyjaciółką z którą przecież była jak papużka nierozłączka. Zawsze trzymały się razem, więc dlaczego teraz to wszystko się psuję? Spojrzała na swoje oblicze w lustrze. Dżinsowa spódniczka seksownie opinała jej zgrabny tyłek, a czarny gorset podkreślił pełne piersi. Założyła do wszystkiego srebrny łańcuszek i kilka bransoletek na ręce, natomiast na nogi włożyła czarne szpilki. Kiedy wybiła godzina 18, wyszła od razu, aby jak najszybciej znaleźć się na Starej Kolei. Musiała mieć jak najlepsze miejsce. Rozczochrała swoje włosy, dodając swojemu wizerunkowi większej drapieżności i seksapilu.
***
Z szerokim uśmiechem patrzył w obiektyw swojego aparatu. Był niskim okularnikiem po trzydziestce, a również najbardziej wstrętnym paparazzi, który każdą grubą aferę potrafił wywęszyć. Uwielbiał mieszać w życiu gwiazd i teraz znalazł cudowny materiał na okładki gazet. Wokalista ARASHI z jakąś laską, bardzo...bardzo ciekawe. Przebiegły uśmiech wkradł się na jego usta, kiedy zobaczył wychodzącą z windy dziewczyny, która zakręciła się wokół Riyo. Śmierdziało mu tu jakimś tajemniczym spotkaniem tej dwójki, dlatego skrył się za filerem dyskretnie ją obserwując. Jeżeli chciał temat na samą okładkę, to musiał być ostry. A tu zapowiadało mu się na naprawdę wielki romans. Zatarł ręce, poczym podążył za dziewczyną.
***
Nieświadoma tego, że ktoś ją śledzi wysiadła z taksówki, kierując się w miejsce, które wskazał jej taksówkarz. Tym razem udało się im podjechać pod sam teren koncertu. Weszła do lokalu, tym razem ochroniarze nawet nie patrzyli na nią dziwnie. Była wcześnie, ale nie tylko ona, większość ludzi miało takie same plany jak ona. Jednak tym razem udało się jej bliżej podejść sceny skąd miała niesamowicie dobry widok. Zauważyła tą wredna dziewczynę, która była bez swoich koleżków. Obydwie spojrzały na siebie. Sakura z satysfakcją, a tamta z przeogromnym zdziwieniem. No cóż, kto by mógł się jej spodziewać na takim koncercie. Jeżeli nawet i ona sama była tym zaskoczona.
Po kilkudziesięciu minutach, sala się zapełniła nie zostawiając ani centymetra wolnego miejsca. Ludzie cisnęli się przez co wylądowała jeszcze bliżej sceny. Po jakimś czasie na scenie zawitała piątka mężczyzn. Od razu na jej twarzy wylądował rozbawiony wzrok wokalisty, który z krzykiem i uśmiechem przywitał swoją publiczność.
***
Był bardzo zaskoczony tym, gdzie zawędrował śledząc tą dziewczynę. Jego przypuszczenia były mylne, bo wcale nie spotkała się z wokalistą ARASHI, a zawędrowała na koncercie grupy o 180 stopni odmiennej od stylu ARASHI. Oczywiście goryle go od razu wyrzuciły, rozpoznając go, ale czy byłby paparazzi, gdyby nie był sprytny? Jego zawód polegał na tym, aby radzić sobie w każdej sytuacji i zdobyć materiały na okładkę magazynu. To było jego priorytetem. Dlatego udało mu się przemknąć przez tylne wejście, dla obsługi technicznej. Był bardzo spostrzegawczy i tłumy rozwrzeszczanych nastolatków, nie mogły zniszczyć jego uwagi. Zauważył jak dziewczyna, którą śledził patrzy w scenę, jakby odcięła się od rzeczywistości. A i wokalistę Black Crows przyłapywał na spojrzeniach, które posyłał różowowłosej dziewczynie. Nie rozumiał co tu się święci. Dziewczyna była przecież bardziej w guście wokalisty ARASHI, a do tego sam widział jak się z nim obściskuje, więc dlaczego teraz jest tutaj? Tylko raz napisał artykuł o Black Crows, który był plotką wyssaną z palca, ale po prostu chciał wyciągnąć z nich coś czego inne gazety nie potrafią zrobić. Niestety został przez to zmieszany z błotem, ale teraz czuł, że role się odwrócą. Bo jak widać szykowała się większa afera, w której było dwóch odmiennych wokalistów i ta intrygująca dziewczyna.
***
Po skończonym koncercie wyszła stamtąd z szerokim uśmiechem. Uznała nawet, że bardzo się jej podobało. Ciekawe teksty i dobry głos, ale to nie to zwracało jej największą uwagę. Przyglądała się jego ruchom. Szybkim, ostrym. Wydawał się jej jak taki potężny, mężczyzną mającym władzę nad wszystkimi w tej Sali. Emanowała z niego siła i coś czego nie potrafiła na razie określić. Wiedziała jednak, że była stracona. Bo na tym koncercie jeszcze bardziej go zapragnęła.
Ruszyła do taksówki, która stała niedaleko, gdy nagle została wciągnięta w ciemny zaułek. Pierwsze wrażenie? Strach i przerażenie, które sparaliżowało całe jej ciało. Ale gdy tylko usłyszała ten kpiący śmiech, to tylko serce zdradzało jej wcześniejsze odczucia.
- Idiota – warknęła, popychając go delikatnie dłonią w ramie – Jakim cudem udało ci się uciec od swoich fanów? – zapytała sakrycznie się uśmiechając.
- Jak widać udało mi się. Musiałem złapać swoją ulubioną fankę.
- Nie jestem twoją fanką – syknęła zaborczo.
- To po co tu przyszłaś?– oparł dłonie o chrapowaty murek, uniemożliwiając jej drogę ucieczki. Zresztą ona nie chciała uciekać.
- Nie chciałam, aby bilet się zmarnował. Na początku planowałam go sprzedać, ale nikt nie był chętny – skłamała próbując go dobić, jednak w odpowiedzi usłyszała tylko jego śmiech.
- Jesteś naprawdę słodka, gdy kłamiesz – przeczesał swoje włosy.
- Przepuść mnie taksówka na mnie czeka.
- Poczekaj, gdy już tak mówisz o cenie biletu, to przypomniałem sobie, że nie zapłaciłaś za niego. Jak masz zamiar uregulować ten rachunek?
- Myślałam, że to podarunek za ten mały występ w toalecie? – uśmiechnęła się chytrze, ale on jednym słowem rozjuszył ją.
- Przeceniasz się.
- Ty, wredny, arogancki... – chciała mówić dalej, ale uniemożliwiły jej to, jego ciepłe i twarde usta, które tak łatwo przylepiły się do jej. Przylgnęła do niego oddając się w wir żarliwych pocałunków.
Patrzył na to z niedowierzaniem. Odkrył właśnie coś, co sprawi, że wybuchnie jeszcze większa wojna między fanami ARASHI i Black Crows. No chyba, że wszystko odbije się na tej dziewczynie, która korzysta z dwóch najbardziej popularnych wokalistów ostatnich czasów. Wyłączył lampę odblaskową, aby nie zauważyli jego obecności, poczym zaczął pstrykać zdjęcia całującej się pary.
- To jest news na samą okładkę – wyszeptał do siebie. Wiedział jednak, że musi zrobić jeszcze kilka gorących fotek, które pogrążą obydwa zespoły. Zatarł ręce, poczym szybko śmignął w inną stronę, aby go nie spostrzegli.
Odepchnęła go delikatnie, patrząc na jego zadowoloną twarz. Wiedziała, że on już wie, że przegrała. Musiał być z siebie dumny. Widziała to w jego oczach i władczej postawie.
- Jedziemy teraz na piwko, chcesz się przyłączyć?
- Nie, dzięki nie chcę mieć nic wspólnego z twoimi kuplami – odparła zagryzając wargę. Walczyła teraz ze sobą. Cała w sobie walczyła, wiedząc, że to co zrobi, może ją pogrążyć. Jednak nie mogła się powstrzymać. – Wróć ze mną do hotelu... – szepnęła, przejeżdżając dłonią po jego biodrze. Oczekiwała innej reakcji. Sądziła , że się zdziwi, jednak on jakby na to czekał. Czekał aż w końcu da mu znać, aż w końcu sama polegnie. Dobijało ją to, ale chęć poczucia go była silniejsza. W końcu przegrała....
***
Rozpięła jego pasek, a następnie sięgnęła do rozporka. Robiąc to patrzyli sobie w oczy. Podobał się jej, podniecał ją. Był taki inny od tych wszystkich mężczyzn, których poznała. Był przeciwieństwem jej idola, który jednak nie wyglądał tak wspaniale jak jej się wydawało.
- Mam nadzieję, że nie będziesz później żałować – powiedział od niechcenia jakby w ogóle go to nie interesowało. A to sprawiało, że jeszcze bardziej go pragnęła. Miał coś w sobie. Podobała się jej ta odmienność. I co, że malował oczy na czarno, wyglądał wtedy jeszcze bardziej seksownie.
- Niczego nie będę żałować – zarzuciła mu dłonie na szyję całując go żarliwie. – Pokaż mi jakim jesteś ogierem – uśmiechnęła się zalotnie. Sasuke jednym zamaszystym ruchem rozpiął jej gorset, który swobodnie opadł na ziemie. Spojrzał na jej piersi, a następnie pozwolił jej ściągnąć swoją kamizelkę a następnie czarny T-shirt. Różowowłosa dotknęła jego klatę z ubóstwem. Sasuke nachylił się nad nią, drażniąc jej usta oddechem, jego dłoń powędrowała na jej piersi, które zaczął masować okrężnymi ruchami.
- Zaraz się przekonasz jakim jestem ogierem – pocałował ją żarliwie, podnosząc jej ciało i zanosząc do łóżko na które ją rzucił. Złapał ją w pasie, a następnie ściągnął jej spódniczkę. Przyglądał się jej idealnemu ciału błyszczącymi oczami. Kto by pomyślał, że prześpi się z taką lalusią. Wyglądała na chętną, więc czemu miałby nie korzystać. Poznał ją na tyle, żeby wiedzieć, że lubi przygody. Na pewno będzie się szczycić tym, że zaliczyła sławną osobę, wyglądającą jak potomek diabła. Ściągnął spodnie, zostając w bokserkach. Zaśmiał się widząc jej podniecenie. Jej pełne piersi kusiły go, tak samo jak stwardniałe sutki. A ma gdzieś jej uczucia, jest przecież szatanem. Położył się na niej brutalnie ją całując. Zawyła z rozkoszy, kiedy włożył swoją dłoń do jej majtek. Poruszyła się niespokojnie, poruszając biodrami. Było jej nieziemsko dobrze, Chyba wziął ją ze sobą do piekła, ponieważ czegoś takiego jeszcze nigdy nie czuła. Oderwał się od niej rozrywając jej stringi. Nie miała nic przeciwko, to tylko bardziej ją rozgrzało. Zamknęła oczy, kiedy całował jej szyję, nie przestając poruszać palcami, które były już zwilżone. Westchnęła głośno, łapiąc go za ramiona – Chcesz, abym to zrobił? – zapytał z łobuziarski uśmiechem – Nigdy tego nikomu nie zrobiłem, więc możesz być w tym pierwsza – zaśmiał się szatańsko. A ona czuła się coraz słabiej, kiedy coraz bliżej było jej do orgazmu.
- Zrób to. – błagała, co go pobudziło. Poczuła na udzie jego męskość, która napierała na nią. Zniżył się, całując jej piersi, a później brzuch. Wyciągnął palce z jej wnętrza, na co oburzona zadrapała go na plecach. Spojrzał na nią ostrzegawczo, na co ona zachichotała zła. Już prawie była u szczytu. Złapał nagle za jej pośladki poczym zniżył się całując jej kwiat rozkoszy. – Och...- jęknęła dusząc się rozkoszą. Żaden mężczyzna nigdy jeszcze czegoś tak cudownego nie zrobił. Zacisnęła palce na czarnym posłaniu, poczym głośno krzyknęła, oznajmiając swoją euforię.
- Było ci dobrze? – zapytał oblizując wargi. Sakura skinęła głową, jeszcze nieświadoma. Powoli wracała do siebie. – To teraz mi się odwdzięcz – dodał uśmiechając się chytrze. Usta Sakury również się wygięły. Odwróciła go na plecy, poczym usiadła na nim. Czuł jej mokry kwiat na swojej klacie. Pocałowała go, zjeżdżając do jego bokserek, które powoli zsuwała w dół. O Wow... jeszcze nie dawno żartowała z jego kolegi, ale jeżeli on posiada takie zwierzę w spodniach, to należą mu się naprawdę ogromne przeprosiny. Uśmiechnęła się zawadiacko, dotykając jego męskości. Ciche westchnienie wydobyło się z jego ust, podobało się jej to Chciała ujarzmić tego diabolicznego chłopaka. Chciała nad nim dominować. Jednak również pragnęła, aby ją podporządkowano. Był dla niej czymś nowym i nie wiedziała, czego może się spodziewać. Dotknęła ustami czubka jego członka, poczym zaczęła mu sprawiać nieograniczoną przyjemność. Nigdy nie brała ich do ust; ale on doprowadził ją naprawdę do ogromnej rozkoszy, więc raz można spróbować. Poczuła jak zaciska dłonie na jej włosach, cicho wzdychając. Podobało mu się to. Nie sądził, że taka Barbie oprócz kręcenia tyłkiem, coś jeszcze potrafi. Taka dziewczyna w ogóle do niego nie pasuję. Kłóci się z jego wizerunkiem. Przyspieszył jej ruchy, bawiąc się jej różowymi włosami. Były naprawdę mięciutkie, takie jak cała ona.
Poczuła nagle lepką maź w ustach. Wyciągnęła go z ust, prawie, co się krztusząc. Dotykała go dalej dłonią, a następnie spojrzała mu w oczy. Przelizała usta ze smakiem, a następnie położyła się na nim całując się z nim. Ugryzł jej dolną wargę, zaciskając dłoń na jej plecach.
- Wykończył mnie dziś koncert, zajmij się mną – wyszeptał jej do ucha, swobodnie jeżdżąc dłonią po jej ciele.
- Taki z ciebie szatan, że nawet nie możesz mnie wziąć – zachichotała, kokieteryjnie liżąc jego szyję.
- Żebyś się nie zdziwiła – wygiął usta w uśmiechu. Podobała mu się ta jej zadziorność. Była inna niż na pierwszy rzut oka wyglądała. Odchyliła się do tyłu, powoli się podnosząc. Po chwili wbiła się w jego męskość z cichym jękiem. Brunet spoglądała na jej twarz wygiętą w spazmach rozkoszy, poczym położył dłoń na jej udzie. Westchnął przeciągle czując seksualną przyjemność, którą dawała mu ta dziewczyna. Powoli się podciągnął, poczym złapał za twarz dziewczyny, przyciągając ją do siebie. Jęknęła w jego usta, nie przestając się poruszać. Złączyli swoje języki, pieszcząc się nawzajem. Całowała, błądząc dłońmi po jego klacie. On natomiast nie przestawał bawić się jej piersiami na które miał wspaniały widok. Coraz szybciej się poruszała czując nadchodzące spełnienie. Jęczała na zmianę się z nim całując. Kiedy poczuła jakie ogarnia ich pożądanie odchyliła się do tyłu krzycząc w niebogłosy.
- Och, – jęknęła, a jej oczy zaszły mgłą. Nieświadoma, dalej poruszała biodrami naprowadzana przez bruneta, który również wydał z siebie cichy jęk informujący o jego orgazmie. Przez chwilę się nie poruszyli, czując przyjemną rozkoszy rozchodzącą się po ich ciele. Sasuke jako pierwszy otrzeźwiał. Nie wychodząc z niej, przewrócił ją tak, że leżała pod nim.
- Zaraz zobaczysz jaki ze mnie szatan. – uśmiechnął się chytrze, opierając dłonie, po obu stronach twarzy. Nie czekając długo zaczął ją mocno posuwać. Różowowłosa całowała się z nim żarliwie, krzycząc jak szalona. O tak, to by to coś czego od niego oczekiwała. W końcu poczuła na własnej skórze, co to jest ostry seks. Złapał za jej dłonie, chcąc ją zniewolić. Trzymał je nad jej głową, całując jej piersi. Mruczała na przemian głośno jęcząc. Sasuke poruszał się jak szalony, pokazując jej kto tu rządzi. Jednak ona chciała więcej, pragnęła, aby potraktował ją ostrzej. Przekręciła się na łóżku tak, że znowu dominowała, ale nie na długo, bo Sasuke znowu ją położył pod sobą mocno napierając na posłanie. – Jesteś moja złotko – wystękał jej do ucha, łapiąc ją za pośladki. Zajęczała głośno, zarzucając mu dłonie na szyję. Po chwili po raz kolejny doszli, różowowłosa pocałowała go namiętnie, a następnie jęknęła zrezygnowana, kiedy z niej wyszedł. Chciała, bowiem kochać się dalej. – Cholera – syknął, kiedy do siebie doszedł, położył się obok dziewczyny, która nie wiedziała o co mu chodzi. – Nie zabezpieczyliśmy się do jasnej cholery – widać było, że się zdenerwował. W odpowiedzi usłyszał głośny śmiech różowowłosej.
- I tylko przez prezerwatywy skończyłeś? – położyła się na nim – Biorę pigułki antykoncepcyjne, a dodatkowo niedawno miałam okres, więc kalendarzyk podpowiada mi, że mam dzisiaj niepłodne. – rozczochrała mu włosy, patrząc mu głęboko w oczy.
- Niezła jesteś.
- Wiem – uśmiechnęła się zadziornie, a następnie pocałowała go mocno – Zróbmy to jeszcze – kusiła go, ale on i tak był chętny na więcej bez jej zagrywek. Pocałował ją, poczym przerzucił ją na łóżko, zabawiając się jej ciałem.
***
Siedziały na łóżku Ino, zastanawiając się, gdzie może być różowowłosa. Nie rozumiały jej zachowania. Zawsze pierwsza dążyła do zgody Sakura i uśmiechem sprawiała, że nawet nie wiadome było o co konflikt miał miejsce. Tym razem było inaczej. I nawet nie wiedziały czym jest to spowodowane.
- Dziwne. Przecież nawet, gdy nie rozmawiałyśmy to i tak na drugi dzień znowu byłyśmy nierozłączne. Gdzie ona mogła iść? Nie odzywa się i nie ma jej w pokoju. To nie jest w jej stylu. – powiedziała dość wściekłym głosem blondynka.
- Też się o nią martwię. Chłopacy szukali ją w hotelu, ale nigdzie jej nie ma. Pojechali teraz do centrum, aby zobaczyć czy nie ma ją w jakimś sklepie – poinformowała Hinata, czytając sms'a.
- To na pewno ma związek z tym, że olała wokalistę ARASHI.
- Sądzisz, że teraz z kimś jest? – zapytała niepewnie Hinata.
- Nie wiem, ale jak nie odpuściła sobie Riyo przez innego mężczyznę, to jaki może być inny powód? Znasz Sakure i mnie, więc wiesz, że nie poddajemy się tak szybko. Jeżeli chodzi o facetów.
- A jeżeli coś naprawdę się stało? – zapytała Hinata cała drżąc na tą myśl.
- Nie Sakurze – szepnęła, nerwowo spoglądając na wyświetlacz komórki, mając nadzieję na jakiś odzew ze strony przyjaciółki.
***
Odchyliła swoją głowę do tyłu oddając się fali rozkoszy. Przez chwilę zostali w bezruchu, a gdy tylko chwilowy orgazm minął, różowowłosa pocałowała go namiętnie, schodząc z jego bioder.
- Jesteś boska – odparł, a różowowłosa odwróciła się w jego kierunku, opierając się na łokciu. Przejechała dłonią po jego torsie, uśmiechając się zalotnie.
- Powiem ci, że takie słowa z ust takiej bestii są naprawdę pochlebiające – musnął ją w usta, a następnie wyciągnął się w bok, sięgając do kieszeni spodni skąd wyciągnął paczkę papierosów i zapalniczkę.
- Chcesz? – zapytał, wyciągając jednego papierosa.
- Nie palę i ty w tym momencie też nie powinieneś. Wiesz jak szkodzi to zdrowiu? – wytknęła mu wyciągając z jego ręki papierosa, którego chciał zapalić.
- Ej nie pouczaj mnie i oddaj to.
- Nie – wyrzuciła go za siebie, a on tylko prychnął i wyciągnął kolejnego papierosa.
- Wolisz palić niż mnie całować? – zapytała kąśliwie.
- Jak ci coś nie pasuję, to możesz już iść – odparł pewnym głosem. Sakura zacisnęła dłonie w pięści, a następnie wyrywając mu kolejnego papierosa złamała go w pół i rzuciła prosto w jego twarz, szykując się do wstania z łóżka. Jednak mocno złapał ją za nadgarstek i przycisnął do siebie.
- Okey, żartowałem – odrzucił papierosy, a następnie położył ją tak na łóżku, że mógł nad nią dominować. – Ale wiesz, że musisz mi się odpłacić za to, że zniszczyłaś papierosy.
- Jesteś dupkiem. – wytknęła w jego kierunku, kiedy pogładził ją po udach.
***
Przechadzał się po hotelu z nadzieją, że spotka różowowłosą piękność o której nie potrafił przestać myśleć. Uwielbiał śpiewać, ale równie mocno ulegał urokowi pięknych kobiet. Złośliwi nazywali go Playboyem, ale przecież życie jest zbyt krótkie, więc trzeba z niego korzystać. Zatrzymał się słysząc ciche śmiechy i pomruki. Wychylił się, a wtedy zobaczył coś co rozwścieczyło go i przyprawiło o napad furii.
Pannica o której myślał w pomiętych ciuszkach stała przed facetem, którego z całej siły nienawidził; on zaś był tylko w czarnych bokserkach. Nie musiał długo myśleć nad tym co musieli robić przed chwilą w jego pokoju. Stanął za filarem powstrzymując się od wybuchu złości. Zamiast całować się z nim ona całowała się z wokalistą Black Crows? Która normalna nastolatka o jej wyglądzie wpadła by w ramiona tych metalowców zamiast w jego?
- Spotkamy się jutro? – zapytała zalotnie.
- Prześlę ci sms'a jak będę miał czas – ucałował jej szyję.
- Skąd masz mój numer? – zapytała – O ile pamiętam nie podawałam ci go.
- Dlatego sam sobie go wziąłem – Riyo zaciśniętymi pięściami patrzył na tą dwójkę, która jak gdyby nigdy nic pocałowała się ponownie. – Do jutra landrynko. – patrzył jak różowowłosa przechodzi koło niego, całkowicie nie zauważając jego obecności. To tylko jeszcze bardziej nim wstrząsnęło. Poszedł za nią, doganiając ją przy windzie.
- Riyo? – zapytała zaskoczona, kiedy odwrócił ją w swoim kierunku.
- Pieprzona puszczalska dziewucho. Co ty sobie do jasnej cholery wyobrażasz? – cała jego uprzejmość i miły charakter, który zawsze pokazuje zniknęły, pokazując jego wizerunek w całkiem innym świetle.
- Zostaw mnie – próbowała się wyrwać.
- Nie wiem czy pamiętasz, ale to mi obiecałaś seks. – warknął – Odmówiłaś mi spotkania, bo poszłaś pieprzyć się z tym sukinsynem.
- Puszczaj, jesteś nienormalny? To boli, a tak w ogóle nie obchodzi mnie co sobie wyobrażasz. Nie możesz się pogodzić z faktem, że wolę innego faceta? Zresztą co cię to obchodzi, możesz mieć każdą na skinięcie palca, więc mnie sobie odpuść.
- Odpuścić sobie ciebie, kiedy weszłaś na moje ego? Powiem ci coś skarbie, będziesz moja. A w poniedziałek chcę cię widzieć na moim konkursie rozumiemy się? Obiecuję ci dodatkową nagrodę – uśmiechnął się chytrze, patrząc na nią, a następnie słysząc zgrzyt otwieranych drzwi złapał Haruno i przycisnął do siebie, całując ją namiętnie w usta. Próbowała się uwolnić, ale w oczach mężczyzny, który był tego świadkiem wyglądało to całkiem inaczej. Kiedy Riyo usłyszał głośny trzask drzwi, uwolnił dziewczynę patrząc na nią z satysfakcją, która spotkała się z siarczystym policzkiem.
- Odwal się ode mnie. – warknęła poczym ruszyła w stronę schodów, aby być jak najdalej od niego. Nie wiedziała tylko, że to wszystko było intrygą w którą znowu wpadła.
***
Zdziwiona patrzyła jak Sasuke kieruje się ku wyjściu z hotelu z rudowłosą dziewczyną ubraną w obcisłe seksowne rzeczy. Miała na ramionach kilka tatuaży i mnóstwo kolczyków w uszach i dwa w nosie. Musiała być całkowicie w jego stylu. Nie spojrzał na nią ani razu. Przeszedł obok niej jakby była powietrzem. Niezrozumiała tego. Wczoraj przeżyli upojną noc po której wydawało się, że powtórzą to jeszcze nie raz, a teraz była traktowana jak zużyta lalka? Coś w nią uderzyło, ale nie miała odwagi biec za nim. Przecież to była przelotna znajomość, trzeba się pogodzić, że była to tylko jedna noc. Do tego wczoraj dostała niesamowicie długie kazanie od przyjaciół, którzy cały czas czekali na nią pod jej pokojem. Dogadali jej, przyznali, że bardzo się martwili i w końcu ich relację wróciły na właściwy tor. Jednak dalej nie zdradziła im swojego wczorajszego miejsca pobytu, wolała aby takie coś nie wychodziło na światło dzienne.
- Możemy pogadać? – usłyszała nad sobą znany głos. Przyjaciele pokiwali głową, aby poszła, mając nadzieję, że to właśnie z nim wczoraj była. Skinęła głową, poczym wstała – Przepraszam, że przerywam wam kolację, ale muszę ją na chwilę porwać – uśmiechnął się udając miłego chłopca. Ona wiedziała, że udaje, jej przyjaciele nie mieli pojęcia. Wstała i ruszyła za nim. Zaprowadził ją na piękny, przestronny taras, którego wcześniej nie zauważyła. – Chciałem cię przeprosić za wczorajsze zachowanie. Nie wiem co mnie napadło.
- Sądzę, że pokazałeś swoją prawdziwą twarz – powiedziała spokojnie, opierając się o barierkę.
- Trochę głupio mi, ale działasz na mnie tak, że nie potrafię nad sobą zapanować – stanął za nią, obejmując ją w pasie, co spowodowało jego delikatne nachylenie się nad nią. Dla obserwatora mogłoby to wyglądać dość dwuznacznie.
- Odpuść sobie – powiedziała spokojnie, patrząc w niebo.
- Nie mów mi, że dalej chodzi ci po głowie ten śmieć muzyczny. Sama widziałaś jakie panienki są w jego typie. Całkowite przeciwieństwa ciebie. A dobrze wiesz, że tamta laska w ogóle nie dorasta ci do pięt, a za tym idzie, że nie powinnaś się tak zniżać. Powinnaś sięgnąć do wyższej półki.
- Czyli po Ciebie?
- Dokładnie – odparł, muskając jej szyję ciepłymi ustami. Była wstanie mu ulec, czuła to, ale wiedziała, że to nie jest wywołane podnieceniem, a chęcią sprawdzenia się i odgonienia myśli od Sasuke. – Zaśpiewasz dla mnie jutro, prawda? Szczerze mówiąc, nie mogę się doczekać.
- Tak bardzo ci na tym zależy? A jak ktoś będzie lepszy ode mnie, to co zamierzasz zrobić?
- Dla ciebie znajdę nagrodę pocieszenia. Dwa razy lepszą niż główna nagroda. Nie wiesz jak bardzo cię pragnę, prawie wariuję z tego poziomu testosteronu.
- Może powinna ulżyć ci jakaś inna dziewczyna, co? – zapytała z trudnością wyswobadzając się z jego uścisku. Spojrzała prosto w jego brązowe oczy, które świeciły pożądaniem.
- Ulżysz mi ty, sama się przekonasz, że jestem lepszy w te klocki niż on. Masz rację mój wizerunek grzecznego chłopca, jest udawany na potrzeby promowania naszego zespołu. Tak naprawdę nie jedno mam za uszami. Jak widzę pociągają cię niegrzeczni chłopcy, a ja właśnie do takich należę. On tylko się zgrywa, ma swój świat, swój kręg fanów, ale to ja mam większą władzę w świecie muzycznym. Sama się jutro przekonasz.
- Zobaczymy – odpowiedziała zaczepnie, mając nadzieję, że da jej spokój, ponieważ coraz bardziej czuła narastającą żądzę zemsty na tym dupku Sasuke, dlatego też mogła ulec urokowi Riyo. Musnęła przelotnie jego usta, dając mu nadzieję, poczym prawie biegiem opuściła taras, wracając do przyjaciół, którzy pierwszy raz nie wtrącali się, a wciągnęli ją w inny temat dotyczący dalszych planów w stolicy Japonii.
***
Wściekły zszedł z sceny, omijając swoich przyjaciół i dziewczynę, która na niego czekała. Była to siostra basisty. Karin, która wręcz napastowała go każdego dnia. Kiedyś w przeszłości tworzyli jakiś chwilowy związek, który rozpadł się. On nie mógł w czymś takim wytrzymać, to nie było zresztą dla niego. Nie lubił trwałych związków, właśnie z takich sytuacji jaka ostatnio mu się przydarzyła.
Wypalił już kolejnego papierosa, poczym ruszył w stronę busa, pierwszy raz olewając swoich fanów, którzy czekali na jego autograf. Wszedł do busa i od razu dorwał się do lodówki, którą mieli tu wmontowaną, wyciągając butelkę piwa, którą szybko otworzył. Upił łyka, siadając na siedzeniu i czekając na resztę zespołu zdawał się być w innym świecie.
- Sasuke-kun – usłyszał przesłodzony głos, a chwile później obok niego usiadła rudowłosa dziewczyna – Widzę, że jesteś dzisiaj jakiś zmęczony może ci ulżę? – zapytała sięgając dłonią do jego rozporka. Napił się kolejnego łyka, a następnie odtrącił jej rękę, przyciągając ją i całując zachłannie w usta. Nie trwało to nawet pięciu sekund, kiedy odrzucił ją, upijając kolejnego łyka. – Masz na to ochotę, prawda? – zaczęła błądzić po jego klacie na której widniało kilka tatuaży.
- Odwal się, nie podobasz mi się – warknął, poczym wstając ruszył na inne miejsce.
- Jak to ci się ni podobam Sasuke –kun, przecież przed chwilą mnie pocałowałeś?
- Chciałem sprawdzić, czy jeszcze coś takiego może wzbudzić we mnie pożądanie. Niestety okazało się, że nie. Mam teraz większe wymogi. – dodał, włączając telewizor.
- Ciekawe jakie? – zapytała, klękając przed nim – Udowodnię ci, że dalej jestem taka dobra. – spojrzał na nią. Nic nie straci, ale coś dziwnego się z nim działo. Zresztą jak nie czuł podniecenia, to po co się pieprzyć z taką osobą.
- Nie zniżaj się do poziomu dziwki Karin i poszukaj sobie kogoś innego. – odsunęła się od niego wiedząc, że nic nie wskóra, a następnie z niedowierzaniem spojrzała na jego twarz.
- Kim ona jest?
- Kto? – zapytał, pijąc piwo.
- Ta dziewczyna, która spełnia twoje wymogi. Gdzie ją poznałeś?
- Nie twój interes – warknął, ściskając mocniej dłoń na butelce.
- Czyli jednak jesteś jakaś dziewczyna? Nie wierzę, że może być ładniejsza ode mnie. – wściekła komentowała, ale Sasuke już jej nie słuchał, uświadamiając sobie, że przecież seks, który uprawiał z tą różowowłosą dziewczyną był bez zobowiązań, więc dlaczego tak bardzo się wkurza, gdy zobaczył ją w ramionach tego sukinsyna z ARASHI? Przecież to na ich koncert przyjechała, a nie dla niego? Westchnął, uśmiechając się chytrze. Czasem niezobowiązujący seks naprawdę może namieszać w głowie.
***
Skończyła brać prysznic, po pełnym zaskakujących niespodzianek dniu. Spędziła go z przyjaciółmi wspaniale na wielu atrakcjach, jakie może dać Tokio. Była zmęczona i myślała już tylko o ciepłym łóżku. Chciała się położyć i zasnąć, gdy nagle usłyszała pukanie do drzwi. Z roztargnieniem spojrzała na zegarek. 23:14... Może znowu Ino wpadła na jakiś pomysł. Ruszyła w kierunku drzwi półprzytomna, jednak od razu się obudziła kiedy spostrzegła swojego gościa. Stał zalany na trupa z butelką koniaku w dłoni. Opierał się z ledwością o framugę drzwi, patrząc na nią dziwnym wzrokiem.
- Hej kociaku.
- Co tu robisz? – zapytała, nie wiedząc jak zareagować na jego nocną wizytę. Z jednej strony była podekscytowana, a z drugiej wściekła, że w takim stanie do niej przychodzi, kiedy całkowicie ją olewał.
- Przyszedłem na niezobowiązujący sex, chyba to bardzo lubisz... – całkowicie olewając jej protest, wszedł do środka, zamykając za sobą z hukiem drzwi. Sakura przesunęła się kilka kroków do tyłu, patrząc na niego zdziwionym wzrokiem.
- Myślisz, że możesz przychodzić sobie do mnie, kiedy zapragniesz się kochać? Chyba oszalałeś, nie jestem panienką na jedną noc.
- Kłóciłbym się – zaśmiał się, upijając łyka koniaku. Następnie odłożył butelkę na meblu, które minął, poczym brutalnie do niej przyparł ciałem – Brałaś kąpiel. Ładnie pachniesz... – powiedział wzdychając jej zapach. – Pieprzyłaś się z tym dupkiem z ARASHI? – zadał pytanie, które całkowicie zbiło ją z tropu. – Bo, kiedy wczoraj ode mnie wyszłaś, musiałaś mieć jeszcze dużo werwy, że się z nim migdaliłaś. – w jednej sekundzie wszystko pojęła, jednak nawet nie zdążyła powiedzieć słowa, kiedy popchnął ją na łóżko zakrywając ją swoim ciałem. Przez chwilę z nim walczyła i zdawało się, że jest silniejsza z powodu jego upojenia alkoholowego. Jednak jego śmiałe pocałunki na jej twarzy całkowicie ją osłabiały. Jej mokre włosy rozsypały się po poduszce, a jej oddech z każdą chwilą stawał się przyspieszony. Włożyła mu dłoń pod koszulkę, gładząc jego twarde mięśnie. Poddawała się z każdą chwilą zapominając o tym, co miało miejsce kilka godzin temu. Praktycznie zrywając z siebie ubrania i mamrocząc coś pod nosem, zdołał tylko podwinąć jej halkę i zatopić się w niej. W tym momencie poczuł przeogromną ulgę, a orgazm nadszedł niespodziewanie szybko, przez co różowowłosa nie była zadowolona, gdyż sama nie dostała swojej dawki rozkoszy. A pijany Sasuke nie miał siły się już ruszać i gdy tylko się z niej wysunął, coś zamamrotał i obrócił się na drugi bok. Przez chwile wpatrywała się w martwy punkt na ścianie, a następnie odwróciła się w kierunku jego pleców, delikatnie kładąc głowę na jego ramieniu.
- Mogłeś się bardziej postarać – wyszeptała, ale nie usłyszała odpowiedzi. Odsunęła się i używając całej swojej siły odwróciła go na plecy. Westchnęła znużona, widząc jego spokojne oblicze. Spokojnie sobie zasnął jak to facet lubi robić po seksie. Przejechała delikatnie po jego twarzy palcami. Nie mogła uwierzyć w to, że z nią tu leży. Ucałowała delikatnie jego usta. Nie przeszkadzał jej zapach alkoholu, ponieważ działał na nią odurzająco, a tego nie potrafiła zrozumieć. Położyła swoją głowę na jego klacie wsłuchując się w jego miarowe bicie serca. Nie wyglądał teraz na takiego silnego faceta, który dąży do swoich celów po trupach. Wyglądał tak spokojnie i męsko, że chciała czuć jego bliskość. Wiedziała już dlaczego tak bardzo ją zbywał. Nie sądziła, że to widział i również nie rozumiała dlaczego tak twardo zareagował na to. Przecież jak to nazwał przed chwilą, był to niezobowiązujący seks i nic poza tym, chociaż z drugiej strony rodziła się w niej coraz większa fascynacja tym mężczyzną. Był taki inny, taki zakazany. Pragnęła go całego.
***
Obudziła się rano, ale jego już nie było. Wypoczęta podniosła się do pozycji siedzącej i przeciągnęła się jak kotka. Naprawdę dobrze się jej spało. Poczuła wietrzyk na skórze, co sprawiło, że zerknęła w stronę dużego okna, gdzie na balkonie stał jej kochanek zaledwie w bokserkach. Wstała i po cichu na palcach skradła się za nim, jednak nie wiadomo jakim sposobem dostrzegł ją i odwrócił się wymierzając w jej kierunku obłączek z dymu nikotynowego. Zakaszlnęła, machając dłonią.
- Nie pal tutaj – warknęła, na co on prychnął, zaciągając się jeszcze raz rakotwórczymi substancjami, poczym zgasił niedopałek.
- Chyba powinienem już iść, co? – spojrzał na nią kpiąco – Zaraz może przyjść twój kolejny cel – dodał kąśliwie.
- Dupek – warknęła – Zostaw sobie te komentarze dla siebie i jeżeli nie wiesz co tam się wydarzyło to nie wyciągaj pochopnych wniosków, zwłaszcza jeżeli nic nas nie łączy oprócz jak to nazwałeś niezobowiązującego seksu.
- Taa w tym to jesteś dobra – złapał ją w pasie przyciągając do siebie – Który z nas był lepszy? Ja czy ten gówniarz?
- Nie mam pojęcia, bo nie spałam z nim – warknęła wyswobadzając się z jego uścisku i ruszając do środka pokoju. Nie musiała na niego długo czekać, bo podążył za nią jak drapieżca za ofiarą.
- Jeszcze z nim nie spałaś? – udawał rozczarowanie.
- Nie i dla twojej wiadomości nie mam zamiaru – usiadła na łóżku, przeczesując palcami swoje długie włosy.
- To dlaczego się z nim wtedy całowałaś?- nie potrafił się powstrzymać od zadania tego pytania.
- Ponieważ on to zrobił niespodziewanie i w ogóle się w to nie angażowałam, a tak poza tym to nie twój interes. Nas łączy tylko niezobowiązujący... – chciała dokończyć po raz kolejny powtarzając jego słowa, jednak on uniemożliwił jej to gorącym pocałunkiem.
- W takim razie chcesz powiedzieć, że jestem wystarczająco dobry w łóżku, że nie musisz już zwracać uwagi na tego nic nie wartego gnojka?
- Coś w ten deseń – uśmiechnęła się, kiedy przejechał dłonią po jej udzie – Ale wczoraj się zawiodłam na tobie, tyle co ty się zaspokoiłeś, a mnie olałeś.
- Powinnaś mi wybaczyć, przecież wiesz w jakim byłem stanie, ale teraz ci się odwdzięczę – uśmiechnął się łobuziarsko – Musisz jednak mi udowodnić, że wolisz mnie niż Hiroshi'ego.
- Ale jak? Zresztą to tylko... – położył jej palec na ustach nakazując jej cisze.
- Wykombinuj coś, wiem że dzisiaj śpiewasz dla tego dupka – mimowolnie zmarszczył brwi, ukazując swoje niezadowolenie tą sytuacją. Sakura wiedziała, że Sasuke chcę wkurzyć Riyo, jednak nie chciała brać w tym udziału. Tylko, jeżeli w rolę idzie fantastyczny seks to chyba warto zaryzykować i zesłać na siebie wściekłość przyjaciół niż stracić taką dawkę przyjemności. Pociągnęła go za sobą na posłanie, całując go namiętnie. Była cała rozpalona i on dobrze to czuł, dlatego wykorzystał to przeciwko niej. Złapał za jej dłonie przyciskając do materaca – Udowodnij mi to, a dopiero wtedy do mnie przyjdź – powiedział, całując jej szyję i dekolt, następnie z szatańskim uśmiechem wstał i zaczął zbierać ubrania.
- Nie możemy teraz tego załatwić – spojrzała na jego bokserki. – No proszę – uśmiechnęła się uwodzicielsko, widząc, że to na niego działa. Jednak zapomniała, że on potrafi wspaniale się kontrolować.
- Załatwimy to później, zresztą zależy to od ciebie – naciągnął spodnie, a następnie zarzucił podkoszulek, który świetnie opinał się na jego mięśniach. Miał mnóstwo tatuaży, których znaczenia nie rozumiała, jednak naprawdę teraz w ogóle ją to nie interesowało. Pragnęła jego ciała i rozkoszy, którą tylko on może jej dać. – To spadam – powiedział, trzymając swój pasek w dłoni, a następnie ruszył do wyjścia. Sakura pełna rozczarowania wtuliła się w poduszkę, gdzie wchłonięty był zapach męskiego ciała. Nie wiedziała co ma wykombinować, ale jedno było pewne, musiała go mieć. Pierwsze co zrobi po uporządkowaniu samej siebie, to znalezienie więcej informacji o Sasuke. Musi go bardziej poznać.
***
Zdenerwowany przechodził się po pokoju. Przed chwilą skończył rozmowę ze swoją rodzicielką, która poinformowała go o tym, że jego starszy brat znowu uciekł z szpitalu odwykowego. Właśnie z powodu tej patologicznej atmosfery w jego domu uciekł do świata muzyki przelewając swoje wszystkie emocje na papier. Ojciec zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach, z czego cała rodzina i tak przypuszczała, że jest to spowodowane długami. Jego starszy brat Itachi wpadł w złe towarzystwo i tak zaczęła się jego przygoda z narkotykami. Na początku był tylko dilerem, przynosił pieniądze do domu, a nikt nie wiedział skąd one pochodzą, po śmierci ojca jednak nie potrafił sobie poradzić i sięgnął po pierwsze dragi. Jego matka z trudem ich wychowywała, dlatego gdy tylko znalazł taką szansę i poznał swojego ówczesnego menadżera, który jako pierwszy go zauważył. Nie czekał długo, tylko od razu łapał się pomocnej dłoni, która zaprowadziła go na takie szczyty. Zyskał mnóstwo fanów, a że jego płyta była wydana w języku angielskim zyskał mnóstwo fanów za granicą, gdzie odbył już ze swoim zespołem mnóstwo tras koncertowych. Nawet nie sądził, że tak mnóstwo osób przekona się do ich muzyki i zgromadzi tyle fanów. Nie są zresztą jakąś grupą metaliczną, śpiewają ostre brzmienia, ale typu Post hardcore. Utrzymywał swoją matkę, jak i spłacił dług ojca, bojąc się, że ci gangsterzy skrzywdzą kogoś jeszcze z jego rodziny. Udało mu się również przekonać brata do terapii, niestety po raz kolejny uciekł. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nikt nie wie gdzie jest.
Westchnął, przeczesując swoje włosy. Na szczęście nie miał dzisiaj koncertu, więc może odpocząć. Oczywiście najlepszy relaks kojarzył mu się tylko w ramionach ślicznej różowowłosej dziewczyny. Miał nadzieję, że tak samo mocno jej zależy jak jemu na cielesnym zbliżeniu i szybko mu udowodni kogo woli.
***
Nie mogła uwierzyć. Sasuke ma jutro urodziny! 17 lipca... Ach, jakie miała ogromne szczęście, że postanowiła przejrzeć jego biografie z której oprócz tego drobnego faktu nic więcej się nie dowiedziała, jakby nigdy nie poruszał w wywiadach swojego życia prywatnego.
Kiedy jednak skończy z tą farsą związaną z ARASHI, wyruszy na podbój sklepów. Musi przecież załatwić jakiś świetny prezent dla niego, chociaż na razie w głowie nie ma na to żadnego pomysłu.
Słysząc pukania do drzwi, od razu otworzyła. Nie zdziwiła się widokiem przyjaciółki, chociaż miała nadzieję na powrót czarnowłosego ogiera. Przywitały się buziakiem w policzek.
- Ślicznie wyglądasz – powiedziała Ino ilustrując ją wzrokiem. Ubrana była w czerwoną sukienkę bez dekoltu, ale z delikatnie odsłoniętymi plecami.
- Przygotowałam się, mam nadzieję, że to szybko się zakończy.
- A już chcesz dostać wygraną – zażartowała Hinata, co rzadko się jej zdarza. Sakura przyjrzała się jej dokładnie, a po chwili cicho zachichotała.
- Nie wierzę, przespałaś się z Naruto – dała jej kuksańca w bok, na co granatowłosa się zaczerwieniła tak mocno jakby miałam po chwili wybuchnąć. Ino spojrzała na nie z niedowierzaniem, jakby się przesłyszała i dopiero po chwili zajarzyła.
- Naprawdę z nim spałaś?! – krzyknęła, na co granatowłosa rzuciła się na nią zatykając jej usta. Sakura szybko zamknęła drzwi, a po chwili cała trójka zaczęła głośno się śmiać – I jak było, opowiadaj?
- No....- zawstydzona nie wiedziała jak się zachować – ...było fantastycznie. Czułam się jak nowicjuszka zresztą Naruto tak samo.
- Aaaaa... – obydwie zapiszczały na słowa granatowłosej. Sakura spostrzegła, że to jest odpowiednia okazja na wyjawienia im swojego sekretu. Wtedy zrozumiałyby dlaczego nie jest zainteresowana już wokalistą ARASHI.
- Dziewczyny, chciałabym wam coś...
- My tu gadu-gadu, a tam na dole już się wszyscy szykują. – przerwała jej Ino – Cały dół jest do dyspozycji zespołu ARASHI. Zebrało się nawet kilku paparazzi i to dość dziwne, że się wokalista na to zgodził.
- Ale...
- Pogadamy o tym później, Okey – różowowłosa wiedziała, że nie ma już szans. Za późno wpadła na ten pomysł, a teraz musi już schodzić. Piosenkę miała przygotowaną, ale tak naprawdę nawet nie chciała śpiewać dla niego. Wiedziała jednak, że zrobił to specjalnie: paparazzi, widownia! Po co mu to, jeżeli nie po to, aby ją zgładzić przy wszystkich. Zdziwi się jednak, bo ona nie będzie tańczyć tak jak jej zagra.
***
Nie sądziła, że ta informacja dotrze do tylu osób, stała ze znajomymi, przysłuchując się wykonaniom idealnym i tym fałszowanym, którzy przyszli tu, aby się pokazać. Riyo jednak nie słuchał tych piosenek, tylko ciągle patrzył na swój obiekt westchnień. Czuła jego wzrok na sobie z czego nie była zadowolona. Naprawdę miała go dość i dopiero teraz widziała jaki to płytki facet.
Kolejna dziewczyna, która ślicznie zaśpiewała opuściła scenę zwalniając ją kolejnemu uczestnikowi. Kiedy prowadzący wyczytał numer 71, aż drgnęła uświadamiając sobie, że to już jej czas. Posłała mu wściekłe spojrzenie, kiedy zauważyła jak się wygodniej rozsiadł, uśmiechając się chytrze. Popchnięta przez przyjaciółkę wyruszyła na scenę, gdzie przywitał ją prowadzący.
- Jak się nazywasz? – zapytał.
- Sakura Haruno.
- Co nam zaśpiewasz?
- Piosenkę... – odparła dość niegrzecznie co trochę rozproszyło Riyo. Prowadzący spojrzał na nią zdziwiony, a inni nic nie powiedzieli, bo nie interesowało ich nic oprócz zespołu, który siedział naprzeciw występujących. Odebrała mikrofon z jego ręki, poczym odetchnęła i słysząc pierwsze nuty zaczęła powoli śpiewać, jednak w jej głowie panował istny chaos. Ona potrzebowała czegoś innego niż tego, żeby śpiewać przed widownią i ARASHI. Nie chciała żadnej nagrody na którą możliwe nawet i nie miała szans, jeżeli wśród występujących znajdowało się tyle wspaniałych talentów. Wiedziała jednak, że ma większe szanse z powodu tego, że osoba siedząca w jury i mająca najbardziej znaczące zdanie, pragnie jej. Widziała jego wniebowzięty wzrok pełny zadowolenia. Jej przyjaciele uśmiechali się do niej, próbując wpoić w nią mnóstwo pozytywnych uczuć. Jednak wszystko to przemijało przez jej głowę w powolnym tempie. Czuła się jakby oderwała się od powierzchni i wzbiła się w górę. Jej serce zabiło niespokojnie szybko, kiedy spostrzegła schodzącego po schodach Sasuke w towarzystwie zespołu i tej czerwonowłosej dziewczyny, która przyklejała się do niego. Impuls, zazdrość czy może chęć udowodnienia mu sprawiły, że zrobiła coś czego nikt się nie spodziewał. Opuściła mikrofon, który upadł na podłogę skrzecząc głośno. Zbiegła ze sceny, jednak gdy chciała dalej biec, została zatrzymana mocnym pociągnięciem przez Riyo, który aż wrzał.
- Co ty robisz, wracaj na scenę – warknął ściszonym głosem, w zamian za co dostał siarczystego policzka. Spojrzał na nią z niedowierzaniem tak jak reszta ludzi tam stojących. Widziała wzrok swoich zdezorientowanych przyjaciół, ale miała to teraz doszczętnie gdzieś, ponieważ chciała być porwana w wir romantycznej miłości. Pisk mikrofonu zwrócił również uwagę schodzącego zespołu na nich. Wyrwała się wokaliście ARASHI i podbiegła do wokalisty Black Crows, od którego odepchnęła nieznaną jej dziewczynę, a następnie przyparła całym ciałem do ciała Sasuke, który jakby na to czekał od samego początku. Objął ją i przycisnął swe wargi mocniej do jej ust. Nikt się czegoś takiego nie spodziewał i tylko ta dwójka wiedziała o romansie w jaki wniknęli. Oderwał ją od siebie, uśmiechając się szatańsko, poczym złapał ją za rękę i zaczął ciągnąć w kierunku powrotnym, dając znać swoim kolegom z zespołu. Biegnąć po schodach widziała przyjaciół, którzy wzbudzili się z szoku i chcieli do niej pobiec tak samo jak wokalista ARASHI, jednak zespół Sasuke na to im nie pozwolił. A czerwonowłosa dziewczyna nawet nic nie powiedziała, tylko dalej stała z nieciekawą miną.
Wparowali do pokoju jak szaleni zdzierając z siebie poszczególne ubrania. Mruczała z rozkoszy, chcąc jak najszybciej być jego. On również nie był jej dłużny. Popchnął ją na łóżko usadawiając się na niej. Ich ciała płonęły rzewnym ogniem stykając się ze sobą w niemej uldze.
Nagość pochłonęła ich w pieszczotliwych uniesieniach do których obydwoje dążyli. To już nie był tylko zwierzęcy seks jaki przeżyli z początku. Pochłonięci byli w pasji jaką było dotykanie drugiej osoby i dawaniu przyjemności. Ich spełnieniu nie było końca, wiedzieli, że szybko stąd nie wyjdą. A przynajmniej nie mieli ochoty opuszczać łóżka w którym jedno z nich się znajdowało.
***
Wybrał numer na obszernej liście znanych redaktorów, poczym połączył się. A zadziorny uśmiech nie schodził mu z ust. Odkrył jako pierwszy tą bombę, która dzisiaj eksplodowała i wiedział, że musi szybko ujawnić wszystkie fakty, za nim ktoś inny do tego dojdzie.
- Słucham Hiro Hamasaki, redaktor naczelny TOKYO Ichi shuukan.
- Witam mam dla pana wspaniały materiał związany z bardzo znanymi zespołami, czy możemy się spotkać? Ostrzegam, że mogę odezwać się do kogoś innego, a wtedy to on będzie miał największy dochód ze sprzedaży. Bo to pójdzie jak świeże bułeczki – mówił, przeglądając w drugiej dłoni zdjęcia w swoim aparacie, które przedstawiały różowowłosą dziewczynę w towarzystwie jednego i drugiego mężczyzny.
***
Chciała zostać z nim na noc, jednak planowała dla niego niespodziankę urodzinową, dlatego też musiała go niechętnie opuścić. Pocałowali się namiętnie na pożegnanie.
- Na pewno nie chcesz zostać na noc? – zapytał muskając jej gładką szyję jak najdłużej odwlekając ich rozstanie.
- Jest już późno.
- Od kiedy 20:00 to późna godzina? – uśmiechnął się kpiąco drażniąc jej usta swoim ciepłym oddechem.
- Jest już po 20:00, skarbie – wyszeptała, pieszczotliwie głaszcząc go po gęstych czarnych włosach.
- Wspaniale mi to udowodniłaś, właśnie na takie coś czekałem.
- Czyli jednak... – zachichotała – Wiedziałeś kiedy się pokazać – delikatnie otwartą dłonią trzepnęła go w ramie.
- Uwierz mi, że tak naprawdę nie sądziłem, że tak publicznie się z tym odniesiesz – udawał zażenowanie – Ale przynajmniej wiem ile możesz dla „tego" zrobić – zaśmiał się, żarliwie całując jej usta. Zamruczała dłużej przytrzymując jego twarz przy swojej. A kiedy oderwała się od niego zachichotała jeszcze głośniej, poczym ruszyła do wyjścia. – Idę pod prysznic – poinformował ją, próbując zmienić jej plany. Oczywiście bardzo chciała znaleźć się z nim pod prysznicem w niejednym akcie cielesnych rozkoszy. Jednak nie mogła się teraz skusić.
- Jutro pójdziemy razem – spojrzała na niego przez ramie, uśmiechając się figlarnie na co mężczyzna puścił jej oczko, uśmiechając się szatańsko. Gdy wyszła, jego wzrok padł na łóżko na którym zauważył połyskujący srebrny łańcuszek. Dobry pretekst na kolejne spotkanie. Właściwie to teraz znowu chciał ją mieć. Zarzucał w ekspresowym tempie ubrania, chwytając w dłoń łańcuszek.
***
Dochodząc do pokoju zauważyła Riyo, który gdy tylko ją zobaczył podbiegł i mocnym szarpnięciem złapał ją za ramię. Pisnęła z bólu i wściekłości i za nim zdążyła coś powiedzieć on pierwszy zabrał głos.
- Ty pieprzona dziwko myślisz, że możesz mnie tak po prostu ośmieszać przy tylu ludziach. Co ty sobie w ogóle myślisz – swój uścisk przeniósł na jej nadgarstki, sprawiając jej przeogromny ból.
- Puść, proszę... – łzy cisnęły się jej do oczu z powodu bólu.
- Ja też cię prosiłem i dałem ci tak dużą szansę, którą ty olałaś. Wiesz ile dziewczyn na twoim miejscu skorzystałoby z niej! Każda pokroiłaby się, aby być na twoim miejscu.
- Bo żadna tak naprawdę cię nie zna – spojrzała w jego iskrzące się złością brązowe oczy – Przed wszystkimi udajesz cudownego mężczyznę bez skazy. A tak naprawdę jesteś zwykłym dupkiem, w końcu mogłam sama się przekonać jak wyglądasz bez tej cudownej, pełnej zalet maski.
- Lubisz ostrych facetów, to właśnie taki będę. Mówiłem ci raz, że ten dupek jest nikim, niewartym śmieciem na którego nawet nie powinnaś spojrzeć. A może ty jesteś chora i to skutek uboczny?!
- Odwal się – warknęła, a on z całej siły popchnął ją na przeciwną ścianę. Uderzyła się dość mocno, ale oprócz krótkiego zamroczenia nic poważniejszego się jej nie stało.
- Nikt by ci nie uwierzył, gdybym coś ci zrobił. Chyba wiesz, że jestem czysty i nigdy nie byłem zamieszany w jakieś afery. Jednej z moich szalonych fanek na pewno nikt by nie uwierzył – warknął, dłonią przejeżdżając po jej biodrach. Próbowała go uderzyć, ale on wykorzystał to przeciwko niej, jeszcze bardziej się przybliżając.
- Nie jestem już twoją fanką – wyszeptała, kilkakrotnie zaciskając powieki.
- Jesteś i mam dla ciebie cudowną nagrodę, wejdźmy na początku do twojego pokoju – złapał ją boleśnie, chcąc popchnąć ją w stronę drzwi, gdy nagle poczuł okropne szarpnięcie i mocny cios w szczękę. Upadł na ziemie, patrząc z wściekłością na mężczyznę, który się wtrącił.
- Nikt mógłby jej nie uwierzyć, ale gdyby miała to...? – Sasuke wcisnął guzik i skierował swój nowiusieńki model telefonu w jego kierunku. Oczy Riyo coraz bardziej się rozszerzały, gdy spostrzegł nagranie z sytuacji, która miała miejsce przed chwilą.
- Nikt ci nie uwierzy. Moje słowo przeciwko twojemu? – zaśmiał się wstając. – Uznają, że zostało sfabrykowane, a tak w ogóle odwal się od mojej dziewczyny – przetarł usta, patrząc na dłoń ubrudzoną w krwi. Wściekłość w nim od razu zawrzała.
- O ile wiem Sakura nie ma chłopaka, a już wątpię czy kogoś takiego jak ty by chciała. A co do nagrania, jest mnóstwo świadków na to, że Sakura cię zainteresowała. Wiele było tam panienek, a ty się rzuciłeś właśnie na Sakure.
- No i co z tego?
- Możliwe, że twoi fani, będą stali za tobą murem, jednak dziennikarze na każdym portalu i w każdej gazecie opiszą to co tu się wydarzyło. Uwierz mi, że twoja reputacja i tak zostanie nadszarpana. – dumnym wzrokiem ilustrował, jak krew spływa z jego ust.
- Poinformuję gazety, że chciałem ją uchronić, a ty się na mnie rzuciłeś.
- Nie kłam! – różowowłosa krzyknęła, na co Sasuke ją tylko delikatnie przyciągnął do siebie nakazując, aby była cicho.
- Mów co chcesz. Mi to nie szkodzi. Jestem pewny, że jeszcze bardziej będą mnie lubić za to, że cię uderzyłem – uśmiechnął się chytrze.
- Zapłacicie mi za to obydwoje. – zagroził.
- Daj już spokój i pogódź się z faktem, że Sakura wybrała kogoś innego. – Riyo zilustrował ich morderczym wzrokiem, najdłużej zatrzymując się na różowowłosej, poczym ruszył szybkim krokiem do windy, dając z barka Sasuke. – Idiota – powiedział, a następnie spojrzał na Sakure – Dobrze, że poszedłem za Tobą.
- Właściwie co tu robisz? – spojrzała na niego pełnym wdzięczności wzrokiem.
- Przyszedłem ci to oddać – podał jej łańcuszek na co ona odruchowo dotknęła swojej szyi.
- Dziękuję.
- Wystarczy buziak – uśmiechnął się, nachylając się nad nią. Pocałowali się namiętnie.
- Myślisz, że...
- Myślę, że ten dupek już nie będzie cię nachodził, ponieważ kariera i reputacja jest dla niego bardzo ważna, a musi się liczyć z faktem, że to by go zniszczyło. – Sakura uśmiechnęła się szerzej, gdy ją przytulił. – Może...- przejechał delikatnie dłonią po jej plecach, kładąc dłoń na jej zgrabnym tyłku. -...pójdziemy do łóżka.
- Wiedziałam – walnęła go delikatnie w klatę – Tobie tylko jedno w głowie.
- Jesteś tak kuszącą boginią, że mam ochotę cię mieć cały czas w łóżku – musnął jej policzki
- Wiesz, że chciałabym – złapała go za bluzkę – Ale muszę coś załatwić, obiecuję ci, że jutro ci się odwdzięczę. – spojrzał na nią iskrzącymi oczami.
- No dobra, ale wracaj już do pokoju – pocałował ją tym razem dłużej, przeczesując jej różowe włosy.
- Okey, spadaj pierwszy – odpowiedziała zaczepnie, za co dostała klapsa w tyłek. Patrzyła jak Sasuke odchodzi, krocząc tak samo jak wcześniej Riyo do windy. Pełna satysfakcji i z szerokim uśmiechem podeszła do drzwi, które otworzyła. Przelotnie spojrzała w stronę gdzie poszedł Sasuke i drgnęła widząc swoją blondwłosą przyjaciółkę.
- Musimy porozmawiać Sakura – różowowłosa weszła do środka, długo nie musząc czekać na przyjaciółkę, która zamknęła za sobą drzwi. – Czekałam na ciebie i widziałam wszystko.
- Wszystko? – zapytała z niedowierzaniem.
- Tak, chciałam zareagować, ale wtedy zobaczyłam tego wokalistę Black Crows. Nie sądziłam, że zobaczę takie zachowanie. Uważałam, że to on może być taki agresywne, ale nie wokalista ARASHI.
- Widzisz jak można się pomylić? - różowowłosa uśmiechnęła się, wiedząc, że nie musi dużo wyjaśniać przyjaciółce. – Sasuke jest naprawdę boski, lubię go i chciałabym iść na zakupy, aby kupić mu prezent bo jutro ma urodziny.
- Ma na imię Sasuke, ładnie. Ciekawe jak wygląda bez tej stylizacji.
- Nie wiem i szczerze mówiąc uwielbiam go takiego jaki jest.
- Spałaś z nim? – różowowłosa skinęła głową, a na jej twarzy zakwitł przeogromny uśmiech.
- Spałam i było rewelacyjnie. Jeszcze nigdy nie przeżyłam tak fantastycznego seksu. – Ino się zarumieniła, patrząc na wniebowziętą przyjaciółkę.
- Ostry był?
- Był cudowny – powiedziała zagadkowo – Nie jesteś wściekła, że nic wam o tym nie powiedziałam?
- Ja nie, ale wiesz tamci zareagują inaczej.
- To może pójdziesz że mną na te zakupy – powiedziała, mając w głowie już to co chce mu dać na prezent. Postanowiła, że będzie to podarunek własnej roboty, taki od serca, który chyba najbardziej go uszczęśliwi.
***
- Wielkie dzięki – odparł przyjmując prezent od kumpli z zespołu.
- Nie ma za co, mamy nadzieję, że będzie ci dobrze służyć – przyjrzał się najnowszej wersji gitary Gibson.
- Bardzo dobrze – oznajmił, uśmiechając się szeroko. Ilustrował błyszczącym wzrokiem gitarę, jakby dostał gwiazdkę z nieba, chociaż nie był nawet świadom co go czeka dzisiejszego dnia.
Kolejne urodziny! 21 lat wybiło! A on nie czuł żadnej satysfakcji. Może to było spowodowane faktem, że matka znowu zapomniała o tej dacie. No nic, żyję się dalej, ale miło byłoby usłyszeć życzenia z ust rodzicielki.
- To wychodzimy dzisiaj zaszaleć, co nie? – uśmiechnął się chytrze basista.
- Pewnie – odpowiedział – Chodźmy się napić piwa, tylko jeszcze skoczę do kibla – odłożył gitarę, poczym poszedł do toalety zostawiając przyjaciół.
***
Stała przed jego drzwiami z przyjaciółką. Miała dla niego cudowny prezent. Chciała swojego diabełka zabrać do prawdziwego nieba, gdzie będą tylko oni, a ona będzie rządzić.
- Nie wyglądam zbyt głupio? – zapytała niepewnie.
- Nie. Wyglądasz fantastycznie. Już wam zazdroszczę tej zabawy – zachichotała – Ściągaj ten płaszczyk, bo chociaż skrzydełka są małe to możesz jej zniszczyć.
- Mam już teraz się rozebrać?
- Przecież masz bieliznę.
- No fakt, ale...ech, no dobra – zgodziła się, zsuwając płaszczyk i ukazując swoje apetyczne ciało w białej kuszącej bieliźnie. Ino poprawiła jej skrzydła, zarzucając jej rozpuszczone włosy na ramiona. Babeczka z sex-shopu uznała skrzydła za bardzo pobudzające dla mężczyzny i od razu je poleciła. Sakura z początku chciała wcielić się w dziką diablicę, ale kiedy zobaczyła na wystawie strój seksownego anioła aż oniemiała z olśnienia i chciała to mieć. Strój składał się z seksownych koronkowych majteczek z białymi podwiązkami przypiętymi do koronkowych pończoch. Na piersiach miała gorset z mnóstwem brylancików. To ona miała być prezentem, dlatego na górze gorsetu widniała kokardka.
- Pukam – Ino zachichotała wykonując daną czynność. Yamanaka miała zapowiedzieć najcudowniejszy prezent dla Sasuke i jak na razie wszystko szło zgodnie z planem. Kiedy usłyszała „proszę", puściła oczko Sakurze, poczym weszła do środka. Różowowłosa zdziwiła się, że Ino nic nie mówi, chyba, że nie dosłyszała, dlatego wparowała z szerokim uśmiechem do środka, krzycząc.
- Wszystkiego najlepszego! – zdrętwiała czując na sobie cztery pary oczu, które ze zdziwieniem się jej przyglądały.
- Co jest? – zerknęła pogrążona w stanie szoku na drzwi z toalety, z których powoli wyszedł solenizant. – Sakura?! – zdziwił się, ilustrując ją ciekawym wzrokiem.
- Sasuke! – krzyknęła, poczym jakby otrzeźwiała złapała za płaszcz, który trzymała jej oniemiała przyjaciółka i zarzuciła na siebie. – Nie mówiłeś, że wszyscy tu będą.
- Nie mówiłaś, że przyjdziesz – odpowiedział przeczesując włosy i uśmiechając się chytrze, kiedy spostrzegł jej zawstydzenie.
- Heh, chyba nasz prezent został przebity przez twojego aniołka – powiedział perkusista uśmiechając się skrycie z resztą zespołu – To co koledzy spadamy na piwo bez solenizanta, bo chyba ma coś lepszego do roboty niż picie z nami. Czy koleżanka pójdzie z nami? – zapytał przyglądając się blondynce. Zdawało się, że już zapomnieli o sprzeczce, która miała miejsce w ich pierwszym dniu pobytu w tym hotelu.
- Taa, jasne – odparła, posyłając różowowłosej chytry uśmiech. Różowowłosa pierwszy raz, aż tak bardzo się zawstydziła.
W końcu gdy wszyscy wyszli, a zamykane drzwi ją w tym poświadczyły, usłyszała kroki. Po chwili czuła już dłonie, które rzuciły z niej płaszczyk.
- Skrzydełko zniszczyłaś – powiedział oburzonym głosem, dłońmi wodząc po jej nagich ramionach – Przynajmniej aniołek mi nie odleci – dodał z nagłą satysfakcją, szeptając jej to do ucha.
- Wstyd mi.
- Czego ci wstyd? – zapytał z rozbawieniem – Nawet sobie nie wyobrażasz jak muszą mi teraz zazdrościć takiego prezentu. Sam sobie nawet nie mógłbym lepszego wymarzyć.
- A podoba ci się – zarzuciła mu dłonie na szyje, gdy pewność wróciła.
- Bardzo. Skąd wiedziałaś o moich urodzinach?
- Z twojej biografii – zachichotała, kiedy musnął subtelnie wargami jej policzek.
- Chcesz mi powiedzieć, że jesteś moją fanką? – zapytał z błyskiem w oku, przyciągając jej ciało tak, że nie było żadnej cienkiej szparki między nimi.
- A myślisz inaczej?
- Nie wiem co mam myśleć – odparł przyglądając się jej piersiom – Co ci się we mnie podoba, że odrzuciłaś faceta dla którego tu przyjechałaś?
- Nie udajesz nikogo innego. Podoba mi się twój charakter, jesteś przystojny, a przede wszystkim dobry w łóżku – wyliczała, patrząc mu w oczy, co tylko potwierdzało, że mówi szczerze.
- Skąd wiesz czy nie udaję kogoś innego? – spytał, przyglądając się jej zdziwionemu wyrazowi twarzy.- Mam mroczny image, dużo tatuaży, może coś właściwie ukrywam. A już na pewno nie jestem dobrym typkiem dla takiej laski jak ty. Gdyby twoja matka zobaczyła z kim sypiasz, chyba oszalałaby i zapadła się ze wstydu.
- Nie mam mamy, zmarła. – odparła, wchodząc na przygnębiający dla niej temat.
- Soryy, ja...
- Nie przepraszaj to do ciebie nie pasuję, tak w ogóle wiesz w jakim tu jestem celu. Jestem twoim prezentem – uśmiech rozjaśnił jej twarz, odpędzając przykre wspomnienia.
- Taa... – pocałował ją, przesuwając się powoli do tyłu w stronę łóżka, jednak Sakura złapała go za czarny T-shirt, przytrzymując w miejscu.
- Dzisiaj to ja dyryguję co będziemy robić – uśmiechnęła się diabolicznie.
- A czy to przypadkiem nie ja mam urodziny? Sama powiedziałaś, że jesteś moim prezentem, więc chyba mogę robić z Tobą co chcę.
- Skarbie dzisiaj to ja cię poskromię. – przejechała kusząco po gorsecie. – A ty jedynie możesz się na to zgodzić – położyła mu palec na ustach, kiedy spostrzegła jak chce coś powiedzieć – Twój aniołek, chce cię po prostu wykorzystać. Chyba mi na to pozwolisz? – otarła się o niego wywołując na jego ciele, dreszcze podniecenia. Złapał za jej dłoń, całując ją.
- Mam ci się tak po prostu dać wykorzystać?
- Tak – odparła pewnie, rozpinając jego pasek. – Z chęcią zobaczę jak się przede mną rozbierasz. – uśmiechnęła się figlarnie, zagryzając ponętnie wargę.
- To chyba ty powinnaś odstawić przede mną striptiz – uśmiechnął się, kołysząc biodrami zgodnie z jej ciałem.
- Chyba ci powiedziałam, abyś się rozbierał – dodała ostrzejszym tonem, chociaż uwodzicielski uśmieszek nie znikał z jej twarzy.
- Widzę, że lubisz się bawić, Okey, ale zapłacisz mi za to – Sakura oderwała się od niego, poczym podeszła do łóżka siadając na jego brzegu.
- Zaczynaj kociaku – klasnęła w dłonie. Sasuke pobudziła jej odwaga i ponętność. Zrzucił dla tego dość szybko kamizelkę i koszulkę – Ej, mógłbyś nie tak szybko – wlepiła wzrok w jego seksowną klatę – Poruszaj trochę ciałkiem. – zasugerowała, puszczając mu oczko.
- Poruszam na tobie. – odpowiedział, zsuwając rozporek w dół. Sakura zamruczała rozkosznie, jeszcze bardziej go rozjuszając. – Zaraz pożałujesz tego – zaśmiał się ściągając z siebie spodnie.
- Już nie mogę się doczekać – ściągnęła skrzydełka zrzucając je na ziemie, poczym rozłożyła się wygodnie na łóżku, kiedy Sasuke został już w samych bokserkach – Chodź już do mnie, resztą sama się zajmę.
- Dużo ci nie zostało – powiedział podchodząc do łóżka. Przyjrzał się, poczym usiadł na niej okrakiem – Czyli teraz zaczynamy? – uśmiechnęła się tylko chytrze, przejeżdżając dłonią po jego mięśniach na klacie. Podniosła się delikatnie, całując jego szyję. Westchnął przeciągle, wplątując dłoń w jej włosy. Był nabuzowany co poczuła na swoich udach. Pocałowała go namiętnie w usta, później policzki, masując jego biodra.
- Jestem cała twoja – uśmiechnął się, palcami rozwiązując jej gorset. Tego mu już nie musiała mówić, bo od początku to wiedział. Zanurzył swe usta w niej, pieszcząc dłońmi jej ciało, które całe do niego lgnęło. – Wypróbuj ze mną każdą pozycję – wyszeptała między pocałunkami
- Ale z ciebie wyuzdana dziewczynka – zacisnął dłoń na jej pośladkach, rozkoszując się jej jękami. – Nie mam ochoty się nawet z tobą bawić, wolałbym cię już posuwać – zaśmiał się z jej zniesmaczonej miny, kiedy wymówił ostatnie słowo. Zsunął z niej podkolanówki, całując jej uda i nogi. Sakura mruczała, kiedy zaczął dobierać się do kusych majteczek. Tak bardzo chciała przyspieszyć ich doznania, ale on jakby się na niej odgrywał wszystko robił powoli. Tylko dlaczego, jeżeli dobrze czuła, że jego przyjaciel jest już nadmiar pobudzony. Jednym zamaszystym ruchem odpiął gorset, który zapinany był z przodu na klipsy i już po chwili mógł sycić swój wzrok jej dużymi piersiami. Całował jej dekolt, a ona wierciła się pod nim zniecierpliwiona. Potrzebowała tylko jednego, a on nie chciał jej tego dać. Pieścił ją coraz zażarciej, nie omijając żadnego malusiego kącika na jej pięknym ciele. Sięgnęła dłonią do jego krocza, aby wzbudzić w nim pożądanie w którym zostanie bez wyjścia. – Oż ty mała.... – Powiedział chrapliwym z podniecenia głosem, poczym zsunął swoje bokserki rozszerzając jej uda. Przyciągnęła jego twarz do siebie, obejmując go nogami. Jęknęła w jego usta, kiedy w nią wszedł. Było to tak cudowne przeżycie, że ledwo panowała nad sobą. Coraz szybciej się poruszał, obdarowując ją mokrymi pocałunkami. W końcu mógł z nią zrobić co chcę bo była jego prezentem.
***
- Co ty tu z nimi robisz? – do roześmianej piątki osób podeszła trójka jakże zdziwionych i wkurzonych przyjaciół. Na początku sądzili, że się przewidzieli widząc Ino w towarzystwie czwórki facetów z zespołu BLACK CROWS. Jednak, kiedy podeszli zauważyli, ze miło sobie z nimi gawędzi przy piwie.
- Rozmawiamy; nie widać? Może się zapoznajcie...
- Ale oni... – zaczęła Hinata jednak nie zdążyła.
- Nie znacie ich. Tak naprawdę to powiem wam, że te całe ARASHI to zwykłe dupki, przynajmniej wokalista. – powiedziała Ino wstając – Mogą się przysiąść? – zapytała się chłopaków z Black Crows.
- Jeżeli mają ochotę... – odparł gitarzysta.
- Dosiądźcie się – dodał basista – Tylko, jeżeli macie zamiar nas obrażać, to lepiej abyście wzięli nogi za pas i spieprzali stąd. – wyjaśnił zanim się ruszyli.
- Może lepiej stąd pójdziemy – zasugerował Kiba.
- Czumu? Jeżeli Sakura i Ino ich polubiły, to my też – uśmiechnął się szeroko blondyn – Naruto Uzumaki – przedstawił się, podając każdemu z kolei dłoń.
- Akira – gitarzysta.
- Hazuki – basista.
- Isao – perkusja
- Kei – również gitara.
- Fajnie was poznać – dodał Uzumaki. Kiba zniesmaczony również się przedstawił, a za nim granatowłosa. Jednak to ona w końcu oznajmiła jaki cel mieli gdy szukali blondynki.
- Wasz wokalista wmieszał naszą przyjaciółkę w niezłą aferę. Sami zobaczcie – położyła magazyn na stoliku, a oczy zebranych rozszerzyły się. Jednak zespół Black Crows, w ogóle się tym nie przejął. Czego nie można powiedzieć o wzburzonej blondynce, która wiedziała jakie mogą być konsekwencje tego artykułu, zwłaszcza, że znajduję się na głównej stronie.
***
Po cudownym seksie, nadszedł czas na odprężający masaż. Sakura była w tym dobra, dlatego też Sasuke czuł się jakby znalazł się w prawdziwym niebie. Musnęła ustami jego kark, dłońmi masując jego łopatki. Przyglądała się jego dużemu tatuażowi na plecach. Ten jej się podobał. Jastrząb walczący z wężem. Przynajmniej ciekawy.
- Długo jeszcze tu będziecie? – zapytała, nie ukrywając ciekawości.
- Tak. Teraz odpoczywamy, a za miesiąc jedziemy na Tourne do Europy. – odpowiedział cicho mrucząc. – Jesteś w tym boska – wyszeptał.
- Masz już 21 lat, planujesz jakoś swoją przyszłość? – zapytała.
- Nie sądzisz, że jesteśmy dla siebie stworzeni? – usłyszała, a jej serce zabiło szybciej.
- Mówisz poważnie?
- Oczywiście, że żartuję. – zaśmiał się, a ona mocniej przycisnęła dłonie do jego pleców, a czując jego jęk, tylko się uśmiechnęła pełna satysfakcji.
- A sądzisz, że jestem dla ciebie nie odpowiednia? – zapytała.
- Słuchaj skarbie, ja jestem człowiekiem żyjącym chwilą, a ty jesteś dziewczyną dla której świat stoi otworem. Wiesz jak sobie wyobrażam ciebie za kilka lat?
- No słucham....? – czekała nie wiedząc czemu czuję dziwne ukłucie.
- Piękna pani doktor małżonka jakiegoś biznesmena z dwójką dzieci. Szczęśliwa rodzinka. Ja natomiast dalej będę śpiewać.
- Skąd wiesz, że chce zostać lekarzem?
- Jestem spostrzegawczy. Orientujesz się bardzo dobrze w dniach płodnych, świetnie znasz czułe miejsca człowieka i wspaniale masujesz człowieka.
- Okey, zgadłeś. Ale czy ty uważasz, że muzyka da ci wszystko? Nie powiesz mi chyba, że nie było jeszcze żadnej dziewczyny o której nie myślałeś przyszłościowo.
- Nie było. Mnie tylko łóżko interesuję. Zwykły sex – odpowiedział szczerze – Pocieszę cię, że może ty mi się zapiszesz na dłużej w pamięci – dodał żartobliwie, chociaż Sakurze nie było do śmiechu – Nie pasujemy do siebie, ale ty chyba o niczym takim nie myślałaś. Dobrze jest jak jest. Dobry seks i wszystko.
- Dlaczego byłeś zazdrosny o Riyo?
- Ponieważ nie lubię, gdy ktoś zabiera mi coś z przed nosa, a wtedy jeszcze z tobą nie skończyłem. Nie obraź się i nie myśl że traktuje cię przedmiotowo, ale lubię mieć wszystko pod kontrolą. A tak w ogóle to przestańmy o tym gadać, przecież możemy zająć się czymś milszym. Chodź tu mój prezenciku – zeszła z jego pleców poczym spojrzała na jego rozpromienioną twarz. – Na pewno cię zapamiętam na długi czas. – pocałował ją, patrząc w jej zamglone oczy – A ty zapamiętasz mnie?
- Przestań już w to grać – warknęła z cichym westchnięciem. Sasuke pociągnął ją do siebie, łapiąc delikatnie za jej szyję. – Co jutro robisz?
- A co chcesz się umówić na powtórkę z rozrywki – uśmiechnął się chytrze.
- Może chciałbyś spędzić ze mną czas jutro, ale tak jakbyśmy byli parą – zawahała się przez chwilę, kiedy to mówiła. – Co o tym myślisz? Taka letnia randka?
- Nie lubię randek. A tak w ogóle chciałabyś się ze mną gdzieś pokazać? Jestem naprawdę w szoku. – zaśmiał się.
- To pójdziemy na tą randkę czy nie? – zapytała oburzona.
- A tak bardzo ci zależy? – skinęła tylko głową – No to Okey. Ale nie przesadzaj. Przyjechałaś tu szukając wrażeń, na pewno ci je dałem. Dlatego nie rozumiem twojego zachowania. – obrysował palcem kontur jej ponętnych warg. Sakura oddychała coraz szybciej, kiedy powoli zaczął ją pieścić. – Może teraz ja zrobię ci masaż, co o tym sądzisz? – uśmiechnął się, a Sakura położyła się wygodnie na plecach, rozmyślając nad tym co jej powiedział. Na pewno miał rację. Za dużo sobie wyobrażała. Sama się już pogubiła w tym wszystkim. Przyjechała tu dla wokalisty ARASHI, a wylądowała w łóżku z wokalistą Black Crows. Podobał się jej, kręci ją. Możliwe, że przez nadmiar tych wszystkich uczuć pomieszało się jej w głowie. Bo przecież nie może nic do niego czuć.
- Masz rację, chyba za bardzo się nakręciłam – mruknęła, kiedy jego sprawne dłonie zaczęły masować jej plecy. – Jesteś zboczony – jęknęła, kiedy klepnął ją w tyłek.
- Uwielbiam to robić – zaśmiał się, muskając ustami jej plecy. – Tak szczerze mówiąc to masaż był pretekstem, abym mógł się tobą zająć od tyłu – wyszeptał jej do ucha. Sakura zacisnęła palce na posłaniu, kiedy okrył ją swoim ciałem, wsuwając się w nią głęboko. Jęknęła głośno, kiedy delikatnie podciągnął ją do siebie. – Jesteś moją cudowną boginią – wyszeptał, ciężko dysząc.
***
Kupował jedzenie w przydrożny sklepie. Odkąd jego córeczka pojechała na wakacje do Tokio trochę się zaniedbał. Bo nie miał dla kogo gotować. Był człowiekiem ciągle zajętym i trudno było mu wychowywać swoją małą córeczkę. Przez wiele lat był oficerem służby wojskowej i trudno mu było czasami dogadać się z córką. Ponieważ była taka sama jak on. Dumna i władcza. No cóż, żeby dyrygować wojskiem trzeba mieć żelazną rękę. Podszedł do kasy, witając się ze znajomą sprzedawczynią.
- Słyszałam, że przeszedł pan już na zasłużoną emeryturę?
- No widzi pani, w świetle życia a już mnie wysyłają na emeryturę. To nie dla mnie. – machnął ręką – Mam dopiero czterdzieści pięć lat, a już się mnie chcą pozbyć.
- Ale panie Haruno, pan zasłużył na odpoczynek jak nikt inny i ja na przykład panu zazdroszczę – odparła, kasując kolejne produkty spożywcze – Ja tu na kasie jeszcze posiedzę ze dwadzieścia lat, szkoda, że sprzedawczynie też nie mogą wcześniej przechodzić na emeryturę. Czym się pan będzie zajmował?
- Postanowiłem, że będę szkolić nowych zawodowych żołnierzy. Nie będę uczestniczyć w misji, ale przynajmniej będę odpowiedzialny za ich umiejętności – uśmiechnął się.
- Pan to naprawdę nie może usiedzieć na miejscu – zaśmiała się – Czy coś jeszcze?
- Nie mogłem znaleźć ryżu brązowego. Nie ma go?
- Aaa zapomniałam wyłożyć, zaraz przyjdę. Pewnie mam na zapleczu. – odpowiedziała, poczym ruszyła do pomieszczenia. Mężczyzna rozglądał się podchodząc do stoiska z gazetami. Sięgnął po szary brukowiec, który tylko czytał, poczym miał już podejść do kasy, gdy spostrzegł czasopismo na którym zauważył dziewczynę o różowych włosach, która podobna była do jego córki.
„WIELKA MIŁOSNA AFERA"
Natychmiast wziął gazetę do ręki. Na okładce naprawdę znajdowała się jego córunia w objęciach jakiegoś satanistycznego synka, który przynajmniej tak wyglądał. Obok natomiast było zdjęcie jego córki w ramionach już normalnie wyglądającego chłopaka, których plakatów Sakura miała mnóstwo w swoim pokoju. Niebezpieczna żyłka zapulsowała na jego czole. Nie mógł uwierzyć w to, że jego córka pojechała do Tokio psując sobie reputację. Zabrał wszystkie gazety, gdzie była jego córka, sięgnął po zakupy i wyciągnął kilka grubych banknotów kładąc je na ladzie, poczym w pośpiechu opuścił sklepik.
- O i jest ryż... Panie Haruno? – kobieta rozejrzała się, a następnie spojrzała na ladę, gdzie widniały pieniądze – Ciekawe co się stało? – zamyśliła się, nie wiedząc jakie piekło rozpęta się w stolicy kwitnącej wiśni.
***
Przytuleni do siebie, leżeli i całowali się. Spojrzała na niego uśmiechając się promiennie. Sasuke odwzajemnił ten uśmiech. Zdawał się być dla Sakury kimś całkiem innym. Uwielbiała go coraz bardziej. Ta mroczna atmosfera, którą wytwarzał wokół siebie przy niej całkowicie nikła. To sprawiało, że czuła się wyjątkowa. Mógł się wydawać egoistycznym gburem za którego go na początku wzięła. Jednak teraz sama mogła poczuć co ten gbur może dać. Ponadto jest wyjątkowo namiętnym kochankiem. którego chciałaby dla siebie zatrzymać. Niestety z tym już jest problem, ponieważ on oddaje się muzyce. A ona musi to potraktować jako letni romans, kolejny epizod w życiu, który doda jej nowych doświadczeń życiowych.
- Tak naprawdę nic o Tobie nie wiem – wyszeptał, wodząc nosem po jej szyi. – A ty już pewnie obszukałaś o mnie kilku informacji na Internecie. Zresztą sama się przyznałaś co do źródła.
- Ale Internet nie zawsze mówi prawdę. Skąd mam wiedzieć, że nie podkoloryzuje cię.
- Prawda, najlepiej jeżeli ja sam bym coś o sobie powiedział. Ale wolałbym na razie czegoś się o tobie dowiedzieć. Skąd pochodzisz?
- Z Kioto. – kiedy chciał zadać kolejne pytanie, położyła mu palce na ustach – Nie rozumiem, dlaczego się tym interesujesz. Jeżeli masz mnie w ogóle jakoś zapamiętać. To wątpię czy to będzie właśnie ten moment. Nie wierzę, aby utkwiło ci w pamięci skąd pochodzę. – Mieszkam na ulicy Kryształowej numer domu 5. Poczta: Kioto 600-8216 – zaśmiała się z jego miny – I co zapamiętasz to, wątpię. Jedyne co byś mógł wspomnieć to seks i nic więcej...
- Sprawdzasz mnie...? To nie jest bezpieczne?
- A co twoim zdaniem jest bezpieczne? – mruknęła.
- Co lubisz? – olał jej pytanie, czym Sakura się nie przejęła.
- Och, jesteś naprawdę dziwny – odparła na co on tylko uśmiechnął się kpiąco, mocniej się do niej przytulając.
- Więc...
- Lubię lilie, kolor czerwony, brązowy..., chociaż to zależy od nastroju – mówiła głęboko się nad tym zastanawiając – Uwielbiam medycynę i poznawanie ludzkiego ciała.
- W to nie wątpię. – dodał zgryźliwie.
- Nie przeszkadzaj mi – pokazała mu język, na co on delikatnie wodził dłońmi w miejscu które sprawiały jej miłe łaskoczenie. – Lubię czekoladę, kocham psy zwłaszcza husky i...
- Dobrze, dobrze. Tego co lubisz jest pewnie mnóstwo, a czego nie lubisz?
- Kłamstw, zdrady, soku pomidorowego, ludzi fałszywych. Zresztą tego jest dużo..., a ty czego nie lubisz najbardziej?
- Hmm... sam nie wiem, to co powiedziałaś by się zgadzało. Wykreśliłbym tylko sok pomidorowy, przydatny jest na kaca.
- Ale jest obrzydliwy – dodała. – Lubię też lody...
- Jeść czy robić? – zapytał łobuziarsko, za co oberwał w ramie. – Jestem po prostu ciekaw. Nie musiałaś zaczynać tematu lodów.
- Odwal się – chciała się odwrócić, ale mocno przyciągnął ją do siebie namiętnie całując.
- Nie denerwuj się kociaczku – odparł, chcąc zatopić swe usta w jej, jeszcze żarliwiej niż wcześniej, jednak przerwał mu ten moment dźwięk muzyki dochodzący z jego telefonu. – Cholera – wymsknęło mu się z ust. – Zawsze w nie odpowiednim momencie – dodał, poczym wstał nie przejmując się swoją nagością. Sięgnął po telefon, a widząc na wyświetlaczu napis "mama" jego uśmiech się poszerzył. Natychmiast odebrał telefon, siadając na łóżku.
Przyglądała mu się. Siedział i słuchał jak osoba z drugiej strony mu coś mówi. Na początku myślała, że to ktoś z życzeniami urodzinowymi, ale kiedy zobaczyła jak się denerwuje zaciskając palce na prześcieradle jakby chciał je rozerwać, zrozumiała, że to nic miłego. Podciągnęła się, delikatnie dłonią przejeżdżając po jego plecach. Odwrócił się do niej, patrząc na nią zimnym wzrokiem, co sprawiło, że odruchowo się cofnęła.
- Rozumiem, kiedy? – usłyszała jego lodowaty głos, który przyprawił ją o ciarki. Jeszcze chwile stał w bezruchu, a po chwili odłożył telefon patrząc w martwy punkt przed siebie. – Potrzebuje pocieszenia... – wyszeptał, poczym odwrócił się patrząc na nią. Jego zachowanie diametralnie uległo zmianie. Nie uśmiechał się, ani nie był podniecony. Natomiast na jego twarzy widniało przygnębienie, którego nie potrafił nawet ukryć. Złapał ją mocno za nadgarstki, poczym popchnął ją na posłanie.
- Co się stało? – zapytała nie rozumiejąc jego huśtawki nastroju.
- Nie twój interes – warknął, poczym jakby usilnie chciał w nią wejść.
- Puszczaj, nie chcę. Zachowujesz się dziwnie i ja... – zatkał jej usta dłonią, patrząc na nią wściekle.
- Nie obchodzi mnie co ty chcesz, jesteś tu, więc masz mi być uległa. Sama powiedziałaś, że mogę z tobą robić co chce. Jak coś ci nie pasuję to wypad, jest wiele dziewczyn, które... – chciała go odepchnąć, chociaż wiedziała, że nie zachowywałby się tak gdyby nie ten telefon. Zanim odpowiedziała, wtargnął już do jej wnętrza i jakby upajał się jej szokiem i nutą strachu, która przesączyła jej ciało. Nie była na to gotowa.
- Sasuke... – jęknęła jego imię, a on w zamian wpił się żarliwie wręcz brutalnie w jej usta. Jakby chciał jej pokazać, że jest głupią dziewczyną, że wybrała jego.
Kiedy skończył wyszedł z niej i opadł na posłanie ciężko dysząc. Spojrzała na niego półprzytomnymi oczami, pełna złości. Nie rozumiała dlaczego tak się zachował, ale nie miał prawa na niej się wyżywać i to jeszcze w taki sposób.
- Jesteś nienormalny.
- Dopiero teraz o tym wiesz? – spojrzał na nią przelotnie, nadal mocniej zaciskając dłonie na posłaniu.
- Co się stało? Nie lepiej się wygadać niż używać tych twoich nieskutecznych sposobów?
- Dlaczego miałbym się przed tobą otwierać z mojego prywatnego życia. Czy nie dałem ci wcześniej do zrozumienia, że to tylko seks. Jest miło, ale później się skończy, więc...
- Ja cię w ogóle nie rozumiem – podniosła się do pozycji siedzącej, patrząc na niego. – Na początku mówisz, że to niezobowiązujący seks, później chcesz o mnie więcej się dowiedzieć, by później po jakimś cholernym telefonie znowu zmieszać mnie z błotem. Jesteś nienormalny. Sądzę, że jednak mój prezent nie jest ciebie wart.
- Brawo – klasnął w dłonie – W końcu to zrozumiałaś. Jesteśmy z innych światów. Nie zasługuję na to, aby kogokolwiek mieć. – wstał wściekły, poczym ruszył do toalety. Różowowłosa spojrzała za nim, ze zmęczenia opadając ponownie na łóżko. Źle się wyraziła, ale to on pierwszy na nią naskoczył. Może naprawdę czegoś strasznego się dowiedział, że tak reaguje. Nie chciała go tracić tak szybko podczas tych wakacji. Ma go przecież tylko teraz i to możliwe było powodem, tego, że odrzuciła dumę na bok i podeszła do drzwi toalety.
- Sasuke – szepnęła, powoli pukając – Sasuke, przepraszam...., tak naprawdę to ja na ciebie nie zasługuję. Dalej nie mogę uwierzyć, że tu jestem z Tobą. Sasuke, proszę...- mówiąc to jej serce co raz szybciej biło. Ona naprawdę coraz bardziej się w nim durzyła, więc powinna jak najszybciej uciekać, a w zamian jeszcze wskakuje mu prosto w ramiona. – Sasuke... – wyszeptała jeszcze raz jego imię, a po chwili w drzwiach ujrzała bruneta. Uśmiechnęła się przepraszająco, przytulając się do niego mocno. Czuła jak jego dłoń powoli przejeżdża po jej włosach, jakby do końca nie był pewny swojego ruchu. Nie wiedziała nawet jak bardzo jej potrzebuje. Nie była świadoma, że to co robił było tylko pancerzem obronnym przed nią. Nie wiedziała jak z ciężkim bólem zmierza się.... Mocno ją przytulił, wtulając głowę w jej włosy. Potrzebował jej całej, chociaż ciężko było mu się do tego przyznać.
***
Kiedy rano się obudziła, nie było go. Został tylko list napisany na rozszarpanej kartce wyrwanej z jakiegoś zeszytu. Podziękował. Przeprosił.
Podziękował za cudowny prezent jakim była ona i za to, że była z nim cały dzień. Przeprosił za to, że ją zostawił i za to, że dzisiejsza randka się nie odbędzie.
Długo nie opuszczała jego pokoju. Dokładnie się rozejrzała, a kiedy spostrzegła jego ubrania nadal w szafie zrozumiała, że wróci, a wtedy ona wszystko powie mu co siedzi jej na sercu.
Ten dzień jednak był pełen nie miłych niespodzianek. Dogryźliwe docinki ze strony Riyo, kiedy oddała mu jego kurtkę. Jeszcze przed tym zdarzeniem od przyjaciół dowiedziała się o artykule w czasopiśmie, który przedstawił ją jaką puszczalską dziewuchę działającą na dwa fronty. Nie przejęła się tym bardzo, ponieważ wiedziała, jaka jest prawda, a najważniejsze było, że i oni wiedzieli. Oczywiście w prostującym wywiadzie, Riyo jeszcze bardziej ją zmieszał z błotem. Mówiąc, że uważał Sakure za dziewczynę swojego życia, a ona mu takie świństwo zrobiła. Znowu z afery wyszedł cało, a wszystko spadło na Sasuke. Jednak najbardziej ucieszyło ją pytanie, kiedy jeden z dziennikarzy zapytał. „Dlaczego wybrała więc, wokalistę Black Crows? Czyżbyś nie był na tyle dobry?" zacięło go wtedy i zostawił to bez komentarza.
Nie sądziła, jednak, że na koniec koszmarnego dnia, czeka ją najgorsza konfrontacja. Razem z przyjaciółmi rozmawiali w jej pokoju. Każdy z nich przekonał się do Black Crows, nawet Kiba, któremu Ino wczoraj po upiciu się kilkoma piwami z sokiem żurawinowym wyznała miłość. Podobno nie tylko na tym się skończyło, ale ważne, że od dzisiaj są oficjalnie parą.
- Nareszcie, to tak długo trwało – odparła różowowłosa, która najpóźniej się o tym dowiedziała. Wiedziała, że od jakiegoś czasu zaniedbywała ich relację, ale postanowiła poprawę.
- A ty nie z Sasuke? – zapytała Hinata, wtulając się do Naruto. Różowowłosa spojrzała na nich. Tworzyli świetne pary, a tylko ona jak zwykle jest singlem. Znowu, kolejna platoniczna miłość. Dlaczego tak bardzo jest żałosna?
- Gdzieś pojechał. – odparła, a w tym samym czasie ktoś zapukał.
- A może już przyjechał – zachichotała blondynka, patrząc błyszczącymi oczami na różowowłosą.
- Może... – podskoczyła z zajmowanego miejsca i podbiegła do drzwi, otwierając je na oścież. Jej uśmiech z każdą kolejną sekundą coraz bardziej gasł, gdy zobaczyła niespodziewanego gościa. – Tata?
- Tak to tata, a spodziewałaś się kogoś innego? – zapytał – Może tego albo tego? – podniósł czasopismo, które Sakura miała już przyjemność oglądać.
- Tato, to nie tak. Dobrze wiesz, że ci redaktorzy wszystko naciągają. – broniła się, wpuszczając ojca do środka. Przyjaciele, gdy tylko go zobaczyli, wiedzieli, że nie będzie dobrze. Był zbyt nadopiekuńczy i strasznie dbał o Sakure, zawsze ją kontrolując. Nie chciał jej stracić jak żony. Dlatego też wychowywał ją praktycznie jak w wojsku.
- Czy te zdjęcia są sfabrykowane? – zapytał.
- Tato...
- Odpowiedź mi Sakura na pytanie, czy te zdjęcia są fałszywe?
- Nie – odpowiedziała, spuszczając głowę.
- Okey – nabrał powietrza w płuca, jakby było mu trudno oddychać – Pakuj się skarbie, zaraz wyjeżdżamy.
- Ale tato...
- Panie Haruno, mamy tu jeszcze rezerwacje na tydzień, więc.... – próbowała ratować sytuację Ino.
- Dobrze się bawcie, ale bez mojej córki. Zawiodłem się na was – spojrzał na przyjaciół różowowłosej. – Jesteście jej przyjaciółmi, więc was też powinna obchodzić jej reputacja – kiedy każdego zmierzył ostrym wzrokiem, znowu spojrzał na swoją skruszona córkę – Młoda damo, pakuj się. Zaraz wyjeżdżamy.
- Tato...., ale ja mam swój samochód ze sobą. Oni nie wrócą jednym – próbowała jeszcze z takiej beczki się odratować przed wyjazdem. Przecież jeżeli teraz pojedzie to nie spotka się już nigdy z Sasuke. A przecież marzyła o nim i pragnęła go z całych sił zobaczyć.
- Możesz go pożyczyć Ino, na pewno ci zwróci... – Sakura spojrzała na przyjaciół, którzy również nie potrafili znaleźć żadnych argumentów, aby pomóc przyjaciółce. – Pakuj się Sakuro. – dodał, poczym usiadł na fotelu, czekając na córkę.
***
Przyjechał do hotelu późnym wieczorem. Czuł się skołowany, ale wiedział w czyich ramionach poczuje spokój. Pogrzeb skończył się szybko. Mało ludzi było. Tylko on, matka i kilku znajomych Itachi'ego, którego dzisiaj pochowali. Tak jak przewidywał. Itachi, albo będzie brał, albo przedawkuje. Nigdy nie wyobrażał sobie, że z tym skończy. Itachi był za słaby na to. Po pogrzebie, krótka stypa, a później został z matką, aby ją pocieszyć. Jednak sam już nie wiedział jak ma to zrobić. Dzień jego urodzin teraz zawsze będzie kojarzył mu się z tą tragedią.
Wszedł do kawiarni, gdzie spostrzegł swój zespół siedzący z przyjaciółmi różowowłosej, której nie mógł znaleźć wzrokiem. Zresztą nie wiedział nawet kiedy oni wszyscy się zakolegowali.
- Hej – odezwał się, co zwróciło ich uwagę. Wziął krzesło z sąsiedniego stolika i przysiadł się. – Co jest ? – zapytał widząc ich zgryźliwe miny, a następnie skinął na kelnera aby przyniósł mu to co reszcie.
- Sakura wyjechała – odpowiedziała Ino, co spowodowało, że Sasuke drgnął. Wiedział, że za niedługo on pojedzie w swoją stronę, a ona w swoją. Jednak nie wyobrażał sobie jak to będzie wyglądać. Żył chwilą w której ona miała być jego!
- Jak to wyjechała? – zapytał, kiedy kufel z piwem wylądował przed jego twarzą.
- Ojciec po nią przyjechał, kiedy zobaczył artykuł w gazecie. – widział ten pełen bredni artykuł. Mu to nie przeszkadzało, jednak zapomniał, że innym może zaszkodzić. Sasuke spojrzał po wszystkich poczym wstał i ruszył do wyjścia. Basista zespołu również wstał, poczym za nim podążył.
- Jak było na pogrzebie?
- A jak mogło być? – zapytał pełen frustracji.
- Jesteś wściekły, że nie ma tu Sakury? – zapytał.
- Posłuchaj i tak by to nadeszło, więc nie chcę o tym słyszeć.
- Stała ci się bliska przez te kilka dni i nie wmawiaj mi, że to tylko o seks chodziło – dodał widząc jak otwiera usta.
- Mów co chcesz, ja wiem lepiej co nas łączyło.
- Straciłeś jedną bliska osobę, chcesz stracić kolejną?
- Hazuki, posłuchaj sam siebie. Jak dziewczyna, którą tak krótko znam mogła stać mi się bliska? To tylko seks był, za tym mogę tęsknić, ale nie za nią. Nie wmawiaj mi głupot – warknął, poczym wszedł do windy, która się za nim zamknęła. Kiedy w końcu został sam, dał upust swojej wściekłości, waląc dłońmi po ścianach windy. I miał gdzieś fakt, że pomieszczenie jest monitorowane.
***
Siedziała na łóżku z laptopem na kolanach. Musiała zrobić referat na biologię dotyczący Bioróżnorodności. Szkoła zaczęła się miesiąc temu, a wszystko wróciło do odpowiedniego rytmu. Nauka i jeszcze raz nauka, a później długie wakacje przed rozpoczęciem studii.
Westchnęła, odrzucając z głowy wspomnienia wakacji, a mimowolnie jej wzrok padł na CD, które przywiozła jej Ino, kiedy na drugi dzień po niej wrócili z Tokio. Uważali, że wakacje bez niej są nudne. A przecież i tak większość spędzali osobno.
Dobrze wiedziała od kogo jest to CD i dlatego ani razu go nie odtworzyła. Nie chciała widzieć jego zawartości. Cofnęła wzrok od płytki, której zawartość tak bardzo ją kusiła. Bała się jednak tego co tam zobaczy. Ciągle w jej myślach wytwarza się obraz, że Sasuke śmieję się, mówi, że była dobra w łóżku i było miło. A ona nie chciała czegoś takiego widzieć, ponieważ jej serce pękłoby na milion kawałków, gdyż jeszcze nie odpędziła od siebie tego uczucia platonicznej miłość. Może za niedługo w końcu pozna jakiegoś realnego chłopaka i wtedy sama się śmiejąc odważy się spojrzeć co zawarta miała płytka.
Westchnęła poczym znowu zabrała się za robienie referatu, gdy do jej pokoju ktoś zapukał. Spojrzała na ojca, który wychylając głowę uśmiechnął się delikatnie.
- Kochanie załatwiłem ci te korki z francuskiego?
- Tak, to miło. – odpowiedziała. Po przyjeździe z Tokio dostała karę do końca wakacji zakaz wychodzenia na imprezki. Wytrwała to i znowu jest wszystko w porządku.
- Marco właśnie przyszedł. Chodź poznasz go – zdębiała, patrząc na ojca z niedowierzaniem.
- Facet? Jestem zdziwiona, że na to się w ogóle zgodziłeś.
- Bo to jest miły, sympatyczny młody człowiek. I jeszcze taki kulturalny – różowowłosa właśnie w tym momencie odkryła drugą stronę medalu. Jej ojciec chciał ją zeswatać z nieznanym jej chłopakiem.
- Okey, poznam go, ale za dużo sobie nie wyobrażaj – odpowiedziała, poczym poszła z tatą do salonu. Prawie, że jęknęła z zażenowania, kiedy zobaczyła wysokiego chłopaka o blond włosach, zaczesanych w przedziałek. Był w miarę przystojny, ale te jego obrzydliwe okulary mogły każdego odtrącić. Do tego ta kamizelka, którą musiał pożyczyć od dziadka. Ech, masakra... – Miło mi Sakura – uśmiechnęła się, podając mu dłoń, a on ucałował ją, zamiast po prostu się przywitać, co tylko jeszcze bardziej Sakure zdziwiło.
- Bonjour, mademoiselle! – odpowiedział chwaląc się swoim francuskim akcentem – Będzie mi miło cię uczyć – dodał uśmiechając się szeroko.
***
Kilka miesięcy później...
Z szerokim uśmiechem, przeglądała swoje wszystkie stroje. Jutro koniec roku szkolnego! Otrzyma świadectwo maturalne i możliwe, że dostanie się na wymarzone studia. Rzuciła czarną spódniczkę na biurko, przewalając stos z zeszytami.
- Ech zawsze sobie narobię dodatkowej roboty – westchnęła, poczym wzięła się za zbieranie. Kiedy wszystko ułożyła jej wzrok padł na płytkę w czarnym opakowaniu – Chyba już czas – uśmiechnęła się. Zdawało się jej, że to platoniczne uczucie odeszło w siną dal. Na balu, była z Marco, chociaż niczego mu nie obiecała, to naprawdę go polubiła i dzięki nie mu zdała francuski na piątkę. Był wspaniałym przyjacielem, którego wciągnęła do swojej paczki. Ino oczywiście odpowiednio się nim zajęła i usunęła ten obrzydliwy przedziałek. Natomiast chłopacy postanowili pokazać mu jak się powinien ubierać. Był otwarty i dlatego szybko każdy go polubił.
Uśmiechnęła się i usiadła przed laptopem, kiedy włożyła do odtwarzacza płytkę. Drgnęła nieznacznie widząc Sasuke, no ale przecież tego się spodziewała.
- Hej maleńka, szybko mi uciekłaś, a przecież byliśmy umówieni na randkę – uśmiechał się w ten swój łobuziarski sposób – No nic, szkoda, że wcześniej się tak długo przede mną broniłaś, gdyby nie to, dłużej byśmy się bawili – westchnął – Gdy przyjechałem, marzyłem tylko, aby się do ciebie przytulić. Naprawdę ciebie najbardziej potrzebowałem. Zbyt bardzo wtedy kręciłem. Sam już w tym wszystkim się pogubiłem. Ale teraz jak się nie spotkamy, to mogę ci powiedzieć, że nie tylko seks zapamiętam. Mieszkasz na ulicy Kryształowej numer domu 5. Poczta: Kioto 600-8216 – zaśmiał się szczerze, co sprawiło, że oglądająca to video różowowłosa również się uśmiechnęła, a jej oczy nasiąknęły łzami. – Więc uważaj..., a tak w ogóle napisałem piosenkę. Chciałbym, abyś pierwsza ją usłyszała – przekręcił się, chwytając za gitarę, którą musiał już sobie przygotować wcześniej – Tylko słuchaj uważnie bo nie będę się powtarzać. Mam nadzieję, że nie jesteś głupia i język angielski masz w jednym paluszku – zachichotała, przecierając łzę na policzku. – Raz, dwa, trzy... – odliczył, a później powoli zaczął grać – Nazwałem tą piosenkę „Saviour" co oznacza Zbawiciel.
- A tak w ogóle to my też tu jesteśmy! – usłyszała w nagraniu znane głosy jego kolegów z zespołu.
- Cicho! – skarcił ich – Miało być prywatnie – zaśmiał się po raz kolejny – Udawaj, że tego nie słyszałaś. Wiesz muszą mi trochę pomóc, chcę abyś usłyszała dobrą wersję tej piosenki.- po chwili słowa wypłynęły z jego ust. Takie spokojne i pełne uczuć.
1.Nigdy nie chciałem być jedynym
Który trzyma Cię z dala od ciemności
Ale teraz wiem, szyte są moje rany
Bo za to kim jesteś
Wezmę ten ciężar na siebie
I stanę się jednym ze świętych
Ale pamiętaj, jestem człowiekiem
I moim obowiązkiem jest śpiewać tę piosenkę
Ref. Tak więc słuchaj mojego głosu
Przypominającego, aby nie krwawić
Jestem tutaj
Zbawiciel
Będzie tam
Kiedy czujesz się samotna, oh
Zbawiciel
Za wszystko co robisz
Więc żyj swobodnie
Bez ich krzywdy
2.Więc piszę tutaj moją kołysankę
Do wszystkich, tych samotnych
Pamiętaj, jak się uczyć, aby próbować
By być tą jedyną miłością
Więc mogę wziąć to pióro
I uczyć jak żyć
To co jest przemilczane
Największy dar jaki dam
Ref. Tak więc słuchaj mojego głosu...
Kiedy słyszę Twój płacz
Modlący się o światłość
Będę tam
Kiedy słyszę Twój płacz
Modlący się o światłość
Będę tam
Będę tam
Zawsze tam będę
Będę tam
Nie powstrzymywała się ani trochę. Łzy lały się ciurkiem, ponieważ ta cholerna platoniczna miłość wróciła, uświadamiając jej, że w ogóle nigdzie się nie wybierała. Była wstanie śpiączki i teraz tym nagraniem została zbudzona.
- No to już będę kończyć. Mam nadzieję, że takim sposobem będziesz o mnie dłużej pamiętać – uśmiechnął się, puszczając oczko.
- My cię też pozdrawiamy – wyskoczyła czwórka kumpli Sasuke machając do niej.
- Ja ci nawet wybaczam to co powiedziałaś o moim" przyjacielu" – dodał basista, wyszczerzając się. Rozbawił ją, dlatego zachichotała, jednak nadal miała łzy w oczach.
- Debile wszystko spieprzyliście – usłyszała jeszcze głos Sasuke, a później kamera została wyłączona, kończąc wideo. Załączyła wideo jeszcze raz, cicho szlochając. Nie chciała, aby jej ojciec zobaczył w jakim jest stanie, jednak musiała przejrzeć to jeszcze kilka razy. Tak bardzo chciała go zobaczyć, chociaż jeden raz...
***
Ubrana w czarną ołówkową spódniczkę i białą koszulę na krótkich ramiączkach z koronką stała przed szkołą wraz ze swoją paczką. Dzisiaj wszyscy wyglądali podobnie. Nakaz galowy wszystkich obowiązywał, dlatego kontrast biało-czarny bił po oczach. Uczniowie po raz ostatni wchodzili do auli szkolnej.
- Znacie tamtego chłopaka? – zapytała różowowłosa patrząc na mężczyznę siedzącego na murku ze słuchawkami w uszach.
- Nie kojarzę – odpowiedziała Ino.
- Może miał prywatne lekcje, a teraz na zakończenie przychodzi do nas – dopowiedział Kiba, łapiąc swoją dziewczynę za dłoń. Różowowłosa spojrzała na swoich przyjaciół, wyglądali dzisiaj dość dziwnie, ale nie przejmowała się tym, ponieważ dalej przeżywała to co zobaczyła na wideo.
- Może trzeba go zawołać, że już idziemy? – zasugerowała różowowłosa, ale przyjaciele szybko wciągnęli ją do szkoły.
- Nie przejmuj się nieznajomym, lepiej chodźmy zająć dobre miejsca.
- Trzeba się pożegnać z naszą kochaną dyrektorką – odparł z rozbawieniem Naruto, który tak często uprzykrzał jej życie swoimi wygłupami.
Nudy i nudy. Miała nadzieję, że przynajmniej z przedstawieniem się postarają. Niestety jak zwykle pani Ayako urządziła szopkę, a nie pożegnalne przedstawienie. Nie dało się wysiedzieć. Dlatego, gdy tylko się skończyło wszyscy bili brawa z tego powodu.
Na środku stała pani dyrektor, wygłaszając swoje przemówienie.
- Mam nadzieję, że szkoła nauczyła was jak być dorosłym i jak postępować dobrze w życiu. Wielu z was wybrało kierunek w swojej dalszej edukacji, życzę wam kochani abyście kierowali się miłością i mądrością. Nam udało się was dobrze wykształcić i mam nadzieję, że będziecie dumą tej szkoły jak pozostałe roczniki. Dlatego też, uczennica, która uzyskała najlepsze świadectwo już dzisiaj dostanie legitymację do wybranej uczelni, którą wręczy wasz starszy kolega – na środek wszedł bardzo przystojny brunet.
- To ten chłopak, nie uważacie, że jest do kogoś podobny? – przyjrzała mu się dokładnie.
- Nie znam go Sakura – odparła Ino, patrząc z ciekawością na scenę. Różowowłosa się rozejrzała, widziała jak siedzące dziewczyny są wniebowzięte i z uwielbieniem patrzą na mężczyznę.
- Legitymację przyznała Akademia Medyczna w Tokio dla Sakury Haruno – odparł bez żadnych zbędnych napięć. Kiedy różowowłosa to usłyszała, zatkało ją. Ma dobre oceny, ale na pewno nie najlepsze. I przecież nie składała papierów na tą uczelnie, ponieważ wiedziała, że poziom jest za wysoki i mogliby jej nie przyjąć. Oczywiście sam fakt, że się tam dostała naprawdę ją cieszył, ale przecież.... Już sama nie wiedziała co powiedzieć, kiedy przyjaciele zaczęli klaskać z resztą uczniów.
- No idź – szepnęła blondynka wypychając ją. Powoli wstała i ruszyła do dyrektorki i „nieznanego" mężczyzny.
- Gratulację – uśmiechnął się, a ona spojrzała na niego jak zaklęta. Odchrząknęła, zdając sobie sprawę, że tylko wyobraźnia płata jej figla, a taki nieziemski uśmiech nie musi mieć tylko jedna osoba.
- Dziękuje – sięgnęła po legitymację na uczelnie o której marzy wielu przyszłych lekarzy.
- Nie ma za co – patrzył jej wyzywająco w oczy. Jego oczy natomiast były takie czarne, takie.... Przełknęła ślinę, poczym odwróciła się do dyrektorki, która również jej pogratulowała. Następnie zeszła ze sceny do swoich przyjaciół, którzy wycałowali ją i uściskali.
Wyszli ze szkoły ze świadectwami i upominkami, które zafundowały im młodsze klasy.
- Naprawdę ten chłopak wam nikogo nie przypominał? – zapytała różowowłosa, a oni po raz setny pokręcili przecząco głową – Ja nie zasługuję na tą legitymację, przecież nawet nie jestem najlepsza.
- Ale uczelnia cię chciała. To chyba dobrze?
- Dobrze, ale... – zacięła się, widząc bruneta, który wręczył jej legitymację – Czekajcie – odparła do przyjaciół, poczym podbiegła na szpilkach do mężczyzny. – Proszę poczekać – zawołała za nim. Stał do niej nadal tyłem, kiedy w końcu do niego dobiegła. – Chciałam podziękować, ale też ja chyba ...
- Jesteś taka przewidywalna Sakuro – odwrócił się do niej, uśmiechając się delikatnie. Patrzyła na niego przez dłuższy czas. Minęło możliwe nawet i pięć minut, kiedy jej serce zabiło szybciej, a umysł przyswoił jej ważną informację. Ta tonacja, ten łobuziarski uśmiech i te iskrzące się oczy...
- Niemożliwe...
- Parę miesięcy się nie widzieliśmy, a ty mnie nie poznajesz? Co prawda, usunąłem czerń z mojej twarzy i ubrałem się porządnie, ale powinnaś chyba od razu mnie zauważyć.
- Sasuke... – wyszeptała, bo na więcej w tej chwili nie było ją stać.
- Słucham? – podszedł do niej, łapiąc ją w pasie.
- Co ty tu robisz?
- Jak to co? Mamy przecież nie zaliczoną randkę.
- Nie mogę uwierzyć, że to naprawdę ty – uśmiechnęła się, dłonią głaszcząc go po policzku, jakby szukając dotykalnego dowodu, że to naprawdę osoba, która doszczętnie przewróciła jej uporządkowany świat.
- Widzisz, nie zapomniałem niczego. Nadal wiem co lubisz i gdzie mieszkasz – uśmiechnął się chytrze – Ani razu nie stanął mi przy żadnej lasce, chociaż miałem ochotę na seks. Problem w tym, że z Tobą chciałem się kochać – klepnęła go w klatę. – Co myślisz o tym...
-... aby zrobić to w twoim samochodzie? – dokończyła na co on uśmiechnął się chytrze.
- Nie o to mi chodziło, ale przynajmniej twoja urocza natura nie minęła. Jestem pewny, że masz już na mnie ochotę odkąd pierwszy raz mnie tu zobaczyłaś. Nieznajomy, seksowny facet...
- Nie prawda, nie myślałam tak o tym. – odparła, patrząc na niego ciekawskim wzrokiem – Powiesz w końcu co chciałeś mi zaproponować?
- Oczywiście. Co ty na to, abyśmy zaczęli od początku – zauważył jej zdumienie – Na początku randki, a kiedy w końcu się mną zauroczysz to kolejny etap jakim jest seks.
- I mam wierzyć, że tak długo wytrzymałbyś bez seksu?
- Długo? – zaśmiał się – Wiesz, że jestem niesamowity, dlatego dzisiaj zaliczymy wszystkie randki, by później...
- Cwaniak – złapała go za koszule, przyciągając go do siebie. Pocałowała go namiętnie w usta. Tak bardzo za tym tęskniła. Jego cudowne usta chłonęły ją doprowadzając jej ciało do szaleństwa. Pragnęła go. Chciała go tutaj i sama by go chętnie przeleciała w tym samochodzie. Przejechała dłonią po jego tyłku, kiedy poczuła jak ściska jej pośladki.
- Wiesz, gdyby nie twoi przyjaciele, to trudno byłoby mi to wszystko zorganizować.
- Czyli brali w tym udział? – zachichotała, oglądając się za siebie, jednak nikogo nie spostrzegła. – Jakim cudem zdobyłeś dla mnie legitymację na Akademie Medyczną w Tokio? Wiesz, że to spełnienie marzeń dla każdego przyszłego lekarza? Sama się nie starałam o to miejsce, ponieważ wątpiłam w swoje szanse, gdyż nie tylko z Japonii ludzie starają się o miejsce na tej uczelni. Też kolejnym powodem był fakt, że chciałam być blisko domu, ale teraz... – uśmiechnęła się szeroko -...mój tata na pewno to zrozumie i w końcu będę miała wolną rękę.
- Dodatkowo będziesz blisko mnie, ponieważ zakupiłem dom w Tokio.
- Wow..., a jak tam było na Tourne w Europie?
- A było spoko, szkoda tylko, że ciągle mnie prześladowałaś – musnął jej usta – Wsiadaj do samochodu, pogadamy w czasie jazdy na naszą randkę – otworzył jej drzwi po stronie pasażera, na co różowowłosa z szerokim uśmiechem go pochwaliła za tą kulturalność. – Legitymację udało mi się bardzo łatwo zdobyć. Poprosiłem mojego menadżera, aby coś w tym zdziałał i okazało się, że syn Dziekana jest naszym wiernym fanem, który nawet tworzy covery naszych piosenek. Legitymacja była małą przysługą za to, że się spotkaliśmy z jego synem. – odparł odpalając silnik i wyjeżdżając z terenu szkoły. – Widzisz w tym świecie wszystko można załatwić.
- Dziękuje – odparła – Ale nie rozumiem, dlaczego to dla mnie zrobiłeś.
- Dalej nie wiesz? Przecież jesteś mądra. Przynajmniej bardzo zostałaś przeze mnie wychwalona przy tym Dziekanie, więc nie możesz mnie teraz zawieść – zaśmiał się widząc jej ogniki w oczach - No, Okey nie denerwuj się. Chcesz wiedzieć dlaczego chcę cię mięć tak blisko? – złapał za jej dłoń delikatnie ściskając – Ponieważ byłoby mi miło, gdybyś z mną zamieszkała.
- Chcesz, abym z tobą zamieszkała? – spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- Chcę, abyś ze mną została – powiedział po dłuższej chwili, kiedy zatrzymał się na czerwonym świetle.
- Została?
- Nie powtarzaj po mnie – zaśmiał się – Czyżbyś nie mogła uwierzyć w to, że ja też posiadam jakąś namiastkę uczuć? – przyjrzał się jej twarzy na której malowało się wiele nieodgadnionych uczuć. – Może powinienem ci to udowodnić w inny sposób?
- Jedź już, a nie gadaj głupot. – odparła, nie wiedząc, czy Sasuke mówi poważnie czy się zgrywa.
- Ja nie żartuje. Myślisz, że dlaczego starałem się o to abyś dostała się na uczelnie w Tokio, na pewno nie po to, aby Tobie ułatwić – uśmiechnął się chytrze – Chcę cię mieć blisko siebie i dlatego kupiłem ten dom. Moglibyśmy razem zamieszkać, a ja bym użyczał ci swoje ciało do ćwiczeń anatomicznych. Ale tylko z zewnątrz, bo na pewno nie dam ci się pokroić – zaśmiał się.
- I myślisz, że przy tobie bym się czegoś nauczyła? – zachichotała wyobrażając sobie, co by robili, gdy wracałaby z zajęć, a on niemiałby koncertów. – Właściwie, muszę ci przyznać, że naprawdę seksownie wyglądasz bez tego makijażu. Mnóstwo dziewczyn się za tobą oglądało i chciało z tobą pogadać.
- Wiem, ale one mnie nie obchodziły. Przyjechałem tu tylko dla jednej dziewczyny – odparł – A jak ci się bardziej podobam. Tak czy w moim scenicznym wizerunku?
- Obydwa style mi się podobają i wzbudzają we mnie pożądanie. – przejechała dłonią po jego udzie, uśmiechając się uwodzicielsko. – Pragnę cię – odpięła pas i nachyliła się w jego kierunku, delikatnie muskając ustami jego policzek i szyję. – Zatrzymaj samochód i zróbmy to.
- Na początku powiedź czy się zgadzasz ze mną zamieszkać?
- Dobrze wiesz, że gdyby mnie tu nie było, to na pewno nie chciałabym cię widzieć, ale kiedy tu jestem to chyba powinieneś zrozumieć, że żywię cię jakimś głębszym uczuciem. Ja zawsze bujałam się w znanych gwiazdach i nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek to platoniczne uczucie może mieć jakieś szanse bytu.
- Poznałaś mnie i dobrze wiesz, że nie żartuje. Dlatego jeżeli masz jakieś jeszcze wątpliwości, to uwierz mi, że nie mam żadnych złych zamiarów. Miałem dużo czasu na zastanowienie. Ten okres był dla mnie ciężki i nie potrafiłem zrozumieć dlaczego. Chciałem cię odrzucić, bo przecież tu chodziło tylko o seks. Wmawiałem sobie to, przez cały czas. Jednak, gdy kiedyś się obudziłem to powiedziałem sobie: dość. Przecież jestem facetem, który też ma prawo być szczęśliwym, dlatego też wiedziałem, że muszę się z Tobą spotkać i upewnić się, że mnie kochasz.
- Kocham? Jak na to wpadłeś?
- Kiedy zaczęłaś wypytywać mnie o to jak wyobrażam sobie przyszłość. Wydawałaś mi się wtedy taka dziwna, od razu skojarzyłem, że coś jest na rzeczy. Zwłaszcza, gdy chciałaś, abyśmy spędzili jeden dzień jako para.
- Spostrzegawczy jesteś – westchnęła – Dlaczego wcześniej nie mogłeś na to wpaść? Nie mogłeś wcześniej do mnie przyjechać?
- Mogłem, ale wolałem, abyś skończyła szkołę i nie przejmowała się mną. Ponadto obawiałem się twojego ojca – różowowłosa zauważyła jak Sasuke wjeżdża na parking przy Wesołym Miasteczku. Uśmiechnęła się szeroko, wiedząc, że jest to naprawdę dobre miejsce na pierwszą randkę
- Uwierz mi, że gdybyś właśnie tak przyszedł to na pewno by się nie czepiał – uśmiechnęła się, kiedy się zatrzymał, poczym wpiła się w jego usta. Tego dnia spędziła najwspanialszy dzień o jakim mogła tylko marzyć. Chodzili za ręce i robili wszystko to co normalne pary w takich sytuacjach wyrabiają. Nie sądziła, że kiedykolwiek coś takiego będzie robić z Sasuke. Z Sasuke, którego myślała, że już nigdy nie zobaczy. Cudowny dzień nie byłby tak wspaniały, gdyby nie finał w pokoju hotelowym Sasuke, który rozpoczął się już w jego samochodzie. Ich podniecenie rozładowywali całą noc przez którą ani na moment nie zmrużyli oka. Platoniczna miłość, w której ciągle żyła, rozkwitła w zaskakująco szybkim tempie. I serce nie biło już do postaci na plakacie, a do realnego i gorącego mężczyzny.
***
Chociaż jej ojciec jak zwykle robił jej kazania i nie był do końca przekonany do tego wyjazdu, to w końcu gdy zauważył jak córce zależy na tym wyjeździe, a tym bardziej, że Uczelnia do której się dostała jest tak bardzo szanowana, uległ. Duży wpływ miał również sam fakt, że Ino postanowiła odbyć dwuletni kurs florystyki w Tokio. Pan Haruno z myślą, że obydwie zamieszkają razem w końcu wyraził zgodę i wcale nie planował wyjechać z córką do Tokio, czego z początku się obawiała. Przyjaciółki jednak nie zamieszkały razem. Ino przez ten czas mieszkała u swojej ciotki, która również była florystyką. Natomiast różowowłosa zamieszkała ze swoim chłopakiem. Nieoficjalnie byli parą już od pierwszego spotkania w Kioto. Oficjalnie po dwóch miesiącach mieszkania razem. Po ogłoszeniu tego, byli na łonach wielu magazynów. I oczywiście stąd jej ojciec uzyskał tą informację. Na początku Pan Haruno był wściekły, ponieważ nie wyobrażał sobie kogoś z tak mrocznym wizerunkiem przy boku swej córki. Jednak gdy poznał Sasuke i przekonał się jaki naprawdę jest, polubił go, chociaż nadal grozi mu, że połamie mu wszystkie kości, gdy skrzywdzi jego ukochaną córeczkę. Oczywiście Sasuke, kiedy wraz z Sakurą przyjeżdżał do Kioto do jej ojca, zmywał makijaż i stawał się jak to powiedział jej ojciec „normalnym facetem".
Często jeździła z Sasuke na koncerty, gdy miała czas. Na uczelni nie było tak trudno jak z początku uważała. Poznała wielu fantastycznych ludzi i uzyskała odpowiednią wiedzę i doświadczenie by zostać kwalifikowanym chirurgiem.
Siedziała w wannie pełnej piany i cudownych waniliowych olejków. Była zmęczona po całym dniu praktyk w szpitalu i potrzebowała relaksu. Była szczęśliwa, że dzisiaj wraca Sasuke. Nie widzieli się tydzień, ponieważ był na koncercie w Tajlandii. Tęskniła za nim, ale wiedziała, że jej tą samotność wynagrodzi. Z początku nie wierzyła w to, że ich związek może przetrwać dłuższy czas. Sasuke był dla niej przecież nieosiągalny. Sasuke to gwiazda, a ona jest chirurgiem. Szczerze mówiąc jest przed nimi przepaść, ale naprawdę się uzupełniają, zwłaszcza w łóżku.
- Sakura... – usłyszała męski głos, a jej twarz rozświetlił uśmiech.
- Jestem w toalecie – odpowiedziała na jego wołanie. Po chwili do pomieszczenia wszedł Sasuke. Położył przewieszoną na ramieniu torbę w wejściu i spojrzał na swoją dziewczynę z błyszczącymi oczami.
- Właśnie o tym marzyłem.
- To chodź tu do mnie – uśmiechnęła się zachęcająco, a jemu dwa razy nie trzeba było powtarzać Rozebrał się szybko do naga i wszedł do obszernej wanny, całując namiętnie swoją partnerkę.
- Tęskniłaś, kochanie?
- Nawet nie wiesz jak bardzo – odparła przytulając się do niego.
- Wiesz, chyba czas najwyższy zmienić nasz stan.
- Coś proponujesz?
- Możliwe, że w najbliższym czasie coś ci zasugeruję. Mam nadzieję, że wtedy usłyszę pozytywną odpowiedź.
- Zastanowię się nad tym, gdy usłyszę pytanie.
- Mam nadzieję – przyciągnął mocniej ją do siebie, poczym pieszczotliwie przygryzał jej skórę, rozbudzając w niej pożądanie, które i tak tliło się w niej od tygodnia.
Ocenianie po wyglądzie to najgorsza cecha człowieka. Ona również to zrobiła i gdyby wtedy nie zrobiłaby pierwszego kroku w jego stronę na pewno nie byłaby tak szczęśliwa. Osoba, którą uważała za ideał stała się czymś brudnym i kłamliwym. Osoba, której nie znała stała się jej prawdziwą częścią życia. Zaryzykowała i sięgnęła po zakazany owoc, który nie zawsze musi być przyczyną zła, bo w jej przypadku rozświetlił jej drogę i nadał prawdziwego sensu. Stała się cenna i kochana przez osobę na której bardzo jej zależało. Przeciwieństwa się przyciągają i w ich przypadku sprawdziło się to stu procentowo.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top