Anioł Zemsty cz.1 (24)
W poprzednim odcinku:
- Sprawię, że poczujesz, to co ja czuję w tej chwili! - ryknął wściekły Gabriel i przebił pierś Marinette swoją laską.
- Nieee!!! - wrzasnął Czarny Kot.
- Zapłacisz mi za to! - wrzasnął jak opętany Adrien i rzucił się do trumny matki. - Już dawno powinieneś był dać sobie z tym spokój. Mama odeszła! Trzeba było się z nią pożegnać!
- Kotaklizm!
Zniszczył szklaną pułapkę, która więziła jego mamę, po czym rzucił się w stronę swojej ukochanej Biedronki. Wziął ją na ręce, pomimo bólu w swoim lewym ramieniu i uciekł z tego przeklętego domu.
Te obrazy prześladowały go, odkąd wybiegł ze swojego domu. Nie mógł się ich pozbyć z głowy. Zerknął na Marinette, kiedy będąc już tak daleko od swojej rodzinnej posiadłości, zatrzymał się, aby odetchnąć. Spoglądał na swoją martwą ukochaną, nie mogąc otrzeć łez skapujących z jego policzków na jej kostium.
- Nie martw się, coś wymyślimy - powiedział do niej.
Adrien przykucnął, kładąc sobie martwe ciało Biedronki na nogach, by móc wyciągnąć swój kici-kij. Wysunął ekran panelu sterowania i zadzwonił do Alyi, która była pierwsza na liście jego kontaktów. Odebrała po trzecim sygnale.
- Tak? - zapytała, a patrząc na zapłakaną twarz Czarnego Kota, zamarła.
- Spotkajmy się w głównym korytarzu szkoły - powiedział szybko.
Alya zamrugała zdziwiona.
- Teraz?
- Nie, za dziesięć lat! Tak, teraz! - krzyknął, bo nie mógł wytrzymać tego rozdzierającego go bólu. - Czy Nino jest z tobą?
Kiwnięcie głową.
- Bądźcie tam najszybciej jak się da - oznajmił Czarny Kot.
Już miał się rozłączyć, kiedy Alya zapytała:
- Czarny Kocie, co się stało? Gdzie jest Marinette?
Adrien zacisnął usta w wąską kreskę.
- Porozmawiamy o tym na miejscu - wycedził przez zaciśnięte zęby i rozłączył się.
Wykonał jeszcze jeden telefon.
- Chloé, spotkajmy się w głównym korytarzu szkoły - poinformował ją.
- Będę najszybciej jak się da, Czarny Kocie. Queen Be rusza do akcji! - zasalutowała.
Przynajmniej z jedną mniej roboty, pomyślał. Westchnął ciężko, schował broń i spojrzał na swoją ukochaną. Dlaczego... Dlaczego ich to spotkało? Czy to przez ten jego niewyparzony język?
Porwał ją w objęcia i ruszył w dalszą drogę, skacząc z dachu na dach. Oby tylko reporterzy nie wypatrzyli martwej Biedronki, bo jeszcze jego ojciec to wykorzysta.
Główny korytarz szkoły
Czarny Kot rozejrzał się za jakimś miejscem, gdzie mógłby położyć bezwładne ciało swojej ukochanej i wypatrzył ławki znajdujące się po bokach. Ruszył w tamtym kierunku, powłócząc nogami. Jego lewe ramię pulsowało tak ostrym bólem, że ledwie był w stanie przytomnie myśleć.
Ułożył Marinette na ławce, odgarnął z jej twarzy zabłąkane kosmyki, a potem musnął wargami jej, zimne już, czoło.
Nagle sobie o czymś przypomniał. Ruszył pędem w stronę szatni i dopadł do szafki Marinette, skąd wyciągnął jej plecak, a z niego ich wspólne zdjęcie oprawione w ramkę. Połamał ją, chcąc wydostać zdjęcie, a gdy już miał je w swojej dłoni, wsadził do kieszeni w swoim stroju. Schował plecak Marinette z powrotem do szafki i zamknął ją. Spuścił głowę i otarł łzy wierzchem dłoni. Pomyślał o jej rodzicach i poczuł ulgę, że nie zaniósł ich martwej córki do domu... Czuł się temu wszystkiemu winny.
Wrócił do ciała Marinette i klęknął przy niej. Oparł się czołem o jej ramię i zaczął płakać. Może gdyby choć raz jej posłuchał, nie byliby w tej sytuacji. Wiedział, jednak, że Marinette przeraziła się tym, że to jego ojciec okazał się być Władcą Ciem. Dlaczego los tak okrutnie z niego zakpił? Kiedy myślał, że ma już wszystko i jest szczęśliwy, postanowiono mu to odebrać... Obwiniał o to ojca, bo zapewne nie spodobało mu się to, co Adrien powiedział na temat swojej mamy, ale prawda była taka, że nauczył się bez niej żyć, choć bardzo za nią tęsknił. Marinette częściowo mu tę pustkę wypełniła.
- O, tam jest - usłyszał zasapany głos Alyi.
Wstał i odwrócił się w ich stronę. Dostrzegł, że nie wyglądali najlepiej, zapewne biegli tu całą drogę. A na jego widok zamarli. Adrien wciągnął głęboko powietrze, a kiedy do szkoły wpadła Chloé, wyciągnął zdjęcie z kieszeni stroju zanim uległ przemianie zwrotnej, a potem schował je do kieszeni dżinsów.
Z kącika jego ust ściekła strużka krwi, zostawiając plamę na jego białej koszuli.
- Co... co się stało? - zająknęła się Alya.
Wszyscy troje ruszyli w jego kierunku, a Adrien czując, że dłużej nie wytrzyma, zacisnął dłonie w pięści i odsunął się na bok odsłaniając ciało martwej dziewczyny, jego dziewczyny. Alya padła na kolana, Chloé zaraz po niej, a Nino głośno przełknął ślinę.
Adrien odszedł kawałek dalej i zamachnął się pięścią w ścianę.
- Czy to... czy to... - Alya nie potrafiła nawet zapytać.
Adrien odwrócił się w ich stronę, a wtedy Plagg usiadł mu na nosie. Adrien miał ochotę go strzepnąć, ale przypomniał sobie, że Tikki jest uwięziona w ciele Marinette.
- Plagg, czy ona nie żyje? - zapytał Adrien chłodnym tonem.
Reszta przyglądała mu się badawczo.
- Marinette niestety tak - powiedział tęsknie Plagg, zlatując z nosa swojego właściciela. - Ale Tikki jest uwięziona i nie mam pojęcia w jakim jest stanie. Przypuszczam, że może być ranna.
Adrien ponownie zamachnął się i przywalił z całej siły pięścią w ścianę.
- Czy jest jakiś sposób, aby ją... - Nie dokończył, nie musiał.
- Możesz spróbować zdjąć kolczyki, a Tikki powinna wrócić, niestety, nie wiem w jakim stanie. Możesz skorzystać z Potęgi Absolutnej i zażyczyć sobie jej życie w zamian za życie kogoś innego, ale nie ty wybierasz, komu odbierzesz życie - poinformował Plagg.
- Tak myślałem - jęknął zrozpaczony Adrien.
- Ale jest pewien rytuał - powiedział Plagg.
Adrien odwrócił się do swojego kwami, uważnie mu się przyglądając. Nagle przypomniał sobie i wyciągnął z kieszeni koszuli kawałek camemberta, a Plagg pochłonął go w całości i kontynuował:
- Ten rytuał nazywa się... Mistrz Fu na pewno będzie wiedział.
Adrien przesunął dłonią po swojej twarzy zrezygnowany.
- Co muszę zrobić? - zapytał, wiedząc, że to nie wszystko.
- Potrzeba nam wszystkich miraculi - oznajmił Plagg.
Ach, no tak, żeby nie było za łatwo, pomyślał Adrien.
- Czy któryś z was mógłby nas oświecić, dlaczego moja najlepsza przyjaciółka nie żyje?! - wrzasnęła Alya.
Adrien spojrzał na nią, marszcząc brwi.
- No dalej, Agreste! Przywal mi, a ja odwdzięczę się tym samym! - syknęła w odpowiedzi.
Adrien założył ramiona na piersi. Nie miał zamiaru zrobić jej krzywdy, po prostu było mu teraz ciężko. Nino go rozumiał, dlatego objął ramieniem Alyę, próbując ją uspokoić.
- Walczyliśmy z Władcą Ciem i Mayurą.
Spojrzeli na niego zszokowani.
- Jak to? - zapytali wszyscy troje.
- Tak to. Zjedliśmy obiad, a potem mój tatuś od siedmiu boleści pokazał nam, że to on jest Władcą Ciem - zaśmiał się gorzko. - Sprowadził nas do swojego Sanktuarium, chcąc mnie przekupić uratowaniem mojej, już nieżyjącej, mamy... A wtedy kiedy już prawie wygraliśmy tę walkę... Mayura mnie zaskoczyła, a wcześniej wyprowadziłem mojego ojca z równowagi, w odwecie za moje słowa zabił moją Marinette...
Wszyscy wpatrywali się w niego ze współczuciem, ale nikt nie wiedział co powiedzieć.
- Dobra, to jaki jest plan? - spytała jedyna osoba myśląca trzeźwo, Chloé.
Adrien spojrzał na Chloé i westchnął.
- Plan jest taki, - powiedział, krzyżując ramiona na piersi - że wy zostajecie tutaj, a ja zabieram Marinette do Mistrza Fu. Może uda mu się uratować Tikki. Wtedy przyniosę wam wasze miracula i zmierzymy się z Władcą Ciem, aby odbić miracula pawia i ćmy - wyjaśnił Adrien.
Przyjaciele wpatrywali się w niego zaskoczeni. Nigdy nie widzieli takiego Adriena, zawsze był dla wszystkich miły, ale to jego nowe oblicze ich przerażało. Jedynym, który był w stanie go zrozumieć był Nino, on sam potrafił postawić się w takiej sytuacji w jakiej był Adrien i wiedział, że lepiej by tego nie zniósł.
- Adrienie, może powinniśmy zaczekać aż dojdziesz do siebie - zaproponowała Chloé.
Adrien zmierzył ją groźnym spojrzeniem, a ta przełknęła głośno ślinę.
- Nigdy nie dojdę do siebie - warknął.
- W porządku, stary. Pomożemy ci - wtrącił Nino, chcąc uspokoić przyjaciela, chociaż wiedział, że to niemożliwe. - Po prostu powinieneś trochę ochłonąć, aby nie zepsuć naszej misji.
Adrien syknął głośno, a Plaggowi, obserwującemu swojego właściciela, zrobiło się go szkoda. Przytulił się do jego policzka.
- Uratujemy Marinette, - powiedział do niego - ale jest coś o czym musisz wiedzieć.
Adrien wpatrywał się pytająco w swoje kwami. Jego słowa trochę podniosły chłopaka na duchu, jednak nie wiedział co go czeka po odprawieniu rytuału.
- Ten rytuał to tak naprawdę taka podróż w czasie - tłumaczył Plagg. - Cofniesz się w czasie, aby ochronić Marinette.
Adrien nadal czekał na cios.
- Jest jakiś haczyk? - spytał.
- Nie wiem do jakiej sytuacji się cofniesz - wyjaśnił. - Może się okazać bardzo nieprzyjemna.
Adrien westchnął.
- Żadna sytuacja nie może się okazać gorsza niż obecna - mruknął.
- Wiem, ale pamiętasz, że Marinette cię nienawidziła?
Skinął głową.
- Jak jej wszystko wytłumaczysz, cofając się do czasów, kiedy cię nienawidziła?
Adrien przesunął dłonią po swojej twarzy.
- Przyjdę jako Czarny Kot.
- I chcesz mieć powtórkę z rozrywki z Ofiarą Miłości? - syknął Plagg. - Nie rozumiesz tego, dzieciaku? Kluczem do jej życia jest ochrona jej prawdziwej tożsamości!
Adrien wciągnął głośno powietrze. Plagg miał rację. Gdyby jego ojciec nie poznał prawdziwej tożsamości Biedronki, nie zaplanowałby tego obiadu, a to znaczy, że mieliby po swojej stronie element zaskoczenia.
- Jasne, rozumiem. A teraz, jeśli pozwolisz, zabiorę Marinette do Mistrza Fu. - Uśmiechnął się do przyjaciół. - Plagg, Wysuwaj Pazury!
Kryjówka Mistrza Fu
- Mistrzu! Mistrzu!
Mistrz Fu przerwał swoją medytację, by spojrzeć na swoje kwami.
- To Biedronka... ona...
Czarny Kot wszedł do pomieszczenia, niosąc martwe ciało dziewczyny na rękach.
- Ona nie żyje - dokończył przerażony Wayzz.
Czarny Kot spojrzał na Mistrza, a jego wzrok był pusty. Dopiero co rozpoczął swój związek z Marinette, a teraz... ona... nie...
Mistrz Fu poinstruował Kota, gdzie położyć Marinette, a kiedy dziewczyna już leżała na jego łóżku do masażu, Mistrz Fu zwrócił się do Adriena:
- Co się stało?
I Adrien opowiedział o walce z Własnym Ojcem i o tym, że to wszystko jego wina.
- To nie jest twoja wina, Adrienie. Tak się dzieje, kiedy tożsamość bohatera zostaje ujawniona - wyjaśnił staruszek. - Ale możemy odzyskać Marinette, czy Plagg powiedział ci o...
- Tak - przytaknął Adrien. - Co będzie z Tikki?
- Tikki przeżyje - poinformował Mistrz Fu. - Czy potrzebujesz czegoś jeszcze?
Czarny Kot rozejrzał się po pomieszczeniu, a jego wzrok znów spoczął na Marinette.
- Tak - pokiwał głową. - Potrzebuję odbić zaginione miracula od mojego ojca, a w tym celu potrzebuję miracula pszczoły, lisa i żółwia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top