1. Osiemnaste urodziny Agnieszki i Igora

Maj 93

AGNIESZKA

Impreza urodzinowa była wspaniała! Ostatecznie osiemnaste urodziny i wejście w dorosły świat świętuje się tylko raz w życiu! W zasadzie ja świętowałam to podwójnie, bo wspólnie z Igorem, moim ukochanym bratem bliźniakiem!

Rodzice zostawili nam do dyspozycji cały dom i wyjechali do rodziny.

— Bawcie się dobrze —  powiedziała mama, całując nas na pożegnanie.

— I nie za grzecznie — mrugnął tata. — Należy się wam odrobina szaleństwa z takiej okazji.

— Odrobina! — dodała mama — Dom ma ocaleć w nienaruszonym stanie. Chcemy mieć gdzie wrócić.

Nasz dom nie był duży. Na dole mieliśmy kuchnię, łazienkę i pokój, który trochę na wyrost nazywaliśmy salonem. Od niedawna na parterze mieściła się też nieduża sypialnia rodziców. Na poddaszu, oprócz łazienki, były pokoje: mój i Igora.

Mój tata był mistrzem wszelkich napraw, remontów i przeróbek, umiał zrobić wszystko i miał genialne pomysły, jak na przykład ten, żeby na osiemnaste urodziny podarować mnie i bratu oddzielne pokoje. Do tej pory mieszkaliśmy razem, może dzięki temu byliśmy bardzo zżyci i zaprzyjaźnieni do tego stopnia, że jedno za drugim skoczyłoby w ogień. Tata przerobił dodatkowe pomieszczenie na dole i urządził tam sypialnię dla siebie i mamy, a ja i Igor zyskaliśmy oddzielne pokoje na górze domu. Tym sposobem całe poddasze stało się teraz nasze. Ciągle nie mogłam nacieszyć się z tego powodu!

Na imprezę zaprosiliśmy wszystkich naszych znajomych, ze wspólnej podstawówki, z mojego liceum i technikum Igora. W sumie przyszło do nas kilkadziesiąt osób. W całym domu i w ogródku zrobiłam dekoracje z lampek choinkowych, które pożyczyłam, od kogo tylko mogłam. Na szczęście w maju światełka świąteczne nikomu do niczego nie są potrzebne, więc zdobycie ich nie było trudne.

Dla gości przygotowaliśmy mnóstwo jedzenia, dwa torty i całkiem dużo alkoholu. Otrzymaliśmy masę prezentów i wyjątkowe życzenia. Były tańce, śpiewy, ogólnie szaleństwo, które trwało do białego świtu!

Pod sam koniec imprezy zostały ze mną, na noc już tylko moje przyjaciółki z liceum: Iza i Baśka. Wspólnie z Igorem posprzątaliśmy największy bałagan, a później, zamiast spać, siedziałyśmy na moim łóżku w samych piżamach i rozmawiałyśmy.

— Aga, dlaczego wcześniej do ciebie nie wpadałam, tylko spotykałyśmy się u mnie? — mówiła Basia rozmarzonym głosem — Twój brat jest boski!

— Wiadomo. U nas to rodzinne. — odparłam ze śmiechem.

— Zauważyłyście, że coraz więcej znajomych jest już w parach? Twój pokój i twoje łózko wiele dzisiaj widziały —  powiedziała Iza. — Co chwila jacyś zakochani zamykali się tutaj.

— Widziałam, że ty też tutaj wchodziłaś z tym Jarkiem z Lublina! — wykrzyknęła Baśka.

— Ale tylko po to, żeby w spokoju porozmawiać — tłumaczyła, lekko speszona Iza.

— Akurat! Ja tam swoje wiem. Widziałam, jak leciał na ciebie. Nie wierzę, że to była tylko rozmowa. Przyznaj się, poprzytulałaś się z nim troszkę?

— Nie miałabym nic przeciwko, żeby zamknąć się z Igorem w jego pokoju — dodała z westchnieniem Baśka.

— Słyszałem to! —  powiedział Igor, wchodząc do pokoju — Właściwie, to mój pokój jest całkiem spory, po co macie się cisnąć we trzy. Jeśli tylko chcesz, to zapraszam Basiu.

Stanął przy niej i położył rękę na jej plecach. Zauważyłam, że Baśka wpadła Igorowi w oko, tak samo jak on podobał się jej. Uśmiechnęłam się do swoich myśli. Mój brat i moja przyjaciółka? Obydwoje zasługują na najlepsze!

— A co z tobą, Aga? Nikt nie może ukraść ci nawet buziaka, o sercu nie mówiąc.

— Chętnych jest wielu, a ty wszystkich spławiasz.

— Czekam na grom z jasnego nieba —  zaśmiałam się.

— Dlatego czekałyśmy z życzeniami urodzinowymi dla ciebie aż do teraz — powiedziała Iza, a potem dziewczyny zaczęły mówić jedna przez drugą:

— Życzymy ci, żebyś już całkiem niedługo doświadczyła tego gromu z jasnego nieba i żebyś zakochała się na maksa.

— Żebyś spotkała kogoś, kto roztopi twoje zimne serce.

— I rozpali twoje ciało.

— Kogoś, kto będzie cię wielbił jak bóstwo.

— Będzie mądry, zabawny, czuły, romantyczny i zabójczo przystojny.

— Dzięki któremu poczujesz motyle w brzuchu.

— I dreszcze w podbrzuszu.

— Dziewczyny, ja nadal tutaj jestem! —  powiedział Igor.

— No i żeby ten ktoś miał błogosławieństwo od twojego brata.

— Dziękuję, kochane. Cudne życzenia! Niech się spełniają.

— To nie są tylko życzenia, to czary. Spełnią się na pewno.

— Bądź szczęśliwa Aga.

Kochałam te wariatki. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top