Część III

Ciepło... Nie mogę się się ruszyć...

Moje ciało jest całe zdrętwiałe,mimo to mogę poczuć,że jestem czymś miękkim opatulona.
Powoli otwarłam wciąż zmęczone powieki.
Mym oczom ukazały się kraty.-Gdzie ja jestem...?
Zaczęłam przypominać sobie co się działo wcześniej.-Chyba mam halucynacje albo ktoś mnie porwał.

Podniosłam się do siadu-noc,pełnia,a ja jestem w... łóżeczku?! -co tu się odwala?!
Wokół mnóstwo pluszaków i poduszek,nade mną jakieś zwisające cholerstwo z zabawkami.
Dopiero teraz spostrzegłam,że jestem umyta w dresach,włosy  splecione w warkocz oraz nogą owiniętą sztywno bandażem tak,żebym nie mogła nią poruszyć.

Szukałam wzrokiem kogokolwiek w pobliżu.
Kilka metrów ode mnie ktoś spał,dzięki pełni mogłam ujrzeć,że ma białe włosy i...jakieś 5m wzrostu?! W sumie to łóżko ma z 8. Chyba nic mnie już nie zdziwi.

Spróbowałam się wydostać,ale opcja z wypadnięciem z hukiem nie była zbyt optymistyczna,z drugiej strony nie widzę tu żadnego wyjścia.-Ale ja muszę do łazienki!! Na łóżko nie narobię przecież! Tego też raczej nie wyłamię...w sumie nie warto ryzykować.

Opadłam znów na poduszki i cały czas obserwowałam mężczyzne. Ile on mógł mieć lat? Wygląda na 20 z groszami. Zeszło tak kilka godzin,gdy już zaczęło świtać.

Chłopak odwrócił się w moją stronę i otworzył lekko oczy przecierając je.-białe,lekko szarawe oczy. Wow...
Wpatrywałam się w jego niezwykłe oczy,że nawet nie zauważyłam,że do mnie podchodzi.
-Wyglądasz tak,jakbyś ducha widziała.-zaśmiał się.
-H-hęę...?
-...Zapewne się zastanawiasz kim jestem,gdzie jesteś,co tu robisz i ile,ale...
-GDZIE JEST ŁAZIENKA?!-wykrzyczałam na jednym wdechu,chyba jednak przesadziłam,skuliłam się w sobie i czekałam na reakcję.
Ten był tylko zaskoczony. Po chwili się roześmiał.
-Potrzeby fizjologiczne przeważają strach co? Haha,a może po prostu udajesz?
-No chyba sobie ze mnie jaja robisz. Ja muszę! Trzymam już kilka godzin! :cc
-Ehem...no dobrze,chodź.-wyciągnął mnie jak małe dziecka i zaniósł zostawiając samą.
-Dlaczego tu wszystko musi być takie wielkie? Czuję się jak takie małe dziecko,które otacza wielki świat.

Kilka minut później obczaiłam wszystkie półki z zawartością.
Oparta o ściane ,,przeszłam" za drzwi i sie rozejrzałam. Cisza. Nawet korytarz był bardzo dłuugi~
Zza rogu wyłonił się ten sam chłopak.
-To co pluszaku,pora coś zjeść?
*co kurwa ? Jaki pluszak?*
-Nie ładnie przeklinać.
- Czy ja to powiedziałam na głos?
-Nie,ale umiem czytać w myślach.
-Taaa,pewnie.
-Jeszcze się przekonasz,a teraz chodź.-wyciągnął w moją stronę rękę.

Po chwili znaleźliśmy w ogromnej jadalni.
-Jak ty to utrzymujesz? ;_;
-Ma się te swoje sposoby 😎
Podsunął mi pod nos najróżniejsze dania (nie. Nie było naleśników i nie będzie.-chyba,że na twarzy
Zjedliśmy i zaczął mi tłumaczyć co się działo od incydentu w lesie.
W między czasie usłyszałam kroki,obróciłam się momentalnie po schodach schodził elf o blond włosach i niebieskich oczach.
Momentalnie coś mi podpowiedziało,żeby uciec,zerwałam się,ale poczułam dłonie na swoich ramionach. Za mną stał białowłosy.
-Spokojnie,ze mną ci sie nic nie stanie.
-...Jak...ty...co......jak ty się za mną tak szybko znalazłeś?!
-Nie krzycz. -wziął mnie na ręcę,objął i zaczął gładzić po głowie i plecach.
-ciepło...-wymruczałam i zmrużyłam oczka. Chciałam,żeby głaskał mnie tak jeszcze. Dziwne,nigdy nie potrzebowałam takich rzeczy,zawsze twardo stąpałam i nie pokazywałam słabości.
-ale z ciebie kotek.
-Hm..?-Chwila!  Czy ja właśnie leżałam na nim mrucząc?! Momentalnie sie zerwałam przez co o mało bym nie runęła na ziemie,gdyby ktoś za mną by nie zamortyzował upadku.
Szybko się odwróciłam,pode mną leżał...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top