Rozdział 10

16 maja

Perspektywa Julki

Jestem już w dziewiątym miesiącu ciąży, a mój brzuszek jest już coraz większy. Można powiedzieć, że wraz z moim brzuchem rośnie też zachwyt i chęć poznania tego maleństwa. Nie mogę sie już doczekać, jedyną rzeczą, która spędza mi sen z powiek jest to, że Paulina nadal jest na mnie zła o to, że nie chce powiedzieć Piotrowi prawdy. A jeśli chodzi o Piotra, to bardzo mi pomaga, to on pomógł mi w wyposażeniu pokoiku dla dziecka, poskładał, pomagał wybierać, był zawsze kiedy go potrzebowałam i jestem mu za to bardzo wdzięczna.

- Julka, Piotrek, twój przyjaciel przyjechał, więc możesz juz wyjść - na każdym kroku próbuje mi uświadomić jak bardzo nie podziela mojej decyzji.

- Idę już, bo mój przyjaciel, przecież nie może za długo czekać - myślałam, że jej "fochy" potrwają kilka tygodniu, ale nie spodziewałam się, że tak długo się to utrzyma.

***

- Hej grubasku - od jakiegoś czasu większość na mnie tak mówi.

- Ej, no nie mów tak na mnie - powiedziałam i patrzyłam na niego miną zabitego psa, ale on już na mnie nie patrzył, bo właśnie włączał się w ruch uliczny.

- To gdzie jedziemy najpierw? - zapytał po 10 minutach jazdy.

- Mam wizytę u lekarza, więc możesz do kliniki.

- To zależy ile płacisz za kilometr - zaśmiał się a ja dźgnęłam go łokciem.

Reszta drogi minęła nam w ciszy, ale nie była to krępująca cisza, wręcz przeciwnie, uspokajająca.

***

- To ja tutaj na Ciebie poczekam, a Ty tam sobie wejdź - powiedział Piotrek siadając na krześle w poczekalni przed gabinetem lekarza.

- O, dzień dobry Pani Julio widzę, że dzisiaj z mężem. Zapraszam dzisiaj poznamy płeć dziecka - powiedział lekarz i jako pierwszy wszedł w głąb pomieszczenia.

- Ale my nie... - już nie słuchał tego co mówię tylko gestem ręki zapraszał nas oboje do środka, no i co miałam zrobić? Weszliśmy razem, ale przyznam szczerze, że o wiele bardziej komfortowo czułam się, gdy był przy mnie Piotr.

- No, to zobaczymy czy to chłopiec czy dziewczynka - powiedział doktor i zaczął jeździć po moim brzuchu urządzeniem od przeprowadzania badania. - No, no będzie synuś, tatuś chyba zadowolony prawda? - zapytał i popatrzył na Piotrka z uśmiechem na twarzy, a co zrobił Piotrek?

- Ja przepraszam, ja muszę wyjść, źle się czuję - powiedział i wyszedł, zrozumiałam jego zachowanie, dla niego było to trudniejsze niż dla mnie.

- Czy z mężem wszystko dobrze? - lekarz patrzył na mnie zmartwionym wzrokiem.

- To skomplikowane naprawdę. - powiedziałam i przetarłam brzuch chusteczkami. - Dziękuję doktorze, widzimy się za 2 tygodnie mam nadzieję, że urodzi sie zgodnie z terminem. Do widzenia. - powiedziałam, po czym wyszłam z gabinetu.

Gdy wyszłam przed szpital zobaczyłam Piotra siedzącego w samochodzie, z wyrazu jego twarzy można było wyczytać, że jest przybity, ale nie tylko on odczuwał w tym momencie takowe uczucia.

- Piotrek, przepraszam Cię za to, nie wiem co mam jeszcze powiedzieć, strasznie mi głupio za to co sie stało -powiedziałam i wiedziałam a może, nawet chciałam to zrobić,przytulilam go potrzebowałam tego, był cały czas przy mnie mimo to, że przez cały ten czas żył w przekonaniu, że to nie jest jego dziecko,zachował sie jak prawdziwy facet.

- Nic się nie stało, nie przejmuj sie tym, nie możesz teraz, pamiętaj dziecko jest najważniejsze tak? - podniósł do góry mój podbródek i gdy pokiwałam głową starł opuszkiem łzy z moich policzków. - zuch dziewczyna, a teraz uśmiech - zawsze umie mnie rozmieszać.

***

- Unia w dalszym ciągu realizuje swój plan dostania sie do fazy play-off z pierwszego miejsca. Czy dzisiaj pomogą sobie w realizacji tego plany? Każdy bieg będzie tutaj okazją do doskonałego widowiska, bo to dzisiaj zmierzą się ze sobą dwie drużyny z góry tabeli Fogo Unia Leszno i Betard Sparta Wrocław. Kto wyjdzie zwycięsko z tego spotkania, przekonamy się najpewniej dopiero w ostatnich biegach. - speaker jak zawsze podkręcał adrenalinę na Smoczyku. Byłam tam obecna w towarzystwie Pauliny, która jednak postanowiła zacząć się do mnie normalnie odzywać i skwitowała to jedynie stwierdzeniem, że to moje życie, ale mam mieć świadomość, że jeśli sprawy zmienią jednak swój obrót, to ona nie omieszka nie powiedzieć swojego "A nie mówiłam."

- To co kto dzisiaj wygra? - zagadnęła do mnie Klaudia siedząca koło mnie, razem z Leosiem na rękach, swoją drogą to maleństwo jest tak urocze, i widać jak scala jeszcze bardziej już i tak kochających sie do przesady Przemka i Klaudię.

- Wydaje mi się, że mecz będzie zacięty, ale wygra Unia - powiedziałam na co ta sie uśmiechnęła i mi przytaknęła.

- Wy się nie znacie Maciek dzisiaj komplet przecież zrobi - powiedziała Paulina, na co pokazałam jej, że sektor dla kibiców Sparty jest po drugiej stronie, po czym wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

- Zobaczymy - powiedziałam i oczywiście jak to mu założyliśmy się ze sobą, ale wiadomo, że to ja wygram.

***

Pierwsze trzy biegi tak jak mówiłam były bardzo wyrównane, no ale niestety dwoma punktami prowadził Wrocław.

- Proszę państwa przed nami bieg czwarty a w nim Maksym Drabik, towarzyszy mu w tym starcie Maciej Janowski, między nimi poobijany wczoraj Emil Sayfutdinow i Piotr Pawlicki 4 pole startowe. Tak wygląda stawka, bardzo ciekawie zapowiadajacego sie wyścigu. - głęboki oddech, zaciśnięte kciuki, i ruszyli. Świetnie Piter, Janowski w opałach. Szarpnęło motocyklem Piotra Pawlickiego, ależ karambol, ale kraksa, no juz gorzej nie mogło się to zakończyć. Trzech zawodników na torze. Emil znowu bardzo mocno poturbowany, Piotr Pawlicki też leży, do tego Maciej Janowski, on pierwszy wstal. No zdecydowanoe najgorzej w tym karambolu ucierpiał Piotr Pawlicki - komentator jeszcze kontynuował swój monolog, ale ja już nie słuchałam, już byłam w drodze na murawę do Piotrka, tak strasznie się o niego bałam, nie wiedziałam jak on się czuje, co z nim, ale wyglądało to straszne, jemu nie mogło sie nic stać.

Nie obchodziło mnie to, że ochrona próbowała mnie zatrzymać, byłam wdzięczna Przemkowi, który za wszelką cenę starał się utorować mi drogę do Piotrka, było tam już pełno osób i wiem, że moja obecność z niczym tam nie pomogła, ale musiałam być blisko niego

- Piotrek,proszę ocknij się, potrzebuje Cię teraz - rozpłakałam się, byłam bezsilna.

- Jestem tutaj, słyszysz, nic mi nie jest, wszystko w porządku nie denerwuj się - chwycił mnie za rękę Piotrek, momentalnie spadł mi kamień z serca, ale i tak strasznie sie o niego bałam.

***

Kochani, bardzo Was przepraszam, za moją nieobecność, postaram się to teraz nadrobić🙃

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top