3.
Pov. Kaszalot
Po dostarczeniu rannej dziewczynki do szpitala udałem się od razu do Hokage by poinformować go o rozmowie wybitego przeze mnie wrogiego oddziału ninja z nieznanej wioski.
Musiałem również poinformować o zaistniałej sytuacji z dzieckiem w roli głównej.
Nie wiedząc dlaczego miałem wobec niej braterskie wręcz rodzicielskie uczucia I odruchy, chciałem ją bronić za cenę życia, nie wyobrażałem sobie by cokolwiek miało się jej stać. Nie rozumiałem samego siebie. Dlaczego się tak czuje, czułem się nadzwyczaj dziwnie nie wiedząc dlaczego mam takie myśli.
Rozmyślając o swoich uczuciach biegłem dalej, nawet nie wyciągając mojej nieodłącznej książki, wydawało mi się wręcz, że wszystko usuwa mi się z drogi.
Pov. Narrator
Skacząc po dachach budynków srebrnowłosy ninja dotarł jak najszybciej do budynku władcy wioski.
Nadal nie wiedząc, co ma czuć do małej istotki którą niedawno odłożył na szpitale łóżko.
Dotarłszy pod gabinet lekko zapukał czekając na pozwolenie do wejścia.
Pov. Kakasz
Po za pukaniu nie musiałem długo czekać na pozwolenie, od razu kiedy usłyszałem lekko stłumione przez drzwi wezwanie postąpiłem tak, jak zarządził właściciel głosu.
Pov. Narrator
Wchodząc do zawalonego po brzegi papierami gabinetu władcy wioski, ninja rozejrzał się lekko, wspominając jak to niedawno jego sensei, wręcz przybrany ojciec zasiadał za biurkiem, również zawalonym papierowym wrogiem.
Skupiając ponownie wzrok na trzecim Hokage wioski liścia, zaczął składać raport z przebiegu misji i wydarzeniach zaraz po niej.
(nie chce mi się pisać tego samego jeszcze raz)
Pov. Kakashi
-Swój raport zakończę tym,że dziewczyna została przetransportowana do szpitala prze zemnie i obecnie powinna spać.
Skończyłem swój monolog z poważną miną i nie wiedzieć czemu z lekkimi błyskami zmartwienia w oczach. Sam nie wiem czemu tak reagowałem na samą myśl o małej, białowłosej dziewczynce.
Pov. Sarutobi
Po wysłuchaniu całego raportu, jedynie co mogłem to kiwnąć z przytakiem głową.
-Będę musiał się z nią spotkać -mruknąłem zamyślony, nadal rozmyślając o dziewczynie i jej dziwnym pojawieniu się na terenie kraju ognia, oraz czasie poprzedzającym jej ucieczkę i pogoń.
-Mam dla Ciebie kolejną misję Kakashi. Twoim zadaniem będzie tymczasowa opieka nad dziewczyną skoro sam ją przyprowadziłeś, a i tak sam prosiłeś o urlop. Mam nadzieję, że nie będzie ci to przeszkadzać. - zmrużyłem oczy nadal przyglądając się swojemu podległemu.-Jutro w porannych godzinach postaram się zajrzeć do naszego nowego gościa.Przynajmniej chwilę odpocznę od tych papierów.-mruknąłem pod nosem z zadowoleniem na ten pomysł, przysięgam kiedy tylko co kończę prace mam wrażenie, że zamiast ubywać tych papierów pojawia się ich coraz więcej i więcej.
Pov,Kakashi
-Zgadzam się na tą misję szanowny (ha tfu) Hokage -skłoniłem się lekko. Postaram się jutro z rana poinformować ją o wizycie szanownego.Teraz jednak odmeldowuję się.-powiedziałem wychodząc z gabinetu.
-Liczę na Ciebie -usłyszałem już przytłumione zza drzwi.
Niewiele myśląc wyszedłem z budynku administracyjnego i udałem się w stronę szpitala ,sam nie wiem dlaczego akurat tam. Będąc już w połowie drogi wyczułem obcą czakrę przemieszczającą się w stronę w którą właśnie zmierzałem,nie wiedząc kto to,czy wróg, czy przyjaciel pobiegłem zaraz za owym osobnikiem w kierunku do którego zmierzał.
Doganiając postać w czarnym płaszczu mogłem zobaczyć lekko srebrne wyszycia,jak by liście albo stare pochylone drzewo.Zaraz jednak zatrzymała się a ja zaraz obok, jednak nadal w bezpiecznej odległości,gdyby była potrzeba obrony lub ataku,zaraz jednak zauważyłem że zatrzymała się na gałęzi drzewa sąsiadującego obok okna białowłosej dziewczynki.
-Kim jesteś-spytałem - czemu zakradasz się do wioski i do właśnie tego pokoju.-zadawałem pytania cały czas mierząc postać srogim wzrokiem. O dziwo postać odwróciła się w moim kierunku ale nic nie powiedziała jedyne co to wydała kilka grzechoczacych odgłosów.Tak jak by nie mogła nic powiedzieć.-Nie możesz mówić-nawet nie pytałem a stwierdziłem na co postać potwierdziła krótkim skinięciem.-W takim razie co tu robisz, chcesz się do niej dostać-dopytywałem nadal nie spuszczając z niej lub niego wzroku.-kiedy tylko to powiedziałem postać ponownie skinęła. -Jaką mam pewność, że nie zaatakujesz jej tak jak tamci którzy ją gonili -powiedziałem śmiertelnie poważnie, zauważając ruch od nieznanej mi postaci.Już miałem się na nią rzucić ale zaraz jednak wstrzymałem się z atakiem kiedy postać zaczęła zsuwać kaptur,była całkowicie podobna do leżącej za oknem dziewczynki wydawała się tylko lekko starsza. -Kim jesteś-nadaj nie byłem co do niej pewien, pomimo jej podobieństwa.-Ona jedynie znów odwróciła się do okna i nie zważając na to, że wyciągnąłem broń zapukała delikatnie w okno,na co Kamino lekko się poruszyła za szybą i otworzyła oczy ale tym razem w całkowicie innym kolorze była to zieleń ale piękna, żywa i mocna,wydawało by się,że wszystkie odcienie zieleni się w nich kryły i z bliska pewnie wyglądały by jeszcze bardziej zjawiskowo mimo to była w nich okrutna głębia. Po chwili szoku z mojej strony zarejestrowałem że dziewczynka powoli zbliżyła się do okna zsuwając z siebie pierzynę.
Gdy materiał upadł na ziemię,mogłem zobaczyć malutkie i zabiedzone ciałko małej pod zadurzą koszulą szpitalną.
Ta daaaammmmm tego się pewnie nie spodziewaliście he he ...... ja w sumie też XD Mam nadzieję,że się wam to spodoba wszelkie błędy zgłaszać,jakie kolwiek by nie były.
Co do następnego nie mam pojęcia,mam niby tam coś wymyślone ale na razie chce zobaczyć jak się to przyjmie i w razie będę korygować...jeżeli ktoś zobaczy jakieś powiązania do innych opowiadań albo cokolwiek to przepraszam ale tego nie kontroluje przez to, że przeczytałam masę opowiadań i sama nie wiem czy coś takiego się już pojawiało czy nie :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top