Każdy Kot w nocy Czarny (19)


Adrien, zarówno jak i Marinette, nie mógł się doczekać spotkania. Miał jednak swoje obowiązki, które narzucił mu ojciec tego dnia, co prawda zakaz wychodzenia z domu już go nie obowiązywał, ale wciąż uwielbiał to uczucie, kiedy po przemianie wyskakiwał za okno i po prostu robił co chciał, szedł tam dokąd chciał.

Po otrzymaniu od Marinette SMS-a z informacją, że jest wolna, nie miał już ochoty dłużej czekać. Rozejrzał się po pokoju – wszystko wyglądało tak, jakby wciąż tu był, jakby po prostu spał w swoim łóżku.

Otworzył jedno okno, a chłodne, nocne powietrze wpadło do pokoju, przyjemnie owiewając jego twarz. Plagg dokończył ostatni kęs camemberta i szybko doleciał do swojego właściciela. Uśmiechnął się do niego.

– Wreszcie żadnych tajemnic, tylko otwarte karty – powiedział, a Adrien uśmiechnął się zanim wykrzyknął:

– Plagg, Wysuwaj Pazury!

Powiew wiatru we włosach i to uczucie wolności... To było wszystko o czym marzył od pewnego czasu. Jego moc – to, że mógł skakać tak daleko i tak wysoko jak tylko chciał z pomocą swojego kija, sprawiało, że naprawdę nie odczuwał żadnych granic, a jeszcze teraz... kiedy znał jej tożsamość, a ona wiedziała, kim on jest naprawdę, miał wrażenie, że nic nie jest w stanie ich powstrzymać.


Po tym jak przygotowała z rodzicami większość zamówień, Marinette udała się do swojego pokoju. Leżała na łóżku, rozmyślając o wielu sprawach, jednak nie była już taka przygnębiona jak po powrocie do domu. Rozmowa z mamą, a potem wspólna praca z rodzicami, naprawdę podniosła ją na duchu i poprawiła humor. Oczywiście, nie tak jak zrobiłaby to obecność pewnego ważnego gościa, na którego właśnie czekała.

A im dłużej o nim myślała, tym bardziej obawiała się ujrzeć jego detransformację. Nie wiedziała jak powinna na to wszystko zareagować, obawiała się przede wszystkim tego, że znów nie będzie potrafiła normalnie porozmawiać z Adrienem. I pomyśleć, że miała go na wyciągnięcie ręki przez cały ten czas, a brnęła w te wszystkie kłamstwa i... Nieważne, nie powinna się już tym zadręczać. Było, minęło i już nie wróci...

Łup.

Usłyszała jak coś ciężkiego uderzyło w podłogę na jej balkonie. Klęknęła na łóżku i uchyliła klapę, by zerknąć kto taki ją odwiedził. Czarny Kot wślizgnął się do jej pokoju, nie mówiąc nic i od razu zamykając za sobą klapę.

– Coś się stało? – spytała.

Czarny Kot uśmiechnął się do niej ciepło.

– Nie chciałbym ryzykować, że ktoś nas nakryje jak wtedy na Wieży Eiffela – odpowiedział. – A poza tym, nie chciałem być nieuprzejmy, ale wolałem, aby ten ważny gość nie dotarł na to spotkanie.

Marinette prychnęła, a potem spojrzała mu w oczy – te same, zielone oczy co zawsze.

– Czyżbym nie powiedziała ci, kto jest tym ważnym gościem? – rzuciła sarkastycznie Marinette.

Czarny Kot uśmiechnął się złośliwie.

– Nie musisz nic mówić. Doskonale wiem, kto jest tym ważnym gościem – powiedział, przemieniając się w Adriena i kończąc zdanie: – Księżniczko.

Serce Marinette wykonało salto, a w jej policzki uderzyły rumieńce. Doskonale wiedziała, kto skrywał się za czarną maską, jednak widzieć to na własne oczy, to zupełnie inna sprawa. Marinette siedziała nieruchomo, czując jak jej serce przyspiesza.

Adrien zerknął na swoje kwami, które bez słowa zniknęło z pola widzenia w towarzystwie Tikki. Dlatego przeniósł swoje spojrzenie z powrotem na Marinette. Nie umiał wyrazić słowami tego, co teraz działo się w jego głowie i sercu. Chciał wyznać jej miłość, jednak nie umiał znaleźć odpowiednich słów. Dlatego jedyne co mógł zrobić to pochylić się i pocałować ją w usta.

Kiedy jego wargi zetknęły się z jej ustami, Marinette zabrakło tchu. Całowała wcześniej Czarnego Kota i próbowała sobie wmówić, że to zupełnie to samo, jednak tym razem, gdy odsunęli się od siebie, twarzy Adriena nie skrywała maska. Z zakłopotania, ponownie przyciągnęła do siebie chłopaka i złożyła na jego ustach namiętny pocałunek. Tym razem nie był to czuły pocałunek Adriena, który jakby prosił o zgodę. Teraz, były to uczucia, które tkwiły głęboko w ich sercach, ale nigdy nie potrafiły się wydostać.

Gdy Marinette oplotła rękoma jego szyję, Adrien podłożył jedną rękę pod jej plecy i ułożył ją wygodnie na łóżku, wciąż nie przerywając pocałunku. Ich języki ocierały się o siebie w namiętnym tańcu. A kiedy Adrien położył się na niej, ich ciała idealnie do siebie przylegały. Nie potrafił się opanować, więc jego ręka powędrowała pod jej bluzkę, a kiedy Marinette cicho jęknęła z zaskoczenia, Adrien wstrzymał się. Już chciał się wycofać, ale wtedy Marinette pogłębiła pocałunek, a wewnątrz niego zapłonął prawdziwy ogień pożądania. Już nie zwracał uwagi na to, jak później spojrzy Marinette w oczy, po prostu wsunął dłoń pod jej koszulkę i chwycił jej pierś. W odpowiedzi dziewczyna jęknęła w jego usta. Adrien zadrżał z rozkoszy i zsunął się z pocałunkami na jej szyję.

Marinette zaczęła się wić z rozkoszy, czując napierającą na nią erekcję. Nie miała pojęcia jakim cudem to się stało, ale stało się. Ona i Adrien leżeli na jej łóżku, całowali się i namiętnie pieścili. Co jakiś czas z ust dziewczyny wydobywał się jęk rozkoszy. Usta Adriena na powrót odnalazły jej i teraz jego język pieścił jej, tak jak jego ręka dotykała, delikatnie ściskała i drażniła jej pierś.

Marinette uśmiechnęła się poprzez pocałunek, a potem drżącymi dłońmi uniosła rąbek jego koszulki, chcąc ujrzeć jego nagą klatkę piersiową. Adrien pomógł jej zdjąć koszulę, ale stracił równowagę i musiał podeprzeć się na dłoniach, wtedy Marinette chwyciła jego koszulkę i zaczęła ją unosić. Jedno uderzenie serca – rumieńce na policzkach. Drugie uderzenie serca – drżące dłonie. Trzecie uderzenie serca – ich spojrzenia się skrzyżowały.

Wpatrywali się w siebie przez chwilę. Marinette wyczytała pożądanie z oczu Adriena, ale nie miała pojęcia, co on dostrzegł w jej oczach. Zanim Marinette zdążyła zdjąć koszulkę Adriena, klapa w podłodze, prowadząca do jej pokoju, otworzyła się z hukiem.

Marinette odruchowo zepchnęła z siebie Adriena i szybko usiadła, spoglądając w kierunku intruza. Na szczęście, jej tata jeszcze nie zdążył się wgramolić, więc nie mógł dostrzec, siedzącego na jego córce chłopaka.

– Tom, mogłeś przynajmniej zapukać – zbeształa go Sabine.

Tom zerknął przepraszająco na córkę.

– Wybacz, kochanie, ale pomyślałem, że może nasza córka i jej gość mieliby ochotę na kolację, albo może jakiś deser – wyjaśnił tata.

Marinette zerknęła ukradkiem w stronę leżącego nieruchomo Adriena.

– Cóż, damy sobie radę, tato – powiedziała Marinette, tym razem spoglądając na rodziców. – Ale dzięki.

Tom posmutniał, jednak po chwili usłyszał stłumiony głos chłopaka:

– Z chęcią coś bym przekąsił – powiedział Adrien, przyduszony poduszką przez Marinette.

– Mamo, tato, jeśli będziemy głodni to sami możemy sobie coś przygotować – powiedziała Marinette, chcąc uspokoić swoich rodziców.

Tom kiwnął głową, choć nie wydawał się zadowolony tym pomysłem. Sabine przeprosiła Marinette i Czarnego Kota za ich wtargnięcie, a potem rodzice Marinette zniknęli zamykając za sobą klapę.

Marinette zerknęła na Adriena, który zdjął już sobie poduszkę z twarzy i patrzył na nią.

– Wybacz, ale nie chciałam, żeby zobaczyli, że znam twoją prawdziwą tożsamość – wyjaśniła, po czym położyła się obok niego, tak by móc go widzieć.

Wpatrywali się w siebie przez chwilę, po czym zaczęli mówić naraz:

– Przepraszam za rodziców.

– Przepraszam za to, co było wcześniej.

Zaśmiali się, a potem Adrien powiedział:

– Naprawdę przepraszam, kiedy miałem na twarzy maskę, było mi o wiele łatwiej, teraz czuję się dziwnie i nie wiem, czy nie zrobiłem czegoś, czego może nie chciałaś – wyjaśnił.

Marinette uśmiechnęła się do niego, wyciągnęła dłoń i pogładziła go po policzku.

– Nie pozwoliłabym zrobić ci czegoś, czego bym nie chciała. I przepraszam za moich rodziców, bywają męczący – uśmiechnęła się zażenowana. – No i za to, że przydusiłam cię tą poduszką.

Adrien zaśmiał się.

– Nic mi nie jest. No i nie musisz mnie przepraszać za swoich rodziców, są cudowni – powiedział, po czym po chwili namysłu dodał: – Mój tata taki nie jest.

Marinette zerknęła współczująco na swojego towarzysza.

– Czy twój tata zawsze taki był?

Adrien uśmiechnął się, wracając wspomnieniami do dni, kiedy jego mama była razem z nimi. Uniósł swoją dłoń i tym razem to on pogładził Marinette po policzku.

– Nie – odpowiedział. – Stał się taki oschły po tym jak zniknęła moja mama.

Marinette spojrzała mu prosto w oczy.

– Przykro mi – powiedziała.

Nie lubiła takich chwil, nigdy nie wiedziała co powinna powiedzieć w takich sytuacjach, a teraz jeszcze poczuła się głupio z powodu swoich rodziców.

– Wybacz, ale nie mam pojęcia co mogłabym powiedzieć, aby poprawić ci humor. Historia twoich rodziców jest bardzo przykra – powiedziała szczerze, po czym przysunęła się bliżej i złożyła pocałunek na jego ustach.

Wciąż czuła się dziwnie, całując i spoglądając na Adriena, a nie na Czarnego Kota, jednak cieszyła się, że nie mieli przed sobą żadnych tajemnic. Adrien z kolei cieszył się z każdej sposobności do całowania swojej ukochanej, jak i tego, że nie musiał już jej oszukiwać.

– Powiedziałaś dokładnie, to co chciałem usłyszeć.

Marinette zmarszczyła brwi, spoglądając na niego podejrzliwie.

– Chodzi ci o pocałunek, prawda? Nie powiedziałam przecież nic takiego cudownego.

Adrien zachichotał.

– Tak, chodziło tylko o pocałunek – odparł, po czym przyciągnął ją do siebie i tym razem sam złożył pocałunek na jej ustach. – Cieszę się, że mogę to robić kiedy tylko chcę, a ty mnie nie odtrącasz.

Marinette uśmiechnęła się do niego szczerze.

– Wciąż nie mogę uwierzyć w to, że odtrącałam Czarnego Kota, bo podobał mi się Adrien, a potem odtrącałam Adriena za to, że...

– Chciałbym wiedzieć, dlaczego tak bardzo się zdenerwowałaś na mnie o ten pocałunek, skoro to ty jesteś Biedronką – wtrącił Adrien.

Marinette zarumieniła się, wypowiadając każde następne słowo:

– Wiedziałam, że coś się zmieniło. Myślałam, że byłeś mną zainteresowany, mną, nie Biedronką, a potem któregoś dnia, pocałowałeś Biedronkę... Wybrałeś tę mnie, która jest odważna, dobra, zawsze wie, co słuszne i... No a ja, jestem tylko tą niezdarną dziewczyną, która nie potrafiła powiedzieć jednego normalnego zdania przy tobie...

Adrien uśmiechnął się.

– Naprawdę zrobiliśmy głupie rzeczy, nie wiedząc o tym, że...

– Byłeś Czarnym Kotem, sam mi to powiedziałeś, że nie wiedziałeś, którą z nich wybrać, prawda? I wybrałeś ją...

Adrien poczuł się dotknięty. To nie tak, że wybrał Biedronkę, on po prostu...

– Nie, to nie tak. To prawda, że zakochałem się w tobie Marinette, ale odkąd próbowałem się z tobą spotykać, zawsze coś nam przeszkadzało. I myślałem, że to moje podwójne życie jest problemem. Wiem, głupio to brzmi. Po prostu nie byłem do końca przekonany i kiedy nadarzyła się okazja, to z niej skorzystałem. Przysięgam, że gdybym wiedział, że przestaniesz ze mną rozmawiać, nigdy w życiu bym tego nie zrobił – powiedział, obejmując ją ręką. – Gdybym tylko wiedział... Potem, zacząłem za tobą tęsknić, dlatego przychodziłem do ciebie jako Czarny Kot.

Marinette uśmiechnęła się na to wspomnienie.

– A ja przez cały ten czas myślałam, że coś dziwnego dzieje się z Czarnym Kotem, dlatego wtedy cię narysowałam, bo... Nie mogłam się uwolnić od myśli, że Czarny Kot przestał flirtować z Biedronką i...

– Och, czyżby moja Księżniczka była zazdrosna? – rzucił sarkastycznie Adrien.

Marinette spojrzała na niego gniewnie.

– Daj spokój, to po prostu śmieszne – powiedział Adrien. – Przez cały czas mieliśmy siebie nawzajem, a jednak nie mogliśmy... Nie dostrzegaliśmy siebie – Adrien roześmiał się. – Naprawdę powiedziałaś kiedyś Alji, że jestem zbyt idealny by być Czarnym Kotem?

Marinette zacisnęła usta w wąską kreskę, a Adrien wybuchł głośnym śmiechem.

– Naprawdę to zrobiłaś?

Marinette spiorunowała go wzrokiem.

– Byłam wtedy zaślepiona tobą – prychnęła. – Gdybym wiedziała, że... Tylko ty mogłeś wymyślać te głupie gry słowne.

Adrien szturchnął ją palcem.

– Głupie? – zaśmiał się. – Nie miałem pojęcia, że moja Księżniczka może uznać moje gry słowne za głupie. A zwróciłaś kiedyś uwagę na to, że nawet moja moc, to taka jakby gra słowna?

Adrien roześmiał się.

– Kotaklizm? – wyszeptała Marinette, a potem spojrzała mu w oczy i się roześmiała. – Cóż, może to faktycznie jakiś znak.

Adrien parsknął śmiechem, a Marinette była szczęśliwa, widząc go szczęśliwego, ona sama była szczęśliwa. I wtedy ją uderzyło. Była to myśl, która kłębiła się w zakamarkach jej umysłu od jakiegoś czasu.

– Czy to nie dziwne, że Władca Ciem już od jakiegoś czasu nie zaatakował Paryża? – spytała Marinette.

Adrien uśmiechnął się.

– Może w końcu zdał sobie sprawę z tego, że z nami nie wygra? – Adrien pogładził Marinette po policzku i ujął w palce kosmyk jej włosów.

Marinette przyjrzała się uważnie Adrienowi, zanim powiedziała:

– A może on po prostu planuje coś o wiele gorszego, odkąd zna moją tożsamość? Boję się nawet pomyśleć, co by powiedział Mistrz Fu...

Adrien zbliżył się do niej, spojrzał jej w oczy i powiedział:

– Nawet jeśli Władca Ciem planuje coś groźniejszego, będę tam, aby cię ochronić.

A potem ją pocałował, tym razem długo i namiętnie.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Autorem tego fanartu jest (chyba) duskblue


W języku angielskim ten dialog brzmiałby zupełnie inaczej... xd

'Silly?' he laughed. 'Does my Purrincess think my puns are silly?'

Angielski jest taki... elastyczny? Można stworzyć takie kombinacje jak 'Under Agreste,' nawet taki 'Cataclism' jest w sumie taką grą słowną xd Przypomina mi się tutaj odcinek Oblivio i 'bug-mice' xd nawet Marinette potrafi użyć gry słów, np. 'It's bugging me'

Oczywiście, tutaj te gry słowne ograniczają się do słów związanych z kotami i robakami, czyli purr – murczeć, bug – robak, a 'Under Agreste' to już po prostu wzięłam z komiksów o LB i CN xd


Tutaj podrzucam wam linka do tego komiksu:

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top