Przerwana randka (3)


Po zakończonych lekcjach Adrien wychodząc ze szkoły, zastanawiał się czy zabrać Marinette od razu po zajęciach, czy poczekać z tym do wieczora. Był jednak trochę rozkojarzony przez ten artykuł. Nie miał pojęcia, że dziennikarze mogą go śledzić. A co by było, gdyby doprowadził ich do swojego domu, a oni odkryliby, że tak naprawdę to on się ukrywa za maską Czarnego Kota? Poza tym dziennikarze mogą teraz zacząć również atakować Marinette. Zaczną ją wypytywać, co takiego dzieje się między nią, a Czarnym Kotem.

– Cóż, wygląda na to, że na razie trzeba będzie schować pazurki, przynajmniej jeśli chodzi o Marinette – westchnął Adrien.

Plagg wyleciał spod jego koszuli.

– Hm, chyba ciężko będzie pokonać Władcę Ciem jako Adrien, nie sądzisz? – spojrzał na niego podejrzliwie.

– Będę się przemieniał tylko wtedy kiedy będzie to konieczne, a nie wtedy kiedy tego potrzebuję – westchnął ponownie.

Plagg zaczął zajadać się camembertem.

Za jego plecami rozległy się czyjeś kroki. Miał nadzieję, że to Marinette, ponieważ chciał ją zapytać o Czarnego Kota na osobności. Odwrócił się, ale ku jego zdumieniu, jego oczom ukazała się Chloé.

– Chloé, hej.

Dziewczyna uśmiechnęła się, piszcząc:

– Adrieniś! – objęła go mocno, a potem odsunęła się odrobinę. – Masz może wolny wieczór?

Adrien zamrugał zdziwiony.

– Wybacz, ale nie dziś. Jestem z kimś umówiony. – Obawiał się, że jak powie jej z kim ma zamiar się dziś spotkać, to Chloé powie Marinette coś niemiłego.

– Jak to? – spytała zdziwiona.

Po chwili jednak machnęła ręką i odeszła do swojego samochodu, obrażona.

– Uff, na szczęście odjechała – mruknął Adrien.

Plagg zerknął na swojego właściciela, pochłaniając cały kawałek camemberta.

– Musisz bardziej sprecyzować to, z kim chcesz się spotykać i jako kto – stwierdził, a po chwili znów się ukrył, słysząc czyjś chichot.

Adrien odwrócił się i ujrzał Marinette. Uśmiechnął się do niej szeroko, po czym chwycił ją za rękę i przyciągnął bliżej siebie.

– Chciałbym z tobą porozmawiać na osobności – powiedział, a ona zarumieniła się. – Masz teraz czas, czy może wolałabyś wpaść do mnie później?

Marinette zamrugała zdziwiona.

– Ja... eee... miałam się s-spotkać teraz z A-Alyą – wymamrotała.

– Daj spokój, Marinette, idź. Ja muszę coś przekazać Nino. Narka! – Pomachała im ręką, a potem wbiegła z powrotem do szkoły.

Marinette ponownie przeniosła wzrok na Adriena.

– Wygląda na to, że masz teraz wolną chwilę – uśmiechnął się i odrobinę zarumienił.


W rezydencji Agreste, pokój Adriena...

Adrien podszedł do odtwarzacza, by włączyć jakąś muzykę, ponieważ Marinette wydawała się bardzo spięta.

Dziewczyna rozglądała się po jego pokoju, zupełnie jakby była tu po raz pierwszy. W sumie była tu już kiedyś, ale jako Biedronka, więc musiała udawać bardzo wiarygodnie. Cóż, prawda była taka, że wcześniej w ogóle nie miała czasu, aby się rozejrzeć, ale tym razem...

– Marinette, może miałabyś ochotę coś przekąsić? – spytał Adrien.

Spojrzała na niego, uśmiechając się niepewnie.

– Niegłodna trzeba jestem – bąknęła, po czym pisnęła i poprawiła się: – To znaczy, nie trzeba, nie jestem głodna.

Adrien zaśmiał się.

– Jesteś urocza, kiedy się tak jąkasz – powiedział, a kiedy zdał sobie sprawę z tego, jakich użył słów, mocno się zarumienił.

Marinette zasłoniła usta dłonią, by nie pisnąć z zachwytu. Po raz pierwszy usłyszała komplement z ust chłopaka swoich marzeń. Miała ogromną ochotę porozmawiać z Tikki, ale nie mogła. Zerknęła jedynie na torebkę, a jej przyjaciółka poruszyła się wewnątrz.

– To... ja... może j-jednak coś przyniosę z kuchni – wydusił Adrien, po czym zniknął za drzwiami.

Tikki wychynęła z torebki Marinette i rozpromieniła się na widok swojej przyjaciółki.

– Tikki, ja chyba śnię, ale nie szczyp mnie więcej, nie chcę, aby ten sen dobiegł końca – wyszeptała.

Adrien wrócił chwilę później, mówiąc:

– Zaraz nam coś przyniosą.

Podszedł do niej, wskazał na sofę, po czym sam opadł na miękkie poduszki i włączył telewizor. Zaczął przeskakiwać z kanału na kanał, szukając czegoś ciekawego.

– Więc Marinette, co sądzisz o Czarnym Kocie? – zagadnął Adrien.

Marinette siedząca u boku Adriena, zamarła. Dlaczego on ją pyta o Czarnego Kota? Czyżby podejrzewał, że ona się w nim podkochuje?

– A... a... dlaczego p-pytasz? – uśmiechnęła się nieśmiało.

Adrien na chwilę się zmieszał, w sumie to nie chciał, aby to tak zabrzmiało, jednak...

– Tak tylko pytam. Pewnie to spoko gość – powiedział to dość pewnie.

Marinette spojrzała zdziwiona na Adriena. Nie miała pojęcia, co powiedzieć, ale musiała się odezwać.

– Tak, pewnie tak, ale nie aż tak jak ty... Uch... to znaczy mam na myśli, że Czarny Kot to... – Tikki drgnęła wewnątrz torebki, chcąc dodać otuchy swojej właścicielce. – To bardzo dobry przyjaciel. Naprawdę potrafi być prawdziwym romantykiem kiedy trzeba, ale przede wszystkim to dobry przyjaciel. Jest bardzo dobry w pocieszaniu...

Marinette otworzyła szeroko oczy.

Adrien spojrzał na nią szczerze zdziwiony, rumieniąc się.

– Nie... nie to miałam na m-myśli – bąknęła Marinette. – On... on po... po prostu...

No dalej, Marinette, przecież wiesz co powinnaś powiedzieć, pomyślała Tikki.

– To znaczy, że pomiędzy tobą a Czarnym Kotem jest coś więcej niż... niż przyjaźń? – Adrien musiał grać, nie mógł przecież zdradzić, że doskonale wie, jak było naprawdę.

– Nie! Chodzi mi o to, że... że... – Przełknęła głośno ślinę, spojrzała głęboko w oczy Adrienowi, a potem powiedziała: – Czarny Kot to mój przyjaciel. Pewnego wieczoru wpadł do mnie, kiedy byłam zdołowana przez cieb... to znaczy przez pewnego chłopaka, ale... ale... On przyszedł, bo on również został zraniony tego dnia i... i... zabrał mnie w bardzo romantyczne miejsce, a tam wyznał mi prawdę o swoich uczuciach...

– O swoich uczuciach do ciebie? – wtrącił Adrien.

– Nie... nie do mnie, do innej... innej dziewczyny. Po prostu spędziliśmy trochę czasu w miłym towarzystwie, nie mogąc mieć tych ukochanych osób przy sobie i tyle... Między nami jest jedynie przyjaźń. Nic więcej.

Adrien wpatrywał się w Marinette, jakby zobaczył ją po raz pierwszy. Czy to możliwe, że tamtego dnia zranił swoją przyjaciółkę, kiedy nie pojawił się na spotkaniu z przyjaciółmi? Czy to możliwe, że uganiał się za Biedronką, nie dostrzegając innej cudownej dziewczyny u swego boku?

– A... Adrien, powiedz coś – szepnęła Marinette, spuszczając wzrok na swoje dłonie.

– Cieszę się, że... – zaczął, ale nagle przerwała mu Nadja Chamack.

– Paryż znowu zaatakowany przez opętanego akumą złoczyńcę – dobiegł głos reporterki z telewizji.

Marinette westchnęła zrezygnowana, a potem jęknęła cicho, chwytając się za brzuch.

– Marinette? – Adrien przysunął się do niej. – Czy wszystko w porządku?

– Nie... nie czuję się najlepiej – wystękała. – Czy mogłabym skorzystać z toalety?

Adrien zarumienił się, a potem kiwnął głową.

– Pewnie, to tamte drzwi – wskazał ręką. – Chodź, zaprowadzę cię tam. Czy... Czy będziesz czegoś potrzebować?

Marinette zerknęła na niego i zorientowała się o co mu chodzi.

– Nie, spokojnie – uśmiechnęła się niepewnie. – Wszystko czego potrzebuję mam w torebce.

Adrien wprowadził ją do łazienki, a potem wyszedł zamykając za sobą drzwi.

– Pójdę sprawdzić co z tym jedzeniem! – krzyknął do niej przez drzwi.

Wybiegł na środek pokoju i rozejrzał się dookoła, zerknął raz jeszcze w stronę łazienki, a potem syknął:

– Plagg, wysuwaj pazury!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top