11. BESTIA
- I tylko pamiętajcie, że najpierw wyruszają drużyny, które mają najdalej do wyspy- przypomniał Czkawka.
- Okej- odparli.
Nastąpił czas podróży. Wszyskie grupy były już gotowe.
Jedna grupa już odpłynęła, następna szykowała się.
- A więc pora na nas- oznajmił Czkawka jeźdźcom ( grupie 4 )- na smoki!
Lecieli nad morzem. W końcu zobaczyli wyspę Czaszki.
- Oto ona- oznajmiła Astrid.
- Tak. Nasz cel. Gdzie ta jaskinia?- spytał się Śledzik.
- Według mojej mapy... tam!- wskazał Czkawka na lewo.
Polecieli.
- Jaskinia Tangu. Okej, wchodzimy.
Weszli. Było tam bardzo ciemno.
- Sonczysmark, bądź tak miły i zapal pochodnie -poprosił wódz.
- Tak jest wasza wodzowość.
- Ych!- przekręcił oczami.
- Ej, a co to?- w końcu korytarza dało się słyszeć ryk.
- To... napewno smok Lawy. Na 100%... 😯😦😓😎
- Ach tak? To cudnie! 😠😲😤😒
- No... może... to nic takiego..
- Jasne.
- Raarrraaaaarrrr!!!
- Tak... chyba. To tylko smok Lawy.
- No dobra! Rozbijmy obóz! -powiedział Mieczyk i wbił pochodnię w jakąś skałę. Tylko tyle, że to nie była skała. To był ogon, długi ogon należący do... smoka najpewniej.
Jeźdźcy sądzą tak po ryku, który nastąpił zaraz po wbiciu pochodni.
- Odsunąć się! -krzyknął Czkawka- uwaga! Żadnych gwałtownych ruchów, rozumiecie?
- Tak...- osłupieli.
Przed ich oczyma ukazał się potwór ogromny. Miał z 5 metrów wysokości. Nie! Więcej! Był mniej więcej jak Alfa.
- Raarrraaaaarrrr- ryczał. Nie atakował.
- Może nas nie zauważył?- spytał Śledzik.
- Nie sądzę -odparł Czkawka -widział nas. Nadal nas widzi.
Wtem wszyscy ujrzeli oko bestii.
To smok. Ogromny smok, który rozjaśnił grotę swoim ogniem.
Teraz podczas ciemności wydawał się być ogromnym potworem o sercu ze skały, ale jaki on był naprawdę??
Czkawka dobrze rozumiał smoki, tak więc chciał z nim porozmawiać.
- Yym- zaczął -panie... panie smoku! Przepraszam.
- Grrr- warknął smok- zwą mnie Omegą. Czego chcecie?!?
- Czy moglibyśmy...?
- Rrraaaaarrraaaarrrrrrr!!!!!
Czkawka przestraszył się.
- Nie, nic z niego nie wciśniemy. Nie pogada z nami, prędzej nas zje.
- Nie pozwolę na to!-obużył się Szczerbatek - Spójrz! Czkawka, ten smok! On ma...
- Daj spokój Mordko...
- Rrrr... - podbiegł do smoka -pomogę ci .
Wyjął z łapy potwora drzazgę.
- Ał!! Raaaarrr!!!!!!- spojrzał na łapę - dzięki młody. 😉
- Spoko, ale musisz nam pomóc!- Szczerbatek przedstawił mu sytuację.
- Zgoda. Pomogę wam, ale nie mówcie innym smokom z pobliża, że wam pomagam, bo pomyślą, że jestem mięczak i będę miał nieproszonych gości, okej?- ryknął do Czkawki.
- Oczywiście, nie ma sprawy.
Ludzie z Berk ( z czterech grup, a raczej z trzech pozostałych ) dotarli do jaskini smoka Omegi.
- Ile lat tu żyjesz?- spytał go Czkawka.
- Oooo... jestem stary, może i u kresu życia.
- Jesteś ostatnim z twojego gatunku?
- Ymm...chym..m... nie wiem. Miałem rodzinę. Mieszkaliśmy na tej wyspie razem, aż do kąd jacyś ludzie nie spłoszyli nas. Atakowali nas, chcieli nas zabić. Ja ukryłem się w tej grocie, a oni odlecieli, no i ci źli ludzie za nimi. Zostałem sam jak palec. Sam samotny, osamotniony- poryczał się. Łzy spływają po jego łuskach.
- Nie płacz -pocieszał go wódz. Pomożemy ci odnaleźć rodzinę.
- O nie. Nie trzeba. Oni i tak są daleko z tąd. Ale...
- Ale?
- Ja pomogę wam dwukrotnie. Po tej wojnie wskażę wam miejsce, gdzie widziałem drugą Nocną Furię.
- Nocną Furię?!- wykrzyknął Czkawka- to nie... nie możliwe!!! Ha, ha! Szczerbatek, czy rozumiesz, o czym on mówi?! Odnajdziemy ci rodzinę... !!! Jej!!!!!
- Najpierw wojna.
- No jasne. A więc pozwól Omego, że ci wyjaśnię plan walki.
Tak oto stwór o ciemnym sercu okazał się przyjacielem.
- Oby to tylko nie była zasadzka ze strony tamtych złoczyńców- pomyślał Czkawka- no bo jeśli tak będzie, to będziemy mieli ogromne kłopoty.
Cześć Cukiereczki!!! 🍬🍬🍬 hi hi.
Nareszcie kolejny rozdział. Ale się szykuje historia. Może znajdą samą Nocną Furię?!!!!! No nic, co mogę powiedzieć : do nexta!!! Pa, pa!!!!
👋👋👋👋👋 👋 👋👋👋 ( 609 słów ).
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top