5. Wspomnienia...
Przed nami rozciągały się długie schody, prowadzące na górę do świątyni.
-Najpierw chodzenie po śliskim chodniku, a teraz schody? Chcecie się pozabijać?- powiedział Aomine, który podczas drogi tutaj wyrżną jakieś osiem razy.
-Przestań w końcu dramatyzować. Jak nie umiesz chodzić to co się dziwisz?- odparła Momoi.
Jak ta dwójka wymieniała między sobą zdania, ja zacząłem wchodzić razem z innymi na górę. Schody były ładnie odśnieżone, dzięki czemu łatwiej się wchodziło, ale jednak wolałem trzymać się barierki.
Weszliśmy na ogromny, odśnieżony i zadbany plac. Kostkowany chodnik prowadził prosto do świątyni, ale my skręciliśmy w prawo, wydeptaną ścieżką idąc do starego, japońskiego domu nieopodal. Ze środka domu wyszedł starszy, posiwiały mężczyzna.
-Witajcie, czekaliśmy na was- mężczyzna uśmiechną się szeroko- Wchodźcie, ogrzejecie się- Weszliśmy do środka, wcześniej zdejmując buty.
-Przepraszamy za najście- powiedział Akashi, lekko się skłaniając.
-Jak dobrze, że przyjechaliście. Zapraszam do salonu, rozgośćcie się. Ja pójdę zaparzyć herbaty-
***
Siedzieliśmy wszyscy na podłodze przy niskim stole. Wnętrze było tradycyjnie wystrojone. Moją uwagę przykuły dwie skrzyżowane katany wiszące na ścianie. Były bardzo stare i lekko podniszczone. Przez chwilę przed oczami migną mi obraz z Tetsu wyciągającego jeden z tych mieczy i stającym do obrony. To było jakby... wspomnienie?
-Kagami, coś się stało? Nagle zbladłeś- powiedział Himuro, przyglądając mi się z uwagą.
-Nie, nic a nic- odparłem szybko.
Po chwili przyszedł mężczyzna, z tacą pełną kubków i dzbankiem z herbatą. Staruszek przysiadł się do nas, zabierając cię do nalewania herbaty.
-Jak dobrze, że przyjechaliście. Ja i moja żona, bardzo się ucieszyliśmy na wieść o waszej wizycie-
-A tak właściwie, to gdzie pana żona?- spytał Kise.
-Poszła odwiedzić groby naszych dzieci i wnuczki- odparł staruszek.
-Tych co niedawno...- Takao urwał, widząc jak mężczyzna smutno skina głową- Zaraz, to skoro zginęli rodzice i pańska wnuczka, to co się stało z Tetsu?-
-Zaginą. Nie wiadomo gdzie jest i co się z nim dzieje. Policja potwierdziła włamanie i morderstwo, ale podczas tego wszystkiego Tetsu nie było w domu- wyjaśnił staruszek.
-Tamtego wieczoru była impreza u ciebie Kagami. Tetsu wracał późno do domu i pewnie mógł zastać niezbyt przyjemny widok- powiedział Aomine.
-Możliwe, że morderca mógł być nadal w domu- powiedział Akashi.
-Co przez to sugerujesz?- spytał Midorima.
-Ktoś włamał się do domu, zabił wszystkich i czekał na przyjście Tetsu, by go porwać. Ten kto jest za to odpowiedzialny, musiał czegoś chcieć to Kuroko-
-Albo mógł uciec, teorii może być sporo. Jak na razie policja poszukuje Tetsu i mordercy-
-A co jeżeli...- zaczął Takao.
-Jeżeli sugerujesz, że za to wszystko odpowiedzialny jest Tetsu, to sobie daruj. Raczej nie mógłby mieć motywu do czegoś takiego- przerwał mu Midorima.
-Kochanie, możesz mi pomóc?- usłyszeliśmy wołanie starszej kobiety. Staruszek wstał.
-Żona wróciła- powiedział i wyszedł.
***
" Ogromne pole rozciągało się, aż po zam horyzont. Niegdyś miejsce bitew, teraz wszystko pokrywa biały, śnieżny koc, opatulając ciała poległych wojowników. Odgłos wyciąganego miecza dobiegł do mych uszu, zdradzając tym samym osobę za mną. Obejrzałem się za siebie.
-Naucz się jak pozostać niezauważonym, Daiki-
-Rzeczywiście masz dobry słuch, niczym kot-
-Czego tu szukasz?-
-Oni nadchodzą...- "
Otworzyłem oczy. Znów w autobusie, z taką różnicą, że teraz na dworze jest ciemno. Zobaczyłem, że obok mnie siedzi Aomine i intensywnie mi się przygląda.
-O co ci chodzi?- spytałem.
-Przez sen powiedziałeś moje imię- przymrużył powieki- Co ci się takiego śniło, hm?-
-Eee...-
-Później do tego wrócicie- przerwał nam Akashi- Podczas gdy spałeś, mu uzgodniliśmy, że wszyscy jadą do ciebie-
-Że jak!?- uniosłem głos.
-Z noclegiem- powiedział Aomine.
-Liczę na dobre żarełko- dodał Atsushi. Uległem, wiedząc, że i tak nie wygram.
***
I tak oto całe zgromadzenie przesiaduje teraz w moim salonie, a ja sterczę przy garach.
-Aleś ty uległy tygrysie, nie to co kiedyś. To były czasy- powiedział Aomine.
-Jakie czasy?- spytałem. Wszyscy popatrzyli pytająco na ciemnoskórego.
-Sam dokładnie nie wiem. Ostatnio mam dziwne przebłyski wspomnieni... Jakby z poprzedniego życia?- Aomine podrapał się po głowie.
-Ty też?- spytał Kise.
-Czyli, że to nie tylko mi- powiedziała Momoi- A u was?-
-Też- odparła reszta.
-A ty Kagami?- spytał Himuro.
-Najczęściej podczas snu- powiedziałem- Ale czasami i za dnia, podobnie jak dzisiaj widząc te miecze, tyleże są bardzo krótkie-
-Co najczęściej widzisz w snach?- spytał Akashi.
-Zawsze jest to związane z Tetsu, chociaż dzisiaj przyśnił mi się Aomine-
-To wtedy wołałeś moje imię?-
-Powiedziałeś ,,Oni nadchodzą", mówi co to coś?- spytałem. Aomnie pokręcił przecząco głową.
-Z jakiegoś powodu tylko tobie zdarza się to najczęściej i bardziej szczegółowo. Może to ma związek ze zniknięciem Tetsui- powiedział Akashi- Będzie dobrze, jak od teraz będziemy się dzielić tym co zobaczymy, szczególnie ty Kagami. Słuchasz ty mnie?-
-Jeśli to są wspomnienia z naszych poprzednich żyć, to znaczy, że i osoby z naszych drużyn mogą tak mieć- powiedziałem pod nosem.
-Czyli musimy się popytać i sprawdzić czy im też się to przytrafia?- spytał Takao.
-Możliwe, że nie u wszystkich. W snach słyszałem imiona członków drużyny Rakuzan i Seirin-
-Reszta może przyjść z innymi snami- powiedział Aomnie- Zostawmy jak na razie tą sprawę i daj żarło-
-Żarło, żarło...- Aomine i Murasakibara zaczęli to powtarzać w kółko, dopóki nie dostali tego co chcieli.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top