Podróż w czasie (26)


Adrien ocknął się nagle, podnosząc głowę znad ławki, na której przed chwilą leżał.

– Panie Agreste, czyżby zaszczycił nas pan swoją przytomnością na zajęciach? – zapytała pani Bustier, uśmiechając się do niego mimo wszystko.

Adrien spojrzał na nią zaskoczony i nagle to do niego dotarło. Przypomniał sobie wszystko, czego doświadczył podczas, gdy Mistrz Fu przeprowadzał rytuał rigaeri morrtis. A mianowicie, Adrien czuł jakby przeżywał wszystko od nowa, tyle, że tym razem wszystko jakby się cofało do momentu, w którym...

Spojrzał na Nino – cały, zerknął na Chloé, która puściła mu zalotnie oczko – cała, odwrócił się w lewą stronę i dostrzegł zaniepokojone spojrzenie Alyi – cała. A na koniec została Marinette. Tego najbardziej się obawiał, wciągnął głośno powietrze i szybko zerknął w jej kierunku. Cała.

Dziewczyna zmarszczyła brwi patrząc na niego ze złością.

– Co się gapisz? – syknęła.

On jednak myślał tylko o tym, że była cała i zdrowa.

Nagle zakręciło mu się w głowie, więc chwycił się za nią rękoma i z jękiem przeniósł wzrok na nauczycielkę, która z zaniepokojeniem pochyliła się nad swoim uczniem.

– Adrien, wszystko w porządku? – zapytała.

Ten jednak pokręcił przecząco głową, a wtedy zawroty głowy stały się jeszcze bardziej uciążliwe.

– Czy mógłbym wyjść na chwilę, zaczerpnąć świeżego powietrza? – zapytał cicho.

Pani Bustier uśmiechnęła się do niego ciepło.

– Jasne, nie ma problemu, ale może ktoś... Nino mógłbyś pójść z Adrienem? – poprosiła nauczycielka.

Nino już miał skinąć głową, kiedy Adrien wypalił:

– Marinette powinna mi pomóc.

Na całe szczęście nie odwrócił się, więc nie miał pojęcia, że wzrok Marinette niemal sypał iskry w jego kierunku. Dziewczyna chciała zaprotestować, jednak nauczycielka stwierdziła, że Marinette to najlepszy wybór.

– Tylko wróćcie jak tylko Adrien poczuje się lepiej – ostrzegła, kiedy Marinette obejmując Adriena ręką, poprowadziła go poza salę.

Szła z nim w kierunku drzwi wejściowych.

– Możesz już przestać udawać – syknęła.

Auć, pomyślał. Naprawdę ją wtedy zraniłem.

– Ja nie udaję – wychrypiał, zerkając na swoją prawą dłoń.

Nie zauważył żadnych zadrapań na knykciach, a jego lewe ramię już go nie bolało. Wyglądało na to, że dostał nowe wdzianko. Uśmiechnął się pod nosem, a kiedy Marinette wyprowadziła go na otwartą przestrzeń, niemal odetchnął z ulgą.

Zeszli po kilku schodkach, a potem Marinette posadziła go na jednym z nich i sama usiadła obok niego.

– Wszystko w porządku? – zapytała, choć nie bardzo ją to interesowało.

Adrien zerknął w jej kierunku, uśmiechając się szeroko.

– Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę – odparł, a potem zwrócił jej twarz ku swojej, gładząc dłonią jej policzek i wpatrując się w jej fiołkowe oczy rozmarzonym wzrokiem.

Marinette prychnęła i odepchnęła jego dłoń.

– Zjadłeś jakieś grzybki halucynogenne, czy co? – syknęła dziewczyna.

Adrien zachichotał.

– Ależ skąd. To tylko z miłości – powiedział rozmarzonym głosem.

Marinette warknęła, po czym mruknęła zdenerwowana:

– Widzę, że już ci lepiej. Na raz...

Chwycił ją za dłoń i przyciągnął do siebie, a ona tracąc równowagę, wylądowała na jego kolanach. Adrien nic sobie z tego nie robiąc, objął ją rękoma w talii i trącił nosem jej policzek.

– Tak lepiej, księżniczko – wyszeptał jej do ucha, a ona zamarła. – W końcu jesteś w odpowiednim miejscu.

Cmoknął ją w policzek, a Marinette przeszył dreszcz. Jednak nie był to przyjemny dreszcz, bowiem jej oczom ukazała się makabryczna scena. Spojrzała przerażona w zielone oczy Adriena.

– Co się stało? – zapytał, dotykając dłonią jej policzka.

– Kim ty jesteś? – spytała drżącym głosem.

Adrien przestraszył się. Z tego, co mówił Plagg, to tylko on sam i wszystkie kwami będą pamiętać tamte wydarzenia, a teraz wpatrywał się w przerażone oblicze swojej dziewczyny.

– Jedyny w swoim rodzaju – powiedział, cmokając jej policzek, przez co Marinette ponownie zadrżała. – I niesamowicie przystojny, Czarny Kot.

A potem złożył pocałunek na jej ustach, a dziewczyna doświadczyła ogromnych katuszy, wędrując przez krajobraz z piekła rodem. Jej oczom ukazała się scena śmierci jej przyjaciół, potem jej własnej śmierci, następnie widziała jak Czarny Kot biegnie z jej martwym ciałem. Nawał obrazów przelatywał przez jej umysł, ale chyba były one nie po kolei. Potem Adrien uderzający w ścianę. Wściekły Adrien, którego nie poznawała, wrzeszczący coś do swojego ojca. Ona i Czarny Kot całujący się na szczycie wieży Eiffela, ona i Adrien niemal uprawiający seks w jej łóżku. Ona skacząca z Wieży, by uratować Czarnego Kota, jej ujawniona tożsamość i wiele, wiele innych scen przeleciało jej przed oczami podczas ich pocałunku.

Marinette oderwała się od jego ust, patrząc z przerażeniem w oczy towarzysza.

– Adrien, co się stało?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top