Rozdział 8
Byłam jeszcze trochę słaba i tak będę miała gips przez 6 tygodni. Dzisiaj czeka mnie ciężka rozmowa z Maksem o mojej matce bo ja narazie sama nie dam rady prowadzić mojego ściągacza. Nie wiem dokońca kiedy mnie wypuszczą z tego szpitala ale jak już wydobrzeję to ją odwiedzę. Wrócę na wyścigi i zostanę królową toru. Będę silna do końca i się nie poddam. Nie tym razem. Postanowiłam że muszę powiedzieć matce prawde mimo że będzie zła na mnie za to co robiłam ale może mnie zrozumie. Tak bardzo tęsknię za naszą szczęśliwą rodziną ale niestety to już nie wróci. Zrobię wszystko żeby zdobyć jej zaufanie na nowo może sobie coś przemyśli w więzieniu. Teraz nie mogę się tym zamartwiać. Z moich rozmyślań wyrwał mnie pocałunek Maksa. Taki delikatny a zarazem namiętny.
-Cześć takie powitanie to ja rozumiem
-A jak czego się po mnie spodziewałaś:kocham cię
-Mogę cię o coś zapytać? Mam nadzieję że nie będziesz mnie oceniał
-Jasne przecież wiesz że ja zawsze cię wysłucham i pomogę
-No bo ...... Ja tak bardzo ..... Bym chciała zobaczyć się z mamą nie oceniaj mnie mimo że mnie zraniła to dalej ją kocham i zawsze będę.
-Spokojnie też zapewne próbowałbym odbudować moje relację z rodziną gdybym miał taką szansę
-Dziękuję ale mam jeszcze jedną prośbę ..... Czy mogę u cb już zostać bo jakoś nie chcę mieszkać sama
-Jasne dla cb wszystko pozatym i tak bym nie zostawił cię samej u cb w mieszkaniu bo przecież się o cb martwię
-O jakie to słodkie! Dziękuję kochanie
- Ooo jednak się kochamy nawzajem -zaśmiał się pod nosem
-A pójdziesz zapytać kiedy mnie wypuszczą?
-Jasne zaraz wrócę
Pocałował mnie w policzek i wyszedł z sali. Od kiedy on się zrobił taki słodki aż mam motyle w brzuchu. Cieszę się że udalo mu się mnie wyciągnąć z tego piekła zwanego domem dziecka.
Po chwili rozmyślania odpłynęłam w krainę snów.
Kiedy się obudziłam czułam się juz dobrze a nawet lepiej niż dobrze. Maks przyszedł pare minut po moim przebudzeniu i dowiedziałam się że jeśli wszystko będzie ok to jutro mogę wrócić do domu. Chociaż jedna dobra wiadomość. Zadzwoniłam do Johnego żeby się zapytać jak sie trzyma moja mama:
-Hej mogę się zapytać co u mojej mamy?
-Cześć powiem ci że zachowuję się inaczej dużo myśli rozmawiałem z nią i powiedziała mi że bardzo żałuję
-To dobrze bo myślałam że nic nie przemyśli. Będę mogła ją odwiedzić?
-Tak jasne to nawet jest wskazane
-Cieszę się odezwę się jeszcze bo muszę dojść do siebie po tym wszystkim co się stało
-Tak jasne zawsze możesz do mnie zadzwonić
-Dzięki.Paaaa
-Pa
Następnego dnia
Jakoś się w końcu uspokoiłam. Czekałam tylko na Maksa. Kiedy wyszedł do mnie na sale był nieźle zmęczony nie mialam pojęcia dlaczego ale szczerze chciałam jechać do niego, zjeść w końcu coś normalnego i dobrego.
Znowu wszystko zaczyna się od nowa i znowu inaczej. Trochę jest to dziwne że tyle razy można zmieniać swoje życie.Maks zabrał mnie do mieszkania ale miał pilne spotkanie w klubie bokserskim więc zostałam sobie sama ale teraz mi to nie przeszkadzało. Zrobiłam sobie naleśniki, wyszłam na zakupy i kupiłam pare sukienek mimo że nie lubię ale teraz mogą się przydać. Spędziłam super dzień dałam także znać Lukowi że żyje nie wiem nawet dlaczego ale chyba mu ufam. Mógłby być moim przyjacielem. Zrobiłam kolacje dla Maksa i napisałam mu SMS-A że kolację ma w lodówce. A sama poszłam spać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top