Jeszcze większe problemy (9)
– Gratulacje, młody! – rzucił Plagg sarkastycznie. – Czy mi się wydaje, czy to była twoja pierwsza erekcja w życiu?
Adrien zarumienił się, nie chciał, żeby Plagg sobie z niego żartował w taki sposób. Poza tym, czuł się bardzo poruszony tym faktem.
– Plagg, przestań – bąknął Adrien. – To wcale nie było śmieszne... Czuję się jeszcze gorzej, że wplątałem w to wszystko Marinette, tylko i wyłącznie dlatego, że straciłem ją jako Adrien – wyznał.
Plagg rzucił się do szafki z serem i wydobył kolejny kawałek śmierdzącego camemberta. Tak naprawdę jednak obchodziło go to, że Adrien nie czuł się dobrze z tym wszystkim, ale musiał coś zjeść. Pochłonął wielki kęs camemberta i wrócił do swojego właściciela.
– Słuchaj, Adrien, może popełniłeś błąd, ale zawsze masz szansę to wszystko naprawić – powiedział do przyjaciela. – Przepraszam, że się z tego nabijam, ale tam byłem i... Ciężko mi było przez to przejść, uwierz mi, wolałbym, abyś na przyszłość był Adrienem robiąc takie rzeczy – westchnął.
Adrien zaśmiał się.
– Dobrze, postaram się zapamiętać. A wracając do mojego błędu, to dobrze wiesz, że nie da się tego naprawić, Marinette nie chce ze mną rozmawiać, po tym jak pocałowałem Biedronkę, myśli, że czuję coś do tej dziewczyny w masce, ale... ja już sam nie wiem, Plagg! – jęknął. – Nie wiem już, którą z nich kocham...
Plagg jęknął z zażenowaniem. Gdyby tylko wiedział, że tak naprawdę nie musiał wybierać.
– Ludzie i te ich ludzkie problemy – stęknął. – Dziewczyny w tych czasach najwyraźniej bywają uparte, ale może powinieneś spróbować z nią porozmawiać, nawet jeśli ci się sprzeciwi – doradził Plagg.
Adrien położył się na łóżku, wpatrując się w sufit. To wszystko było takie pogmatwane, nie wiedział jak się teraz zachowywać, ale po tym co się wydarzyło pomiędzy nim i Marinette, nie mógł już tak po prostu o tym zapomnieć, a jutro w szkole będzie musiał traktować Marinette tylko jak przyjaciółkę... i to właśnie bolało go najbardziej. Chciał móc ją całować na oczach wszystkich osób w szkole, z ich klasy, a nie mógł nic z tym zrobić. Popełnił najgorszy błąd w swoim życiu, ale nie mógł się przy niej powstrzymać. Zwłaszcza kiedy dostał od niej kolejny prezent. Kolejny amulet. Oba leżały teraz na stoliku przy jego łóżku. Zerknął w ich kierunku i nagle znienawidził samego siebie.
Jak mogłem ją tak okłamać? Pomyślał.
– Nie dam rady z nią porozmawiać, nie dopuści mnie już do siebie – westchnął.
Plagg przyleciał z powrotem do Adriena, ale tym razem podleciał bardzo blisko jego twarzy, tak aby spojrzeć prosto w jego oczy.
– Wszyscy w klasie się od niej odwrócili, założę się, że na pewno będzie chciała z kimś porozmawiać – mruknął.
Adrien skinął głową.
– Spróbuję – wyszeptał.
Nie mógł się doczekać, aby znów ją zobaczyć, ale tym razem... Nie będzie wiedział jak się zachowywać w jej towarzystwie. Zwłaszcza, że Marinette bardzo dziwnie się wczoraj zachowała po wszystkim, zupełnie jakby była przy tym kiedy Biedronka odtrąciła Czarnego Kota. Ale sam nie był pewien, co o tym wszystkim myśleć. Pamiętał jak jeszcze odstawił ją do domu, a ona poprosiła, by przyszedł następnego wieczoru. Nie był co do tego pomysłu przekonany.
Marinette w drodze do szkoły następnego dnia, nie mogła się oprzeć odczuciu, że ten dzień będzie jeszcze gorszy niż wszystkie poprzednie. Widziała tę transmisję na żywo, którą nagrali dla pewności, że każdy to zobaczy. Ponadto wcześniej zrobiono im zdjęcia i sfilmowano z oddali. To było okropne, czuła się okropnie i jedyne o czym marzyła, to aby ujrzeć teraz Czarnego Kota. Tylko jego towarzystwo podniosłoby ją na duchu.
Westchnęła cicho.
– Marinette, nie zadręczaj się, na pewno wszystko będzie dobrze – szepnęła Tikki, wychylając się nieco z torebki.
Marinette uśmiechnęła się do swojej kwami. Jak to dobrze, że miała jeszcze Tikki przy sobie.
– Dzięki, Tikki. Ale na pewno nie będzie dobrze, po prostu to czuję – Marinette westchnęła ponownie.
Weszła do szkoły, kompletnie nieprzygotowana na to, co miało ją czekać.
Otóż, gdy tylko przekroczyła próg szkoły, wszyscy spojrzeli w jej kierunku, zaczęli szeptać, niektórzy po prostu z niczym się nie kryli i otwarcie się śmiali. Zwłaszcza Chloé.
Marinette zacisnęła dłonie w pięści, ale Tikki poruszyła się w jej torebce, chcąc dodać właścicielce otuchy, więc Marinette odetchnęła z ulgą. Stanęła gdzieś z boku, skąd nikt nie zwracałby na nią uwagi i czekała aż zaczną się zajęcia.
– M-Marinette? – spytał niepewnie Adrien.
Kiedy wspomniana odwróciła się w jego stronę, ten zarumienił się mocno.
– Chciałem zapytać, czy wszystko w porządku?
Marinette poczuła łzy cisnące jej się do oczu, nad którymi nie mogła zapanować.
– Nie, nie jest w porządku – bąknęła.
Adrien spuścił głowę, kompletnie załamany. Widział jak reszta uczniów, ich kolegów i koleżanek na nią patrzyła, widział jak się śmiali, widział jak nabijali się z niej... a on nic nie mógł z tym zrobić, nie mógł przyjąć na siebie tych wszystkich ciosów. Nie mógł się przemienić na oczach wszystkich.
– Tak bardzo cię przepraszam, to wszystko moja wina – wyznał. – Chciałem się...
Czuł jakby ktoś ścisnął go za gardło i nie mógł już wykrztusić żadnego słowa.
W tym czasie, podeszła do nich Juleka, która wyglądała na wściekłą.
– Prosiłam cię, abyś niczego takiego znów nie zrobiła! A ty niemal... niemal kochałaś się z Czarnym Kotem na wieży Eiffela, na oczach wszystkich! – krzyczała, a każdy doskonale ją słyszał.
Adrien zarumienił się jeszcze bardziej, nie wspominając już o Marinette.
– Juleka, to nie tak... Nie chciałam, aby nas wtedy sfilmowano – bąknęła.
– Dokładnie, to wszystko nie jest winą Marinette! Nie miała na to wpływu – wtrącił Adrien.
Marinette przyjrzała mu się uważnie, a on uśmiechnął się do niej szczerze.
– Może i nie miałaś na to wpływu, ale spróbuj to wytłumaczyć mojemu bratu, który zamknął się w swoim pokoju i wcale z niego nie wychodzi – przy ostatnich słowach, głos załamał się Julece, więc odeszła od nich.
Marinette poczuła się tak głupio, zupełnie jakby ktoś ją spoliczkował. Nie chciała przecież nikogo zranić.
– Dlaczego muszę płacić za moje uczucia taką stawkę? – powiedziała do Adriena.
Adrien zacisnął wargi w wąską kreskę, a dłonie w pięści. Tak bardzo chciał jej wyznać prawdę, ale kompletnie nie mógł znaleźć odpowiednich słów. Tak więc, najzwyczajniej w świecie ją przytulił.
– Wiem, że jesteś z Czarnym Kotem, ale chciałbym, żebyś wiedziała, że masz we mnie wsparcie – wyszeptał jej do ucha.
Ale Marinette nie do końca usłyszała jego słowa, kiedy ujrzała rozwścieczoną Alyę zmierzającą w ich kierunku.
– Tylko nie to – wyszeptała, a Adrien odsunął się od niej i spojrzał w tym samym kierunku, co ona.
Niestety, nie tylko Alya zmierzała w ich kierunku, Chloé również.
– Adrieniś, co ty jeszcze tu robisz z tym przegrywem? – zaśmiała się z wyższością. – Wybrała tego dachowca, zamiast kogoś normalnego... Wybrała najgorszego z możliwych. – prychnęła.
Alya warknęła na Chloé, która szybko uciekła. A Adrien po raz pierwszy w życiu poczuł się zraniony przez swoją przyjaciółkę. Jak mogła tak powiedzieć o Czarnym Kocie? Nikt nie znał go tak dobrze jak Marinette, czy Biedronka...
– Marinette, jak mogłaś mu tak bezmyślnie zaufać?! Wiedziałaś, że to cię może spotkać! Dlaczego nie zapytałaś najpierw mnie o zdanie?! – zarzucała Alya, nie dając Marinette dojść do słowa. – Mogłaś zadzwonić do mnie, zanim wepchałaś się w jego łapska!
Adrien poczuł się zraniony po raz kolejny. Każdy oceniał Czarnego Kota jak kogoś, kto w ogóle nie miał uczuć. Jakby był jakimś niegrzecznym chłopcem, który podrywał wszystkie dziewczyny, a nie tylko tę konkretną.
– Dla was wszystkich... Dla was wszystkich on jest jakimś flirciarzem, czy bestią! Traktujecie go tak jakby nie miał uczuć! – warknęła Marinette. – Czy ktokolwiek z was pomyślał, że Czarny Kot to także chłopak, który coś czuje?! Że ja coś czuję?! Że oboje czujemy coś do siebie?! Co to kogo w ogóle interesuje, co robimy z naszym PRYWATNYM życiem?! – wrzasnęła Marinette, a potem wybiegła ze szkoły, gdy tylko zadzwonił dzwonek rozpoczynający zajęcia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top