13. SPRZYMIERZENIEC
Patrick szedł długim korytarzem.
Doszedł do jakoś pokoju. Drzwi były uchylone. Czkawka bacznie obserwował wroga i śledził go uważnie.
- I co Eliot? Krwawdoń uważa, że to ja jestem lepszy. A ty siedzisz tu, jak ten pies, skuty kajdanami. Nie spisałeś się. Oj nie. Zawiodłeś Drago, a więc teraz...
- Patrick! Do mnie, coś się stało z kamerami! Nie działają! -ktoś nagle krzyknął.
- Zaraz wrócę i dokończymy tę rozmowę- powiedział do Rodleya- czekasz tu. Tak? No coś ty! Nie dasz rady uciec, bo jesteś skuty mięczaku! Buha, ha, ha, ha, ha, ha!!! 😁😲
Wyszedł. Czkawka wszedł do Eliota.
- Proszę, proszę, kogo mu ty mamy? Czy to Rodley?!
- Pomóż mi.
- Y... yy. Nic z tego. Zdradziłeś mnie.
- Nie byłem twoim sprzymierzeńcem! To oni mnie zdradzili!
- A myślałeś, że jak będzie?!
- Że jego ojciec mnie doceni!
- Tak??! To żeś się pomylił! Chwila! Co?!! Czyj ojciec?!!
- Y... no Patricka. To Drago Krwawdoń.
- Drago to jego stary?!- zdziwił się Czkawka. Najpierw chciał się śmiać, potem załamać, a potem...- nie możliwe, kłamiesz!
- Wcale nie. Drago i Patrick mają takie samo znamię na ramieniu- w kształcie statku. ⛵ Jak będziesz miał okazję -przyjrzyj się.
- Okej... Eliot, ja nie mogę ci ufać rozumiesz?! Jak cię uwolnię zaprowadzisz mnie do Drago albo zrobisz mi krzywdę, albo, albo...
- Nie, nie zrobię tego. I udowodnię ci to. Na mój znak : Teraz!!!, ale ja go głośno wykrzyknę, ty uwolnisz mnie.
- Nie, ale...
- Ciii... Chowaj się, bo Patrick idzie!
- Tak jak więc mówiłem...- wszedł syn Drago -jesteś jak taki pies na łańcuchu.
- Ale psa też trzeba dobrze trzymać, dość wygodnie. Krew mi nie dopływa do prawej ręki. Poluźnisz mi kajdan??
- Okej, to mogę zrobić.
Gdy tylko wyjął na chwilę rękę Eliota z łańcucha, ten trzepnął go z piąchy w czoło. Patrick upadł.
- Teraz Czkawka -odparł Eliot- nie będę już się darł.
Czkawka mu uwierzył i uwolnił go.
- Jestem teraz z wami. Chodź, szybko. Musimy uciekać!
- A co ty na to, żeby zabrać ze sobą Patricka i dać mu nauczkę? 😆😈😎
- Kocham takie zemsty. 😁😈😝😋😌😎
Tak zrobili. Polecieli do jasniki Tangu.
Eliotowi udało się przekonać Czkawkę. Byli NAPRAWDĘ sprzymierzeńcami.
- Ale skoro już jesteśmy razem... w sensie w grupie! To... jest coś, o czym musisz wiedzieć.
- Rrrarrrraaaaarrr!!!
- Co? To? Było?
- To właśnie to. Bo my... ukrywamy tu Omegę.
- Omegę?????!!!!!
- Tak...
- Genialnie! Znaczy strasznie, ale genialnie zarazem.
- No... dobra. Kochani,co porabiacie?
- Pyskacz wyjaśnia mało doświadczonym twoją mapę- odparła Astrid -ale co ten łotr tu robi?! To za kłamstwo, to za podrywanie mnie, a to za całą resztę. A poza tym, witaj w grupie- walnęła Rodleya piąchą w brzuch trzy razy.
- Ałć.
- Dobrze mu tak Czkawka, nie przejmuj się.
- Tak, wiem. Dowiedziałem się, że Patrick to syn Drago Krwawdoni. I... żeśmy z Eliotem go tu przywieźli. 😆😆😇😇😳😜😏😌😌👦👦
💆
- Super, do lochu z nim!!!
Astrid była twarda i chciała pokazywać tego, co ma w środku innym -dobra, troskliwośći, miłości, prawdziwej siebie. Jakby ukrywała się pod maską, jak Biedronka i Czarny Kot albo Lord Wayder. ( Chyba tak się to pisze ). To mogło się nie długo zmienić.
- No dobrze, jest późno. Idźmy spać, bo jutro ważny dzień- powiedział Czkawka i położył się- Dziękuję ci Mordko. Gdyby nie ty, nie dałbym sobie rady. Kocham cie Szczerbatku.
❤💙💚💛💜💓💔💕💖💗💘💝💞💟♥💌
Hej wszystkim. To nie koniec. Spokojnie. That's not a the end. Mam nadzieje, że się podobało. Już niedługo next, więc kto jest ze mną niech czyta, gwiazdkuje i komentuje!!! 😊😄😘 No to do następnego rozdziału!! Pa, pa!!
( 600 słówek 😄😄😄)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top