1 Wypadek

Per. Rosji

-Я тоже тебя люблю. (Ja ciebie też kocham)-Polsza zamknął oczy. W tym momencie modliłem się tylko o to żeby przeżył. Nie byłem w stanie nawet wziąść telefonu do ręki i zadzwonić po pomoc. Trzęsącymi się rękoma trzymałem ciało męża. Usłyszałem jak jakieś auto podjechało. Było duże prawdopodobieństwo że był to mój Брат.

-Russland , Alles gut?-Да to był Германия - Mein gott, Polen!- krzyknął i ukląkł przy mnie. - Co się stało?- zapytał troskliwym głosem.

-Polsza ....Он...-zacząłem mówić łamiącym się tonem.- Się sturlał ... I ...musiał uderzyć głową o kamień, a teraz .....  ledwo oddycha. Błagam cię Брат pomóż mu bo ja nie jestem w stanie!- ostatnie zdanie wręcz krzyknąłem. Słone łzy ciągle spływały mi po policzkach niczym wodospad. Брат wyciągnął telefon i zadzwonił na pogotowie. Starałem się zatamować krwawienie z głowy Polszy. Po paru minutach przyjechała karetka. Nie pozwolili mi jechać z nim. Ledwo stałem na nogach. Moje policzki nieustannie były mokre. Nagle poczułem jak Германия obejmuje mnie ramieniem. Mocno przytuliłem go do siebie, zacisnąłem dłonie w pięści na jego koszuli i zacząłem rzewnie płakać.

-Bruder, może jedźmy do domu. Odpoczniesz trochę. Jutro pojedziemy do niego.-młodszy przytulił mnie i zaczął głaskać mnie po głowie. Po paru minutach przytulania usadowił mnie na miejscu pasażera w samochodzie. Германия poszedł po chłopców, a я starałem się nie płakać. Zaciskałem dłonie i starałem się uspokoić. Od czasu do czasu spoglądałem na siebie w bocznym lusterku. Moje czerwone oczy nie dodawały mi uroku. Dzisiaj rano jeszcze śmiałem się z Polszą, a teraz? A teraz , oddałbym wszystko żeby przeżył. Nawet jeśli oznacza to utratą własnego życia. Usłyszałem jak chłopaki wchodzą do samochodu i zamykają drzwi. Szybko wytarłem policzki z łez.

-Papa stało się coś?- spytał Ruspol.

-Nic kochanie. Nic się nie stało.- powiedziałem odwracając się w jego stronę jednocześnie sztucznie się uśmiechając.- Wasz tatuś tylko zasłabnął i karetka przyjechała po niego , ale już jest dobrze.- chłopcy przyglądali mi się.

- Płakałeś ? -spytał Polrus.

-Nie skarbie.- skłamałem.

-Nie kłam . Widać , że płakałeś. -powiedział Ruspol krzyżując ręce na piersi. - Tatowi stało się coś więcej niż zemdlenie , prawda?- zamilkłem. Gdy już miałem się odezwać, to przyszedł Германия, wsiadł za kółko i ruszyliśmy w stronę domu.

*Skip time*

Po paru minutach znaleźliśmy się pod domem. Wysiadłem jako pierwszy. Szybkim krokiem poszedłem do mieszkania. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Od razu skierowałem się do kuchni . Otworzyłem lodówkę i wyciągnąłem wódkę. Razem z alkoholem skierowałem się do swojej sypialni. Położyłem się na łóżku, za to flaszkę położylem na stoliku nocnym . Schowałem twarz w poduszkę i znowu zacząłem mocno płakać. Po jakiś parenastu minutach podniosłem głowę , odkręcilem butelkę i wziąłem parę łyków alkoholu. Odłożylem wódkę na stolik i powrócilem do płakania.

-Dlaczego on ? Dlaczego to się stało? Czemu? On musi przeżyć . Ja sobie nie poradzę bez niego.- wyszeptałem. Usłyszalem ciche pukanie do drzwi . Usiadłem na łóżku i wytarłem policzki rękawem swojej czarnej bluzy. Na twarzy pojawił się u mnie sztuczny uśmiech. - Proszę.- powiedziałem również cicho. Do pomieszczenia wszedł Германия.

-Wie fühlen Sie sich ? ( Jak się czujesz?)- spytał bardzo troskliwym głosem , po czym usiadł na łóżku obok mnie. Przytuliłem się do niego i zacząłem bezgłośnie płakać. Брат położym mi ręce na głowie i zaczął się bawić moimi włosami. Starał się mnie uspokoić. Niestety nie wychodziło to ani mu ani mnie. - Dzwonił lekarz Polen.- w moich oczach było widać iskierki nadzieji- Mówił, że nie jest z nim dobrze. Zapadł w śpiączkę. To cud ,że odezwał się do ciebie po uderzeniu. W karetce miał NZK. Polen ma szansę na przeżycie. Miał już zrobioną tomografię komputerową, która nie wykazała ani guza ani krwiaka . Będzie dobrze Russland , będzie dobrze. -powiedział głaszcząc mnie po głowie.

-Chcę do Polszy. Możemy do niego jechać?- spytałem.

- Jutro, Bruder, jutro. Idź się prześpij. Będzie dobrze. Obiecuję - powiedział wstając z łóżka.- A i jeszcze jedno. Alkohol nie jest rozwiązaniwm na wszystkie problemy. - powiedział zabierając mi wódkę. Wyszedł z pokoju wysyłając mi ciepły uśmiech  . Byłem załamany. Polszą jest w śpiączce. Może już nigdy się nie obudzić. Wstałem i poszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic umyłem zęby. Szybko ubrałem się w piżamie i poszedłem do salonu. Usiadłem na kanapie, otworzyłem laptopa i zacząłem pracować tylko po to żeby nie myśleć o wypadku swojego męża.

*Skip time*

Stałem przy ekspresie i robiłem sobie kolejną kawę z rzędu . Była druga w nocy. Nie mogłem spać w przeciwieństwie do chłopców. Ruspol oraz Polrus spali jak susły. Германия w sumie też nie dawno poszedł spać. Nie miałem ochoty pracować. Zrobiłem sobie kawy do termosu, ubrałem buty, wyszedłem i zamknąlem drzwi. Szedłem w stronę szpitala. Po drodze wspominałem przeszłość. Przypomniało mi się jak Германия uciekł z domu, bo się dowiedział , że nasi ojcowie wychodzą za mąż. Bal się , że Rzesza przestanie go kochać. Na to  wspomnienie uśmiechnąłem się. Szybkim krokiem na nocny  autobus. Z kieszeni wygrzebałem drobniaki i zapłacilem za bilet. Miałem cały autobus wolny więc wybrałem wolne miejce pod oknem i pojechałem do szpitala . Byłem szczęśliwy że za chwilę zobaczę się z Polszą.

*Skip time*

Patrzyłem się na budynek szpitala. Bez wachania wszedłem do środka. Zapytałem recepcjonistki gdzie leży mój mąż.

- W sali 401, lecz chciałabym poinformować, że odwiedziny są od godziny 7:00.- powiedziała dość miłym głosem.

- Mógłbym zaczekać przed salą? Proszę.

- Rozumiem. Jeśli panu tak zależy to proszę.- powiedziała wzkazując ręką w stronę schodów. Szybko się bo nich wspiąłem na odpowiednie piętro.

*Mini skip time*

Byłem już pod salą Polszy. Przyłożyłem rękę do szyby od sali.

-Polsza.......- mężczyzna leżał podpięty pod miliony sprzętów potrzymującysz życie. -Я тебя люблю. - po policzku spłynęła mi łza. Iącik moich ust uniósł się do góry. - Jestem przy tobie młody. Nie zostawiaj mnie. Walcz , kochanie walcz. Dasz radę, wyjdziesz z tego. - powiedziałem zsuwając się na podłogę. Schowałem głowę w kolanach i po jakimś czasie usnąłem.

_______________________________________________

Słowa: 945

Mam nadzieję że się podobało.❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top