Rozdział 3.
- Tak, jestem - Stwierdził Czarny Pan, na co Harry się lekko uśmiechnął.
- Bo zabijasz? Bo sprawia ci to przyjemność - Zapytał, dobrze wiedząc, że to nie powód, aby nazwać kogoś potworem.
- Owszem - Odpowiedział lekko zirytowany mężczyzna.
- I dlatego że jestem twoim horkruksem - jestem żywy - Dopytywał się Gryfon.
- To też, ale jest jeszcze inny powód - Przyznał w końcu Voldemort.
- Jaki - Harry nie zamierzał odpuścić.
- Jesteś interesujący, zawsze myślałem, że jesteś złotym dzieckiem Dumbledore'a - Powiedział Voldemort.
- Nie no... nie mogę - Harry nagle rozbawiony, zaczął się niekontrolowanie śmiać.
- Czyli nigdy nie byłeś? Zgadza się - Zapytał zaintrygowany Czarny Pan.
- Nie - nigdy, po prostu udawałem od trzeciej klasy - Wyjaśnił, przecierając łzy z oczu.
-Hmm... A wiedziałeś, że jesteś Horkruksem - Zapytał Riddle, pod nosem uśmiechając się.
- Nie tego nie wiedziałem, dlatego cóż... no... nikomu ani słowa, że... Nie wytrzymałem! - Zagroził chłopak, mrużąc oczy.
- Jasne... To co robiłeś po kryjomu - Spytał Voldemort.
- No wiesz... no dobra jestem przywódcą - Wyznał dumnie, podnosząc lekko głowę.
- Przywódcą? Czego?... Mafii - Dopytywał się Czarny Pan jego ton sugerował, że mu nie wierzył.
- Nie to nie jest mafia, ale można to tak postrzegać. Ludzie tam... Nazywają nas Łowcami Dusz - Wytłumaczył Harry specjalnie zostawiając niektóre rzeczy niewypowiedziane.
Riddle skinął głową oraz wytłumaczył mu co ma robić i wyszedł z pokoju załatwiać jakieś swoje sprawy, których oczywiście mu nie wyjaśnił.
Gryfon leżał jeszcze przez godzinę w łóżku, potem uznał, że musi wstać.
Wstał z łóżka i dopiero zdał sobie sprawę, że jest w samych bokserkach, zmarszczył brwi i podszedł do komody.
Wyjął z niej pierwsze lepsze czarne, długie spodnie oraz białą koszulę z jakiegoś dziwnego materiału.
Wziął jeszcze białe skarpetki i przeszedł przez jedne drzwi, które znajdowały się naprzeciwko komody - wszedł do przestronnej łazienki.
Na samym końcu pomieszczenia znajdowała się wielka biała wanna, po prawej od Harry'ego stała biała toaleta, a po lewej znajdowała się duża biała umywalka, a nad nią szafka z różnymi przyborami zaczynając od perfum do kosmetyków. Do tego cała łazienka była wyłożona czarnymi kafelkami a pomieszczenie było oświetlone jedynie przez świece.
Gryfon pomyślał, że jest tu bardzo urokliwie, podszedł do wanny i odkręcił kran z ciepłą wodą. W międzyczasie kiedy wanna napełniała się, odłożył ubrania na kosz i wziął ręcznik, który zawiesił na metalowym wieszaku koło wanny.
Rozebrał się, oraz zakręcił kran. Po chwili był już w ciepłej wodzie, chłopak aż westchnął z rozkoszy.
Nawet takie małe rzeczy sprawiały mu przyjemność, tyle lat spędzonych u Dursleyów dało mu popalić. Nastolatek, siedząc w wannie zaczął rozmyślać nad zemstą na jego kochanej rodzinie. Będzie tylko musiał sprowadzić kogoś do pomocy.
Szczerze, Harry miał już dość, że wszyscy traktują go jak "dobrego chłopczyka, po głębszym zastanowieniu postanowił zrzucić maski, które utrzymywał od lat. Teraz jego wrogiem był Dumbledore - jednak gdy go już zabije, będzie musiał przejrzeć ludzi, którzy mogą mu zagrażać, na przykład Zakon.
Gdyby ktoś się go spytał - a co potem? Odpowiedziałby wtedy, że będzie czekał na prawdziwego wroga, który jest warty jego płaczu i potu. Musiał jeszcze tylko poprosić Czarnego Pana, żeby nauczył go bezróżdżkowej magii, wtedy będzie mógł zemścić się na tych przeklętych mugolach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top