Ty, której nie ma

❝𝑻𝒚, 𝒌𝒕𝒐́𝒓𝒆𝒋 𝒏𝒊𝒆 𝒎𝒂❞

Minęło dni tyle,
Tyle łez wylanych.
Nawet sama nie wiem ile,
Było nocy nieprzespanych.

Razem z Tobą od małego.
Pamiętam nasze pierwsze spotkanie.
Można powiedzieć, że banalnego
Sposobem na szczęście było łez wylanie.

Mam teraz przed oczami,
Gdy Cię pierwszy raz ujrzałam.
Pragnęłam byśmy zostały same,
Już w tamtej chwili Cie pokochałam.

Z każdej błahostki Ci się zwierzałam,
Choć Ty zawsze milczałaś.
- Ty mnie nie słuchasz - myślałam,
A Ty każde moje słowo do serca brałaś.

Gdy patrzyłam w Twe brązowe oczy,
Czasem jak węgielki ciemne,
Już wiedziałam jak się to potoczy,
Że ty masz już drucha we mnie.

I choć słowa nie mówiłaś,
I słuchałaś mnie uważnie,
Wiem, że bardzo mi wierzyłaś,
I mnie brałaś na poważnie.

Nie ważne, czy Ci mówiłam
O szkole czy o przedstawieniu.
Ty wciąż w tym Twoim milczeniu,
Nie mówiłaś nigdy o zmęczeniu.

Gdy nastało z Tobą spotkanie,
A u mnie wybuch płacz,
Wtedy w tej przeklętej bramie,
Wyglądałam jak szop pracz.

Coraz bardziej z roku na rok,
Śnieg popruszył futro Twoje,
I choć chciało by się zrobić w czasie skok,
To starość nie radość, wiemy oboje.

Strasznie mnie boli, że nie ma Cię już.
Płaczę, choć tyle czasu już minęło.
To tak, jakby ktoś mi w serce wbił nóż,
Nie zdaje sobie sprawy, kiedy tyle lat przepłynęło.

Data odejścia Twego zostanie w mej pamięci,
Bo wiem, że spojrzeniem z nieba byś mnie ukarała.
Choć to, że Cię nie ma duszę mą meczy,
A ja wiem, że ilekroć wspomnę, będę płakała.

Mówią, że dobrze, że odeszłaś, nie musiałaś cierpieć.
I zgadzam się z tym najbardziej na świecie.
Lecz teraz to ja muszę cierpieć,
Bo już nie ma Cię przy mnie przecie.

Cholernie mi żal, że nie było mnie przy Tobie.
Nie mogłam Ci spojrzeć ostatni raz w oczy.
A teraz stoję przy twoim grobie,
I czuję jak w moich oczach woda się tłoczy.

Cóż Ci teraz dadzą marne wianki?
Które ci kładę ilekroć mam czas?
Teraz tam w Niebie oglądasz nas przez chmur firanki,
A ja plete wianki i wspominam Nas.

Tam pod tą starą leżysz gruszą,
I wszyscy zauważyliśmy, że ze strony Twojej,
Wielkie grusze rosną - bo muszą,
A ja wiem, że to znak od Ciebie dla duszy mojej.

Wiem, że z góry patrzysz tam teraz,
Co ja wyprawiam, myślisz sobie,
A ja marzę sobie tak teraz,
Byś tym milczącym spojrzeniem obdarowała nas obie.

Dotknąć Cię chce,
Poczuć choć chwilę,
Zobaczyć na trawie - lecz nie,
Teraz zostały po Tobie już tylko chwilę.

W mej głowie, na zdjęciach - wspomnienia,
Bo Twojego obrazu nigdy nie zapomnę.
I choć ktoś inny używa Twojego imienia,
To ja moim dzieciom i wnukom o Tobie wspomnę.

I gdy teraz nie ma Cię ponad pół roku,
Wyobrażając sobie Ciebie,
Gdy nie mogę zasnąć w mroku,
Wiem, że kochałam i kocham Ciebie.

____________________________________________

Broń Boże, nie zwracajcie uwagi na rymy i składnię tego wiersza. O ile pozostałe wiersze są pisane z wielką uwagą na rymy i estetykę, brzmienie i takie tam, to ten nie. Ten jest pisany prosto z serca.

Wiersz opowiada o mojej największej, najlepszej i najprawdziwszej jedynej przyjaciółce - mojej suni.

Odeszła 7 lutego tego roku, a ja pisząc tę notatkę, jak i sam wiersz płaczę jak wierszowy bóbr pracz.

Starałam się zawrzeć różne sytuacje z naszego życia, choć i tak ukazałam tam zaledwie dwie, może trzy.

Czułam wewnętrzną potrzebę napisania tego wiersza, więc oto jest.

I o ile zawsze mi zależy, żeby wiersz wam się podobał to tu tak nie jest. Tu nie zależy mi na tym, by wam się podobał. Bardziej zależy mi na tym byście poczuli emocje.

Tylko tyle.

Dziękuję bardzo, do zobaczenia.

dodany – 22.08.2020

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top