3 Operacja?

Per. Rosji 

Po pysznej kolacji pojechałem do szpitala, aby czuwać przy Polszy.  Wszedłem do środka  ,a następnie poszedłem w stronę windy. Wszedłem do niej , wcisnąłem odpowiedni guzik i pojechałem na piętro. Szedłem korytarzem i rozmyślałem jak przekonać lekarzy, aby ponowili badania. Pod salą Polszy stał jego lekarz prowadzący. 

- I jak panie doktorze?- spytałem mężczyzny. 

- Więc ....- zaczął.- Przystaliśmy na pana prośbę i ponawiamy tomografię, choć wątpimy , że pokarze ona coś nowego. Największym problemem obecnie jest czas oczekiwania, bo wynosi on obecnie od dwóch do trzech godzin. - powiedział patrząc mi prosto w oczy.

- Mogę wejść do męża? - spytałem.

- Oczywiście.- powiedział uśmiechając się do mnie. 

-Спасибо. -  powiedziałem również uśmiechając się. Wszedłem do sali i usiadłem przy łóżku. -  Привет Polsza. -  powiedziałem ledwo powstrzymując łzy. - Proszę nie  zostawiaj mnie samego z chłopcami. - powiedziałem chwytając go za rękę .  Zgarbiłem się przy jego łóżku i przyłożyłem jego dłoń do swojego policzka. - Proszę , ja nie poradzę sobie bez ciebie. - wyszeptałem łamiącym się głosem.  - Proszę.  Kochanie , walcz dla mnie.  Walcz dla chłopców.  Nie zostawiaj nas. - powiedziałem , a po policzkach spływało mi morze łez. Przeniosłem jego dłoń bliżej swoich ust i zacząłem ją całować.  Po paru minutach zacząłem się uspokajać i łzy przestały mi lecieć. - Polrus znowu choruje i nie wiem co mam robić.  Na szczęście mam pomoc. Wprowadził się do nas Венгрия ( Węgry) i  Германия ( Niemcy ) .  Zajmują się chłopcami i mi pomagają. Jak się wyleczysz to pojedziemy gdzieś , tak aby zapomnieć o całym tym wypadku.  Nasi synowie strasznie martwią się o ciebie i za tobą tęsknią. - powiedziałem  głaszcząc jego dłoń. - Kochamy cię. Pamiętaj. Proszę nie poddawaj się. Proszę. - nawet nie zauważyłem kiedy minęło półtorej godziny. Po tym czasie do pokoju przyszedł lekarz.

- Panie Rosjo? 

- Да. - powiedziałem wstając z taboretu. 

- Możemy jechać na tomografię. Dwójka pacjentów została przeniesiona do innego szpitala. - cieszyłem się , że tomografia zostanie zrobiona szybciej. Do pokoju weszły pielęgniarki. Wzięły one łóżko ,sprzęt medyczny i wyjechały na korytarz. Również wyszedłem na korytarz. Pielęgniarki prowadziły łóżko do sali gdzie była tomograf komputerowy. Szedłem obok łóżka i trzymałem  Polszę za rękę.  Po drugiej stronie szedł lekarz. Przed salą zatrzymał mnie lekarz. - Proszę tu zaczekać. Jeśli coś badanie by wykazało to oczywiście poinformuje pana. - powiedział po czym wszedł do sali. Chwyciłem się ręką za włosy i odetchnąłem ciężko. Usiadłem na jednym z krzeseł , które były na korytarzu. Wyciągnąłem swój telefon i spojrzałem na wyświetlacz. Dwa nieodebrane połączenia od Германия i dwie nieodebrane  od niego wiadomości. 

 Германия 🇩🇪

- I jak?
22:21

- Halo, wszystko dobrze?
22:27

-Да. Właśnie zawieźli go na tomografię. Mam nadzieję że ona nic nie wykaże.
22:31

- Bruder , będzie dobrze . Gdyby coś się działo to dzwoń. Ok?
22:31

-Ok. A ty jeszcze nie śpisz? Nadal ślęczysz nad papierami?
22:33

-Ja. Jako prawa ręka Unii europejskiej mam dużo papierów i bardzo dużo pracy.
22:34

-Ale nie przemęczaj się, dobrze?  Pójdź za niedługo spać . Oki?
22:34

-Oki . Tschüss.
22:34

- Увидимся ( Do zobaczenia).
22:35

Włączyłem wiadomości i zacząłem czytać co się na świecie dzieje.  Nie mogłem się na niczym skupić. Wstałem z miejsca i chodziłem od jednego końca korytarza do drugiego. Z niecierpliwością czekałem , aż skończą badanie. Po dwudziestu minutach  z pomieszczenia wyszedł lekarz.  

- Miał pan rację. Dobrze , że zrobiliśmy to badanie. W mózgu pana męża znaleźliśmy dużego krwiaka. Nie zobaczyliśmy go wcześniej bo najwidoczniej musiał się pojawić 48 godzin później.  Za około 20 minut pojawi się anestezjolog więc wtedy pana mąż przejdzie operację usunięcia krwiaka.  - gdy usłyszałem słowa to nagle zrobiło mi się słabo. Łzy po raz kolejny spłynęły mi po policzkach. Pielęgniarki przetransportowały Polszę do sali 401.  Usiadłem przy mężczyźnie i zacząłem głaskać jego dłoń.  Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer do swojego brata.

Германия 🇩🇪

-Hallo?- powiedział, zmartwionym głosem.

- Привет, obudziłem cię?- spytałem łamiącym się głosem.

- Nein. Stało się  coś? Płaczesz, prawda?

- Да. Przyjedź proszę. Polsza ma krwiaka mózgu i ma mieć za pół godziny operację. Potrzebuję wsparcia.  Proszę ja sam tu się psychicznie wykończę. 

- Daj mi chwilę. Zaraz będę.  Nie martw się. Pa.

-Pa.

Powiedziałem po czym rozłączyłem się. Ręce trzęsły mi się ze strachu. 

-" Россия będzie dobrze. Polsza będzie żył. Będzie dobrze."- powtarzałem sobie w myślach. Nie chciałem dopuścić do siebie myśli, że Polszy nie będzie z nami. Płakałem, bo bałem się. Tak , wielki  Россия boi się . Boi się o swojego ukochanego męża.  Zbliżyłem się twarzą do twarzy Polaka i zacząłem całować jego usta. - Będzie dobrze, kochanie.- szepnąłem po czym ucałowałem jego czoło.  Minęło 15 minut i usłyszałem jak przyszła mi jakaś wiadomość na telefon. Brat mi napisał abym na chwileczkę wyszedł  z sali. - Skarbie zaraz wracam. - powiedziałem po czym wyszedłem na korytarz. Na jego końcu był  Германия , Ruspol oraz Polrus. Mój brat oraz Polrus byli już w piżamach za to Ruspol był w luźnych ubraniach. Oznaczało to że poszedł spać znowu w ubraniach. Wyglądali  jakby dopiero co wstali  z łóżka.  Bliźniaki podbiegli do mnie i mnie przytulili. -  Привет chłopcy. Idźcie do Taty.- powiedziałem i wysłałem ich tylko po to aby nie widzieli ,że płaczę , no i ,żeby spotkali się z swoim Tatą.  Германия podszedł do mnie , a ja go przytuliłem mocno, bardzo mocno. Zacząłem płakać w jego ramię , a mężczyzna zaczął mnie głaskać po plecach. 

- Już Russland, już. Będzie dobrze. Za chwilę przyjedzie Ungarn razem z Litauen. Chodź do Polen. - powiedział po czym poszliśmy do mojego męża. Mężczyzna leżał sobie spokojnie na łóżku. Staliśmy razem z moim bratem przy drzwiach. Jakieś trzy minuty później przyszły panie pielęgniarki. Wzięły łóżko i wyjechały z nim na korytarz. Szedłem obok łóżka mojego męża trzymając go za rękę. Chłopaki szli za mną. Patrzyłem się na monitor EKG . Nagle Polsza przestał oddychać. 

- Co się dzieje? - spytałem przerażony. Puściłem jego rękę i odsunąłem się aby zrobić miejsce, żeby go reanimowały. Robiły mu sztuczne oddychanie , lecz nic to nic nie dawało. Po paru sekundach przyszedł lekarz, który również starał się go reanimować. Po chwili EKG Polszy było płaskie i sprzęt wydał charakterystyczny pisk. - Polsza? Нет, НET! To jest zły sen ,prawda? PRAWDA!- krzyczałem a w moich oczach pojawiły się łzy. Lekarz spuścił głowę i podszedł do mnie.

- Przepraszam, podejrzewam pęknięcie krwiaka, co spowodowało natychmiastową śmierć. Od godziny jego stan się pogorszył. To co mogę to , że pana mąż walczył dzielnie do końca. Moje kondolencje.- powiedział po czym odszedł od nas.  Podszedłem do mężczyzny, który leżał martwy na łóżku. Uklęknąłem przy jego łóżku i przytuliłem się do jego martwego ciała. z moich oczu wydostał się wodospad łez. Nie widziałem wyraźnie. Cały obraz miałem rozmyty.

-Het, Het!! Błagam HET! P-polsza,  Het! K-kochanie, d-dlaczego ?  Dlaczego ty?-  łkałem w jego ramię.  Po pewnym czasie usłyszałem jak dwie osoby biegną po korytarzu.

- Szia i jak? - spytał Węgier. - Boże Lengyelország.- powiedział łamiący m się głosem. Ukląkł po drugiej stronie i chwycił swojego brata za rękę.

- To jest jakiś żart prawda? Tu są gdzieś ukryte kamery? - spytała Литва (Litwa) nie dowierzając.

- Przykro mi Litauen , to nie żart.- powiedział Niemiec.  Potem usłyszałem płacz kobiety.  Nawet nie zauważyłem jak chłopaki klęczą obok mnie  i opierają się o łóżko swojego ojca. Nie zauważyłem nawet jak oni płaczą.  Przytuliłem ich.  Nie chciałem aby oglądali swojego Tatę w takim stanie jakim jest. 

-  Г- Германия.- powiedziałem. Mężczyzna ukląkł  przy mnie i położył mi rękę na ramieniu. - P- proszę zabierz dzieci , Венгрия (Węgra) i Литва (Litwę) do domu. Nie chcę aby oglądali go. Proszę .-Германия uśmiechnął się smutno. Zdjął rękę z mojego ramienia i powoli wstał.

-Chodźcie. - powiedział delikatnie szturchając bliźniaków. - Jedziemy do domu. -  powiedział bardzo czułym tonem głosu. Zabrał również  Венгрия i Литва . - Nie jedziesz z nami?- spytał zmartwiony. 

- H-HET, chcę zostać przy nim. - powiedziałem opierając czoło o materac łóżka.  Słyszałem już tylko jak piątka osób powoli mnie opuszcza. Płakałem, rzewnie płakałem. Moje serce było złamane na milion części. - Dlaczego musiałeś umrzeć? Kochanie dlaczego ty, a nie ja? - wyszeptałem .  - Boję się. Ja naprawdę sobie nie poradzę. - byłem załamany. Nieustannie płakałem i nie byłem w stanie przestać.  Wpatrywałem się w klatkę piersiową, mając nadzieję , że ona magicznie podniesie się do góry i , że Polsza nagle zacznie wykazywać czynności życiowe. Nadzieja matką głupich, jak to mówią.  Nie mówił , nie mrugał, nie ruszał się, nie oddychał, nie żył. To był koniec. Mój świat się zawalił i dopiero teraz to sobie uświadomiłem. Wydałem z siebie przeraźliwy krzyk bólu. Głośno łkałem na zmianę z krzykami bólu psychicznego. Po parunastu minutach przyszły dwie pielęgniarki.

- Przepraszam pana. - powiedziała jedna z nich. -  Musimy zabrać pana męża do kostnicy. Jutro przyjedzie patolog i zbada dokładną przyczynę jego śmierci.  - powiedziała miłym  głosem, który miał w sobie  smutną nutkę głosu. 

- P-proszę dać mi jeszcze chwilę. - powiedziałem nawet nie będąc w stanie oderwać wzroku od mojego Polszy. 

 - Rozumiem. Ma pan jeszcze pięć minut. - powiedziała po czym obie zniknęły. Położyłem głowę na jego klatce piersiowej. Starałem się wysłuchiwać jakiegoś bicia serca, przelewania się w żołądku, przełykanie śliny ,cokolwiek. Ale powiedzmy sobie szczerze, przytulałem trupa i łudziłem się , że ten  jeszcze żyje. To były najkrótsze pięć minut mojego życia.  Po chwili przyszły pielęgniarki i rozłączyły mnie z ukochanym. Jedna z nich zaprowadziła mnie do lekarza, który dał mi silne leki uspokajające. Niestety pomogły mi w minimalnym stopniu. Wyszedłem z szpitala, w którym przez ostatnie dni spędziłem paręnaście godzin. Usiadłem za kierownicą samochodu. Starałem się uspokoić tak abym był w stanie prowadzić i nikogo nie rozjechać. Pod wpływem emocji ze łzami w oczach walnąłem w kierownicę, przez sekundę uruchamiając klakson.

- Polsza.- wyszeptałem.- Mam dość. MAM DOŚĆ!!- krzyknąłem.- AAAAAAAAAAAA! AAAAAAAaaaa! Aaaaaa.  Aaaa Aa A. - wydarłem się na cały głos, dając upust swoim emocjom i stopniowo ściszając głos.- Dlaczego ty skarbie? Dlaczego ty?- spytałem spoglądając w górę. - Nadal cię kocham, słoneczko. Nadal. I nic się nie zmieniło. Pomimo tego ,że jesteś na innym świecie.- wyszeptałem płacząc i jednocześnie smutnie  się uśmiechając. - "Dobra jedź do domu , bo nigdy nie wrócisz. Tam będziesz płakał."- powiedziałem w swoich myślach. W końcu odpaliłem samochód po czym szybko pojechałem do domu. 

*Skip time*

W końcu dojechałem do domu. Gdy otworzyłem drzwi to pierwsze co zobaczyłem to smutny Германия stojący w korytarzu . Gdy mnie zobaczył to podszedł do mnie i mnie przytulił. Oczywiście odwzajemniłem przytulasa. Moje trzęsące się ręce trzymały się jego pleców.  

- Zrobię ci herbaty, a ty idź na górę , dobrze?- powiedział puszczając mnie, ale wciąż trzymał mnie za ramiona. Pokiwałem głową i każdy poszedł w swoją stronę. Poszedłem do swojej sypialni. Usiadłem na swoim łóżku , które przywołało falę wspomnień.  Byłem załamany. Wstałem  z łóżka i poszedłem na dół. 

- Idę na krótki spacer. Zaraz wracam, dobrze?- powiedziałem. 

- Bruder tylko uważaj na siebie. - powiedział całując moje czoło.

- Dobrze "Мама"- powiedziałem pół żartem. Uśmiechnąłem  się sztucznie tak, aby młodszy się aż tak bardzo mną nie przejmował. Германия również się uśmiechnął. Po krótkiej chwili wyszedłem z domu. Poszedłem w stronę osiedlowej żabki. Gdy wszedłem do sklepu to od razu poszedłem w stronę kasy. Wziąłem najtańszą zapalniczkę i położyłem ją na na ladzie.

- Mogę w czymś pomóc? - spytała ekspedientka. 

- Paczkę papierosów, poproszę.-  powiedziałem zmęczony. 

- Ale jakie?

- Jakiekolwiek. - odpowiedziałem znużonym głosem. Kobieta położyła paczkę na ladzie.

- 16,90zł. Kartą czy gotówką.

- Kartą. - powiedziałem. Kobieta wbiła kwotę na terminalu. Przyłożyłem kartę do terminala , a na jego ekranie pojawiło się słowo "zgoda".

- Jest pan singlem?- spytała gdy ja pakowałem zakupy do jednej z kieszeni spodni.

- Nie.- skłamałem. Nadal kochałem Polszę i nie chciałem się z nikim wiązać. Poza tym nie była w moim typie.

- Partnerka czy żona? - spytała.

- Mąż i dwójka dzieci. - powiedziałem. - До свидания . ( Do widzenia)- powiedziałem po czym wyszedłem z sklepu i wróciłem do domu. W kuchni czekał na mnie Германия z kubkiem ciepłej herbaty.

- Lepiej ci po spacerze?- spytał wręczając mi kubek z ciepłym naparem.

- Trochę. - może ten spacer, może leki uspokajające. Sam już nie wiedziałem. Szybko wypiłem napój po czym poszedłem do siebie. Zamknąłem drzwi od swojej sypialni i poszedłem na balkon. Otworzyłem paczkę papierosów, wyciągnąłem jednego i zapaliłem go. Włożyłem go do ust i zaciągnąłem się dymem. Moje ręce przestały się trząść. Zacząłem się uspokajać. Po chwili papieros się skończył. Wziąłem kolejnego i zrobiłem to samo co z pierwszym. Potem zrobiłem to samo z kolejnym i kolejnym. Usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi. Nie zareagowałem. Nadal stałem oparty łokciami  o barierkę i patrzyłem się w dal.

- Gott Russland , co ty robisz debilu?! - krzyknął na mnie Германия.

-Odstresowywuje się.- powiedziałem spokojnie.

- Wiesz , że masz nie palić. - powiedział krzyżując ręce na piersi. - Jest duże ryzyko, że ponownie dostaniesz raka. - powiedział troskliwym głosem.

- Ну и что? (I co z tego?).- spytałem patrząc na Germana. - Dołączę do Polszy. - powiedziałem. Германия oparł się plecami o barierkę i spoglądał na mnie zmartwiony.

- Chcesz zostawić dzieci? - spytał.

- Het.- powiedziałem znowu zaciągając się.- Ale boję się , że sobie nie poradzę. Wiesz jak chłopcy są bardzo związani z Polszą. Boję się, że popadną w depresję . Martwię się o nich. - powiedziałem po czym rzuciłem niedopałek na betonowe podłoże. Wyciągnąłem kolejnego i go zapaliłem.

- Ile już wypaliłeś?

- Nie wiem . Nie liczę. - powiedziałem starając się zapomnieć co się stało tak mniej więcej godzinę temu.  Niemiec ciężko westchnął.

-Daj mi tą paczkę.- z początku nie chciałem tego robić.- Proszę cię. Oddaj mi ją.- sięgnąłem do kieszeni i podałem mu paczkę.  Mężczyzna otworzył ją i zaczął liczyć papierosy. - Russland, ty chyba oszalałeś! Wypaliłeś już jedenaście papierosów!

- Daj mi spokój.-powiedziałem.

- Nie dam ci spokoju! Jesteś moim bratem i nie chcę abyś ponownie umarł!- krzyknął , a ja byłem już pod denerwowany.

- Przestań! Nie wtrącaj się w moje życie bo przypomina nam ci , że nie jesteś moim biologicznym bratem! - wydarłem się na niego zaciskając ręce w pięść. Германия znacznie posmutniał, a jego oczy stały się szklane. Już nic się nie odezwał. Założył ręce na brzuchu i się zgarbił. Dopiero teraz zrozumiałem co powiedziałem. - Германия, przepraszam. Zapomniałem , że to jest dla ciebie wrażliwy temat. Może nie jesteś moim biologicznym bratem, ale cię tak traktuję. Kocham cię i nie gniewaj się na mnie.- powiedziałem po czym przytuliłem go. Odwzajemnił gest.

- Nie jestem na ciebie zły Russland. Tak czy siak cały czas o niej myślę.- powiedział , ale wyraz jego twarzy nie zmienił się. - Mogę jednego? - spytał wskazując na paczkę.

- Nie wiedziałem , że palisz. - powiedziałem .

- Mogę czy nie?- spytał ponownie.

- Да, bierz jeśli chcesz. - odpowiedziałem mu. Wziął papierosa i oddał mi paczkę. Włożył go do buzi.- Dać ci ognia?

- Nein, danke.- powiedział po czym wyjął z kieszeni zapalniczkę i zapalił papierosa.

-Skąd masz zapalniczkę?

-Często odwiedzam Schwester i jest mi potrzebny ogień, więc zawsze noszę zapalniczkę ze sobą. - powiedział zaciągając się dymem. - A i chciałem cię przeprosić. Kiedyś dosypałem ci trucizny do papierosów i przez to dostałeś raka. Wiem , że moje słowa nic nie znaczą , ale i tak chciałem cię przeprosić.- powiedział, a ja parsknąłem śmiechem.

- Co? - spytałem rozbawiony. - Chcesz mi powiedzieć , że dosypałeś mi trucizny do papierosów?- spytałem po czym zacząłem się śmiać.

- Ja. I od tego czasu mam wyrzuty sumienia.

- Po pierwsze , to były czasy jak nie wiedziałeś, że jesteś chory psychicznie i nie rozróżniasz dobra od zła, więc wybaczam ci. Wyleczyłeś się z tej choroby i jestem z tego powodu z ciebie dumny. W po drugie dostałem raka płuc bo za dużo paliłem , a nie przez jakąś truciznę. A tak swoją drogą , co mi wtedy dosypałeś?

- Nie wiem. Był  to  jakiś biały proszek w przeźroczystym woreczku. Miał może jakieś 200ml. Leżał on w szafie  naszych ojców obok broni mein Vater. Spytałem się go czy to narkotyki, a on na to że nie. Więc wziąłem go i dosypałem ci ten proszek do paczki, bo uznałem, że to trucizna.- powiedział poważnym tonem. - Es tut mir leid.- ponownie parsknąłem śmiechem

- Mam pytanie, czy w szafie była lina?- spytałem z trudnością , aby nie wybuchnąć śmiechem.

- Ja? Dlaczego pytasz? - spytał.

- Stary. Wiesz , że mój ojciec interesuje się wspinaczką?

-Chwila. Soviet się wspina?- spytał zdziwiony.

- Да. Więc nie wsypałeś mi trucizny tylko...- przerwałem bo zacząłem się śmiać. - ....Tylko  sproszkowaną kredę.

- Was?!- krzyknął gdy ja dusiłem się ze śmiechu.

- A Papa później dziwił się , że mu paczka z kredą  zniknęła. I dostałem ochrzan przez ciebie.- ostatnie zdanie powiedziałem poważnym tonem.  Германия na początku był zmieszany, ale później rozluźnił się i zaczął się śmiać.

- Tak czy siak . Przepraszam cię. Boże , serio wsypałem ci kredę do fajek?

- Да. Ej nadal nie mogę w to uwierzyć. - powiedziałem po czym posmutniałem.

- Hej, stało się coś? - spytał roześmiany.

- Polsza. - powiedziałem po czym znowu się zaciągnąłem. Германия też przestał się śmiać. Obydwoje paliliśmy w ciszy wyrób tytoniowy. - Co u chłopców?- spytałem po dłuższych minutach ciszy.

- Płaczą.- odpowiedział krótko. Niemiec dokończył swoją fajkę.

- Chcesz jeszcze? - spytałem wyciągając paczkę.

- Nein. I mam nadzieję że to był twój ostatni. - powiedział. Brat był smutny więc zgasiłem papierosa. Poszedłem do mojego pokoju i położyłem się się na łóżku. Znowu zacząłem płakać.  Brat położył się obok mnie i mnie przytulił.

- Почему он должен был умереть? Почему он, а не я?  (Dlaczego on  musiał umrzeć? Dlaczego on, a nie  ja?)  - spytałem patrząc w sufit.  Германия nic mi nie odpowiedział , tylko jeszcze bardziej mnie przytulił.

- Bo wiedział, że sobie poradzisz. Masz mnie i Ungarn, więc pomożemy ci. Poza tym chłopcy nie mają sześciu lat tylko szesnaście. - powiedział po dłuższej chwili ciszy.

-Idę do nich. - powiedziałem wstając z łóżka. Германия również wstał i razem ze mną wyszedł. Zapukałem do drzwi chłopców. Po sekundzie usłyszałem cichutkie "proszę" więc wszedłem do środka pomieszczenia. Polrus leżał na łóżku Ruspola i przytulał się do bliźniaka. Młodszy leżał na starszym na brzuchu . Obydwoje strasznie płakali. Usiadłem na krańcu łóżka i położyłem rękę na plecach jednego z nich.

Per. Ruspola

Papa usiadł na łóżku i położył rękę na plecach Polrusa.

- Płakałeś?- spytałem patrząc mu prosto w oczy.

- Tak samo jak wy.- powiedział wycierając swoje mokre policzki.

- Papo nie płacz. Tata wróci.- powiedział bliźniak wstając na chwilę z mojego brzucha , obrócił się na plecy i znowu się położył. Papa znowu zaczął płakać tym razem jeszcze mocniej niż wcześniej.

- Chyba pora powiedzieć wam prawdę. - zaczął smutno. - Tata już nie wróci.

-Jak to!?- krzyknęliśmy oboje.

- Każdy kraj ma trzy wskrzeszenia. Gdy umrze to po jakimś czasie się wskrzesza. Oczywiście jest szansa , że po tych trzech wskrzeszeniach jeszcze wróci do świata żywych, ale to jest szansa jedna na miliard. Po śmierci może też w ogóle nie wrócić pomimo tego , że ma wszystkie wskrzeszenia. - przerwał na moment, aby wytrzeć sobie lecące z jego oczu łzy. -  I wasz Tata wykorzystał wszystkie wskrzeszenia. Umarł już cztery razy. Po raz pierwszy gdy był mały zabili go na wojnie , po raz drugi z tego co wiem to potrącił go samochód i wpadł do rzeki, po raz trzeci popełnił samobójstwo po mojej śmierci, a po raz czwarty dzisiaj. - powiedział po czym znowu zaczął płakać.

- A tobie ile zostało wskrzeszeń?- spytał Polrus.

- Zero. To moje ostatnie życie. - westchnął ciężko.- Jak się trzymacie?- spytał uśmiechając się smutno.

- Jest dobrze.- powiedział Polrus.

- Bywało lepiej.- powiedziałem cicho. - Wiem, że jesteśmy duzi i nie powinniśmy, ale czy możemy spać z tobą?

- Dla mnie nigdy nie będziecie za duzi. Да tylko najpierw umyjcie się. - powiedział po czym poczochrał nasze włosy, po czym wyszedł z naszego pokoju.

- Idź się myj pierwszy.- powiedziałem głaszcząc mojego brata po plecach. Chłopak wstał powoli i ruszył w stronę łazienki . Wszedł do pomieszczenia i zamknął drzwi. Po krótkiej chwili usłyszałem szum wody. Tęsknię za Tatą, martwię się o Polrusa i niepokoi mnie zachowanie Papy. Mam wrażenie, że to wszystko mnie przerasta. Czuję się jakby to wszystko było moją winą. Mogłem przyjechać wcześniej do Taty i się nim zająć. W ogóle mogłem nie namawiać go aby w jego urodziny pójść na tą górkę. Gdyby nie ja to nie walnął by głową o kamień. To przeze mnie Tata umarł. Może zrobię to co on? Usiadłem przy biurku, otworzyłem jedną z szuflad i wyciągnąłem z niej nożyczki. Widziałem wiele razy jak Tata tak robił w trudnych sytuacjach. Podwinąłem rękaw bluzy, przyłożyłem ostrze nożyczek do ręki i przeciągnąłem je. Poczułem ból , ale nie był on jakiś wielki. Porobiłem tak jeszcze parę razy i po krótkim czasie cała moja ręka była w płytkich rankach. Usłyszałem jak brat otwiera drzwi więc szybko schowałem nożyczki i zakryłem rękę rękawem. Poszedłem do łazienki i szybko się umyłem . Z bardzo luźnych ciuchów przebrałem się w piżamę. Wyszedłem z łazienki i razem z bratem poszliśmy do pokoju rodziców. Papa był przebrany w piżamę i leżał w łóżku. Płakał jak chyba każdy dzisiaj. Położyliśmy się obok niego i oparliśmy głowy o jego klatkę piersiową. Wsłuchiwaliśmy się w jego bicie serca i po pewnym czasie usnąłem.

__________________________________________________
Słowa: 3333

Biedny Polsia [*]

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top