29. Świąteczny czas

grudzień 93

KRZYSZTOF

Wieś, w której mieszkamy, jest specyficzna, położona blisko miasta wojewódzkiego, dlatego coraz więcej mieszkańców rezygnuje z upraw, sprzedaje ziemię i pracuje w mieście. Dzięki temu pozostałe gospodarstwa rolne powiększają się i mają możliwość rozwoju. Mamy tutaj dobrej jakości gleby i dlatego zdecydowana większość gospodarstw, są to gospodarstwa ogrodnicze. Sąsiedzi uprawiają sady owocowe: wiśnie, maliny, porzeczki i, tak jak ja, jabłka, chociaż moje gospodarstwo jest zdecydowanie największe w gminie i w całym powiecie. Nie ma u nas praktycznie gospodarstw w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, z hodowlą zwierząt, czy uprawami zbóż. Sady od lat przynoszą większe zyski niż tradycyjne uprawy, dlatego ludzie na wsi nie narzekają na brak pieniędzy. Mają też więcej czasu i chęci na spotykanie się, organizowanie wydarzeń i imprez, które służą całej wiejskiej społeczności.

Prężnie działa u nas Ochotnicza Straż Pożarna, skupiająca męską część mieszkańców wsi, która często, w swojej remizie strażackiej, organizuje wiejskie zabawy i dyskoteki dla młodzieży.

Kobiety, w tym wiele młodych pań, co jest wyjątkowe w skali gminy, angażują się w prace Koła Gospodyń Wiejskich i działają bardzo aktywnie, organizując różne wydarzenia i imprezy. Jednym z takich wydarzeń jest spotkanie opłatkowe, które odbywa się rokrocznie, od wielu lat, tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Z roku na rok wydarzenie jest coraz bardziej okazałe. Przyjeżdżają do nas wójt, ksiądz i inni goście. Panie przygotowują stół pełen świątecznych potraw, śpiewane są kolędy, dzieci ze szkoły przygotowują jasełka.

Najważniejszą i chyba najdłuższą częścią jest łamanie się opłatkiem i składanie sobie życzeń na kolejny rok, przy czym przyjęło się, że każdy łamie się opłatkiem z każdym, niepomijane są nawet dzieci. Dzięki temu zwyczajowi łagodzone są drobne, czy większe konflikty sąsiedzkie, lub inne nieporozumienia i każdy z nas ma możliwość zamienić słowo z każdym innym mieszkańcem wsi.

W tym roku, jak zwykle, wybraliśmy się na spotkanie opłatkowe całą rodziną. Z przyjemnością rozmawialiśmy z sąsiadami, życząc sobie wzajemnie udanego kolejnego roku. Chwilę dłużej rozmawiałem z rodzicami Agnieszki, bo nasze życzenia dotyczyły też naszych dzieci.

- Najważniejsze dla mnie jest, żeby się szanowali i mogli na sobie polegać- mówił Jurek- bo przecież nie tylko zabawą człowiek żyje.

- Oni stali się nierozłączni, cieszę się z tego powodu, Agnieszka jest naprawdę szczęśliwa, miło na nich patrzeć- dodała Krystyna, mama Agnieszki, - mam tylko nadzieję, że nie przeszkodzi jej to w nauce. Córka już w maju zdaje maturę, musi porządnie przysiąść nad książkami.

- Nie wiem jak z innych przedmiotów- odpowiedziała Bożena- ale z polskiego zda na szóstkę, bo piątka to w jej przypadku za mało! Jest bardzo dobrze przygotowana, wszystkie lektury zna na wyrywki, umie pięknie o nich opowiadać, analizować je. Ja sama, przez tyle lat pracy jako polonistka, nie miałam tak zdolnej i mądrej uczennicy.

Przysłuchiwałem się tej rozmowie i miałem nadzieję, że czeka nas wspaniały przyszły rok, pełen sukcesów i zmian na dobre.

AGNIESZKA

Kto nie lubi Świąt Bożego Narodzenia? Ja lubiłam je od dziecka! Długie i ciemne wieczory rozświetlone kolorowymi lampkami i dekoracjami, zawsze wprawiały mnie w dobry humor. Podobała mi się atmosfera tych świąt, ludzie autentycznie byli wtedy dla siebie lepsi.

Lubiłam też nasze wiejskie spotkania opłatkowe, podczas których wszyscy ludzie, których znałam od dziecka: sąsiedzi bliscy lub dalsi, znajomi ze szkoły, mówili sobie coś miłego, składali sobie nawzajem życzenia, uśmiechali się do siebie.

W tym roku było tak samo, a jednocześnie inaczej. Wszyscy na wsi wiedzieli, że jestem dziewczyną Michała i nawiązywali do tego w życzeniach, albo w żartach. Po raz pierwszy poczułam, że nie tylko należę do naszej wiejskiej społeczności, ale jestem istotną jej częścią.

- Kochanie, jakie życzenia chcesz usłyszeć ode mnie? - zapytał Michał, wsunął rękę pod moje włosy i objął moją szyję, tuż nad karkiem

- Szczere, mój drogi. Nie oczekuj podpowiedzi! - odparłam z uśmiechem

- Życzę ci, żebyś zawsze miała ten blask w oczach i jak najwięcej powodów do uśmiechu, bo nikt na świecie nie uśmiecha się tak pięknie jak ty! - Michał oparł czoło o moje- Życzę ci, żebyś była szczęśliwa i na zabój zakochana, we mnie oczywiście!

Zaśmiałam się.

- Dziękuję! A ja życzę ci, żebyś się nie zmieniał, bo szczerze uważam, że jesteś the best! Szczególnie, żeby nie zmienił ci się gust, na przykład, żeby nie zaczęły ci się podobać wysokie brunetki. - Michał zaśmiał się cicho- A serio, życzę ci ciągle nowych marzeń, które staną się rzeczywistością i rzeczywistości, która okaże się lepsza od marzeń. I żebym ja była i w tych marzeniach i w rzeczywistości.

- Życzmy sobie siebie Aga. Gdy jesteśmy razem, ty i ja, świat jest lepszy i piękniejszy!

- To prawda... Wiesz Kochanie, zdecydowałam, że nie będę wyjeżdżała na studia do Szczecina. Będę studiowała w Lublinie. Chcę być blisko ciebie, z moją rodziną, chcę mieszkać na naszej wsi. Ja kocham ciebie i to wszystko! Chcę być tam, gdzie jest moje serce.

Michał ponownie oparł swoje czoło o moje.

- Aga... - powiedział cicho, z trudem- Co ty ze mną robisz? W sekundę umiesz zwalić mnie z nóg! - po czym dodał- Czy ty chcesz, żebym skompromitował się przed całą wsią i rozpłakał się teraz ze szczęścia?

Roześmiałam się i otarłam łzy. To były łzy szczęścia.

MICHAŁ

Drugiego dnia świąt, ojciec zorganizował w naszym domu, wieczór z piosenkami świątecznymi. Przyjechali Adam z Magdą, ja przywiozłem Agnieszkę i w szóstkę, razem z rodzicami, spędziliśmy bardzo fajny wieczór.

- Adam, Michał! Chodźcie mi pomóc, podamy kolację. - powiedziała mama- A ty Krzysiu zajmij się naszymi gośćmi.

- Z przyjemnością! - odparł zadowolony ojciec

- Chyba że chciałbyś się zamienić? - żartował Adam, a tata machnął tylko ręką, jakby odganiając się przed intruzem

Podszedł do dziewczyn, objął je obydwie za ramiona i poprowadził w kierunku stołu. Nie słychać było, o czym rozmawiają, ale co chwila wszyscy troje wybuchali śmiechem.

- Jeszcze nie świętowaliśmy w takim gronie. - powiedział Adam- Zapowiada się, że będzie wesoło!

- Tak się cieszę, chłopcy, że są z nami wasze dziewczyny! - powiedziała mama

- Coś czuję, że zdominują dzisiejszy wieczór! - zaśmiałem się

Usiedliśmy do stołu. Mama, jak zwykle, przygotowała piękne dekoracje z gałązek świerku, kwiatów, świątecznych ozdób i wielu świec. W kominku płonął ogień. Z głośników płynęła muzyka, którą przygotował ojciec. Było nastrojowo i doskonale wiedziałem, że wszystko bardzo podoba się Agnieszce

- Przygotowałeś coś specjalnego na muzyczną oprawę? - zwrócił się do ojca Adam

- Oczywiście!

- Kolędy? - zapytała Magda

- Nie. Dzisiaj posłuchamy świątecznych piosenek, głównie zagranicznych.

- Niech pan powie, że będzie "Last Christmas'! Uwielbiam tę piosenkę! - zawołała Magda

- Ja też! - dodała Agnieszka

- Hmm... czy ja wiem...?- droczył się z dziewczynami ojciec- Jak bardzo chcecie, żeby była?

- Bardzo! - wykrzyknęły obydwie i zaśmiały się

Playlista ojca zrobiła furorę. Przy "Last Christmas" dziewczyny poderwały się z miejsca i śpiewały razem z zespołem Wham.

Spędziliśmy niesamowity, świąteczny wieczór! Było dużo zabawnych rozmów i śmiechu. Dziewczyny śpiewały, a nawet wyciągnęły nas na środek pokoju, gdzie razem tańczyliśmy i się wygłupialiśmy.

- Aga, z tobą, jesteśmy najlepszą ekipą na świecie! - wykrzyknęła Magda, ściskając Agnieszkę na pożegnanie- Nie przypuszczałam, że tak świetnie można spędzać święta!

AGNIESZKA

Przygotowania do studniówki szły pełną parą. Polonez był wyćwiczony, część artystyczna została dopięta na ostatni guzik. Teraz zostało udekorowanie sali i bal mógł się odbyć! Wszyscy w szkole byliśmy podekscytowani tą imprezą. Z dziewczynami opowiadałyśmy sobie o sukienkach, w jakie będziemy ubrane, o swoich chłopakach, lub zaproszonych na imprezę kolegach.

Tylko dwie osoby z mojej klasy zrezygnowały z udziału w imprezie: Agnieszka, klasowa outsiderka i Marek, najlepszy uczeń w szkole, z którym przyjaźniłam się od pierwszej klasy, a którego do studniówki nie mogło przekonać nic, nawet niezliczone nasze prośby, błagania i naciski.

Na imprezie miał być za to Igor. Został zaproszony przez Baśkę.

- Nie wierzę, że to zrobiła! - mówiłam do niego- Traktuje cię jak koło ratunkowe!

- Dla mnie to nie problem. - odpowiedział Igor- Nawet cieszę się, że o mnie pomyślała. Wie, że może na mnie liczyć. Dla mnie to ważniejsze niż jakieś przelotne zauroczenie.

- Nie zniosę, jeśli ktoś cię skrzywdzi, nawet jeśli to będzie moja przyjaciółka!

- Spoko, nie tak łatwo mnie skrzywdzić siostra. - zaśmiał się Igor- Lubię Basię, może i ona się do mnie przekona? A jeśli nie, to trudno, nic na siłę! Fajnie, że będziemy razem na tej imprezie.

Studniówka miała się odbyć w czwartą sobotę stycznia. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top