Rozdział 12
Sobota,26.08.2017
Perspektywa Piotrka
- Chłopcy dzisiaj jest bardzo ważny mecz, możemy zostać liderem tabeli, co stawiałoby by nas w bardzo dobrej sytuacji. Wiem, że jesteście w stanie to zrobić i wy też to wiecie. Wierzę w was, że zrobicie wszystko co w waszej mocy. - powiedział trener co jeszcze bardziej zmotywowało nas do walki, bo jego słowa i to że w nas wierzy były bardzo pokrzepiające.
- Jeden za wszystkich - krzyknąłem jako kapitan
- wszyscy za jednego - odpowiedziała mi drużyna, byłem dumny z tego jak bardzo zżyliśmy się z chłopakami. między niektórymi z nas są duże różnice wieku, a mimo to potrafimy się ze sobą doskonale dogadać. I to tworzy naszą drużynę - wsparcie i przyjaźń.
***
Perspektywa Julki
- Proszę państwa rozpoczynamy to spotkanie dzisiaj zmierzą się, ze sobą dwa czołowe zespoły - Unia Leszno i Stal Gorzów. Co się zdarzy? Czy Piotr i Przemek Pawliccy spotkają się w jednym biegu? Wszyscy kibice czekali na to spotkanie od początku rozpoczęcia sezonu. Już są gotowi do pierwszego biegu. I już teraz w kasku białym Janusz Kołodziej w kasku czerwonym Bartosz Zmarzlik, kask żółty Piotr Pawlicki a w kasku niebieskim Przemysław Pawlicki. Obsada pierwszego biegu jest fenomenalna, będzie walka, czy któraś z drużyn już w tym biegu odskoczy rywalowi zaraz się dowiemy. Tak już wystartowali pierwszy Przemek Pawlicki, ale proszę państwa co teraz robi jego brat już jest pierwszy co tutaj się wydarzyło. Świetna jazda Piotra robi miejsce Januszowi i tak Unia prowadzi ten bieg 5:1 piękna jazda parą, trener Piotr Baron może być dumny - speaker, tylko podkręcał adrenalinę panującą na stadionie
- Boże mamo widzisz to, ale super jestem dumna - powiedziałam teatralnie łapiąc się na serce
- Haha, tak widziałam - śmiała się mama - oby tak dalej.- O cześć kochane ! - zawołała pokazując gdzie siedzimy mamie i siostrze braci Pawlickich.
- hej Julka - przytuliła mnie Dajana
-Siemanko,gdzie masz Klaudie? Żałuj, że nie widziałaś pierwszego biegu, był fantastyczny - nie mogłam przestać się zachwycać występem Piotrka.
- Została w domu, źle się czuła, cały czas wymiotuje, Przemek za żadne skarby nie chciał jej zostawiać samej, ale go zmusiła- powiedziała Pawlicka
- O matko współczuje, biedna - odpowiedziałam, ale nie dane było nam rozmawiać dalej, bo rozpoczął się drugi wyścig.
***
Mecz dobiegł końca MOJA UNIA WYGRAŁA !!! Tak jestem tak szczęśliwa
Stałam i wiwatowałam jak wszyscy, aż nagle dziennikarze poprosili Piotrka o zabranie głosu.
- Piotrek jak się czujesz z tym, że twoja drużyna wygrała, a do tego dołożyłeś do wyniku komplet punktów, można powiedzieć, że byłeś niepokonany dzisiaj na Smoku. - powiedziała dziennikarka
- Tak, to prawda doskonale wpasowałem się kosmetykę toru jaka dzisiaj tutaj była, i po prostu jechałem - uśmiechał się, ze szczęścia Piotrek.
- To może powiedz nam, dla kogo dzisiaj jechałeś, chyba nie kłamstwem jest to, że po każdym biegu pokazywałeś kciuk w górę w stronę publiczności, i to w tym samym kierunku - zapytała dziennikarka
- Tak można tak powiedzieć, że jechałem dla pewnej osoby, bo jest ona tutaj dzisiaj ze mną, ale przede wszystkim dla widzów, którzy dzisiaj tutaj byli - uciął i pobiegł do kibiców Unii
***
Perspektywa Piotrka
- Brawo stary - gratulowali mi koledzy z drużyny
- Dzięki, ale to, że wygraliśmy jest naszą wspólną zasługą - powiedziałem przybijając piątki z resztą drużyny
- No, no bracie jestem pod wrażeniem, szacun - przyszedł Przemek i ucałował mnie, ja go kiedyś zabije
- Boże fuuu nie publicznie - usłyszałem ten piękny głos
- Hahah, lepiej powiedz jak ci się podobało jak jechałem, no słucham -śmiałem się
- No niczego sobie, ale Przemek muszę ci powiedzieć, ze ten ostatni bieg super ci wyszedł - droczyła się ze mną
- Dzięki, dzięki - śmiał się Przemek - O Klaudia co tutaj robisz już lepiej się czujesz? - powiedział Przemek, gdy tylko zobaczył swoją dziewczynę
- Tak, już lepiej, a przyjechałam, bo musiałam zobaczyć jak jedziesz. Byłeś świetny brawo - dała mu buziaka
- Boże, ale wy jesteście ohydni - powiedziałem
- Oj sam byś tak chciał haha - dogryzła mi Klaudia, klepiąc mnie po plecach
Oj kochana, nawet nie wiesz jak bardzo, nawet nie wiesz
***
Perspektywa Julki
Po meczu jeszcze ponad godzinę spędziłam w boksie z Piotrkiem, super się gadało nam chyba nigdy nie skończą się tematy do rozmowy to jest super.
***
Leżałam sobie w łóżku gdy zadzwonił telefon
- Halo Julka?
- Noo ja, co tam jak tam na meczu było?- zapytałam Pauliny, która była dzisiaj na meczu Maćka we Wrocławiu.
- Super tylko, szkoda, że akurat oba były w tym samym czasie i nie mogłyśmy razem kibicować.
- Zgodzę się , ale najważniejsze ze i Wrocław i Unia wygrały, nie wiem co zrobimy jak pojadą przeciwko sobie hahah, włosy sobie z głowy powyrywamy - śmiałam się do słuchawki
- Oj bez przesady hahah. A tak zmieniając temat to czy tylko ja nie dowierzam, ze za kilka dni znowu zacznie się ta męczarnia zwana szkoła?
- Uwierz mi, że nie tylko ty pamiętam jak dopiero się tutaj wprowadzałam na początku wakacji, a teraz już prawie wrzesień, jak ten czas szybko minął.
- To prawda, to prawda. Dobra mycha ja kończę, bo mnie wołają - powiedziała Paulina i się rozłączyła.
Gdy skończyłam rozmawiać postanowiłam zejść na dół, żeby się czegoś napić, jak tylko weszłam do salonu zobaczyłam rodziców przytulonych do siebie przed telewizorem, wyglądali tak słodko, jak ja im zazdroszczę, że są ze sobą już tak długo i nadal tak się kochają. Też bym tak chciała, ale z drugiej strony tak bardzo się boje.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top