2.

Obudziło mnie miarowe pikanie maszyn przytrzymujących życie. Dzięki temu zorientowałam się, że leżę w sali szpitalnej.
Otwierając powoli i delikatnie swoje dwukolorowe oczy byłam gotowa na natychmiastowe zamknięcie ich przez oślepieniem światłem , tak się jednak nie stało. Przywitał mnie za to księżyc i mrok panujący wokoło.
Nie chcąc nikogo wzywać ani nie czekając aż ktoś przyjdzie do tego pomieszczenia, znów zamknełam oczy tym razem jednak nie zasypiając a starając się dostać do swojego umysłu.

-Dawno cię tu nie było moja mała - odezwał się demon.
Tylko otworzyłam oczy i zobaczyłam go centralnie przedemną, z wielkim i zębistym uśmiechu.

~Tak masz rację Avii- dodreptałam do niego i mocno wtuliłam się w jego pasiaste futro. Ten łapą przygarnął mnie do siebie i rozłożył swoje skrzydła by stworzyć dla mnie bezpieczny kokon.

-Co cię martwi kocie? - zapytał zerkają na mnie kontem swojego wściekle zielonego (avadowego) oka.

~Nie wiem co mam ci odpowiedzieć, przecież znasz mnie, dla nikogo nie chce źle ale wszyscy uważają mnie za zło konieczne.
Co mogę poradzić na to że taka się urodziłam, i tak zostałam wychowana? -dopytywała się raz po raz swojej bestii, swojego dużego i jedynego prawdziwego brata.

-Wiesz przecież że ja nic nie mogę zrobić w tej sprawie kocię, -zmartwił się demon
-Jeżeli tylko zechcesz mogę ich zniszczyć, powybijać, ale ty nigdy o to nie poprosisz. To dlatego, to ja wybrałem ciebie, to dlatego Mędrzec również tak postąpił jak i Wielka Matka. -tłumaczył wielki kot.

Dziewczynka zamilkła rozmyślając nad słowami swojego ogromnego brata.
Jednak jej ciało było tak bardzo zmęczone że nie mając na to wpływu zasnęła wtulona w pasiastego kota.

Widząc to Biju przygarnął ją jeszcze bliżej siebie mrucząc pod nosem
-Śpij mała, śpij nie wiemy co przyniosą kolejne dni. - powiedziawszy to ułożył się z nią wygodniej, jednak on sam nie zasnął przygotowując się do pilnowania jej snu jak to zawsze robił.
Tym razem jednak mógł sobie pozwolić na chwilę lekkiego wytchnienia, bo wyczuł zbliżającą się czakre mężczyzny zwanego Kakashi, który pomógł wcześniej jego kocięciu.



........................................................................

Takie o, jak wam się widzi?
Jak na razie będą krótkie rozdzialiki,
bo nie widzę siebie w pisaniu kilku stronnicowych rozdziałów.

Mam nadzieję że przypadnie wam to do gustu moi mili.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top