Trudny wybór (6)


Wieczorem tego samego dnia...

Marinette nie miała ochoty nigdzie się już pokazywać, nawet jako Biedronka. Chyba, że Paryż zostałby ponownie zaatakowany, wtedy nie miałaby wyjścia. Siedziała na łóżku, trzymając w dłoniach swój szkicownik. Nawet nie miała ochoty zapisywać w pamiętniku swojego najgorszego dnia w życiu. No, może to nie był tak kompletnie najgorszy dzień w jej życiu, bo Adrien stwierdził, że będą się dalej spotykać, tylko jeśli przestanie wygadywać takie głupoty na temat Czarnego Kota. Niestety, ten pojawił się niedługo po tym, więc nie była teraz pewna, co o tym wszystkim myśleć. A jeśli ktoś znowu opublikuje jakieś zdjęcie Czarnego Kota z nią?

Nawet nie chciała o tym myśleć. Obawiała się tego, co na to wszystko powie Adrien.

– Marinette, nie możesz się tak zadręczać w końcu Adrien powiedział ci, że wierzy w twoje słowa... Cóż, Alya może nie jest z tego zadowolona, ale liczy się tylko Adrien w tej kwestii, a twoja najlepsza przyjaciółka jakoś to przyjmie do świadomości – powiedziała Tikki.

Kwami była wściekła na Adriena za to, że co chwilę pojawiał się u Marinette jako Czarny Kot, mieszając jej tym wszystkim w głowie. A biedna Marinette nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć.

Dziewczyna przyjrzała się swojej kwami z powątpiewaniem.

– Nie jestem co do tego przekonana, Tikki – westchnęła. – Być może Adrien jakoś przyjął to do wiadomości... Być może obwinia siebie za całą tę sytuację i już więcej nie poprosi Czarnego Kota o przysługę, ale wciąż pozostaje Alya... Jak mam zbudować związek z Adrienem, nie mając dobrego wyjaśnienia na temat mojej przyjaźni z Czarnym Kotem, który w dodatku nazywa mnie „Księżniczką".

Tym razem Marinette westchnęła z irytacji. Zeszła z łóżka, a kiedy stanęła na podłodze do jej pokoju zajrzała mama.

Tikki szybko schowała się za poduszką na łóżku Marinette, myśląc o tym, że Adrien nie miałby nic przeciwko temu, aby mówiła przy nim takie rzeczy, biorąc pod uwagę to, że Adrien to Czarny Kot.

– Marinette, czy wszystko w porządku? Przyszedł do ciebie kolega – oznajmiła Sabine.

Nastolatka zerknęła w stronę swojej mamy.

– Kto taki?

Sabine uśmiechnęła się promiennie w odpowiedzi. Marinette otworzyła oczy szeroko, powoli zaczynała panikować ze względu na zdjęcia Adriena w swoim pokoju.

– To Luca – wyjaśniła Sabine.

Marinette pisnęła.

– Mamo, czy mogłabyś go poprosić, aby chwileczkę zaczekał?

Zaczęła w pośpiechu zdejmować zdjęcia Adriena i chować je z powrotem pod łóżko, a Sabine w tym czasie zniknęła uśmiechając się pod nosem.

– Tikki, nie mogę w to uwierzyć. Jak myślisz, czego Luca może chcieć? – mamrotała Marinette.

Chwilę później do pokoju ponownie wpadła mama.

– Luca pyta czy zechcesz z nim wyjść?

Marinette spojrzała na mamę pytająco, a potem przeniosła wzrok na dwa ostatnie zdjęcia Adriena na ścianie i odetchnęła z ulgą.

– Na zewnątrz? – palnęła bez namysłu.

Sabine zaśmiała się cicho.

– No tak... Głupio pytam – zaśmiała się Marinette. – Pewnie, że z nim pójdę, zejdę za kilka minut.


– Marinette, a może pójdziemy na lody do Andre? – zaproponował Luca.

Marinette uśmiechnęła się do niego nieśmiało, ale nie wiedziała, co na to odpowiedzieć. Zawsze myślała, że pójdzie na lody do Andre z Adrienem. Nie chciała, aby wyszło na to, że chce odmówić Luce, po prostu nie chciała ryzykować. I w chwili, kiedy Marinette już miała odmówić przyjacielowi zadzwonił jej telefon. Marinette odebrała szybciej niż zamierzała.

– Wybacz, Luca, muszę odebrać telefon. To Alya – wymamrotała szybko. – Tak, cześć Alya!

Głos po drugiej stronie wydawał się dziwnie znajomy, ale nie należał do Alyi. Marinette zamrugała zdziwiona i spojrzała na wyświetlacz.

– Adrien, to ty? Wybacz, myślałam, że to Alya – zaśmiała się zakłopotana.

Luca zerknął na swoją towarzyszkę odrobinę zdziwiony.

– Czy mógłbym wpaść dziś do ciebie? – zapytał Adrien. – Chciałbym wreszcie mieć normalną randkę z tobą – wyznał.

Marinette pisnęła z radości, a po chwili jej spojrzenie skrzyżowało się ze wzrokiem Luci. Oj, ale namieszałam, pomyślała.

– Cóż, Adrien, nie chciałabym ci odmawiać, ale właśnie jestem na spacerze z Lucą i...

– Z kim? Gdzie?! – wtrącił jej Adrien.

Marinette spojrzała ze zdziwieniem na Lucę. Nie chciała mu sprawić przykrości, ale randka z Adrienem... na samą myśl o tym zawirowało jej w głowie. Nie mogła w to uwierzyć, że Adrien wreszcie ją o to poprosił.

– Adrien, wybacz, ale muszę już kończyć. Możemy się umówić na jutro – zaproponowała, ale Adrien już nic nie odpowiedział, tylko się rozłączył.

Marinette schowała telefon i spojrzała na przyjaciela. Uśmiechnęła się do niego ciepło, choć w głębi duszy żałowała, że nie zgodziła się na randkę z Adrienem, tym bardziej, że po tej rozmowie Adrien nie odpowiedział czy chciałby się ponownie umówić z Marinette.

– Jeśli chcesz, możesz wracać, nie musisz być tu ze mną – powiedział Luca.

Serce Marinette zabiło mocniej. Nie wiedziała, dlaczego, ale powiedziała:

– Ale ja właśnie chcę być tu z tobą – odparła.

– Naprawdę? To wspaniale – ucieszył się Luca.

Objął dziewczynę ręką, a ona oszołomiona nie powiedziała ani słowa. Jedynie Tikki drgnęła w jej torebce, kiedy Luca mocniej ścisnął jej właścicielkę.

Ruszyli wzdłuż mostu, podziwiając przepiękny zachód słońca. Luca co chwilę zerkał na Marinette, a ta odwzajemniała jego spojrzenia, ale na krótko, bowiem rumieńce nie chciały zejść z jej policzków.

– Rzeka wygląda niesamowicie podczas zachodu słońca – powiedziała, rozglądając się dookoła.

Po chwili, zupełnie przez przypadek, zauważyła Czarnego Kota na jednym z dachów kamienic.

– Czarny Kot? – szepnęła zdziwiona.

Luca spojrzał w tym samym kierunku, co ona, ale nie powiedział nic na ten temat. Zamiast tego obrócił się do Marinette i mocno ją objął.

– Chciałbym wiedzieć o czym teraz myślisz – wyszeptał jej do ucha, a jego ciepły oddech połaskotał ją w szyję.

Marinette zadrżała.

– Myślę o tym, że to był dobry pomysł, aby wyjść z tobą – powiedziała bardzo cicho, obserwując zbliżającego się w ich stronę Czarnego Kota.

– Cieszę się, ale wydaje mi się, że mam całkiem sporą konkurencję – powiedział Luca.

Marinette odsunęła się od niego, odrywając wzrok od Czarnego Kota za plecami Luci. Spojrzała w jasnoniebieskie oczy Luci i uśmiechnęła się.

– Czemu tak mówisz? – spytała.

– Z tego, co właśnie się dowiedziałem, to twój przyjaciel, Adrien, właśnie próbował się z tobą umówić, a dziś rano przeczytałem niesamowicie interesujący artykuł na temat ciebie i Czarnego Kota... Z moich obliczeń wynika, że mam całkiem sporą konkurencję – zaśmiał się.

Marinette zamrugała, spoglądając to na zarumienionego Kota, to na Lucę.

Niszczycielska siła kontra esencja spokoju.

Zawahała się przez chwilę, spoglądając w oczy Luce, a potem bąknęła:

– Nie wiem o czym mówisz.

Czarny Kot zaśmiał się, a wtedy Luca odwrócił się zdumiony. Marinette spoglądała to na jednego, to na drugiego.

– Czarny Kot to tylko przyjaciel, Luca – wyjaśniła.

Wymieniony przełknął głośno ślinę. Jak to możliwe, że JEGO Marinette umówiła się na randkę z Lucą?

– Właśnie miałem powiedzieć, jak bardzo tęskniłem za moją Księżniczką od czasu dzisiejszej nocy – mruknął Kot, uśmiechając się złośliwie, kątem oka spoglądając na swojego przeciwnika.

Serce Marinette wykonało salto, a róż na policzkach zamienił się w czerwień. Dziewczyna zamrugała, zaskoczona słowami Czarnego Kota.

– Przestań mnie tak nazywać, Czarny Kocie – syknęła. – Przez ciebie miałam dzisiaj sporo problemów, a moja najlepsza przyjaciółka o mało nie wydrapała mi oczu za to, że ją okłamałam!

Tym razem to Luca patrzył to na Marinette, to na Czarnego Kota.

– W porządku, piękna. Ale to nie ja rysuję twoje portrety w swoim szkicowniku – rzucił.

Czarny Kot punkt, Marinette zero, pomyślał Adrien. Zobaczmy, co na to Luca.

Marinette głośno wciągnęła powietrze.

– Mówiłam ci już, że narysowałam ciebie zupełnie przez przypadek! – syknęła.

Luca spojrzał na Marinette i pokiwał głową.

– Raczej nie rysuje się tak dobrze kogoś, kogo uważa się tylko za przyjaciela – bąknął Luca.

Marinette chciała zaprotestować, ale wtedy spojrzała na wyraz twarzy Luci. Och nie... on widział ten szkic, pomyślała. Przeniosła wzrok na Czarnego Kota, a ich spojrzenia się skrzyżowały.

– Czy mógłbym już odbić moją Księżniczkę z twoich rąk, Luca? – spytał Czarny Kot, kłaniając się Marinette i jednocześnie całując wierzch jej dłoni.

Luca zmarszczył brwi.

– Marinette, nie chcę wam stawać na drodze, ty chyba faktycznie coś do niego czujesz...

– Nie, Luca – powiedziała ostro Marinette. – Czarny Kot już sobie idzie...

I jak gdyby na te słowa, most zadrżał, a Marinette nie mogąc utrzymać równowagi przewróciła się. Czarny Kot rozejrzał się dookoła i dostrzegł źródło tego problemu, w tym samym czasie Luca pomógł Marinette wstać.

– Pozwól, że odstawię cię do domu, piękna – powiedział z naciskiem Czarny Kot.

Marinette spojrzała przepraszająco na Lucę, kiedy Czarny Kot wziął ją na ręce i wyskoczył wysoko.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top